Długo zastanawiałam się na ile gwiazdek w mojej ocenie zasługuje ta powieść. Rozważałam wszystkie za i przeciw, a moja skala wahała się od 4 do 8...

Tym razem zacznę od minusów. A właściwie jednego. Albo i dwóch...
Po pierwsze, przepisy, które były jednym z czynników zachęcających mnie do przeczytania tej książki, po drugim rozdziale były po prostu uciążliwe i działały mi na nerwy. Gdy zaczęła wciągać mnie fabuła, taki przerywnik między rozdziałami był bardzo nie na miejscu... Robiłam coś, czego nienawidzę - przerzucałam strony, żeby powrócić do akcji i okłamywałam samą siebie, że do nich jeszcze wrócę. Cóż, nie zrobiłam tego.
Drugim minusem (przynajmniej na początku) było nadmierne opowiadanie o sobie, autorki a zarazem głównej bohaterki. Owszem niektóre epizody były ciekawe, ale niektóre wtrącone ot tak, zupełnie niepotrzebnie...

Plusem natomiast jest to, że powieść ta jest po prostu apetyczna.
Czytając jak Alyssa przygotowywała niektóre potrawy, nie raz pociekła mi ślinka. ^^"

Sprawą dość dla mnie trudną jest zakończenie. Nastawiłam się na zupełny happy end, a on był nie do końca szczęśliwy. (Należy się więc minus?) Ale patrząc z szerszej perspektywy a nie własnego widzimisię, to cóż, tak właśnie wygląda życie. (więc plus?)
Jak mówiłam to sprawa dość problematyczna więc pozostajemy przy zerze.

Plusem jest też to, że przeczytałam tę książkę w całości, nie odłożyłam jej ani nie rzuciłam w kąt oburzona, wnioskuję więc, że przynajmniej w jakimś stopniu musiała mi się podobać.
Jednakże nie wywróciła mojego życia do góry nogami, nie miałam przez nią problemów ze snem, nie rozmyślałam godzinami o tej historii i nie było tym podobnych fajerwerków.
Nie to, że nie miała na mnie żadnego wpływu - o nie, tego powiedzieć nie mogę. Wracając do domu, po pracy, czułam przemożną chęć, żeby wpaść do kuchni i coś stworzyć. Plastry kabaczka nadziane mięsem mielonym z papryką i przysmażoną w sosie sojowym cebulką, przykryte plastrem sera są tego najlepszym dowodem.

Tak więc, po długich wahaniach daję 6.
Jeśli jesteście spragnieni prawdziwych historii "o miłości, gotowaniu i odkrywaniu życiowej pasji" to trafiliście w dziesiątkę, jeśli jednak szukacie romansu w kuchni z nietypowym ale szczęśliwym zakończeniem - darujcie sobie tę pozycję.

Długo zastanawiałam się na ile gwiazdek w mojej ocenie zasługuje ta powieść. Rozważałam wszystkie za i przeciw, a moja skala wahała się od 4 do 8...

Tym razem zacznę od minusów. A właściwie jednego. Albo i dwóch...
Po pierwsze, przepisy, które były jednym z czynników zachęcających mnie do przeczytania tej książki, po drugim rozdziale były po prostu uciążliwe i działały mi...