Co wspólnego miały ze sobą Kleopatra, Zelda Fitzgerald i Billie Holiday? Były kobietami – bingo. Ale było jeszcze coś – żadna z nich nie pozwoliła, by realizowanie marzeń ograniczały obyczaje epok; każda na swój sposób na trwałe wpisała się w poczet postaci, które potrafiły działać, zmieniać, poruszać, wzbudzać zachwyt i kontrowersje. I wywoływały skandale.

Czym jest skandal? W dzisiejszych czasach to słowo kojarzy się głównie z pokracznymi wybrykami celebrytów. Jeżeli jednak chodzi o naszą lekturę, skandal należy rozumieć jako odstępstwo (dawniej – choćby minimalne) od obowiązujących zasad, konwenansów i zwyczajów przez wieki ustalanych głównie przez mężczyzn. Kiedyś skandalem było to, że kobieta chce tworzyć, bawić się, przeżywać przygody. Na tym właśnie aspekcie skupia się Elizabeth Kerri Mahon, autorka książki „Skandalistki. Historie kobiet niepokornych”, pierwotnie publikująca swoje przemyślenia na blogu „Scandalous Women”.

Całość została podzielona na siedem części: „Waleczne przywódczynie”, „Krnąbrne żony”, „Błyskotliwe uwodzicielki”, „Panie z misją”, „Bohaterki Dzikiego Zachodu”, „Uczuciowe artystki” oraz „Nieustraszone poszukiwaczki przygód”. Dobór nazwisk jest dość ciekawy, a co najważniejsze, nieoczywisty. Autorka zaprezentowała nam wielobarwny wachlarz bardziej lub mniej znanych osobistości: oprócz wspomnianych wyżej mamy m.in. Joannę D’Arc, Violet Trefusis, Annę Boleyn, Mary Wollstonecraft, Elizabeth „Baby Doe” Tabor czy Amelię Earhart, a także kilka przykładów kobiet, które robiły rzeczy dyskusyjne i nie do końca zasługują na uznanie, np. Rose O’Neal Greenhow.

Książkę czyta się dobrze, napisana jest przystępnym, prostym językiem. Momentami może trochę topornym, ale nie wymagajmy cudów od blogerki. Szału nie ma, w końcu tak naprawdę to tylko zbiór skoncentrowanych biografii (każdy, kto zechce pogłębić swą wiedzę na temat danej postaci, niech zaopatrzy się w bardziej szczegółowe opracowanie czy po prostu poszuka w Internecie). Mimo tego, warto mieć na półce tę pozycję. Pozycję, po którą my, kobiety, możemy sięgnąć w każdej chwili zwątpienia w nasze możliwości, z której garściami możemy czerpać inspiracje. A i niejeden facet mógłby się z niej dużo nauczyć.

Marta Gęsigóra