Maruderzy

Okładka książki Maruderzy Sándor Márai
Okładka książki Maruderzy
Sándor Márai Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Dzieło Garrenów (tom 5) Seria: Mała Proza literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Dzieło Garrenów (tom 5)
Seria:
Mała Proza
Tytuł oryginału:
Jelveny es jelentes. Utohang. Sereghajtok
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2013-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-09-01
Język:
polski
ISBN:
9788307032993
Tłumacz:
Teresa Worowska
Tagi:
Teresa Worowska literatura węgierska saga Garrenów
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1173
1149

Na półkach:

Godna najwyższej uwagi elegia na śmierć kultury w faszyzującej się Europie, z węgierską ojczyzną narratora włącznie. „Będzie nie tak, że nic nie będzie, tylko tak, że będzie nic” – mówi narrator.

Wspaniała a zarazem przerażająca diagnoza końca Europy z lat 30., opisująca epilog jej kultury, która dla Maraia miała być ochroną przed nihilizmem. Niestety - nieskuteczną przed wizją, gdy „w miastach wielkie czołgi nie będą się zatrzymywały na światłach, tylko pojadą niezgodnie z kierunkiem ruchu ulicznego i będą strzelać z granatów w wystawy księgarń i kwiaciarni”.

A zaczyna się od zdziwienia narratora, gdy dostrzega znaczek ze swastyką w klapie swego brata mieszkającego w Berlinie. „Zachowywał się jak ktoś, kto o czymś wie, ale musi bardzo uważać, bo śledzą każdy jego ruch i słowo. Wydawało się, że obraziłem znaczek, kiedy niedbałym ruchem, czubkiem palca przesunąłem go ku Tamasowi po brązowym politurowanym stole – jak gdyby w obecności wiernych ktoś dotykał wykałaczką relikwii – bo Tamas zaczerwienił się. Najwyraźniej miałem do czynienia z wyznawcą”.

…Ludzie z reguły należą do kobiety, do narodu albo do swojej profesji, czy do jakiejś idei, która może obrócić się w manię. Ci, którzy nosili znaczek, należeli do siebie nawzajem również wtedy, gdy się nie znali (…) Tamas wreszcie gdzieś należał i waga tej więzi przenikała całą istotę brata…

…Wszyscy noszą znaczek. Wiadomo, że Niemcy zawsze lubili się bawić w zrzeszenia, ale ta pasja znaczkowa zdradza coś innego. Może pewnego dnia to zrozumiem. (…) Jestem w Berlinie jednym z niewielu, którzy nie noszą znaczka. Już mi się przyglądają...

Sam wygląd stolicy Niemiec świadczy o nieludzkiej zmianie: „Wszyscy się spieszyli. Przypominali termity w podziemnej metropolii, gdzie każdy osobnik ma dokładnie określoną rolę, tak samo gnali do swoich nieznanych, ale najwyraźniej dokładnie określonych zadań. Tym zadaniem mogła być produkcja ołówków, akt miłosny czy lot wojskowy; najwyraźniej wszyscy traktowali życie jak zadanie w tym wielkim, hałaśliwym, wypełnionym rozmaitymi pasjami i siłami mieście. Każda chwila dnia była zadaniem, także godziny snu i trawienia”.

Niezapomniane a wstrząsające wrażenie wywiera przebieg i atmosfera parteitagu z udziałem Głównego Aktora.

…Wszyscy mężczyźni na podium byli wojskowymi – mundury, pasy, epolety, odznaczenia, ich wojskowemu sznytowi niczego nie brakowało, a jednak nie byli wojskowymi według wyobrażeń Fryderyka Wielkiego czy Hindenburga. Choć bardzo się starali, wydawali się aktorami poprzebieranymi za żołnierzy…

…Wciąż napływała muzyka organowa, potęgując niepokojące poczucie, że w atmosferze cyrkowego przedstawienia i przy użyciu niepojęcie nikczemnych i profańskich środków dzieje się tu coś, czego od prawieków ludzie zwykli oczekiwać i co przezywali w świątyniach nie zaś w otoczeniu świeckim (…). Ta profańska nabożność, to drobnomieszczańskie wypatrywanie bożka, które biło z twarzy zgromadzonych, budowało w przestrzeni napięcie, jakiego nie sposób było dłużej znieść…

…Jakby ten niemiecki tłum zebrany w betonowej hali wrócił naraz do puszczy, w gęstwinę teutońskich lasów, gdzie pod dębami snuje się dym ofiarny, a na ciemnej polanie stoi plemię odziane w skóry, z długimi nożami, dmuchają w róg wołu, półnadzy i zarośnięci, pośrodku chrześcijańskiego świata w godzinie zmierzchu kultury grecko-rzymskiej, składają ofiarę i czekają na coś...

…Napięcie tłumu nie opadało. Przypominało podniecenie płciowe, które udziela się innym…

…Postępował spiesznie w stronę podium, otoczony sforą młodych ludzi w czarnych mundurach (…) Już szedł przez halę, wyzwolenie, które objawiło się podobnym do szczekania wyciem, lecz przypominało też zachłystujące się ochrypłe spazmy orgazmu, rozlało się w ciałach nas wszystkich…

…Jego spojrzenie (…) obiecywało namiętność – tak patrzą kobiety i mężczyźni, kiedy nie są pewni swego seksualnego przyciągania i błyskiem oczu, powłóczystym wejrzeniem, chcą zasugerować, że w ich ciałach i nerwach zapalają się ogniki i choć zachowują formy, głęboko pod nimi kryje się ogień, zduszona namiętność…

…Dobrze milczy, pomyślałem z mimowolnym uznaniem. Nie wiadomo, jak będzie mówił, ale milczy dobrze, to pewne. W tym milczeniu człowieka niemego naprzeciw niemych dziesiątek tysięcy, w ponurej ciszy, jaka nastąpiła po rozdzierającym niebiosa wyciu, kryło się tyle napięcia i gotowości działania, co w wyćwiczonym wrzasku…

…Naturalnie dobrze kłamał, płynnie.. (...) Na wielu twarzach świeciło już odbite światło kłamstwa. Widziałem wielu uśmiechniętych ludzi, którzy zamiast prawdy, gorzkiej i nieprzyjemnej, wreszcie otrzymali to, na co zawsze czekali: opakowane w prawdę kłamstwo, które stanowiło odpowiedź na wszystko, co do tej pory było w ich życiu dręczącym, nierozwiązanym problemem. Kłamał, mówił o świecie, o surowcach, o stosunku dużych i małych narodów, nakłamał też sporo prawdy, czemu nie? Nic prostszego niż z elementów prawdy sklecić wielkie, przekonywające kłamstwo, a ten artysta fałszu doskonale wiedział, że dobre kłamstwo musi być zbudowane z elementów rzeczywistości. (…) Całość posklejał cementem fałszu. Twarze słuchających go błyszczały. Bo kłamstwo było gorące i parowało słodkim zapachem, wystarczyło tylko zaczerpnąć obiema rękami, nachylić się nad nim i mlaszcząc, chłeptać to miodowe opium….

…I jak ze słów Pisma Świętego można zestawić litanię przestępstw, tak i on wiedział, że z elementów setek półprawd można skonstruować wielkie Kłamstwo, którego w szczegółach rzeczywiście nie będzie można zanegować…

…W głosie mężów stanu, polityków, dowódców wojskowych słyszało się niepokojący a nawet mrożący krew w żyłach ton, kiedy krzyczeli na cały świat, że będzie pokój, tylko i wyłącznie pokój i nic innego, za wszelką cenę, nawet jeśli trzeba będzie dla jego ochrony postawić świat w płomieniach, jeśli wszystko przyjdzie zbombardować i wszyscy zginą, pokój na pewno będzie, już oni pokażą! (…) Grozili pokojem tak ochrypłym głosem, że człowiek, który tego słuchał, instynktownie zaczynał się bać…

…Tu ma być Porządek, ostateczny i nieodwracalny - to robiło naprawdę przerażające wrażenie…

…Na pierwszej stronie informowano, że ktoś na ten dzień obiecywał „noc długich noży”, ale ten plan udaremniono i właśnie przywracany jest porządek. (…) Strach jarzył się w rzadkim, mlecznym, ciepłym powietrzu czerwcowym niczym błyskawica. Strach był już w nas, podobnie jak w domach i kopalniach, śliski, parujący, pozbawiony smaku i zapachu strach, jedyna rzeczywistość. (…) Z twarzy Tamasa wyczytałem, że daremnie mnie uspokaja, wie więcej niż gazety. (…) Strzelanina ustała…

…Powieści Karola Maya to dla nich święte księgi. Kartkowali je gorączkowo w wieku 14 lat, w cuchnącej spoconymi nogami uczniowskiej izdebce, pod koniec okresu pokwitania. (…) Nie sądzę, by kiedykolwiek przypuszczał, że naród pewnego dnia ucieknie się do jego stylistyki, wymyślając sobie hasło do nocnego mordu. (…) A wiec noc długich noży. W tym duchu młodzieńcy znów wyruszyli mordować nocą, długimi nożami (…)…

..Żadne przedsięwzięcie nie ma sensu bez wroga. Jestem zakładnikiem, bo jestem wrogiem i dlatego jeszcze na razie jestem potrzebny…

…Na dnie ich gałek ocznych nie błyska nawet słaby promień wątpliwości, pogodny i ironiczny promień sceptycyzmu, który lśni w tęczowce każdej żywej kultury, bez którego człowiek nie może naprawdę przyjrzeć się wszechświatowi, bez którego przestaje być człowiekiem a staje się egzemplarzem w hodowli…

Autor gorzko ocenia powrót w 1938 r. części Słowacji, w tym rodzinnych Koszyc (Kassa),do Węgier – z woli Hitlera narzuconej dwóm podrzędnym wasalom, aby „naprawić krzywdę” traktatu z Trianon.

...Nie wyobraża sobie, by kroczyć paradnym krokiem wśród zwycięzców, którzy bynajmniej nie zwyciężyli, byli tylko posłuszni nowym obcym, tak samo obcym, jak ci, którzy właśnie opuścili miasto....

...Jakby przybyli tu nie żołnierze armii własnego kraju, których mieszkańcy miasta w głębi ducha oczekiwali w minionych dziesięcioleciach, spędzonych pod panowaniem obcych, tylko jakąś całkiem inna armia, już nie obcy, ale i nie całkiem nasi. I jakby w istocie przybyli po to, by wymierzyć w mieście kary...

…My chcieliśmy żeby sobie poszli, ale żeby nikt nie przychodził po nich...

Towarzyszy temu inna gorzka refleksja: „znał miasto jak ciało w okresie klimakterium”, a „miasto nie było szczęśliwe.

…I z rodziną, i z ojczyzną dzieje się to samo: człowiek dochodzi do pewnego punktu, w którym pojmuje, że ona jeszcze niby jest, ale już jej nie ma, rozpada się jak sen, jak rtęć …

…Zbyt wcześnie zmuszeni byli zrozumieć, że ta bezpieczna kryjówka i ochrona, którymi dla pokolenia ojców były ojczyzna i rodzina, ich już nie ukrywa ani nie obroni. Dlatego uciekali w przebrania. Dla mnie takim przebraniem było zapewne pisanie...

Interesującym zabiegiem autorskim jest spojrzenie innego narratora na narratora czyli Maraia: „Cudzoziemiec nie może się dowiedzieć z jego powieści niczego rzeczywistego o naszym mieście” lub „to, co nawypisywał w swoich książkach, było jednocześnie prawdą i nieprawdą”.

I jeszcze parę smakowitszych cytatów:

…Idei nie wolno wcielać w życie ponieważ w chwili urzeczywistnienia tracą swój właściwy sens..

...Człowiek zawsze się obraża, kiedy zostaje w życiu bez przeciwnika i konkurenta…

…Albert urodził się po to, by szerokim gestem zdejmować kapelusz przed stojącymi wyżej od niego w hierarchii, czy czubkiem palców zaledwie dotykać jego ronda, odpowiadając na pozdrowienie kogoś znajdującego się niżej…

...Należał do tego typu grubasów, którzy siadając, natychmiast tyją…

…Błyskotliwe powiedzonko francuskie, według którego słowa są po to, by ukryć myśli, jest prawdziwe tylko częściowo: słowa nie są w stanie ukryć naszych myśli. Jeśli dwóch ludzi robi coś razem, wiedzą o sobie wszystko nawet bez słów, a nawet na przekór słowom….

…Płakała całym ciałem, nie tak jak ci, którzy płaczą niewiarygodnie, tylko jego górną połową…

...Wiatr zakręcił nad kontynentem ciepłą, leniwą masą tłustego powietrza jak piekarz obracający w piecu brzuchate chleby. Pod jego dotknięciem rozwiały się chmury większe od terytoriów państw i rozpadające się równie łatwo jak one...

Godna najwyższej uwagi elegia na śmierć kultury w faszyzującej się Europie, z węgierską ojczyzną narratora włącznie. „Będzie nie tak, że nic nie będzie, tylko tak, że będzie nic” – mówi narrator.

Wspaniała a zarazem przerażająca diagnoza końca Europy z lat 30., opisująca epilog jej kultury, która dla Maraia miała być ochroną przed nihilizmem. Niestety - nieskuteczną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
116
66

Na półkach:

Trudno ocenić. Marai używa wielu metafor, dlatego trzeba czytać w skupieniu.

Trudno ocenić. Marai używa wielu metafor, dlatego trzeba czytać w skupieniu.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    105
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    15
  • Literatura węgierska
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Do kupienia
    2
  • Domowa biblioteka cyfrowa EBOOKI
    1
  • W mojej księgarni
    1
  • Literatura piękna
    1
  • Brak Legimi A
    1

Cytaty

Więcej
Sándor Márai Maruderzy Zobacz więcej
Sándor Márai Maruderzy Zobacz więcej
Sándor Márai Maruderzy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także