Przyznam, że początkowo fabuła wydała mi się przewidywalna i faktycznie udało mi się domyśleć rozwoju i finału kilku wątków, jednak ostateczne zakończenie zaskoczyło mnie na tyle, że podniosłam ocenę do 7 gwiazdek.

Jak często bywa w przypadku powieści pełnych retrospekcji, tak i tu odległa przeszłość z początku XX wieku zainteresowała mnie bardziej niż wydarzenia bieżące. Akcja rozgrywająca się współcześnie nie odbiega niczym od tysięcy obyczajowych powieści, których główna bohaterka bierze udział w wyścigu szczurów, po czym przeżywa cudowną przemianę, gdyż uświadamia sobie, co jest w życiu najważniejsze... (i inne tego typu bla, bla, bla...).

"Ashford park" to rodzinna historia, pełna tajemnic, których źródła tkwią w przeszłości. To również opowieść o skutkach ukrywania sekretów przed najbliższymi, o nieszczęśliwej i szczęśliwej miłości oraz o kobiecej przyjaźni, która przechodzi trudną próbę.

Czyta się szybko i z przyjemnością, jednak nie jest to lektura tak porywająca jak np. powieści Kate Morton czy "Pożegnanie z Afryką", do którego porównuje się "Ashford Park" na okładce.

Przyznam, że początkowo fabuła wydała mi się przewidywalna i faktycznie udało mi się domyśleć rozwoju i finału kilku wątków, jednak ostateczne zakończenie zaskoczyło mnie na tyle, że podniosłam ocenę do 7 gwiazdek.

Jak często bywa w przypadku powieści pełnych retrospekcji, tak i tu odległa przeszłość z początku XX wieku zainteresowała mnie bardziej niż wydarzenia...