rozwińzwiń

Byłoniebyło. Nibywiersze, obrazy i okruchy

Okładka książki Byłoniebyło. Nibywiersze, obrazy i okruchy Krzysztof Daukszewicz
Okładka książki Byłoniebyło. Nibywiersze, obrazy i okruchy
Krzysztof Daukszewicz Wydawnictwo: Bellona poezja
120 str. 2 godz. 0 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Bellona
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2003-01-01
Liczba stron:
120
Czas czytania
2 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788311117938
Tagi:
poezja
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
45 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
755
380

Na półkach: ,

Książki pisarzy, których poznało się osobiście, z którymi spędzono czas, rozmawiając i śpiewając, traktuje się jak starych dobrych znajomych. Tak właśnie jest z twórczością Krzysztofa Daukszewicza.
Teraz mam przed sobą tomik "Byłoniebyło", w którym autor zawarł, jak sam mówi, nibywiersze okraszone przez Joannę Milewicz obrazkami i okruszkami. Całość intryguje, więc czytelnik zagłębia się w lekturę i bardzo szybko przekonuje się, że to nie są żadne nibywiersze, lecz czysta poezja, pozornie chaotyczna, ale z tego chaosu wyłania się wrażliwy mężczyzna, którego osobiste refleksje pozbawione są ironii i sarkazmu.

Książki pisarzy, których poznało się osobiście, z którymi spędzono czas, rozmawiając i śpiewając, traktuje się jak starych dobrych znajomych. Tak właśnie jest z twórczością Krzysztofa Daukszewicza.
Teraz mam przed sobą tomik "Byłoniebyło", w którym autor zawarł, jak sam mówi, nibywiersze okraszone przez Joannę Milewicz obrazkami i okruszkami. Całość intryguje, więc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
714
529

Na półkach: , ,

Krzysztofa Daukszewicza trudno nie znać i nie kojarzyć, nawet jeśli z sceną kabaretową i satyryczną nie jest się za pan brat. Każdy przecież gdzieś tam widział, gdzieś tam słyszał, starszego, przepełnionego melancholią pana z gitarą śpiewającego to to, to tamto. W każdym bądź razie ja widziałem, i zawsze myślałem sobie: o, błyskotliwie, zręcznie, ładnie, choć fanem wielkim (ani małym) jakoś nigdy nie udało mi się zostać. Nie mniej jednak, wystarczyło to, by po książkę opatrzoną jego nazwiskiem sięgnąć z ciekawością niemałą.

Bierze to człowiek do ręki i od razu pojawiają się pewne wątpliwości – po pierwsze, okładka krzyczy: NIBYWIERSZE, czyżbyśmy zatem trzymali w rękach pewien żart, grymasy satyryka? Trochę się tego obawiałem, zwłaszcza, że w samym wstępie autor stwierdza, że ucieszy się, jeśli ktoś w tej jego pisaninie dostrzeże poezję – zupełnie jakby miało jej tam nie być. Zajrzałem do środka, popatrzyłem głęboko, przeczytałem wszystko, mogę więc wystawić pewną diagnozę: poezja w środku, w tych czterech cyklach składających się na całość jest, zdecydowanie jest.

Pierwsza część, WSTECZ, powstaje z miłości (Daukszewicz na koniec każdego z cyklów oznajmia: ten i ten cykl powstał z tego i z tego) i porusza mnie on mocno. Takie „stare”, męskie pisanie o miłości, to rzecz niesłychanie dobra. Żadnego mdłego patrzenia w gwiazdy, żadnych miałkich (i tak niepewnych przecież) zapewnień i deklaracji, żadnych patetycznych westchnień! „Oczy” mówią o odchodzeniu i to z perspektywy odchodzącego, „Nie widziałem jeszcze jak płaczesz” mówi o rzeczach które przed sobą kryjemy, choć być może nie powinniśmy, a „Telefon” to rzecz o niewdzięczności, niedostrzeganiu różnych rzeczy, egoistycznym samozapatrzeniu. WSTECZ kręci się wokół miłości, orbita jest to jednak spora i zahacza o trudne aspekty kochania kogoś, nie omija rozczarowań, zawodów, nie ucieka przed lękami, diablo jest szczery tutaj autor i chyba rzeczywiście trzeba mieć swoje lata, i swoje przeżycia gdzieś tam za sobą, żeby takie rzeczy pisać (stąd stwierdziłem kilka chwil temu, że to jest „stare pisanie”).

Cykl drugi, tytułowe BYŁONIEBYŁO powstało z lęków. Nie jesteśmy już na osi ja – ty z WSTECZ. Tutaj mamy małe sam na sam ze sobą i ze światem, z niepokojami. Jest więc „Zagubienie” i w nim mowa o zagubieniu właśnie, jest „Kraków” o niedoli bycia poetą, są celne, wcale błyskotliwe obserwacje różnych scen (np. w „Pawiu” albo w „Znaku czasu”). Jest tu w końcu wiersz mój z całej książeczki ulubiony – „Tęsknota” – o funkcjonowaniu w świecie nieprzyjaznym, w którym wszyscy i wszystko zdają się nieustannie czyhać na przemierzającego życie bohatera.

BYŁO – część trzecia – powstaje z „chęci poradzenia sobie z przyszłością”. Pierwszy wiersz, zatytułowany „25.10.2006” nieco wyjaśnia ową chęć poradzenia sobie z przyszłością. Po szybkich internetowych poszukiwaniach dowiadujemy się, że rok dwa tysiące szósty, to rok śmierci małżonki poety, i jasnym staje się nagle, cóż takiego ma autor na myśli, pisząc: „Po Tobie zachowam / pierwsze spotkanie (…) I będę je trzymał / aż do końca pamięci”. W „XXX” pisze o swoich odczuciach po śmierci i mówi, że najmocniej przeżywa nie tę śmierć, a ostatnie dni, których był świadkiem. Więc znów wiersze o miłości, znów wiersze rozciągnięte na linii ja – Ty, bardziej jednak niż wcześniej poruszające, miejscami wręcz taranujące. Bo to stary już chłop siedzi i nie rozczula się wcale, trzyma pion, trwa twardy i mówi o emocjach, bez taniego darcia szat. I to rusza najbardziej.

Cykl ostatni, MAZURY, powstaje „by zatrzymać w pamięci zapach rodziców, domu i wędzonej szynki”. Cykl malutki, zaledwie kilkuwierszowy, mocno melancholijny, wypełniony wspomnieniami, najmocniej uderza „Zapachem”, tekst to świetny.

Wspomnieć trzeba też koniecznie o tym, że przecież na okładce pojawiają się dwa nazwiska – obok Krzysztofa Daukszewicza książkę współtworzy, oprawiając ją swoim malarstwem, Joanna Milewicz. Jej obecność nadaje całości specjalnego, sennego nastroju, mnóstwo tu kolorów, kształtów, plam, kilka obrazów robi naprawdę spore wrażenie.

Nibywiersze trafiły w moje ręce zupełnym przypadkiem, ale jakże szczęśliwy to przypadek! Odtąd, gdy usłyszę nazwisko Daukszewicz, nie przyjdą mi na myśl słowa „satyryk” ani „piosenkarz” – wyprzedzi je słowo „poeta”, bo choć książeczka to maleńka, niesie rzeczy spore, tak w treści, jak i w formie, i ja to bardzo kupuję, mnie to zupełnie przekonuje!



Autopromocja:
kotfranz.blogspot.com/
facebook.com/archiwumkotafranza

Krzysztofa Daukszewicza trudno nie znać i nie kojarzyć, nawet jeśli z sceną kabaretową i satyryczną nie jest się za pan brat. Każdy przecież gdzieś tam widział, gdzieś tam słyszał, starszego, przepełnionego melancholią pana z gitarą śpiewającego to to, to tamto. W każdym bądź razie ja widziałem, i zawsze myślałem sobie: o, błyskotliwie, zręcznie, ładnie, choć fanem wielkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
661
592

Na półkach:

Flaszka na Mazurach /Byłoniebyło – Krzysztof Daukszewicz/

W supermarketowym koszu rozmaitości wygrzebałam „coś”. Postanowiłam zrobić sobie prezent i nie żałuję. Naprawdę było warto. Weszłam bowiem w posiadanie pięknie wydanego tomiku...hm...przemyśleń. Nie są to oczywiście utwory na miarę Szymborskiej, czy Miłosza (zresztą sam autor do roli poety się nie poczuwa). Trudno te próbki poetyckie czasami nazwać wierszami. Chociaż, kto odważyłby się określać ramy i granicę współczesnej poezji. Wszak wiadomo, że to inny wymiar, inne czucie, inna rzeczywistość. Ni jak nie należy wpasowywać jej w sztywne ramy. Dotykają nas więc: wolne, białe, żarty, piosenki...Jest barwnie, emocjonalnie i poruszająco – na różnych poziomach. I nie wszystkie uniesienia są na szczęście tak serio na serio.

Teksty traktują o sprawach ogólnoludzkich: słabostkach, troskach i radościach. Zarazem nabierają bardzo indywidualnego charakteru. Daukszewicz przyjmuje w nich rolę: obserwatora, szydercy – inteligentnego wrażliwca. To zbierane przez 30 lat okruszki życia, skrupulatnie przechowywane myśli. Ukrywane głęboko przed jaskrawym światłem dnia. Pod osłoną nocy oczko puszcza nam więc bardzo dojrzały podmiot liryczny. Autentyczny podmiot liryczny – pragnę podkreślić - taki, który niejeden chleb i z niejednego pieca przeżuł. Pełen przekory i niezgody na rzeczywistość, ale zarazem jej głębokiej akceptacji – umiejętności, czy podejścia, którego szczerze zazdroszczę. Wspaniała jest w tych tekstach ich uniwersalność, każdy z nas może przeczytać słowa Daukszewicza przez pryzmat własnych doświadczeń. Dokonać własnych projekcji. Wypełnić przestrzeń między wersami własnymi uczuciami.

Nibywiersze, ubrane są w subtelne słowa, dalekie jednak od śmiertelnej powagi. Podszyte satyrą, nadają lekkości ludzkim tragediom, smutkom i lękom. Stąd ich gorzko-słodki smak. Smak życia. Nie trzeba bawić się w głębokie interpretacje i w „co autor miał na myśli”. Czytelność, przejrzystość, łatwość w odbiorze pobudza nas do refleksji. Energia czytelnika zostaje skierowana do jego wnętrza. Dokonuje on rozliczeń z przeszłością i swoim odbiciem w zwierciadle ze słów. Słów zgrabnych i prostych.

Nie obyło się bez kpin z naszego polskiego grajdołka. O szarości dnia i braku miłości do ojczystego języka, o godności kontra dresiarz, z telefonem w tle. Wyobrażałam sobie, jak ów człowiek estrady przedstawia "Byłonibyło" na stand-upie. Sceniczna charyzma, głos, mimika, gesty. Treść nabiera nowego wymiaru.

Ilustracje Joanny Milewicz, to prawdziwe dzieła. Malowane przez nią obrazy są wysmakowane i piękne. Żywe barwy, tętnią silną energią. Nie zawsze pozytywna, ale jest w nich moc. Kipi – parzy wręcz. Malunki nie współgrają ze słowem pisanym. Nie ilustrują go, ani nie uzupełniają. Jak dla mnie artystka opowiada zupełnie inną historię. W ten sposób ujawnia się dychotomia tomiku – dwa języki, dwa różne wyrazy artystyczne. Osobowości przez wielkie "O", dwa zderzające się światy, przenikające się w procesie twórczym. Moje ulubione obrazy to Kocica i Czyściec.

Prawdziwa uczta dla zmysłów. Tomik bardzo sensualny i ekspresyjny. Zarazem ulotny. Skłaniający do refleksji i zapewniający rozrywkę. Naprawdę warto. To coś do czego będę wracała.

http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/10/flaszka-na-mazurach-byoniebyo-krzysztof.html

Flaszka na Mazurach /Byłoniebyło – Krzysztof Daukszewicz/

W supermarketowym koszu rozmaitości wygrzebałam „coś”. Postanowiłam zrobić sobie prezent i nie żałuję. Naprawdę było warto. Weszłam bowiem w posiadanie pięknie wydanego tomiku...hm...przemyśleń. Nie są to oczywiście utwory na miarę Szymborskiej, czy Miłosza (zresztą sam autor do roli poety się nie poczuwa). Trudno...

więcej Pokaż mimo to

avatar
815
135

Na półkach:

Ot zbiorek słabych wierszyków o wszystkim i niczym, które mógłby napisać każdy. Weźcie se sami naszryflajcie to będziecie mieli to samo.

Ot zbiorek słabych wierszyków o wszystkim i niczym, które mógłby napisać każdy. Weźcie se sami naszryflajcie to będziecie mieli to samo.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    58
  • Posiadam
    27
  • Chcę przeczytać
    14
  • Poezja
    4
  • Ulubione
    4
  • 2014
    2
  • Poezja
    2
  • Poezja.
    1
  • FORMA: Poezja
    1
  • Nabytki 2017
    1

Cytaty

Więcej
Krzysztof Daukszewicz Byłoniebyło. Nibywiersze, obrazy i okruchy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także