"Najlepiej, gdy to, czego potrzebujesz, jest tym, czego pragniesz."

Ostatnio mam fazę na czytanie romansów. Są moim przerywnikiem, gdy świat fantastyczny zaczyna mnie męczyć. Nie wymagają wiele. Tak było i tym razem. Historia lekka, przyjemna i na pewno zabawna. Mimo wszystko z przykrością muszę stwierdzić, że chociaż zapowiadało się bardzo dobrze, to książka mnie pod koniec lekko zawiodła.

Główną bohaterką jest Caroline Reynolds, 26-letnia projektantka wnętrz. Właścicielka cudownego kocura Clive. Wszystko zaczyna się, gdy dziewczyna wprowadza się do nowego mieszkania w San Francisco. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie budzące ją co noc, jednoznaczne odgłosy dochodzące zza sąsiedniej ściany... Gdy słyszy je kolejny raz z rzędu nie wytrzymuje. W ten oto sposób poznaje nieziemsko przystojnego Simona Parkera, inaczej zwanego: Wallbangerem. Od tej chwili całe jej życie staje na głowie.

"-Czy w tym tygodniu także walił w ścianę?-spytała Sophia.
-Właściwie to było dość cicho. Albo posłuchał mnie i stał się porządnym sąsiadem, albo odpadł mu penis i teraz szuka pomocy lekarskiej."

Uśmiałam się przy tej książce jak nigdy. Humor Simona, głównej bohaterki i jej kota jest bezbłędny. Rzadko kiedy, spotykam tak oryginalne postacie w romansach, jakimi są Caroline i Simon. Te napięcie, emocje, przekomarzanki, śmieszne ksywki, autorka pod tym względem bardzo dobrze się spisała.

"-Cicho, Clive- syknęłam.
Zza drzwi wyłoniła się łapa i mogę przysiąc, że widziałam uniesiony środkowy palec."

Książka pomimo swojej prostoty, ma również głębszy przekaz. Wystarczy spotkać odpowiednią osobę, by całe dotychczasowe życie uległo zmianie. Wystarczy poznać kogoś wyjątkowego i zmiana naszego życia, jest czymś nieprzymusowym i naturalnym. Wystarczy odpowiednia osoba, aby w końcu zaznać spełnienia.

Książka ta, to udane połączenie humoru z napięciem seksualnym jakie tworzą główni bohaterowie. Właśnie... bardzo podobało mi się to napięcie. Ciągłe oczekiwanie. To jak autorka potrafiła je zobrazować, żeby czytelnik poczuł, że to nie jest udawane. Książka kipi seksem bez seksu! Dlatego ostatnie rozdziały nie przypadły mi do gustu. Moim zdaniem, napięcie niestety spadło. Zaczęło być nudno. Czego skutkiem jest jedna gwiazdka mniej.

Chociaż muszę wyłączyć z tego ostatnią część końcowego rozdziału. Podobał mi się ten chwyt, jaki zastosowała Alice Clayton. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Jest to idealne zwieńczenie opowieści i "postaci" jaką jest kot Clive.

"Na spoczynek ułożyłem się pomiędzy nimi. Nasz dom był bezpieczny, bo ja pilnowałem Żywicielki i Wysokiego. Mogłem więc teraz pozwolić sobie na chwilę rozmarzenia. O niej. Tej, która odeszła..."

Ostatnie moje słowa dotyczą polskiego tytułu książki. Szkoda, że wydawnictwo nie zachowało oryginalnego tytułu. Pasuje do tej historii dużo lepiej i ukazuje humor skryty w środku.

"Dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają."

Polecam.

"Najlepiej, gdy to, czego potrzebujesz, jest tym, czego pragniesz."

Ostatnio mam fazę na czytanie romansów. Są moim przerywnikiem, gdy świat fantastyczny zaczyna mnie męczyć. Nie wymagają wiele. Tak było i tym razem. Historia lekka, przyjemna i na pewno zabawna. Mimo wszystko z przykrością muszę stwierdzić, że chociaż zapowiadało się bardzo dobrze, to książka mnie pod...