Faith Mitchell jest agentką federalną w Biurze Śledczym w Georgii. Prywatnie jest także mamą dla maleńkiej córeczki. Gdy Faith pracuje jej pociechą zajmuje się babcia. Jednak pewnego dnia, nic nie idzie tak jak powinno…

Mitchell jest już spóźniona do domu ponad dwie godziny. Stara się powiadomić matkę, że już jest w drodze. Jednak telefon po drugiej stronie linii uporczywie milczy. Gdy dociera do domu, staje się świadkiem rozgrywającego się tam dramatu. Jej czujność wzbudzają już na samym początku drzwi umazane krwią. Kobieta nawet w najgorszych snach nie mogła przypuszczać, co takiego za nimi zastanie. Tuż po ich otwarciu natyka się na zwłoki, torturowanego człowieka oraz oprawcę, który zaczyna mierzyć w stronę Faith. Kobieta zabija w obronie własnej obu mężczyzn, przy czym dla tego pierwszego jest to istne wybawienie. Swoją córeczkę odnajduje zamkniętą w komórce, natomiast jej matka zniknęła. O pomoc w rozwiązaniu tej sprawy, Mitchell prosi Willa Trenta, również pracującego w Biurze Śledczym w Georgii. Jednak żadne z nich nie spodziewa się takiego rozwiązania sprawy.

Karin Slaughter jest już dość znaną pisarką w Polsce. Na przestrzeni dziesięciu lat jej powieści były wydawane przez dwa różne wydawnictwa. Obecnie, zarówno nowe powieści, jak i wznowienia poprzednich ukazują się dzięki wydawnictwu Buchamnn, wchodzącym w skład Grupy Wydawniczej Foksal.

Powieści tej autorki, to kolejne pozycje gorąco polecane mi przez moją rodzicielkę. Dlatego gdy pokazały się pierwsze zapowiedzi „Upadku”, postanowiłam się skusić. Przyznam, że nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Może właśnie dlatego powieści tak pozytywnie mnie zaskoczyła. Muszę jeszcze nadmienić w tym miejscu, iż powieść ta należy do większego cyklu, jednak nawet nieznajomość poprzednich części nie ma żadnego wpływu na odbiór tej fabuły. Oprócz bohaterów, nic ich bowiem ze sobą nie łączy. Każdy tom jest odrębną historią.

W powyższego opisu fabuły, wszystko wydaje się być banalnie proste. Przecież, co może być trudnego i mrocznego w odnalezieniu porywaczy matki głównej bohaterki. Przynajmniej ja tak z początku myślałam. Jednak Slaughter nie zamierza niczego upraszczać. Właśnie z tego powodu czekało na mnie naprawdę masę niespodziewanych zwrotów akcji, przez które raz po raz musiałam zmieniać moją przypuszczalną koncepcję zakończenia. Nota bene, to zaproponowane przez autorkę naprawdę mnie zaskoczyło. Co jeszcze na temat fabuły? Hmm… na pewno to, że oprócz tego najbardziej oczywistego wątku jak sprawa porwania, znajdziemy w „Upadku” także jeszcze kilka innych nie tylko powiązanych z pracą agenta śledczego, ale trochę bardziej życiowych. Ciekawe jest jednak to, że wszystkie motywy dosłownie wychodzą jeden od drugiego, dzięki czemu doskonale się uzupełniają. Czytelnik nie może więc narzekać na nudę.

Jak łatwo się domyślić, tempo akcji jest dość dynamiczne. Jak już też wyżej wspominałam, pisarka nie szczędzi nam niespodzianek, czym nieustannie podnosi napięcie, aby w decydującym momencie pozwolić mu na całkowite „zawładnięcie” czytelnikiem. Chociaż od książki nie sposób się oderwać już na samym początku.

Podsumowując. „Upadek” to naprawdę świetny thriller, który na pewno zaspokoi potrzeby nawet najbardziej zagorzałych zwolenników tego gatunku. Nie pozostaje mi nic innego, tylko gorąco polecić zarówno tę jak i pozostałe powieści Karin Slaughter.

Natalia Zdziechowska