Mroki tom I

Okładka książki Mroki tom I Katarzyna Szewioła-Nagel
Okładka książki Mroki tom I
Katarzyna Szewioła-Nagel Wydawnictwo: Gremlinz fantasy, science fiction
233 str. 3 godz. 53 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Gremlinz
Data wydania:
2012-12-06
Data 1. wyd. pol.:
2012-12-06
Liczba stron:
233
Czas czytania
3 godz. 53 min.
Język:
polski
ISBN:
9788263258009
Tagi:
ebook fantastyka fantasy Katarzyna Szewioła-Nagel Mroki
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
46 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
139
50

Na półkach:

Dwa razy podchodziłem do tej pozycji. Za pierwszym razem wymiękłem po prologu. Za drugim - po pierwszych 50 stronach. Moim głównym zarzutem jest to, że NIC się na tych 50 stronach nie dzieje. Bohater śpi, budzi się, idzie do wioski, kapie się w rzece i odwiedza krawca i cały czas zachowuje się przy tym jak histeryk. Autorka mnóstwo miejsca poświęca mówieniu o nim, ale ja nie chcą o nim słuchać, tylko zobaczyć go w akcji. Chcę opowieści, a nie sprawozdania, a właśnie sprawozdaniem jest ten teksty. Dodatkowym smaczkiem są pojawiające się często literówki i inne błędy, które dowodzą, że nie pracował nad nim żaden dobry redaktor.

Dwa razy podchodziłem do tej pozycji. Za pierwszym razem wymiękłem po prologu. Za drugim - po pierwszych 50 stronach. Moim głównym zarzutem jest to, że NIC się na tych 50 stronach nie dzieje. Bohater śpi, budzi się, idzie do wioski, kapie się w rzece i odwiedza krawca i cały czas zachowuje się przy tym jak histeryk. Autorka mnóstwo miejsca poświęca mówieniu o nim, ale ja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
659
591

Na półkach:

Mroki. Mroczny czas
Żadne tam cud kuracje, kremy przeciwzmarszczkowe, wyciągi ze ślimaków, liftingi, ingerencje skalpela, żadne ujędrniacze, komory kriogeniczne, bicze wodne ani tym bardziej masaże gorącymi kamieniami. Nic tak nie odmładza jak dobrze skrojona fantastyka. Miałam więc niesamowitego farta, że trafiłam na „Mroki” Katarzyny Szewioł-Nagel, bo muszę się wam przyznać: zaczynałam już unikać lustra.
Jeśli lubicie sielskie klimaty „osadzonych” w wiekach średnich powieści przygodowych o elfach, magach, ożywieńcach i przeklętych księgach, przeplatanych gdzieniegdzie zakamuflowanymi prawdami o przywarach, słabościach oraz wszelkich ludzkich i nieludzkich grzeszkach, to i wam powieść powinna przypaść do gustu. Musicie jednak wiedzieć, że Kasia ma rozmach i jest urodzoną gawędziarką, to co przeczytacie, w pierwszym pięciusetstronicowym (!) tomie, chociaż stanowi pewną całość, jest tak naprawdę początkiem większej intrygi. Co równie ważne, możecie podzielić się lekturą z młodszymi pożeraczami fantastycznych przygód. „Mroki” zaliczają się bowiem do kategorii wiekowej 13+.
W „Mrokach” śledzimy losy elfa skrytobójcy, który ni stąd ni zowąd (doskwierają mu bowiem poważne luki w pamięci) budzi się w, porzuconej gdzieś na krańcu mapy, wsi. Chociaż nasz nieludź ma naturę włóczykija, to ku swojemu zaskoczeniu godzi się pozostać tutaj jakiś czas. Z miejscem związuje go słowo dane uzdrowicielce Meran i jej mężowi Ulfrikowi. Leto niewiele myśląc, obiecuje im pomoc w walce z grasującymi w okolicy wilkami. Szybko okazuje się, że to nie głodne drapieżniki są tak naprawdę problemem. Wilki służą karmiącym się krwią iluzjonistom, czyli dzikim magom, a to wróży potężne kłopoty. Poza tym nie wszyscy mieszkańcy wioski są niewinnymi, nękanymi przez bestie chłopami. Wielu z nich ma swoje mroczne tajemnice, a nawet powiązania ze szkołą magów i królewskim dworem. Im bardziej elf wraz z uzdrowicielką (bo to oni wiodą prym w tej historii) próbują rozwikłać piętrzące się zagadki, z tym potężniejszymi siłami zadzierają i w tym większe kłopoty nieświadomie się pakują. A jak się pewnie domyślacie, nic dobrego z tego nie może wyniknąć…
Dla ścisłości: w wiosce elfa trzyma nie tylko złożona obietnica i nienawiść do złej magii, ale także marząca o tym by zostać wojowniczką, niepokorna Nora. Dziewczyna oprócz krzepy ma w sobie „coś”, obok czego elf nie potrafi przejść obojętnie. Nie spodziewajcie się tutaj jednak ckliwego romansu, gorących wyznań i przegadanych uniesień - bohaterowie wykreowani przez Kasię twardo stąpają po ziemi i są świadomi otaczającej ich rzeczywistości i ograniczeń, które im narzuca.
Czas zdaje się płynąć w wiosce własnym, spowolnionym rytmem. Nawet, gdy już wiemy z czym przyjdzie borykać się bohaterom i stajemy się świadkami brutalnych poczynań magów, wciąż mota nas wyciszające poczucie sielskości, błogość i spokój. Dopiero pod koniec opowieści następuje przełamanie: jakby idylliczna bańka, w której wszyscy dotąd trwali, pękła i dotknęło ich nieuniknione. Świadomość, że świat tak naprawdę nie zatrzymuje się nigdzie ani dla nikogo i nieuchronności zła, całkowicie zmienia panujący tu klimat. Napięcie spada przez co udziela nam się poczucie beznadziei i rezygnacji, z którą muszę mierzyć się bohaterowie zanim ich życie zacznie toczyć się dalej. Potęguje to fakt, że autorka nie wybrała dla nich typowych ścieżek. Nie liczcie więc na szczęśliwe zakończenia każdej z potyczek, które będziecie obserwować. Kasia nie upupia czytelnika wmawiając mu, że dobro zawsze zwycięża, że każdy wybór protagonistów musi być etyczny, a miłość pokonuje wszelkie przeszkody i gwarantuje szczęśliwe zakończenie.
Bohaterowie, w większości, przypadli mi do gustu. Polubiłam zaskakująco odważną Meran, prostolinijnego Urlicha, bucowatego, zamkniętego w sobie Leto (muszę się wam przyznać, że w mojej głowie wyglądał jak Legolas),a nawet namolną stalkerkę Annę. Miałam jednak problem z Norą, która trochę mnie zawiodła, bo o ile w początkowej części powieści wydawała mi się być świetną, hardą babką, tak później zrobiła się nieco mimozowata. Pewnie miałam wobec niej wygórowane oczekiwanie, ale i tak szkoda. Nieco zazgrzytała mi również postać, która pojawia się pod koniec „Mroków”. Właściwie, to nie sama postać, bo jako taka bardzo mnie intrygowała (i do pewnego momentu bawiła),ale rola jaką odegrała w całej historii. W moim odczuciu będąc poniekąd pierwiastkiem deus ex machina zakłóciła odrobinę płynność opowieści. Skoro już o minusach mowa, to dodam jeszcze, że czasami potykałam się o dialogi, które jak trampolinki wybijały akcję do przodu. Oczywiście to czego się czepiam, to takie drobnostki, że zastanawiałam się czy w ogóle o nich pisać, bo w ogólnym rozrachunku nie mają wpływu na odbiór powieści jako całości.
Atutem „Mroków” są przede wszystkim rewelacyjne opisy, budujące tę niesamowitą atmosferę, o której już pisałam, oraz fakt, że mimo iż wiele się w książce dzieje, można się podczas lektury wyciszyć (no ja tak miałam!)i psychicznie odpocząć. Jestem ciekawa czym jeszcze autorka nas zaskoczy, dlatego z przyjemnością sięgnę po kolejne części przygód Leto i dowiem się, w jakie kłopoty i gdzie (bo o wiosce możemy już zapomnieć - chyba) go wpakowała.

Mroki. Mroczny czas
Żadne tam cud kuracje, kremy przeciwzmarszczkowe, wyciągi ze ślimaków, liftingi, ingerencje skalpela, żadne ujędrniacze, komory kriogeniczne, bicze wodne ani tym bardziej masaże gorącymi kamieniami. Nic tak nie odmładza jak dobrze skrojona fantastyka. Miałam więc niesamowitego farta, że trafiłam na „Mroki” Katarzyny Szewioł-Nagel, bo muszę się wam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6070
3394

Na półkach:

Błahostki zmieniają nasze życie. Czasami wydaje nam się, że do rezygnacji z planów trzeba wielkiej rewolucji, niesamowitych rzeczy. A to nieprawda. Czasami wystarczy znaleźć się w określonym miejscu o określonym czasie i nasze życie stanie do góry nogami. Z wcześniejszymi planami możemy się pożegnać. Sama się o tym przekonałam na własnej skórze. I Wy pewnie także nie raz. Spotyka to także bohatera trylogii Katarzyny Szewioły-Nagel „Mroki”, Leto, elfa będącego płatnym zabójcą i zmierzającego, aby realizować kolejne zadanie. W czasie wędrówki gubi się w lesie. Jest tym zaniepokojony, bo osoby z jego gatunku nie gubią się w terenie. Zwłaszcza w lesie.
Do wykreowanego przez pisarkę świata wchodzimy dość leniwie. Oto zapada zmrok i głodny, strudzony wyczerpującą podróżą wędrowiec szuka wytchnienia. Z szukaniem właściwej drogi postanawia poczekać do rana. Skupia się na znalezieniu noclegu pod gołym niebem. Leto znajduje idealne miejsce do odpoczynku. Jest nim ołtarz zrobiony przez wieśniaków ku czci bóstwa. Bogobojni ludzie każdego dnia zostawiają tu wiele smacznych darów, aby obłaskawić bogów. Dzięki temu Leto ma smaczny posiłek i wygodne miejsce do spania. Dziwna aura sprawia, że wędrujący elf czuje tu pewnego rodzaju ukojenie, spokój, radość. Poranek jest dość brutalnym doświadczeniem. Zostaje zbudzony kopniakiem. Rozbudzony nie ma szans sięgnąć po broń. Kiedy już mamy przed oczami wizję czarnego scenariusza (czyli śmierć z rąk tych, którym nie podoba się zbeszczeszczanie świętego miejsca) zmienia się sytuacja naszego bohatera: zamiast podcięcia gardła sztyletem przez wieśniaka dostaje propozycję pracy. Ma pomóc w ochronie wioski przed wilkami. Niby nic trudnego. Zwłaszcza dla doświadczonego skrytobójcy. Leto jednak szybko przekonuje się, że nie są to zwykłe wilki, bo nie tylko nie wpadają naiwnie w zasadzki, ale też trudno je wytropić i usłyszeć, a kto jak kto elf tropić potrafi. Do tego przyroda w lesie zachowuje się dziwnie. Proste zadanie przeradza się w prawie roczny pobyt w wiosce. W tym czasie ma okazję lepiej przyjrzeć się ludziom, odkryć zadziwiające talenty, skrywane tajemnice. Jego życie we wsi nabiera pewnego rodzaju sielankowości: wiedzie spokojne, przewidywalne życie wśród życzliwych ludzi. Idylla przerywana jest atakami wilków. Szybko okazuje się, że nie są to wcale takie zwykłe zwierzęta, a ich ofiary nie są przypadkowe. Każda z nich ma określone „grzeszki” na swoim sumieniu.
Im dłużej Leto przebywa z wieśniakiem tym dziwniejsze rzeczy odkrywa. Aura błogości roztaczająca się nad wioską w dolinie odciętej od świata wydaje się zaskakująca. Zwłaszcza, że do książki wprowadza nas atmosfera napięcia. Może nawet wojny? A tu sielanka: każdy dba o zdobywanie strawy, odzienia. Wszystko funkcjonuje na zasadzie wymiany usług i towarów. Nie widzimy tu zawiści tylko życzliwość. Nie ma rywalizacji i chęci bogacenia się cudzym kosztem tylko postrzeganie pomocy i wymiany jako wspólnego interesu. Piękna komuna (wspólnota równych i angażujących się we wzajemną pomoc). Żyć, nie umierać. Byłoby idealnie, gdyby nie atakujące obejścia wilki. Szybko okazuje się, że w całą sprawę wplątani są dzicy magowie. Jak skończy się cała historia?
Wchodząc w życie mieszkańców wsi odkrywamy zadziwiające powiązania, tajemnice z przeszłości. Dolina, w której mieści się wioska nie jest zwyczajnym miejscem. Dzieją się tu rzeczy dziwne, a wszystko przez wydarzenia z przeszłości. To ona sprawia, że z jednej strony ludziom tu żyje się szczęśliwiej, a z drugiej przybywają do niej różnorodne podejrzane osoby, które potrafią zadziwiająco dobrze kamuflować się. Życie wydaje się skupiać wokół uzdrowicielki (Meran) i jej męża (Ulfrik) polującego na tajemnicze wilki i wydaje się być jedynym wojownikiem w wiosce.Do ich grona dołącza nieutemperowana przez rodziców, zamiłowana w sztukach walki Nora, marząca o karierze wojowniczki, a nie żony. Pojawi się też sporo innych, o dobrze zarysowanej osobowości, bohaterów, a same zagrażające wiosce zwierzęta okażą się najmniejszym problemem.
Stworzony przez Katarzynę Szewiołę-Nagel patriarchalny świat pełen jest różnorodnych osobowości. Żony są tu po to, aby dbać o mężów, dzieci i dom, a mężczyźni, aby zarządzać, chronić przed wilkami. A co, kiedy to kobieta ma siłę niezbędną do obrony? Czy nadal będzie musiała realizować przypisaną jej przez kulturę płci rolę (gender)?
„Mroki” to przede wszystkim opowieść o ludzkich słabościach, uprzedzeniach, złych stronach, ale też pokazująca siłę jednostek gotowych poświęcić się dla dobra swojego i innych. Mamy tu bogaty wachlarz problemów etycznych: od pytania o granice walki o własne życie i trwanie bliskich, po sens pragnienia przejęcia władzy nad wszystkimi istotami. Nie zabraknie też wątków miłosnych, spisków, przechodzenia na stronę ciemnych mocy, bohaterskiego trwania, a nawet ujawniania się niezwykłych talentów. „Mroki” to historia, w której pozory mogą naprawdę bardzo zmylić, a prawdziwe oblicza bohaterów na pewno zaskoczą czytelników.
Historia wciąga od pierwszych stron. Do tego sporo tu zaskakujących zwrotów akcji. Zwykli mieszkańcy wsi okazują się przybyszami, których do doliny przyciągają minione wydarzenia. Pech chciał, że miejscem tym poza zwykłymi wojownikami, uciekinierami z dworu interesują się też mroczne moce, dzicy magowie. Z jakiego powodu dolina jest tak niesamowicie ważna? Przekonajcie się sami. Zdecydowanie polecam.
Katarzyna Szewioła-Nagel ma na swoim koncie publikacje w fanzinach, gazetach internetowych i antologiach. Współpracuje też z portalem Historykon, a także projektuje piękne tatuaże (na Deviantarcie jako dahl101, na IG jako stager_lee).

Błahostki zmieniają nasze życie. Czasami wydaje nam się, że do rezygnacji z planów trzeba wielkiej rewolucji, niesamowitych rzeczy. A to nieprawda. Czasami wystarczy znaleźć się w określonym miejscu o określonym czasie i nasze życie stanie do góry nogami. Z wcześniejszymi planami możemy się pożegnać. Sama się o tym przekonałam na własnej skórze. I Wy pewnie także nie raz....

więcej Pokaż mimo to

avatar
932
259

Na półkach: , , ,

Jak tak patrzę w swoją przeszłość, to muszę stwierdzić, że moja przygoda z fantasy nigdy nie była jakaś bardzo namiętna. Oczywiście mam za sobą klasyki ("Wiedźmin", "Władca Pierścieni"),ale jakoś mnie aż tak bardzo w stronę tego gatunku nie ciągnęło. Chociaż jak tak sobie przypomnę, to nawet lubiłem sobie poczytać o przygodach pewnego umięśnionego Cymeryjczyka. Dlatego też do powieści "Mroki" podszedłem z lekką obawą, że jednak się w tym wszystkim nie odnajdę. Przyznam jednak, że już po kilkunastu pierwszych stronach wciągnąłem się w świat wykreowany przez autorkę, a moje obawy okazały się niepotrzebne.

Elfi skrytobójca Leto trafia do małej, spokojnej osady. Z początku nieufny względem mieszkańców, szybko zaczyna się do nich przekonywać. Głównie za sprawą miejscowej uzdrowicielki i jej męża. Spokój wioski jest jednak tylko prowizoryczny, ponieważ jest ona coraz częściej atakowana przez stado wilków. Poproszony o pomoc Leto postanawia zająć się sprawą. Wkrótce zaczynają pojawiać się nowe fakty, które sprawią, że ataki watahy wilków to będzie najmniejszy problem mieszkańców osady...

Muszę przyznać, że autorka trafiła idealnie w mój gust, jeżeli chodzi o umiejscowienie akcji swojej powieści. Mała, otoczona przez las wioska, pełna jak się okazuje w trakcie lektury tajemnic, której zagraża niebezpieczeństwo czające się w mroku drzew. Jak dla mnie idealnie. Do tego wątek niemal kryminalny, w którym główni bohaterowie niczym wytrawni detektywi, próbują rozwiązać sekrety osady. Poza tym nie spodziewałem się, że będzie tak mrocznie. Szczególnie gdy do głosu dochodzą opary czarnej, a zarazem bardzo krwawej magii. Gdzieś w tym wszystkim znajduje się jeszcze miejsce dla bardzo trudnego wątku miłosnego. Wszystko to tworzy niesamowitą, fantastycznie wybuchową mieszankę.

Wśród bohaterów prym wiedzie przede wszystkim Leto, czyli nasz elfi skrytobójca. Trudna w odbiorze postać, bardzo zamknięta w sobie, nie okazująca zbyt wielu uczuć na zewnątrz. Jego kompletnym przeciwieństwem jest natomiast osoba która pierwsza otworzyła przed nim drzwi, czyli uzdrowicielka Meran. Według mnie druga najważniejsza postać historii. Osoba nastawiona bardzo pozytywnie do świata, która obdarzona jest potężną mocą. Duet ten wspierają i dzielnie im sekundują, Ulfrik czyli mąż Meran i jedyna wojowniczka w wiosce Nora. Jeżeli zaś chodzi o antagonistów (ulubione słowo mojej żony) to mamy w powieści bardzo ciekawie zorganizowaną grupę magicznych typów spod ciemnej gwiazdy. Nie chce za dużo zdradzać, ale prezentują się oni bardzo zacnie.

Na koniec jedna mała rzecz, która mi troszkę nie do końca zagrała. Miałem wrażenie, że w pewnym momencie, a dokładnie gdy odkrywamy całą prawdę o szwarc charakterach, napięcie w powieści powoli zaczyna spadać. Na szczęście finałowy twist (bo w sumie to chyba mogę użyć tego terminu) daje mocnego kopa w zadek, dzięki czemu powieść odzyskuje swój power.

Podsumowując, przygoda z fantasy zakończona sukcesem. Prawdę powiedziawszy, tak się wciągnąłem, że chyba niedługo znowu sięgnę po coś w tych klimatach. Tymczasem zachęcam do zapoznania się z pierwszym tomem "Mroków", bo to naprawdę kawał dobrej literatury. Polecam!!!

Jak tak patrzę w swoją przeszłość, to muszę stwierdzić, że moja przygoda z fantasy nigdy nie była jakaś bardzo namiętna. Oczywiście mam za sobą klasyki ("Wiedźmin", "Władca Pierścieni"),ale jakoś mnie aż tak bardzo w stronę tego gatunku nie ciągnęło. Chociaż jak tak sobie przypomnę, to nawet lubiłem sobie poczytać o przygodach pewnego umięśnionego Cymeryjczyka. Dlatego też...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
19

Na półkach: ,

Zwykła-niezwykła powieść młodzieżowa.
Elfy? Są. Magia? Jest! Umarlaki?! Oczywiście!!
Miła i przyjemna lektura na ponure dni.
Głównym bohaterem jest elf imieniem Leto, który para się skrytobójstwem. Nie lubi towarzystwa i stroni od innych, a magów wręcz nie znosi. Jednak los chciał że trafił na „chwilę” do wioski, w której chociaż przez krótki czas mógł zaznać spokoju i życzliwości. Ale czy wiejska sielanka będzie trwała długo?
Na to pytanie nie odpowiem, trzeba samemu przeczytać.
Autorka w swojej opowieści ukazuje nam zróżnicowane i ciekawe postacie, świetne i nie męczące opisy przyrody jak i miejsca, w którym wraz z bohaterem odwiedzamy. Można by powiedzieć, że można się poczuć jakbyśmy sami byli w opisywanym miejscu. Im dłużej się czyta tym lepsza staje się historia. Dużo zwrotów akcji oraz niebanalne dialogi są dodatkowym atutem tej pozycji.
Podsumowując - zacna powieść, którą warto przeczytać. Czekam na kolejne tomy z niecierpliwością.

Zwykła-niezwykła powieść młodzieżowa.
Elfy? Są. Magia? Jest! Umarlaki?! Oczywiście!!
Miła i przyjemna lektura na ponure dni.
Głównym bohaterem jest elf imieniem Leto, który para się skrytobójstwem. Nie lubi towarzystwa i stroni od innych, a magów wręcz nie znosi. Jednak los chciał że trafił na „chwilę” do wioski, w której chociaż przez krótki czas mógł zaznać spokoju i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
101
90

Na półkach: ,

(...) Górski potok powoli zaczął go wychładzać, opuścił więc nurt, leniwie położył się na trawie. Rozgwieżdżone niebo rysowało konstelacje łączące się pasmami migoczących gwiazd, powietrze pachniało leśnym runem i wonią gnijących resztek roślin. Szybko zasnął utulony kołysanką pluszczącej wody i szumu wiatru czeszącego czubki starych drzew. (...)

Tym pięknym cytatem z pierwszego tomu powieści "Mroki", rozpoczynam recenzję. Piękny, prawda? A takich opisów jest tutaj do woli, więc jeśli ktoś lubi czytać rozbudowane dobrodziejstwa przyrody, znalazł książkę dla siebie.

______________________

Nie pamiętam jak to się stało i kiedy złapałem wspólny język z autorką. Zabijcie mnie, ale nie wiem ( może Katarzyna Szewioła-Nagel nie ma takich dziur w głowie jak ja 😆). Ale mniejsza z tym. Ważne, że miałem okazję i PRZYJEMNOŚĆ zapoznania się z jej twórczością. Już od samego początku wiedziałem na co się piszę, domyślałem się też, że będę mieć do czynienia z soczystym, bogatym językiem, który uzmysłowi mi jak dużo muszę się nauczyć, by choć w niewielkim stopniu dorównać niesamowitemu warsztatowi Katarzyny. No, ale ta recenzja nie jest o autorce, tylko o jej książce. Więc, Kasiu wybacz, ale ucinam temat. 😁

______________________

"Mroki" to pierwsza część trylogii. Niestety, nie ma ona szczęścia do polskich wydawców (a szkoda) bo książka według mnie, zasługuje na wydanie w naszym kraju w równym stopniu co "Wiedźmin" Sapkowskiego. Lecz nie zmienia to faktu, że powieść przedostała się jednak do nie rodzimego wydawnictwa, za co serdecznie gratuluję. Może wkrótce "Mroki" ukażą się i u nas po polsku.
Kto wie?

Opis fabuły:

Leto jest elfem i doświadczonym przez życie skrytobójcą. Nic więc dziwnego, że gdy trafia do niewielkiej ludzkiej wsi, jest nieufny. Szybko jednak przekonuje się, że mieszkańcy są życzliwi i nie grozi mu z ich strony żadne niebezpieczeństwo. Zaczyna nawiązywać znajomości z mieszkańcami i po raz pierwszy ma okazję zakosztować spokojnego, prostego życia. Idylla nie trwa jednak długo. Zbliża się zima i mieszkańcy obawiają się o swoje stada, coraz częściej atakowane przez wilki. Leto, chcąc odwdzięczyć się za gościnę, postanawia pomóc wieśniakom. Szybko okazuje się, że ataki na owce nie są przypadkowe, a elf mimowolnie wplątał się w intrygę, która poprowadzi go na spotkanie z dzikimi magami.

I ruszyły konie po betonie... a może wilki?

Po licznych rozmowach z autorką, dowiedziałem się różnych, ciekawych rzeczy o powstaniu jej książki. Niesamowicie zaintrygowała mnie dbałość o szczegóły i pieczołowicie wymuskane każde zdanie. Tematyka powieści nie należy do moich ulubionych (Władca pierścieni to dla mnie masakra. Nie lubię takich gatunków czy to w filmie czy książce) jednakże dałem się ponieść narastającej ciekawości i WPADŁEM w otchłań budzących się powoli w moim umyśle "Mroków". Ku mojej uciesze, autorka zgodziła się udostępnić plik z tekstem, przez co nie musiałem szukać go na wszelakich stronach na których (jak ostrzegała) jest mnóstwo byków, boboli i innego ustrojstwa.
Pisząc recenzję posiłkowalem się też notatkami, które spisywałem w trakcie czytania. Jednakże w połowie lektury zapomniałem o nich, gdyż tak zafascynowała mnie treść. I to jest WAŻNYM aspektem tej recenzji i zachętą do zapoznania się z "Mrokami".

______________________

Sam początek niestety mnie zmógł, nie porwał, lecz ładny styl zachęcał do dalszej lektury (o stylu za chwilę). Wodziałem wzrokiem litera po literze za jakimś punktem zaczepnym, któryby mnie ZŁAPAŁ i nie puścił. Doczekałem się szybciej niż myślałem... 😉

Historia LETO, dzielnego, zamkniętego w sobie elfiego zabójcy (skrytobójcy) natychmiast przypadła mi do gustu. Od samego początku zaczął mnie intrygować. Jego zimna kalkulacja, zamknięcie w sobie, wyobcowanie oraz nieufność względem wszystkiego co żyje, dała mi malutki zalążek czegoś WIELKIEGO. Byłem pewny, że autorka nie skończy jego roli tylko na takich prozaicznych sprawach, które wymieniłem kilka linijek powyżej. Czułem, że otrzymam potężną dawkę psychologicznych rozterek elfiego bohatera (nie pomyliłem się). Leto od samego początku był moim ulubionym bohaterem, aż do końca tomu. Charakter postaci ciągną powieść do przodu, bardzo często zimno jego słów oraz zachowanie mroziło mi serce. Zastanawiałem się dlaczego robi tak, a nie inaczej. Wszystko odkryłem na końcu i uwierzcie mi, całkowicie się zgadzam z jego decyzjami (chociaż, aby być z wami szczery jedna decyzja była dla mnie durnotą za co jestem zły - może wyprostuje się to w trzecim tomie, a jak nie to POROZMAWIAM SOBIE Z SZANOWNĄ PANIĄ KATARZYNĄ 😆).
W elfie podobała mi się także relacja jaką rozpoczął poznając Norę (o niej za chwilę). Czuło się między nimi chemię, która stopniowo narastała dając piękny początek czegoś przyjemnego (Mam nadzieję, że w trzecim tomie ich ścieżki pójdą w takim kierunku w jakim ja bym poszedł, będąc w skórze ostrouchego).
I jeszcze jedno. Odkryłem, że Leto pod jednym względem jest do mnie podobny. Tak samo jak i ja reaguje na głupotę ludzką i idiotyzmy. Wywracanie oczami z głośnym sapnięciem to jest to, co mnie śmieszyło do łez i sprawiało, że chociaż pod tym względem się z nim identyfikowałem.

NORA - to dziewczyna z "jajami". Nie lubi się stroić, stroni od "dziewczeńskich" zajęć, nie pląsa, nie ubiera sukienek, nie plecie wianków ze stokrotek i nie mdleje na widok okrucieństw, które się działy na jej oczach. Nora to wojowniczka, która bez wachania urżnie łeb, gdy coś zakłuci jej spokój.
Lubię ją. Pod tym pancerzem zimnego wyrachowania, ukrywa się mimo jej zachowania, ciepła i krucha młoda kobieta, która (nigdy się do tego nie przyzna) szuka mocnych i silnych ramion, aby się w nie wtulić.
Wydaje mi się, że charakter tej bohaterki bardzo fajnie oddaje to, co się dzieje w dzisiejszym świecie. Kobiety chcą być wolne, samowystarczalne, waleczne. I taka jest Nora. Poza tym ma bardzo ciekawy razys psychologiczny ( nie będę wam psuć radości z odkrycia jej duszy). Kto czytał "Mroki" ten wie, że Nora jest NIETUZINKOWĄ postacią i jak lewy but z prawym (Leto) pasują do siebie idealnie.

ULFRIK - postać której nie polubiłem na samym początku, a z czasem podbiła moje serce. Ten gnuśny, wiecznie niezadowolony z życia chłop, urzekł mnie swoim gołębim sercem. Aż do finału powieści trzymałem za niego kciuki, aby jego rola w tej opowieści znalazła szczęśliwy finał.
Pancerz, jaki porastał jego zamkniętą duszę, czasami otwierał się by pokazać, że i zwykły chłopina ze wsi, potrafi być troskliwy i kochać ponad swoje życie ukochaną kobietę.
Bardzo polubiłem jego relacje z żoną. Byli wiele lat po ślubie, lecz nie przeszkadzało to w niczym, aby przekomarzać się ze sobą na każdym kroku i wypowiadać słowa, które niejednego człowieka ugodziłyby prosto w serce. Dystans jakiego się nauczyli był czymś co nadawało charakteru męża do żony (Meran, ale o niej za moment). Tworzyli piękny obraz małżeństwa, którego niestety w dzisiejszych czasach raczej się już nie spotyka, a szkoda.

MERAN - uzdrowicielka, mag. Otwarta kobieta, która ponad wszystko kochała swojego gburowatego męża. Z perspektywy czasu uważam, że już od samego początku ich poznania się, ten chłop porwał ją swoim ciepłem i dobrodusznością. Ich utarczki nadawały jej większej siły do życia, ona to uwielbiała bo wierzyła, że okropne słowa wypowiedziane przez męża, nie są prawdą. Meran urzekła mnie także swoim spokojem w najgorszych sytuacjach. Opanowanie jakim emanowała było dla mnie zaskakujące. Mimo, że posiadała dar, zazwyczaj nie korzystała z mocy. Dostosowała się do swojego rytmu i bardziej wierzyła w moc, które posiadały rośliny i ich niesamowite właściwości.
Bohaterka ta, także pozostanie w moim sercu na długo. Jakoś mnie uspokajała podczas lektury mocniejszych scen. Dzięki niej wierzyłem, że wszystko będzie dobrze. Był w niej też mrok, słaba strona która raniła moje serce (nie powiem jaka. Sami odkryjecie podczas lektury)

Dosyć o postaciach. Było ich jeszcze kilkoro, ale chciałem nakreślić tylko te ulubione.

______________________

Cały zarys fabuły, tajemnica oraz rozstrzygnięcie były dla mnie jedną wielką zagadką. Autorka bardzo ładnie grała na emocjach oraz ukrywała niektóre istotne rzeczy, które dopiero później nabierały kształtu. Moje gratulacje z to i za uknucie intrygi odnośnie miejsca do którego dotarł Leto. Już od samego początku śmierdziało mi, że elf tak dobrze czuł się we wsi. Miałem domysły dlaczego tak się stało, lecz (niestety) myliłem się. Moje pomysły były bardzo oddalone od tego co dostałem na końcu powieści. Katarzyna zaserwowała mocne uderzenie.

Polubiłem także mieszankę humoru oraz nieprzeniknionego zimna miotającego uczuciami bohaterów. Autorka bardzo pięknie oraz sprawnie żąglowała uczuciami i nastrojem. W kilku momentach musiałem przerwać lekturę bo moje oczy szkliły się od łez, które spowodowane salwami śmiechu nie potrafiłem okiełznać. Czasami jednak robiło się tak zimno, duszno, nostalgicznie i źle, że czułem na karku dreszcz (czasami nawet zaglądałem w ciemny kąt pokoju szukając złego maga, czającego się na moją posokę 😆).

Styl. Nieco inny niż ten w którym się obracam, taki "folklorystyczny", ale strawny i do polubienia. Miałem czasami kłopot z rozszyfrowaniem niektórych słów jakie serwowała autorka, ale bardzo szybko zasięgnąłem wiedzy od wuja Google i pędziłem na przód z dalszą lekturą.

______________________

A teraz gorsza część mojej recenzji, czyli co mnie kłuło w oczy.
Co prawda nie chciałem umieszczać tego publicznie. Niektóre rzeczy obgadałem z autorką, ale chcąc być w porządku z nią i osobami które nie czytały powieści, zdecydowałem napisać kilka rzeczy drażniących.

Po pierwsze niektóre sceny (zwłaszcza te ze złymi magami) były dla mnie zbyt płaskie. Zaczynało się szybko i kończyło także za szybko. Brakowało mi w tym więcej napięcia, większej ilości niezdrowej atmosfery. (Z tego co wiem w wydanej wersji angielskiej, opisy walk są bardziej rozbudowane, więc mam nadzieję, że jak dojdzie do wydania po polsku, będę mógł się cieszyć z dłuższych starć bohaterów z antagonistami).

Po drugie niektóre dialogi były takie na siłę i sztuczne. Miałem wrażenie, że autorka dała je tylko po to, aby polecieć dalej i mieć spokój z zobrazowaniem danej sceny.

Po trzecie mimo, że Katarzyna opisywała piękno przyrody (które wyszło jej idealnie) czułem, że ten wykreowany przez nią świat zamyka się tylko na wiosce i lesie ją okalającym. Oczywiście było kilka wzmianek o miastach i tym podobnych, ale to było dla mnie za mało. Według mnie pierwszy tom, był taką jakby kopułą, która zamknęła w jednym miejscu bohaterów nie pozwalając im pójść dalej. Ale wiem, że w drugim akcja dzieje się gdzieś indziej, więc już się cieszę, że poznam resztę świata "Mroków".

Po czwarte przemilczę to, coś zrobiła z niektórymi bohaterami na końcu 😒 masakra. Jeszcze sobie o tym pogadamy moja droga. 🤨

______________________

Dobrze. Koniec złych rzeczy. 😉
Na osłodę, chciałbym zacytować kilka fragmentów, które utkwiły mi w pamięci. Były one zabawne lub nie, ale ujęły w jakimś stopniu moją duszę i serducho.

(...)Kobieta na szczęście nie dosłyszała tego, o czym rozmawiali.
– No dobra. To ja się gdzieś zaszyję, żeby nie myślała, że mam niecne zamiary wobec ciebie.
– Spokojnie, o moją cnotę się nie obawiaj. – Machnęła mu przed nosem nożem, który wydobyła zza pasa. Nawet nie zauważył, kiedy na powrót zgarnęła go ze stołu.
– No tak. Mógłbym rzec: szkoda. Ale chyba się jednak powstrzymam.
W odpowiedzi otrzymał nieznaczne wykrzywienie ust i pogrożenie palcem. (...)

(...) Od czasu ataku miewał stany melancholii trwające nierzadko kilka godzin. Potrafił wyłączyć umysł i podążać w ślad za myślami. Zagłębiał się w nich niczym przepastnej rzece retrospekcji. Niepokoiło go wiele rzeczy, między innymi to, że nagle pod sklepieniem czaszki poczęły pojawiać się dziwne, nieznane dotąd obrazy. Jakby zablokowana niegdyś jaźń, teraz potraktowana mocą Iluzjonisty zaczęła przepuszczać skrawki wspomnień, które tworzyły coraz to bardziej spójny obraz. Przed oczami migały twarze, ścinki chwil – układanka, której nie potrafił posklejać w jedną konstrukcję. (...)

(...) Wieczór zapadł. Radosne iskierki gwiazd gromadnie wyłoniły się na nieboskłon, srebrząc sklepienie nieba setkami migających oczek. Czuł w powietrzu nasyconym wilgocią, że okowy zimy niebawem zaczną ustępować. Śnieg jeszcze padał, ale bardziej mokry, ciężki od deszczu. Dzięki niemu w niektórych miejscach porobiły się błotniste bajora. Przy bliższym przyjrzeniu mógł dostrzec roślinki nieśmiało spozierające spod kop pośniegowego błocka. Powietrze pachniało inaczej. Jakby bardziej rześko. Ziemiście. Wdychał je łapczywie i rozkoszował się wielowymiarowością. Próbował przypomnieć sobie przedwiośnia w miejscu, w którym najprawdopodobniej się urodził. Czy tam też tak było? Sennie, a zarazem ożywczo. A powietrze, pulsujące od wyczekiwania na pierwsze ciepłoty, sprawiało, że mieszkańcy coraz to chętniej wyściubiali nosy poza progi siedzib? (...)

(...) Poczuli, jak spływa na nich moc, a siły witalne powracają do ciał, napełniwszy je. Unicestwili monstrum, wbijając w nią jadeit. Nora poderżnęła gardziel, a Leto rozciął serce. (...)

I najlepsze zostawiłem na koniec. Cytat BOMBA!!! 😆😆😆😆😆

(...) – Dom jest skurzony i pachnie wilgocią, ale nadal to tylko dom. – W jego głosie dało się czuć nutę rozczarowania.
– Może masz rację. – Przekroczyła próg. – Ale jak mi coś z kąta wyskoczy, obiecuję, że poobcinam ci uszy. – Zniknęła w półmroku przedsionka. (...)

______________________

Katarzyno, jeszcze raz serdecznie Ci gratuluję tej powieści. Nie mogę się doczekać drugiego i trzeciego tomu.

(...) Górski potok powoli zaczął go wychładzać, opuścił więc nurt, leniwie położył się na trawie. Rozgwieżdżone niebo rysowało konstelacje łączące się pasmami migoczących gwiazd, powietrze pachniało leśnym runem i wonią gnijących resztek roślin. Szybko zasnął utulony kołysanką pluszczącej wody i szumu wiatru czeszącego czubki starych drzew. (...)

Tym pięknym cytatem z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
226
193

Na półkach: , ,

Poznajcie Leta - elfa, tyleż pociągającego, co niebezpiecznego, który przemykając nocami ślepymi zaułkami, pozbawia życia co poniektórych mieszkańców, na zlecenie. Skrytobójca, podczas jednej ze swoich przepraw, trafia do położonej na uboczu, niewielkiej wsi, którą zamieszkują prości, ale bardzo przesądni ludzie. Tam, zupełnie przez przypadek, poznaje Meran - utalentowaną zielarkę i mag oraz Ulfrika - jej męża i wytrwałego w narzekaniach chłopa. Od nich otrzymuje schronienie, w zamian za które Leto zobowiązuje się pomóc w polowaniach na wilki, które coraz częściej napadają na mieszkańców. Z początku prosta, z czasem sprawa zaczyna przybierać na tajemniczości, a żadne z bohaterów nie ma pojęcia, jak uporać się z krwawą intrygą, jaką knują wobec nich dzicy magowie.

Katarzyna Szewioła - Nagel, urodzona w 1979 roku, jest utalentowaną pisarką, która debiutowała w 2012 roku swoją powieścią o elfie skrytobójcy. Aktualnie, wydała dwa tomy "Mroków", pracuje natomiast nad trzecią częścią serii.

"Mroki" były pozycją, na którą miałam szczególną ochotę, głównie poprzez wzgląd na motyw średniowiecznych miast i wsi, osadzonych w realiach fantastycznego kraju. Ta pozycja kusiła mnie dodatkowo pozytywnymi opiniami, jakie zbierała - dużo osób podawało ją jako przykład tego, że polski autor także potrafi napisać genialną książkę. Więc, kiedy w końcu miałam możliwość sięgnąć po tę pozycję, byłam wniebowzięta. Jak autorka poradziła sobie z pociągnięciem tej fabuły?

Więcej na: http://faaantasyworld.blogspot.com/2014/12/co-sie-dzieje-kiedy-nadchodza-mroki.html

Poznajcie Leta - elfa, tyleż pociągającego, co niebezpiecznego, który przemykając nocami ślepymi zaułkami, pozbawia życia co poniektórych mieszkańców, na zlecenie. Skrytobójca, podczas jednej ze swoich przepraw, trafia do położonej na uboczu, niewielkiej wsi, którą zamieszkują prości, ale bardzo przesądni ludzie. Tam, zupełnie przez przypadek, poznaje Meran - utalentowaną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1715
187

Na półkach:

Dziwią mnie zachwyty nad tą książką. Może dlatego zbiera tak dobre opinie bo to debiut (a jak na debiut rzeczywiście jest dobra) lub dlatego że autorka jest Polką. Owszem dobrze się czyta i język mnie akurat nie męczył, ale pomimo nieco intrygującego zakończenia jakoś nie umieram z ciekawości co będzie dalej. Nie porwała mnie fabuła, nie wczułam się w emocje bohaterów. Wiadomo, że to ocena subiektywna, ale moim zdaniem jest mnóstwo lepszych książek/cykli fantasy. Sięgnę po następny tom, jak będę mogła go od kogoś pożyczyć, ale na pewno nie kupię.

Dziwią mnie zachwyty nad tą książką. Może dlatego zbiera tak dobre opinie bo to debiut (a jak na debiut rzeczywiście jest dobra) lub dlatego że autorka jest Polką. Owszem dobrze się czyta i język mnie akurat nie męczył, ale pomimo nieco intrygującego zakończenia jakoś nie umieram z ciekawości co będzie dalej. Nie porwała mnie fabuła, nie wczułam się w emocje bohaterów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
7
6

Na półkach: ,

Pełna, radośnie zmontowana, brawurowo zagrana i .. skromna recenzja pod linkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=oid4sJYEd94

Recenzja ta nie była prosta do zrealizowania. Nad Atamanem nieustannie stał elf Leto, bacznie przyglądając się jego poczynaniom i pilnując, bo ten nie powiedział nic złego. Ataman zmuszony był poprosić o pomoc Yadaina, kanałowego malkonenta.
Dlaczego goblinom nie wolno robić w niedziele zakupów? Na co krasnoludy przerabiają swoje zużyte skarpetki? Nie wiemy...
Ale wiemy za to czy Yadain i Ataman dali szansę książce Katarzyny Szewioła-Nagel pt Mroki i czy są gotowi ją polecić.

Pełna, radośnie zmontowana, brawurowo zagrana i .. skromna recenzja pod linkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=oid4sJYEd94

Recenzja ta nie była prosta do zrealizowania. Nad Atamanem nieustannie stał elf Leto, bacznie przyglądając się jego poczynaniom i pilnując, bo ten nie powiedział nic złego. Ataman zmuszony był poprosić o pomoc Yadaina, kanałowego malkonenta.
Dlaczego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
665
237

Na półkach: , , , ,

http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/2015/01/172-mroki-tom-i-katarzyna-szewioa-nagel.html

http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/2015/01/172-mroki-tom-i-katarzyna-szewioa-nagel.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    138
  • Przeczytane
    74
  • Posiadam
    27
  • Ulubione
    7
  • Fantastyka
    5
  • 2013
    5
  • E-booki
    4
  • Legimi
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • Teraz czytam
    3

Cytaty

Więcej
Katarzyna Szewioła-Nagel Mroki tom I Zobacz więcej
Katarzyna Szewioła-Nagel Mroki tom I Zobacz więcej
Katarzyna Szewioła-Nagel Mroki tom I Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także