Zapiski z Homs
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Carnets de Homs
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2013-01-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-01-30
- Liczba stron:
- 280
- Czas czytania
- 4 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308050545
- Tłumacz:
- Magdalena Kamińska-Maurugeon
- Tagi:
- syria wojna reportaż
Littell o konflikcie w Syrii. Reportaż jak najbardziej aktualny!
W Hims, twierdzy syryjskich rebeliantów, Jonathan Litetll, ryzykując życiem, przebywał od połowy stycznia do początku lutego tego roku. Miasto opuścił w przeddzień jego krwawej pacyfikacji. W trakcie pobytu na gorąco robił notatki. Uliczne strzelaniny, opatrywanie rannych, śmierć, wszechobecny strach, radykalizacja nastrojów wśród Syryjczyków, ograniczone zaufanie do ONZ – te obrazy mówią same za siebie, komentarz autora został celowo ograniczony.
Bardzo znane nazwisko, dobre pióro i aktualność opisanych zdarzeń składają się na szczególną wartość Zapisków z Hims, które powinny stać się najchętniej czytaną książką o arabskiej wiośnie
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Notatki z rewolty
Osoby, które oczekują od książki Jonathana Littella zgrabnie napisanego reportażu, niech lepiej nie sięgają po tę pozycję. Nie uświadczy się w niej rozczulających opisów, setek niepotrzebnych słów czy synonimów, ani tym bardziej rzewnych potoków słów o tym, jak w Syrii jest ciężko. To prosty i prawdziwy zapis tego, co Littell widział przez trzynaście dni, które spędził w Homs i jego okolicach na początku 2012 roku. Nie oznacza to jednak, że książka jest bezbarwna. Jest prosta, a jej tytuł doskonale obrazuje wnętrze. Rozdziały, podzielone na dni, a te składają się z ogromnej liczby krótkich notek. Autor praktycznie przepisał zapiski, które udało mu się robić na bieżąco. Nie należy więc traktować „Zapisków z Homs”, jako pełnoprawnej książki reporterskiej, ale jako wycinek z życia na froncie.
Autor już we wstępie uczula czytelnika, że zabiera go w świat, który rządzi się innymi prawami. Bohaterowie często występują pod pseudonimami (tak samo zresztą jak Littell oraz jego fotograf i tłumacz Mani) z obawy przed represjami, jakie mogłyby dosięgnąć ich lub ich rodziny ze strony syryjskiego rządu. Littell zdecydował się na opublikowanie książki w takiej, a nie innej formie, bo chciał przekazać realny zapis z tego, czego był świadkiem. Nie znajdziemy tutaj zmyślonych opowieści, a te w które autor sam nie dowierzał, opatrzył stosownym komentarzem. Czytelnik ma więc pełen i realny zapis z tego, czego do tej pory mógł się tylko domyślać.
Littell skupił się na wydarzeniach, w których brał udział lub tych, o których słyszał. Nie dowiemy się z zapisków jak przebiegało życie pod rządami Baszara, ale tego, jak wygląda w danej chwili. Ostrzały, snajperzy i „ulice śmierci”. Homs stało się polem bitwy, gdzie nie ma różnicy czy masz dwa czy sześćdziesiąt lat, śmierć na ulicy od zabłąkanej kuli dosięga tam każdego. Czytelnik dużo się dowie o tym, jak funkcjonuje WAS (Wolna Armia Syrii) utworzona przez cywilów i byłych wojskowych. Jakiej broni używają i w jaki sposób starają się pokazać „na zewnątrz”, co dzieje się w ich mieście. Nie ufają dziennikarzom, ale gdy już któregoś wezmą pod swoje skrzydła, może czuć się on bezpieczny (w granicach rozsądku oczywiście). Facebook, Twitter i YouTube są oknem na świat dla chcących uwolnić się spod reżimu. To tam umawiają się na manifestacje oraz umieszczają zdjęcia zwłok swoich przyjaciół i rodziny. A do nich dostęp jest praktycznie cały czas. W szpitalach pomoc dla cywilów jest ograniczona, często niewielkie rany prowadzą do śmierci, a lekarze nie mogą nic z tym zrobić. Opisy z wizyt w szpitalu to najbardziej przejmująca i zapadająca w pamięć część „Zapisków z Homs”.
W kilka dni po tym jak Littell opuścił Homs, zostało one zbombardowane. To, co udało się autorowi opisać, okazało się „tylko” preludium do dalszych walk. Osoby, które są zainteresowane „Arabską Wiosną” książkę posiadać po prostu muszą, mimo że napisana ona została w sposób mało literacki. To dokładny zapis kilkunastu dni, gdzie Littell rozpisuje się o słyszanych w oddali strzałach, jak i o tym kiedy ostatnio jadł lub jaki miał w nocy sen. Szkoda tylko, że Littell nie był bardziej stanowczy i dociekliwy, bo tematy, na które zaczyna rozmowy często się urywają. Taki jest już jednak urok notatek z pola walki.
Bartosz Szczygielski
Książka na półkach
- 192
- 138
- 56
- 8
- 7
- 5
- 5
- 2
- 2
- 2
Opinia
Homs jest dla Syryjczyków tym, czym Wąchock dla Polaków :) Ta informacja nie pochodzi jednak z książki, tylko bezpośrednio od Syryjczyków, których miałam możliwość poznać. Książka mało mówi o Syrii i Syryjczykach. Tak, wiem, to reportaż wojenny i o wojnie, ale domniemam, że książka wyglądałaby podobnie, gdyby opisywała wojnę toczącą się w Czechach czy Belize.
Jesteśmy więc z autorem w Syrii, jest początek 2011 roku. Wokół snajperzy na dachach, więc przechodząc przez ulicę ryzykujesz życiem, osoby ranne często nie są leczone, tylko rażone prądem i bite przez ludzi prezydenta, na rękach rodziców umierają dzieci pokiereszowane przez bomby i z dziurami w główkach po strzałach snajperów, krew leje się wszędzie i każdy boi się własnego cienia. O naszego reportera z bożej łaski dbają jak o jajko (wiem co nieco o gościnności syryjskiej, a czytanie między wierszami tej książki potwierdza moje osobiste odczucia). Na przykład w przeprawie przez miejsce potencjalnie zaminowane przodem idzie Syryjczyk, bo życie jego jest mniej ważne niż naszego wielkiego pana reportera.
Tymczasem o czym pisze pan reporter w swoich zapiskach? O tym, co mu się w nocy śniło i o tym, że jest przeziębiony i bardzo źle się czuje. Więcej czasu, miejsca i energii poświęca w swojej książce reporterom, którzy w Syrii zginęli, niż tłumom gnębionych Syryjczyków. Oburzyło mnie szczególnie jedno stwierdzenie pana reportera mówiące o tym, że dzisiaj czuje się tak źle, ma taki kaszel, że „nie ma ochoty bawić się w wojnę”. Europejczyk – w tym momencie to nie brzmi dumnie.
Autor okazał się być człowiekiem niezmiernie irytującym, z każdą kolejną przeczytaną stroną moja niechęć do niego rosła. Zdawałoby się facet dorosły, zdawałoby się reporter wojenny... Pojechał do Homs, do kolebki syryjskiej rewolucji. I chwała mu za to, bo świat musi dowiedzieć się o tym, co dzieje się w takich miejscach. Ale na wyjeździe w miejsce zapalne mój podziw dla niego się kończy.
Ze względu na moje uwielbienie dla Syrii i Syryjczyków bardzo chciałam tę książkę przeczytać. Nie pamiętam jednak, kiedy po raz ostatni jakaś książka zbulwersowała i zniesmaczyła mnie tak ogromnie.
ODRADZAM.
Homs jest dla Syryjczyków tym, czym Wąchock dla Polaków :) Ta informacja nie pochodzi jednak z książki, tylko bezpośrednio od Syryjczyków, których miałam możliwość poznać. Książka mało mówi o Syrii i Syryjczykach. Tak, wiem, to reportaż wojenny i o wojnie, ale domniemam, że książka wyglądałaby podobnie, gdyby opisywała wojnę toczącą się w Czechach czy Belize.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJesteśmy więc...