"Alchemia mnie prześladuje, kroczy za mną krok w krok, spowija moje oczy i mój los. Alchemia, poszukiwanie złota nieśmiertelności. Alchemia... trucizna na mój los."
(Zasłyszane)

Miłość alchemika - opowiada historię dziewczyny o wielu twarzach, o wielu życiach. Życiach, które ciągną się już ponad 600 lat u boku jej ukochanego Alchemika. Jednak, w pewnym momencie uświadamia sobie, że ta "miłość" nie była dla niej tak naprawdę wszystkim - pragnieniem. Tak naprawdę pragnie czegoś innego...

Autorka, Avery Williams, miała dobry, piękny pomysł wiążący się z tajemniczą, niemal mityczną alchemią. Jednak... jak dla mnie za bardzo ucieka od tego tematu, od nieśmiertelności, tak, że większa, środkowa część książki jest typowym romansidłem dla zwykłych nastolatek, o ich zwykłych problemach... Nie byłoby to problemem, gdyby nie ciekawe, zachęcające, pachnące mitem rozpoczęcie. To mnie zraziło.

Jednak książka wywołała u mnie napady śmiechu, radości... ale i łez.

Spodziewałam się więcej po tak zachęcającym tytule. Może druga część, która ma ukazać się w Stanach Zjednoczonych na wiosnę 2013 będzie lepsza? Jednak darze dużą sympatią jednego z bohaterów, więc, zapewne tylko dlatego (no, może jeszcze fakt, że okładka jest po prostu śliczna!) ocena jest podwyższona.

"Alchemia mnie prześladuje, kroczy za mną krok w krok, spowija moje oczy i mój los. Alchemia, poszukiwanie złota nieśmiertelności. Alchemia... trucizna na mój los."
(Zasłyszane)

Miłość alchemika - opowiada historię dziewczyny o wielu twarzach, o wielu życiach. Życiach, które ciągną się już ponad 600 lat u boku jej ukochanego Alchemika. Jednak, w pewnym momencie uświadamia...