Maszerując z diabłem

Okładka książki Maszerując z diabłem
David Mason Wydawnictwo: Bellona powieść historyczna
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Tytuł oryginału:
Marching with the devil : legends, glory and lies in the French Foreign Legion
Wydawnictwo:
Bellona
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788311121263
Tłumacz:
Michał Kompanowski
Tagi:
Francja XX wiek lebia cudzoziemska
Średnia ocen

                6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
42 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
811
138

Na półkach: , , , ,

Dlaczego przeciętna? Bo taka ocena ogólna wydaje mi się najbardziej właściwa dla tej książki. Wspomnienia „nie-literatów” bardzo często dotknięte są grzechem jakiejś takiej surowości przekazu. Jakkolwiek teksty te są na pewno poddawane jakiejś jeszcze obróbce, nie zawsze to wystarcza. A już na pewno nie wystarczyło tym razem – przynajmniej w mojej opinii. Osobiście bardzo razi mnie brak precyzji w operowaniu słowem, nieporadność w opisywaniu epizodów towarzyszących głównemu wątkowi i nieumiejętność płynnego, harmonijnego przechodzenia z tematu do tematu. To w moim odczuciu wpływa na niespójność, brak ciągłości opowieści i taką wadą dotknięte są wspomnienia Davida Masona. Wielokrotnie, podejmując jakiś nowy – nawet interesująco zapowiadający się – wątek, autor zarysowywał go i nagle porzucał. Albo okazywało się w rezultacie, że nie miał na ten temat nic ciekawego do napisania, albo że historia kończyła się zanim jeszcze dobrze się rozpoczęła, a jeszcze na to wszystko nakładał się brak jakiejkolwiek puenty, bądź była ona taka wydumana, wymyślona, doklejona na siłę, że raziła albo irytowała.
Jednak poza utyskiwaniem na sposób opowiadania tej historii, niespecjalnie mam się do czego przyczepić, bo sama opowieść jest wciągająca. Mógłbym oczywiście ponarzekać na brytofilski punkt widzenia i zadarty nos „Kangura” dumnego z przynależności do Commonwelth, gdyby nie to, że ostrze krytyki skierowane zostało przez autora głównie w stronę francuskiego bałaganu, nieróbstwa i fałszywego mitu wspaniałej Legii Cudzoziemskiej i skierowane zostało bardzo celnie. Tytuł książki w zestawieniu ze słynną na cały świat dewizą: „maszeruj albo giń”, rozsławioną w wielu dziełach literackich i filmowych, sugerowałyby że trafimy na dramatyczną, pełną emocji i silnych wrażeń opowieść o trudnym ale chwalebnym życiu legionisty. Niestety, ja – podobnie jak autor – przeżyłem ogromne rozczarowanie. Biorąc za pewnik to co David Mason opisał w swoich wspomnieniach wypada mi uznać, że ta słynna Legia to wielki „pic na wodę i fotomontaż”. Wydmuszka z honoru , męstwa i zasad. Przechowalnia dla różnego autoramentu nieudaczników, którzy nie poradzili sobie w cywilnym życiu więc gardzą „cywilem” bardziej niż czymkolwiek innym na świecie. Autor wypełnił sumiennie cały pięcioletni kontrakt, przechodząc szkolenie rekrutów i kurs kapralski w ośrodku na południu Francji, służbę w liniowym regimencie Legii w Dżibuti oraz w - uchodzącej za elitarną - legijnej jednostce powietrznodesantowej na Korsyce. I co? Podejmując decyzję o wstąpieniu do Legii, młody, świeżo upieczony australijski prawnik wyobrażał sobie wyzwanie na miarę podejścia na Mount Everest. Skala wyzwania – być może - okazała się równie wielka, satysfakcja ze sprostania mu już niekoniecznie.
Swoją drogą osoby odpowiedzialne za wciąż funkcjonujący w zbiorowej, ogólnoświatowej świadomości obraz wyjątkowej Legii Cudzoziemskiej, zasługują na pewno na jakiś odpowiednik „piarowego” Oscara. Na samą myśl o spełnieniu się wielkiego marzenia Francuzów, że Legion Etrangere miałaby stać się trzonem międzynarodowych sił ONZ lub armii UE, na samą myśl o tym, że Legia miałaby na przykład gwarantować spokój na Ukrainie stając do konfrontacji z Rosjanami, na samą myśl o tym cierpnie mi skóra i mam nadzieję, że nikt przy odrobinie zdrowych zmysłów w Brukseli czy w Nowym Jorku nie wpadnie nigdy na taki pomysł. Choć zgodnie z prawem Murphego: „jeśli coś może się wydarzyć, to na pewno się wydarzy, właśnie dlatego, że może”.
Na usprawiedliwienie tej - owianej legendą - formacji można by napisać, że Mason zakończył swój pięcioletni kontrakt już dwadzieścia lat temu i od tego czasu wiele się na pewno zmieniło. Tyle, że po przeczytaniu tej książki, po uświadomieniu sobie jak ważne i fundamentalne dla (nie)funkcjonowania Legii jest (czy było) nagminnie powtarzane przez legionistów każdego szczebla „Je m’en fou”, po zapoznaniu się ze staroświecką taktyką oddziałów liniowych i wywodzącym się chyba z pruskich koszar bezmyślnym drylem, nie wierzę w to aby - ta opisana przez Masona - Legia mogła kiedykolwiek się zmienić.
Jeszcze na koniec polonica – jak zwykle wtedy, kiedy są. Bardzo irytowało mnie protekcjonalne i pogardliwe wręcz podejście autora do naszych rodaków, z którymi spotkał się w Legii. Potem uświadomiłem sobie, że chłop wyrobił sobie opinie o nas na podstawie kontaktów z tymi osobnikami w mundurach legionistów (a w istocie były to wyjątkowe kreatury), bo innych po prostu nie znał i irytowałem się już trochę mniej. A potem znów uwiadomiłem sobie, że facet wyrabiał sobie zdanie wyłącznie na podstawie tego, kogo spotkał w Legii a sam na temat tej Legii miał jak najgorsze zdanie i na tej tylko podstawie sformułował mocno krzywdzące sądy i opinie odnoszące się do ogółu Polaków. I przyszła mi ochota na sparafrazowanie sentencji, wygłaszanej swego czasu z upodobaniem bodajże przez Marka Twaina, na temat tego, co najlepszego można zrobić z Anglikiem (Australijczycy wszak to potomkowie zesłanych na ten kontynent Anglików) ale odpuściłem. Autor dobrowolnie na pięć lat zapisał się do udającej wojsko, zdeprawowanej i zdegenerowanej organizacji, przeszedł to z godnością i współczucie nakazuje wiele mu wybaczyć. A jeszcze można mieć nadzieję, że jakiś młody człowiek to przeczyta, zanim – omamiony legendą Legii Cudzoziemskiej - zdecyduje się wstąpić w jej szeregi. To już lepiej nich idzie na Mount Everest.
I jeszcze jedna – ostatnia już - uwaga. Ocena „przeciętna” odnosi się wyłącznie do książki, bo autor to „pierwszorzędny kozak”. Poszperałem co nieco i oto czego się dowiedziałem. David Mason to niespokojny duch, niestrudzony poszukiwacz przygód i sensu życia. Parał się wydobywaniem opali, pracował również jako poganiacz bydła i poławiacz krewetek. Odebrał bardzo dobre wykształcenie. Ukończył studia prawnicze na Australijskim Uniwersytecie Krajowym. Następnie kontynuował naukę na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii a oraz na Uniwersytecie w Melbourne. Jest członkiem australijskiej palestry - jest adwokatem i radcą prawnym Australijskiego Terytorium Stołecznego (Australian Capital Territory ) z siedzibą w Canberze oraz adwokatem Sądu Najwyższego (Australian Capital Territory). Posiada również stopień majora rezerwy australijskiej armii (Australian Army Reserve Legal Corps). Jest posiadaczem odznaczeń wojskowych przyznanych przez australijski, francuski i amerykański rząd. Obecnie pełni funkcję cywilnego doradcy ds. prawnych irackiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Jakby tego było mało, dziesięć lat po wstąpieniu do Legii, w 1998 roku Mason rozpoczął trwającą 236 dni pieszą wędrówkę z Byron Bay na wschodnim wybrzeży kontynentu do Steep Point na zachodnim krańcu Australii (gogle maps nie potrafił wyznaczyć trasy), podczas której zbierał pieniądze dla Fundacji Freda Hollowsa. W uznaniu tego wyczynu nadano mu tytuł the Australian Geographic Adventurer of the Year in 1999.
Nawet gdybym bardzo chciał naśladować Marka Twaina, mógłbym wyjść na tym jak przysłowiowy Zabłocki. Pycha to jednak ulubiona zabawka szatana.

Dlaczego przeciętna? Bo taka ocena ogólna wydaje mi się najbardziej właściwa dla tej książki. Wspomnienia „nie-literatów” bardzo często dotknięte są grzechem jakiejś takiej surowości przekazu. Jakkolwiek teksty te są na pewno poddawane jakiejś jeszcze obróbce, nie zawsze to wystarcza. A już na pewno nie wystarczyło tym razem – przynajmniej w mojej opinii. Osobiście bardzo...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    58
  • Posiadam
    28
  • Chcę przeczytać
    19
  • Legia Cudzoziemska
    2
  • Dookoła świata
    1
  • Fakty nie mity
    1
  • WOJNA
    1
  • 2015
    1
  • Wspomnienia, wywiady, biografie
    1
  • Kryminał/Thriller
    1

Cytaty

Więcej
David Mason Maszerując z diabłem Zobacz więcej
David Mason Maszerując z diabłem. Prawda, legenda, mity i gałsze o Legii Cudzoziemskiej Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także