Krzykacz z Rwandy

Okładka książki Krzykacz z Rwandy
Warren FitzGerald Wydawnictwo: Mała Kurka Seria: Powieści utwór dramatyczny (dramat, komedia, tragedia)
308 str. 5 godz. 8 min.
Kategoria:
utwór dramatyczny (dramat, komedia, tragedia)
Seria:
Powieści
Tytuł oryginału:
The Go-away Bird
Wydawnictwo:
Mała Kurka
Data wydania:
2012-10-31
Data 1. wyd. pol.:
2012-10-31
Liczba stron:
308
Czas czytania
5 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362745043
Tłumacz:
Agnieszka Śmieja
Średnia ocen

                7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
6
5

Na półkach:

To może dla odmiany męski punkt widzenia.

Otóż ja mam problem z Krzykaczem z Rwandy, ponieważ wady i zalety tej prozy wydają się równoważyć. Z jednej strony, trudno odmówić tej debiutanckiej powieści sprawności w opowiadaniu, co przekłada się na przyjemność z obcowania z historiami zarówno dziewczynki z Rwandy, jak i czterdziestoletniego mężczyzny z Londynu, które w pewnym momencie łączą się w jedną historię. Nie miałem styczności z angielskim oryginałem, ale polskie tłumaczenie zrobione przez Agnieszkę Śmieję czyta się dobrze i bez większych zgrzytów. Z drugiej strony, właśnie połączenie tych dwóch losów, choć zachowujące pozory prawdopodobieństwa, wydaje się nieco wydumane, a opowieść, od momentu połączenia wątków głównych bohaterów robi się ckliwa, wpada w tory wyeksploatowanych schematów, realizm ustępuje myśleniu życzeniowemu, a cukierkowość służy wyraźnie pokrzepieniu serc. Ponadto wszystko psuje melodramatyczne zakończenie, które, mam wrażenie, miało na celu natchnąć producentów filmowych do zekranizowania powieści, bowiem właśnie takie rozwiązania są typowe dla popularnego kina familijnego klasy B.

Jednak do momentu, kiedy autor użycza głosu 10-letniej Clementine, córce rwandyjskich rolników, która opowiada o losie swojej rodziny tragicznie uwikłanej w ludobójstwo z 1994 roku większość czytelników będzie z wielu względów usatysfakcjonowana. Żabia perspektywa pozwoli tym, którzy nie wiedzieli nic o ludobójstwie w Rwandzie, jego przyczynach i przebiegu przeżywać wraz z bohaterką po kolei wszystkie jego etapy. Być świadkiem jej szczęśliwego domu (obraz nieco wyidealizowany na potrzeby zachodniego odbiorcy), wymuszonego odkrywania własnej tożsamości etnicznej, rozprzestrzeniającej się rasistowskiej propagandy, w końcu strachu ściganej, upodlonej ofiary, tracącej wszystko (i w tym wypadku nie jest to żaden eufemizm). Jako wierny czytelnik Jeana Hatzfelda i Wojciecha Tochmana, którzy próbowali w reporterski sposób opisać to, co nieopisywalne, tj. śmierć blisko miliona ludzi pomordowanych w okrutny sposób w przeciągu stu dni przez swoich sąsiadów, muszę przyznać, że pod względem prawdopodobieństwa i znanych faktów - historii Clem nie można niczego zarzucić. Jej osobista historia jest transpozycją wielu prawdziwych losów Tutsi, którzy przeżyli dokładnie to, co ona, słyszeli to, co ona, ukrywali się w taki sam sposób, a ich najbliżsi sąsiedzi tak samo zmienili się z dnia na dzień w morderców. Z tej sprawnie napisanej, wiarygodnej historii, bez zbędnych wycieczek i ozdobników, dowiadujemy się jednak tych wszystkich rzeczy, które są istotne dla zobrazowania ludobójstwa sprzed blisko 20 lat. Możemy poczuć się w skórze osoby, której normalny świat zamienia w ciągu jednej doby w najgorszy koszmar. Brakowało mi informacji od wydawcy, który powinien zaznaczyć, że rwandyjska część powieści, z historią Clem jako skróconą egzemplifikacją, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach z najnowszej historii Afryki. Strach pomyśleć, że ktoś mógłby tę część książki potraktować jako zmyślenie autora. Tu akurat dużo od siebie nie dodaje do tego, co można odnaleźć w relacjach tych, co przeżyli i jest to dużą zaletą. Historia broni się sama, bez odautorskiego komentarza. To z kolei, co jest wartością dodaną to dobrze oddane zarówno sposób widzenia świata przez dziecko, jak i jego emocje na tle tragicznych wydarzeń.

Drugi wątek powieści dotyczący biedującego 40-letniego londyńczyka, mieszkającego w złej dzielnicy, z dużymi problemami psychicznymi, używającego narkotyków, samookaleczeń i muzyki jako ucieczki od świata, którego się boi – byłby sam w sobie ciekawy, ale nie jako element tej akurat książki. Rozumiem zamysł autora, żeby połączyć dwoje bohaterów z różnych kultur, z różnym bagażem emocji i doświadczeń, w różnym wieku i liczyć, że to spotkanie wytworzy pewną nową wartość. Prawdopodobnie ma to ubogacić samych bohaterów i nas czytelników, którzy zobaczą, że takie nieprawdopodobne spotkania dają jakże wspaniały rezultat: oto wbrew pozorom wszystkie różnice są nieważne, bo podskórne podobieństwa są silniejsze i zwyciężają. Wydają mi się one jednak grubą nicią szyte i chociaż nie podane wprost, rzucają się w oczy. Oboje są wyrzutkami, ofiarami przemocy, kochają muzykę, los obojga w jakiś sposób związany jest z ranami zadanymi ostrymi narzędziami, są samotni i nie mają swojego miejsca na ziemi. Pasują do siebie jak sąsiadujące kromki z jednego bochenka chleba albo nawet tą samą osobą wcieloną w dwa różne ciała. Nie wspominając o tym, że on jest bezdzietnym dorosłym, ona osieroconym dzieckiem. Poza tym, wydaje się, że autor zlekceważył fakt traumy, których konsekwencji nie widać w zachowaniu Clem, co jest kolejnym uproszczeniem i chodzeniem na skróty.

Najbardziej przeszkadza jednak to, że od chwili, kiedy główni bohaterowie wiążą swe losy powieść zamienia się w idyllę. Oboje wspaniale się rozumieją, niemal piją sobie z dzióbków, dziewczynka odzyskuje szczęście, on odblokowuje się emocjonalnie, a jednocześnie staje się towarzysko popularny z powodu jej obecności przy swoim boku. Całe te fragmenty są raczej pisane ku pokrzepieniu serc, co prawdopodobnie schlebia czytelniczym gustom i zapotrzebowaniom. Opowieść na tym mogłaby się albo zakończyć albo się przełamać w jakimś kierunku. Na przykład realistycznym, pokazującym, że takie spotkania mogą owszem przynieść pozytywne skutki, być punktem zwrotnym dla obojga, ale może z uwzględnieniem jakiś przeszkód, które należałoby pokonać, aby dojść do takiego punktu? Albo przeciwnie, w nieprawdziwym, czyli takim, jakim poszedł autor, rozmieniając się na drobne i zabawiając się w pisanie taniej sensacji w kiepskim stylu. W tym wypadku lepszy byłby brak jakiegokolwiek przełamania. Zakończenie jest tak strywializowane, że nawet nie zasługuje na streszczenie, pomijając również fakt, że zasady prawdopodobieństwa autor postanowił tu nie stosować.

Na tym właśnie polega mój kłopot z tą książką. Z jednej strony, mało jest literackich świadectw ludobójstwa w Rwandzie, więc każda próba opowiedzenia o czymś tak ważnym, lecz ciągle mało obchodzącym mieszkańców zachodniego świata lub szybko zapominanym – jest godna uznania. Tym bardziej, że ta część jest udanie i zajmująco napisana. Z drugiej strony, wplatanie tragicznej historii plemienia Tutsi, w tak, jak się na końcu okazuje, pulpową historię może budzić niesmak przez trywializowanie tragedii, czyli włączanie jej jako ozdobnika do obiegu kultury popularnej niskich lotów.

Niezależnie od moich rozterek, brawa dla wydawnictwa Mała Kurka za pomysłowe i ciekawe rozwiązania graficzne, okładkę i staranność w wydaniu powieści.

źródło: http://bookizer.blogspot.com/

To może dla odmiany męski punkt widzenia.

Otóż ja mam problem z Krzykaczem z Rwandy, ponieważ wady i zalety tej prozy wydają się równoważyć. Z jednej strony, trudno odmówić tej debiutanckiej powieści sprawności w opowiadaniu, co przekłada się na przyjemność z obcowania z historiami zarówno dziewczynki z Rwandy, jak i czterdziestoletniego mężczyzny z Londynu, które w pewnym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    84
  • Przeczytane
    37
  • Posiadam
    24
  • Afryka
    6
  • Ebook
    3
  • Ulubione
    2
  • Status: posiadam
    1
  • Reportaż / non-fiction
    1
  • Rok 2020
    1
  • Arabsko - muzułmańsko - afrykańskie
    1

Cytaty

Więcej
Warren FitzGerald Krzykacz z Rwandy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także