Książka reklamowana szumnym tekstem "Grey to tylko przystawka, czas na danie główne" - czy aby na pewno?? Postanowiłam się przekonać na własne oczy.
Po książkę autorstwa I. Bloome sięgnęłam zaraz po przeczytaniu 2 części Greya. Już zaczynając byłam pewna, kto tu kogo pożre. I nie myliłam się. Ci, którzy z lubością przeczytali "Pięćdziesiąt ..." i "Ciemniejsza..." mogą odnieść słuszne wrażenie, że jeśli zdaniem autorki "Przeznaczonej ..." Grey był przystawką, to Przeznaczona do gry może być co najmniej szklaneczką wody mineralnej podanej przed przystawką.
Nie mogę powiedzieć, że książką była zła, jednak mnie osobiście nie czytało się jej tak przyjemnie i "na wdechu" jak Greya. Po przebrnięciu przez pierwsze rozdziały (przy których miałam momentami ochotę na zaprzestanie czytania) zaczynała lekko wciągać. Ponadto jak się okazało, miała drugie dno i w całej konwencji nie chodziło tylko o seks dla seksu. Będąc przy tym temacie, nie mogę nie wytknąć autorce niepotrzebnego stosowania "dosadniejszego" słownictwa. O ile nazywania rzeczy "po imieniu" brakowało czasem w książkach o Greyu, w tym przypadku ten zabieg zdecydowanie mnie zniesmaczał - zatem uważam, że w kolejnej części autorka powinna sobie i przede wszystkim nam czytelnikom tego oszczędzić.
Niestety prawda jest taka, że w momencie gdy książka zaczęła się rozkręcać, skończyła się.
Myślę, że kiedy pojawi się drugi tom pewnie po niego sięgnę, chociażby z tego względu, że skoro zaczęłam już czytać wypada poznać historię o końca. Jednakże nie będę czekała na kolejne części z niecierpliwością.

Książka reklamowana szumnym tekstem "Grey to tylko przystawka, czas na danie główne" - czy aby na pewno?? Postanowiłam się przekonać na własne oczy.
Po książkę autorstwa I. Bloome sięgnęłam zaraz po przeczytaniu 2 części Greya. Już zaczynając byłam pewna, kto tu kogo pożre. I nie myliłam się. Ci, którzy z lubością przeczytali "Pięćdziesiąt ..." i "Ciemniejsza..." mogą...