Włączcie sobie dobrą, rockową kapelę, najlepiej załóżcie słuchawki, by nie docierały do Was dźwięki z zewnątrz. Weźcie książkę i niech Was pochłonie ich świat. Oddajcie się fantazji, przyjemności, możecie grzeszyć w myślach (i nie tylko - jeśli macie z kim :P) ile się da... ale doszukajcie się w tej książce czegoś więcej niż tylko fajnego, czasami wyuzdanego i zboczonego seksu. Spójrzcie na tych dwoje skrzywdzonych przez innych ludzi, spójrzcie na ich rodzące się uczucie, choć oboje się go bardzo boją, spójrzcie na ich obawy dotyczące związków. Ciężko mi ubrać w słowa to co w niej zauważyłam, ale uwierzcie - ta książka nie jest jedynie o seksie.
Ktoś we wcześniejszych opiniach pisał, że ta pozycja nie zasługuje na top 10, a ja uważam wręcz odwrotnie. Zasługuje. "50 twarzy Greya" to jeden, wielki śmieć w porównaniu z "Za sceną". Scena z elementami BDSM - ktoś napisał słaba... a ja napiszę - rewelacyjna. Być może dla wielkich miłośników BDSM jest rzeczywiście słaba, ale dla ludzi, którzy np. zaczynają się bawić tym tematem, są bardziej wrażliwi i delikatni jest naprawdę dobra. W "50..." sceny BDSM były "zbyt"...tu jest idealne wyważenie pomiędzy bólem a rozkoszą.
Podsumowując - polecam "Za sceną", chętnie przeczytam pozostałe części, myślę, że będą równie dobre, a może nawet i lepsze niż ta pierwsza. Ze swojej strony proszę Was, byście nie patrzyli na nią jedynie przez pryzmat seksu. Doszukajcie się w niej, w jej bohaterach czegoś więcej niż non stop napalonych zboczeńców.

Włączcie sobie dobrą, rockową kapelę, najlepiej załóżcie słuchawki, by nie docierały do Was dźwięki z zewnątrz. Weźcie książkę i niech Was pochłonie ich świat. Oddajcie się fantazji, przyjemności, możecie grzeszyć w myślach (i nie tylko - jeśli macie z kim :P) ile się da... ale doszukajcie się w tej książce czegoś więcej niż tylko fajnego, czasami wyuzdanego i zboczonego...