W czerwonej Hiszpanii

Okładka książki W czerwonej Hiszpanii Ksawery Pruszyński
Okładka książki W czerwonej Hiszpanii
Ksawery Pruszyński Wydawnictwo: Czytelnik reportaż
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1997-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1997-01-01
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
8307025672
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Karta nr 117 / 2023 Włodzimierz Brus, Sylwia Chutnik, Dominik Czapigo, Zbigniew Gluza, Ksawery Pruszyński, Redakcja Magazynu Historycznego KARTA, Anna Richter, Aleksiej Rogozin, Małgorzata Szejnert, Roman Umiastowski, Rafał Wnuk
Ocena 7,5
Karta nr 117 /... Włodzimierz Brus, S...
Okładka książki Karta nr 115 Ruth Andreas-Friedrich, Marian Berland, Zbigniew Gluza, Jan Lityński, Ksawery Pruszyński, Redakcja Magazynu Historycznego KARTA
Ocena 8,0
Karta nr 115 Ruth Andreas-Friedr...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
29 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
177
37

Na półkach:

Ależ to się świetnie czyta

Ależ to się świetnie czyta

Pokaż mimo to

avatar
727
127

Na półkach: , , ,

Reportaże, w których widać pewną sympatię autora w stosunku do rewolucji i czerwonych, a jednak pisane uczciwie (np. sporo miejsca poświęcono zbrodniom czerwonych). Świetne fragmenty dotyczące Basków (must read!),a także corridy i ... niejakiej Róży.

Reportaże, w których widać pewną sympatię autora w stosunku do rewolucji i czerwonych, a jednak pisane uczciwie (np. sporo miejsca poświęcono zbrodniom czerwonych). Świetne fragmenty dotyczące Basków (must read!),a także corridy i ... niejakiej Róży.

Pokaż mimo to

avatar
184
184

Na półkach:

gdyby Pruszyński żył wystarczająco długo, żeby wysłużyć się odpowiednio komunie i załapać np. na "Ypsilona" w Zniewolonym Umyśle, to książka ta byłaby dobrym przyczynkiem do analizy jego drogi życiowej. Wyobrażam to sobie jako "Ypsilon - czyli poszukiwacz sprawiedliwości".

Nie dożył. Jako polsko-ludowy pan od kultury przywalił nocą na niemieckiej autobanie w ciężarówkę. Nie został Ypsilonem. Został na zawsze "wrażliwym obserwatorem", "postępowym pisarzem", "patriotą o społecznej wrażliwości" itepe itede.

Tu możemy obserwować jego etap na drodze ku afirmacji jedynego słusznego ustroju zanim przeszedł fazę magiczno-egzaltowaną z połowy lat 40-tych. Nie jest to oczywiście melanż kłamstw i bredni w typie Sznejdermana, bo jest tu jeszcze sporo ingrediencji typu niepewność, refleksja, przyzwoitość, zdrowy rozsądek. To one nie pozwalają się Pruszyńskiemu ześlizgnąć w propagandową sieczkę.

Na przykład, stosunek do republikańskiego terroru. Odmiennie niż Sznejderman, Pruszyński go nie ukrywa, pokazuje jego bezsens i grozę, zezwierzęcenie, choć w takim dziwnym, niemal beznamiętntm tonie. I pomimo opisu tych wszystkich mordów z kart przebija coś jakby fascynacja rewolucją, a w każdym razie zrozumienie dla rewolucji.

Podobno Pruszyński wróciwszy do Polski był bardzo z siebie zadowolony i oczekiwał hołdów, po czym zaszokowało go bardzo krytyczne przyjęcie na spotkaniu, które urządził w "Buncie Młodych" Giedroyć. Istnieje teoria, że w ramach wyciszania tych rewolucyjnych fascynacji w wydaniu książkowym Pruszyński dodał dedykację dla Małaczewskiego i wspomniał o jego "Koniu na wzgórzu" (polski żołnierz dociera do zdewastowanego przez bolszewików rodzinnego dworu, jego siostra ścigana przez czerwonoarmistów rzuciła się do studni. Ogarnięty szałem zemsty rzuca się ścigać, ale na wzgórzu spotyka stojącego i żyjącego jeszcze konia, którego bolszewicy odarli ze skóry, po czym zmienia zamiar).

To tyle co do spraw wielkich. A co do małych, a nawet bardzo małych. Ktoś musiał w polskim poselstwie w Madrycie mocno nadepnąć Pruszyńskiemu na odcisk, bo odmalował je w wyjątkowo czarnych barwach. Wyszło kłamstwo: mimo że był w budynkach poselstwa w najgorętszym okresie i bezwzględnie musiał wiedzieć (a może nawet widział osobiście) tłumy uchodźców, którym poselstwo udzieliło schronienia, w reportażach nie ma o tym ani mru-mru. W sumie chyba najszczytniejszy wątek polskiego zaangażowania w wojnę został starannie pominięty, bo mógłby broń boże ocieplić wizerunek dyplomatycznych urzędasów.

Mimo wszystko, podejrzewam Pruszyńskiego tylko o zbyt zaangażowane dziennikarstwo reporterskie, nie o kłamstwa. Stąd niektóre drobiazgi uważam za cenne. Na przykład kiedy odwiedza front pod Madrytem i boi się, że snajper Nacjonalistów odstrzeli mu głowę. "Ee nie, tam są requetes, nie moros, nie ma się czego obawiać" - informuje go żołnierz. Czy nie ciekawe dla każdego, kto słyszał coś o requetes?

gdyby Pruszyński żył wystarczająco długo, żeby wysłużyć się odpowiednio komunie i załapać np. na "Ypsilona" w Zniewolonym Umyśle, to książka ta byłaby dobrym przyczynkiem do analizy jego drogi życiowej. Wyobrażam to sobie jako "Ypsilon - czyli poszukiwacz sprawiedliwości".

Nie dożył. Jako polsko-ludowy pan od kultury przywalił nocą na niemieckiej autobanie w ciężarówkę....

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
14

Na półkach:

Ciekawa książka

Ciekawa książka

Pokaż mimo to

avatar
20
19

Na półkach: ,

Książka Ksawerego Pruszyńskiego jest bardzo dobrą pozycją - jako pasjonat tematu wojny domowej w Hiszpanii musiałem ją przeczytać. Jak na dziełko wydane jeszcze przed wojną, jest bardzo szczere i dość dokładne. Przede wszystkim - to opis rewolucji, opis ludzi, opis mas społecznych.

To nie jest, jak zarzuca ktoś niżej, kronika działań bojowych. Pruszyński bynajmniej nie skupia się na militariach, bo się na nich ewidentnie nie zna. Niszczyciel nazywa ''pancernikiem'', czołgi sowieckie od ''włoskich'' rozróżnia po tym, że te drugie są inaczej pomalowane, a od włoskich samolotów bardziej interesuje go babie lato. O samej bitwie o Madryt jest bardzo niewiele. Nie znajdziemy tutaj wiele o przebiegu działań bojowych. Bitwa pod Jaramą, o Madryt, czy Malagę przemykają gdzieś chyłkiem, wspomniane w jednym zdaniu.

Ta książka to opis rewolucji i jej uczestników. Jest więc i biedny lekarz, który niewątpliwie zginie; jest i nastoletni egzekutor, który mordował ludzi nocami na przedmieściach Madrytu; jest i bardzo smutny fragment o starej kobiecinie, matce dwóch rozstrzelanych ''faszystów'', którą terroryzuje milicjant. Jest i zakonnica z Montoro, której łaskawie pozwolono żyć, za co niemal przeprasza opiekujący się nią lekarz. Są hiszpańscy oficerowie, rozkradający domostwa i kościoły. Są milicjanci uprawiający seks w ruinach kościołów. Jest o sowieckiej pomocy, o odwadze anarchistycznych milicjantów, o zwalczaniu się nawzajem komunistów i anarchistów, jest i o milczeniu świata. Jest obraz nowoczesnej wojny, tym straszniejszej dla nas, czytelników, że wiemy, że podobna wojna dotrze i do Polski. I dający do myślenia fragment - co by się stało, gdyby w wypadku wojny polski rząd uciekł, jak uciekł hiszpański z Madrytu...

''Myślę, ze bardzo często ludzie zabijający innych za ich faszyzm nie potrafiliby pod groźbą śmierci i wszelkich możliwych kar wytłumaczyć czym jest ów faszyzm naprawdę.'' - ten cytat doskonale podsumowuje ''rewolucję hiszpańską''...

Jest wiele opisów republikańskich zbrodni (bardzo szczerych, jak na reportaż pisany jeszcze w trakcie trwania konfliktu),opis czerwonego terroru i - przede wszystkim - fasady. ''Bogactwo'' ludu jest tylko chwilowe. Istnieje, bo rozkradziono dobra bogaczy, chłopi dostają jedną pesetę więcej, a milicjanci oglądają byle jaki teatrzyk - ale to wszystko jest tylko namiastką dobrobytu, która zaraz się skończy. To wszystko, cała rewolucja, jest tylko ułudą.

Ktoś zarzuca, że ta książka jest napisana w prawicowym stylu. NIEPRAWDA! Pruszyński ewidentnie chce bardzo stać sercem po stronie republikanów. Wspomina sam, że każdy uczciwy człowiek w Polsce wsparłby Republikę. Ale zmienia zdanie pod wpływem przebiegu tej rewolucji. Odrzucają go rabunek, gwałt, mordy. Prezentuje on myśl lewicowego doktora Maranon, która jest zaprzeczeniem czerwonego terroru w Hiszpanii. Miejscem, które naprawdę poparł całym sercem Pruszyński - jest Kraj Basków. Stoi za nim murem, za wolnością maleńkiego ludu i obroną jego praw. Wyraźnie rozgranicza Basków od reszty Hiszpanii. To dobitny dowód na to, że jego ''prawicowość'' jest tylko pozorna.

Tu nasuwa mi się na myśl refleksja - oto prawicowa, katolicka Hiszpania wystawiła do walki muzułmańskich ochotników z Maroko. Oto lewicowa, antyklerykalna Hiszpania do walki wystawiła katolickich Basków. Ta refleksja obrazuje, że Hiszpania nie była czarno-białym konfliktem z ''dobrymi'' stronami.

Minusem stylu Pruszyńskiego jest jego nazbyt kwiecisty język. Używa rozbudowanych porównań, metafor, eufemizmów. Pierwsze rozdziały są trudne do przebrnięcia przez ''infrahistoryzm''. Szczęśliwie, gdzieś w okolicach połowy książki przestaje i skupia się na pisaniu wprost, co zobaczył i co usłyszał. Widać to szczególnie przy rozdziałach o obronie Madrytu.

Największym zaś minusem jest wydanie polskie z 1997 roku. To skandal, że książka, która ponad pół wieku była na cenzurowanym, została wydana byle jak, jak jakieś pierwsze z brzegu czytadło. Nijaka, brzydka, rozwarstwiająca się okładka, książka klejona (a nie szyta, co jest skandalem),rozpada się, absolutny brak mapki, czy jakichkolwiek przypisów. Pruszyński żył w czasach, kiedy modne było wplatanie zwrotów i zdań francuskich w rozmowę, ale obecnie nikt tego nie robi. Pruszyński pisał reportaż i czasem jego uwagi są niezrozumiałe, a niejednokrotnie kompletnie niepotrzebne, bo dotyczą ówczesnego światka polityczno-dyplomatycznego Polski, który jest dzisiaj nam obcy. W obu wypadkach brak tłumaczeń/przypisów jest strasznie irytujący i odrzuca od dalszego czytania - bo co to za przyjemność czytać książkę, której się nie rozumie? Dlatego zamiast 10 gwiazdek ''tylko'' 7.

Książka Ksawerego Pruszyńskiego jest bardzo dobrą pozycją - jako pasjonat tematu wojny domowej w Hiszpanii musiałem ją przeczytać. Jak na dziełko wydane jeszcze przed wojną, jest bardzo szczere i dość dokładne. Przede wszystkim - to opis rewolucji, opis ludzi, opis mas społecznych.

To nie jest, jak zarzuca ktoś niżej, kronika działań bojowych. Pruszyński bynajmniej nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
650
645

Na półkach: ,

Od dłuższego czasu czytam książki o Hiszpanii z lat 30-tych XX wieku, szukając zrozumienia tego jak mogło dojść do straszliwej w skutkach wojny domowej. Mam przygotowaną całkiem niezłą bibliografię, z której część już poznałem. Jak do tej pory poznałem pewne fragmenty układanki ale nie byłem blisko zrozumienia. Aż tu, zupełnie przypadkiem natrafiłem na reportaże z wojennej Hiszpanii napisane przez Ksawerego Pruszyńskiego ("Wiadomości Literackie"). Okazało się też, że wydał on je, zabrane, w 1937 roku. Odnalazłem wydanie wznowienia (nie tanie!) i wreszcie mogłem się wczytać.

I odkryłem! Przede wszystkim odkryłem Ksawerego Pruszyńskiego: publicystę i reportera. Człowieka, który pisał lepiej niż Wańkowicz, choć wydawało mi się, że to niemożliwe. O ile Wańkowicz pisał dobrze, z erudycją, ale niestety czasem chyba miał tendencję do przechodzenia w epikę, przez co można mieć wątpliwość co do obiektywizmu; o tyle Pruszyński potrafi przejść w poezję ale dalej pozostawiać czytelnika przekonanym co do obiektywizmu.

Po drugie odkryłem to, czego szukałem: obraz Hiszpanii z początku wojny, pisany przez człowieka, który widzi własnymi oczyma, ale zadaje sobie te same pytanie co ja: Dlaczego? Próbuje też dać na nie odpowiedź, ale ta odpowiedź jest również zbiorem pytań. Poszukując odpowiedzi na pytanie "dlaczego?" nie oczekiwałem, że odpowiedź będzie prosta, ale czytając te reportaże zrozumiałem, że jedyną właściwą i pełną odpowiedzią są pytania. To pytania pozwalają zrozumieć o ile są właściwe. A Pruszyński potrafi właściwe pytania stawiać.

O Hiszpanii rewolucyjnej pisze tu człowiek, w którego słowach czuć człowieka myślącego: dość często jest to sympatia, często jest to przerażenie, czasem jest to zwątpienie, czasem podziw, natomiast w sumie jest to obraz czegoś co musi się skończyć źle - niezależnie od tego czy Republika (rewolucja) zwycięży czy przegra. Skończy się to źle nawet jeśli nastąpiłby rozejm (kiedy Pruszyński książkę wydawał, wszystkie opcje były jeszcze możliwe). Skończyć się to musi źle, bo doliny dzielące obie strony spłynęły zbyt wielką rzeką krwi. A do tego nikt z zewnątrz nie jest zainteresowany usunięciem tych podziałów.

Niesamowicie ważnym elementem jest zapis rozmowy z doktorem Gregorio Marañón-em, którego słowa same w sobie stanowią dużą część wyjaśnienia sprawy.

Jest wielką szkodą dla nas, że Pruszyńskiemu nie udało się dodatkowo być i pisać od strony sił Franco (choć zdaje się, że próbował),bo z tamtej strony frontu bardzo brakuje nam możliwie obiektywnych przekazów. Ale i bez tego książka jest chyba jedną z ważniejszych na temat tej wojny. I chyba - poza Polską a nawet i w Polsce - mało znaną.

A kolejne tomy reportaży i publicystyki Ksawerego Pruszyńskiego już czekają na półce. Zalecam!

Od dłuższego czasu czytam książki o Hiszpanii z lat 30-tych XX wieku, szukając zrozumienia tego jak mogło dojść do straszliwej w skutkach wojny domowej. Mam przygotowaną całkiem niezłą bibliografię, z której część już poznałem. Jak do tej pory poznałem pewne fragmenty układanki ale nie byłem blisko zrozumienia. Aż tu, zupełnie przypadkiem natrafiłem na reportaże z wojennej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
674
258

Na półkach: ,

Przed lekturą tej książki miałem tylko obiegową wiedzę na temat hiszpańskiej wojny domowej z lat 30-tych XX w. Znajomość tematu sprowadzała się do dychotomicznego podziału z jednej strony na faszystów pod dowództwem gen. Franko, wspartego szczodrze przez Hitlera wraz z Mussolinim, a po drugiej stronie komuniści, czy też socjaliści, wsparci przez lewicę z całego kontynentu z entuzjastami typu Ernesta Hemingwaya oraz oficerami NKWD wysłanymi tam rozkazem Stalina. Dzięki autorowi udało mi się głębiej wejść w temat i zrozumieć tło i przyczyny iberyjskiego konfliktu. Hiszpania początków lat 30-tych to kraj pełen kontrastów, to z jednej strony kraj feudalnych latyfundiów, gdzie większa część ludności jest pozbawionym własności „bydłem roboczym”. To kraj, gdzie Kościół jest największym właścicielem ziemskim i sprawuje bezpośrednią kuratelę nad wszystkimi świeckim sferami życia, a z drugiej strony jest to kraj gdzie w niektórych regionach (np. Katalonii czy w Madrycie) prężnie rozwijał się przemysł, gdzie występowała pokaźna liczba świadomych swojej siły robotników. Wykuwające się w trudach zalążki nowoczesnego społeczeństwa hiszpańskiego chciwie spoglądały chociażby na sąsiednią Francję, na jej dobrobyt i nowoczesne urządzenie społeczeństwa i gospodarki. W Hiszpanii mieliśmy do czynienia z prawdziwą, masową rewolucją. Znamienne jest, że dla ratowania przedrewolucyjnych porządków i zinstytucjonalizowanego chrześcijaństwa w tym arcykatolickim kraju użyto wojsk kolonialnych, gdzie najbardziej elitarne oddziały składały się ze strzelców marokańskich, czyli najemników wyznania islamskiego.
Wracając do samej książki, ma ona mocno reporterski charakter, gdzie autor bardzo często folguje swoim prywatnym opiniom i notorycznie zbyt dużo miejsca poświęca prywatnym perypetiom, które trywializują główny temat książki. Nie mniej jednak, jest to unikalny zapis naocznego świadka, naszego rodaka, który w dość ciekawy sposób opisuje osobliwości hiszpańskiej rewolucji, jak chociażby łączenie rewolucyjnego patosu - międzynarodówki i robotniczych pozdrowień z prastarą tradycją czyli corridą z całym utartym ceremoniałem. Jednym słowem książka Pruszyńskiego jest ciekawym uzupełnieniem tematu, jakim jest Wojna Domowa w Hiszpanii.

Przed lekturą tej książki miałem tylko obiegową wiedzę na temat hiszpańskiej wojny domowej z lat 30-tych XX w. Znajomość tematu sprowadzała się do dychotomicznego podziału z jednej strony na faszystów pod dowództwem gen. Franko, wspartego szczodrze przez Hitlera wraz z Mussolinim, a po drugiej stronie komuniści, czy też socjaliści, wsparci przez lewicę z całego kontynentu z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
81
63

Na półkach: ,

warto

warto

Pokaż mimo to

avatar
287
86

Na półkach: , ,

To reportaż z ogarniętej wojną domową Hiszpanii 1936 roku. Ale też coś więcej niż reportaż, bo Prószyński raz po raz odnosi sytuację społeczno-polityczną ówczesnej Hiszpanii do przedwojennej Polski, a nawet idzie jeszcze dalej – wskazuje na rozmaite podobieństwa z innymi wydarzeniami z historii Europy, sytuując konflikt hiszpański w bardzo szerokim kontekście i przez to – co należy podkreślić – nieco fałszując, a może po prostu przemilczając prawdziwie emancypacyjny, ludowy, pod wieloma względami bezprecedensowy charakter trwającej równolegle z wojną domową rewolucji. Rewolucji forsowanej przez szeregowych działaczy lewicowo-radykalnych często wbrew związkowej, partyjnej czy rządowej „górze.” W rozmaitych miejscach w sieci można przeczytać, że Prószyński miał „lewicowe” przekonania, albo że jako reporter był „po stronie Republikanów.” Z tej książki absolutnie nie można tego wyczytać. Postawę Prószyńskiego wobec rewolucji można najdelikatniej określić jako „niepokój”, „sceptycyzm” czy „zatroskanie”, a mówiąc wprost ukrywa się pod nią konserwatyzm i chęć obrony – z pewnymi korektami – burżuazyjnego status quo.

Jest tu sporo zapadających w pamięć obrazów – corrida poprzedzona Międzynarodówką i podniesieniem w górę zaciśniętych pięści czy wszechobecność na ulicach kombinezonów roboczych (tzw. „monos”) będących swego rodzaju nowym typem rewolucyjnego umundurowania. I jest sporo słów o prostym ludzie, która dla Prószyńskiego jest domagającą się wspomnienia i uznania swojej roli „infrahistoryczną” masą, wynoszącą na piedestał liderów, przywódców, herosów, sama nie znajdując miejsca w annałach dziejów. I to jest lewicowe – to prawda. Jednak kiedy tylko się da reporter zwraca uwagę na nadużycia tej rewolucji, na jej element przemocowy, na terror, którego oczywiście nie uniknięto. Ale jako że Prószyński uzyskał coś w rodzaju „akredytacji” przy stronie republikańskiej, a nie faszystowskiej, to wszelkie wypaczenia są siłą rzeczy wypaczeniami strony rewolucyjnej. Terror nadciągających oddziałów Franco istnieje w tej książce jedynie jako pogłoska, coś o czym się mówi, ale nie doświadcza i nie widzi na własne oczy. Polski korespondent przy każdej okazji pisze o republikańskich „paseitos” (czyli „spacerkach” - odbywających się poza miastem egzekucjach osób podejrzewanych o sprzyjanie stronie faszystowskiej),a doły, w których idący na Madryt faszyści zakopują zamordowane przez siebie ofiary oskarżone o „komunizm” nigdy nie uzyskują tutaj tego samego ciężaru terroru co komunistyczne bądź anarchosyndykalistyczne „paseitos.” W ogóle jest to reportaż bardziej z wojny niż z rewolucji – cały wymiar społeczny dokonujących się wówczas zmian zostaje tu zignorowany; Prószyński nie docieka, co rewolucja daje zwykłym ludziom, kobietom, światu pracy w codziennej praktyce. Interesuje go niemalże wyłącznie wymiar czysto wojskowy – sprawa militarnej obrony Republiki, wsparcia międzynarodowego dla strony republikańskiej, rosyjskich tanków. Ma się wrażenie, że Prószyński podkreśla rzeczy drugorzędne, a zamyka oczy na ludowy, wyzwoleńczy rozmach tego rewolucyjnego, wolnościowego i obronnego zrywu. Niektóre uwagi reportera są celne – jak te o unikalnym, typowo hiszpańskim charakterze tej rewolucji (co rozsierdzało Stalina i stalinowskich komunistów w Hiszpanii) albo o „regulowanym” charakterze wojny domowej, co umożliwiał przedziwny „nieinterwencjonizm” Zachodu, dopuszczającego wsparcie radzieckie gdy słabła strona republikańska i odwrotnie – pozwalającego na wsparcie dla faszystów, gdy Republikanie trzymali się mocno. Bardzo dużo uwagi poświęca Baskom i przy tej okazji znowu wychodzi na wierzch rzeczywisty konserwatyzm Prószyńskiego – Baskowie zyskują jego sympatię, bo traktują rewolucję czysto oportunistycznie, próbując przy jej pomocy załatwić swoją kwestię narodową; są związani z klerem i nie dopuścili do jego fizycznej eliminacji. Kraj Basków jest odmalowany w tej książce jako ostoja „zdrowego rozsądku” w krainie barbarzyństwa, rozsądku wynikającego jakoby z nacjonalizmu i religijności tego narodu.

Tę rzecz można przeczytać. Być może nawet należy. Ale zaraz potem należy biec po „W hołdzie Katalonii” Orwella. Dla równowagi.

To reportaż z ogarniętej wojną domową Hiszpanii 1936 roku. Ale też coś więcej niż reportaż, bo Prószyński raz po raz odnosi sytuację społeczno-polityczną ówczesnej Hiszpanii do przedwojennej Polski, a nawet idzie jeszcze dalej – wskazuje na rozmaite podobieństwa z innymi wydarzeniami z historii Europy, sytuując konflikt hiszpański w bardzo szerokim kontekście i przez to –...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    55
  • Przeczytane
    36
  • Posiadam
    8
  • Historia
    2
  • 2018
    2
  • Wojna domowa w Hiszpanii
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Polityka
    1
  • Reportaże
    1
  • E-book niekomerc. PDF, rtf, doc. txt
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W czerwonej Hiszpanii


Podobne książki

Przeczytaj także