rozwińzwiń

Kaszel

Okładka książki Kaszel Walter Vogt
Okładka książki Kaszel
Walter Vogt Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Biblioteka Jednorożca literatura piękna
128 str. 2 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Biblioteka Jednorożca
Tytuł oryginału:
Husten
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1971-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1971-01-01
Liczba stron:
128
Czas czytania
2 godz. 8 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Edwin Herbert
Tagi:
literatura szwajcarska opowiadania
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Literatura na świecie 11-12/1991 (244-245) Jacek St. Buras, Hermann Burger, Friedrich Dürrenmatt, Max Frisch, Franz Hohler, Andrzej Kopacki, Hugo Loetscher, Adolf Muschg, Ilma Rakusa, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Karol Sauerland, Beat Sterchi, Barbara L. Surowska, Walter Vogt, Elżbieta Wysińska
Ocena 0,0
Literatura na ... Jacek St. Buras, He...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
300
136

Na półkach:

LITERACKI KASZEL

www.milczenieliter.pl
***
Podobno właściciele upodabniają się do swoich psów (lub odwrotnie). Kto wie, czy tak samo nie dzieje się z tytułami książek?

Idąc tym tropem, stwierdzić można (jednak z pewną ostrożnością),iż opowiadania Vogta mają wiele wspólnego z kaszlem:
-suche i konkretne w treści,
- pozostawiają po sobie pewien dysonans, swoistą literacką flegmę, którą trzeba odkrztusić,
- w większości krótkie.
Zazwyczaj dotyczą medycyny, lekarzy, pracy zawodowej. Czytamy o leczeniu, operacjach, odchodzeniu z pracy i śmierci. Wydaje mi się, że właśnie odchodzenie (w różnej postaci) jest tutaj tematem przewodnim, z którym autor chciał się zmierzyć.

Vogt wykonał solidną lekarską robotę. Książka momentami zmusza do zastanowienia, czasem na chwilę zaintryguje, ale na dłuższą metę nie nadaje się do ponownego wykorzystania. Zupełnie jak recepta.
Hmmm.

LITERACKI KASZEL

www.milczenieliter.pl
***
Podobno właściciele upodabniają się do swoich psów (lub odwrotnie). Kto wie, czy tak samo nie dzieje się z tytułami książek?

Idąc tym tropem, stwierdzić można (jednak z pewną ostrożnością),iż opowiadania Vogta mają wiele wspólnego z kaszlem:
-suche i konkretne w treści,
- pozostawiają po sobie pewien dysonans, swoistą literacką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , ,

ŚMIERĆ PO SZWAJCARSKU

„Kaszel” szwajcarskiego pisarza Waltera Vogta (1927-1988) jest zbiorem dwunastu krótkich form prozatorskich. Z pewnością jest to jedno z najciekawszych moich literackich odkryć ostatnich tygodni. Niespecjalnie wierzę w telepatię, ale Vogt umarł zaledwie miesiąc i pięć dni po moich narodzinach– kto wie, którędy biegną żyły wodne, więc może akurat któraś z berneńskich zahaczyła podówczas o południową Polskę – tak, czy inaczej bardzo mi przypadły do gustu te nieoczywiste, krótkie prozy.

Książka nosi podtytuł „Opowiadania prawdopodobne i nieprawdopodobne”, który jest kluczem do zrozumienia poetyki używanej przez Szwajcara. Choć najłatwiej byłoby ulec pokusie zamknięcia opowiadań Vogta w szufladzie o nazwie „literatura grozy”, kwestia klasyfikacji jest w tym przypadku o wiele bardziej skomplikowana. Groza w literaturze bywa bowiem nader często dopasowywana do lichej konstrukcji fabularnej, obliczona na najtańszy efekt. Tymczasem u Vogta w sposób wyjątkowo jaskrawy daje się odczuć brak jakiejkolwiek oczywistości. Opowiadania Szwajcara rozgrywają się w trudnej do eksploracji przestrzeni pomiędzy prawdopodobnym a nieprawdopodobnym. Ich mocno zakorzeniona w surrealizmie groza jest bardziej sugestywna i przejmująca właśnie dlatego, że wyrasta z pozornej codzienności. Jakby to, co nieprawdopodobne było nieodłączną częścią prawdopodobnego – Vogt zaś z góry skazuje czytelnika na porażkę w próbach dostrzeżenia momentu przejścia z jednej rzeczywistości do drugiej.

Próbując porównać prozę Waltera Vogta do bardziej znanych literackich zjawisk, można sobie wyobrazić tło akcji jakby wprost wyjęte z opowiadań Antoniego Czechowa, przedstawiające ludzi przeciętnych, niczym szczególnym się nie wyróżniających – a wszystko to przetworzone przez niepokojące wizje wyobraźni i bizarność, jak u Olgi Tokarczuk.
Do tego jeszcze daje się odczuć w „Kaszlu”, zaczerpnięte od Franza Kafki poczucie zaszczucia jednostki, jej nieważkość, nieistotność, psychiczną klaustrofobię. Zwłaszcza w otwierającym ten zbiór opowiadaniu tytułowym – Feliks Wieder, którego nazajutrz po dniu jego czterdziestych pierwszych urodzin zaczął nawiedzać uporczywy kaszel jest, jak już zauważył jeden z moich przedmówców, bardzo podobny do bohatera opowiadania Kafki pt. „Przemiana”. Odpowiedź na pytanie o wartość zwykłego człowieka w prozie Vogta kryje się na przykład w opowiadaniu pt. „Pani Marsden” – w którym bohaterka „hochsztaplerka, której zdolności graniczyły z genialnością”, stała bywalczyni domów dla obłąkanych – połknęła już szóstą łyżkę stołową w swojej „karierze”. Puenta tej miniatury jest wymowną repliką, wypowiedzianą przez podającą do stołu zakonnicę: „– Szkoda łyżki”.

Szwajcarski prozaik powołuje do życia całe spektrum sugestywnych postaci, istną galerię osobliwości, zwłaszcza wśród lekarzy. Mamy tu zatem między innymi: chirurga, który nie odróżnia lewej strony od prawej i operuje na chybił-trafił, albo niejakiego doktora Niliusa, który ma cokolwiek nieortodoksyjne podejście do przysięgi hipokratejskiej, celowo pozostawiając pacjentom chore organy, a usuwając te zdrowe, zanim nastąpi przerzut. Ale nie tylko wśród lekarzy wszechobecna jest – mamy tu również seryjnego mordercę, który rozjeżdża ludzi samochodem, bo chce, by ludzkość wyginęłą i podążającego jego śladem, zafascynowanego nim prokuratora. Jest także postapokaliptyczna opowieść o ostatnich ludziach na Ziemi. Groteska miesza się tu z horrorem w bardzo nierównych proporcjach.

Klimat stworzony przez Szwajcara jest jednak niepowtarzalny. Szpitale psychiatryczne wydają się bowiem scenerią tak wielokrotnie już opisywaną we wszelkiego rodzaju literaturze, że przypominającą wręcz talię zgranych kart. A jednak Vogtowi udało się opisać to miejsce w taki sposób, że nawet nie musnął swoim piórem banału. Jak chociażby w jednym z najlepszych utworów w tym zbiorze, „Problem potrzeby”, gdzie łóżka w szpitalu, „hotelu snów”, wobec chwilowego braku pacjentów zapełnia się pracownikami, tak że „narzuca się wprost konieczność rozbudowy”.

Tak, jak między dwiema rzeczywistościami, Vogt z łatwością dokonuje przejść między życiem a śmiercią. Wiele jest trupów w tych dwunastu prozach, które złożyły się na „Kaszel”. Większość opowiadań Vogta nie kończy się happy endem i nierzadko jest to oczywiste już od pierwszych ich słów. Drugoplanowym, choć przecież najważniejszym bohaterem zdecydowanie jest tutaj śmierć. Nawet jeśli ostatecznie którejś z postaci udaje się jej uniknąć, (jak w opowiadaniu „Mistrz piekarski nie może umrzeć”),ocalone życie staje się jakąś „antyśmiercią”. Odnoszę wrażenie, że dopiero po lekturze opowiadań Vogta, zaczynam rozumieć, co miała na myśli Emily Dickinson, gdy pisała w jednym z wierszy (podaję w przekładzie Krystyny Lenkowskiej): „Żyjemy po szwajcarsku – /Tak cicho – i Chłodno – /Aż przypadkiem /Alpy Zasłon nie zaciągną/ I popatrzymy dalej!”. Jeśliby dodać do powyższego, że Rafał Wojaczek w jednym ze swoich wierszy porównał śmierć do, „Alp Światła”, może udałoby się nieco zbliżyć do istoty rzeczy. Opowiadania Vogta mogłyby dziać się wszędzie na świecie, pozornie sielankowa Szwajcaria jest tylko dekoracją. Wiele wizji, przedstawionych przez szwajcarskiego prozaika swoją siłą przypomina halucynacje, wywołane zmęczeniem na stromym stoku, czy śnieżną ślepotą. Mam pełną świadomość faktu, że są to bardzo odległe interpretacyjne meandry, ale, proszę mi wierzyć, Walter Vogt nie pozwala czytelnikowi na korzystanie z najprostszych ścieżek.

Poza omawianym tu zbiorkiem, jedyna książka Vogta jaka ukazała się w polskim przekładzie to „Ja, nieśmiertelny” – zapis wewnętrznego monologu starego lekarza, ordynatora kliniki w Bernie. Już na podstawie tego krótkiego opisu można wysnuć wniosek, że Vogt w swojej pisarskiej ścieżce był konsekwentnie wierny tematyce szpitalnej. Sam przecież był lekarzem psychiatrą, długie lata pracował również jako radiolog. A zaczął pisać dość późno – już po trzydziestce, jak podają źródła – w wyniku długiej choroby. „Kaszel” (w oryginale „Husten”) to jego debiutancka książka. Przepuszczenie dobrze znanej pisarzowi, lekarskiej rzeczywistości przez sito niedomagającego umysłu pozwoliło na stworzenie jedynego w swoim rodzaju, oryginalnego świata, sytuującego się na pograniczu jawy i koszmaru.

Jedyny mankament zbioru opowiadań Vogta polega na tym, że ilość tej prozy jest wprost aptekarska lub też, że jest – by konsekwentnie trzymać się szpitalnej metaforyki – niczym płyn z kroplówki skapujący do żyły. Cała książeczka liczy sobie bowiem zaledwie 128 stron minus spis treści i ilustracje. „Kaszel” został opublikowany przez PIW w ramach popularnej na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych serii „Biblioteka Jednorożca”, gdzie każdy minimalistycznie wydany tomik był pieczołowicie ilustrowany – za stronę wizualną omawianej książki odpowiadał znakomity grafik i karykaturzysta Andrzej Czeczot.

Warto czasem wyłowić taką perłę spomiędzy wieprzy, zanurzyć głowę w strumień cudzej jaźni. Pozwolić kroplom surrealizmu, by nieśpiesznie spływały do wewnątrz naszej czytelniczej świadomości. Zupełnie nie dziwi mnie fakt, że mój egzemplarz „Kaszlu” zakupiony w jednym z zaprzyjaźnionych antykwariatów, upstrzony jest gdzieniegdzie bordowymi plamkami, przypominającymi krew. Z całą pewnością, w miarę jak zbliżałem się do końca lektury opowiadań Waltera Vogta, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że coś zaczyna mnie drapać w gardle.

ŚMIERĆ PO SZWAJCARSKU

„Kaszel” szwajcarskiego pisarza Waltera Vogta (1927-1988) jest zbiorem dwunastu krótkich form prozatorskich. Z pewnością jest to jedno z najciekawszych moich literackich odkryć ostatnich tygodni. Niespecjalnie wierzę w telepatię, ale Vogt umarł zaledwie miesiąc i pięć dni po moich narodzinach– kto wie, którędy biegną żyły wodne, więc może akurat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1343
743

Na półkach: , ,

Sięgnięcie po nieznanego mi autora jakim jest Herman Vogt było przypadkiem. Książęczkę jaką zauważyłem wzbudziła moje zainteresowanie nie tylko tytułem Kaszel, ale podtytułem Opowiadania prawdopodobne i nieprawdopodobne. Wtedy stało się jasne, że mogę dostać coś ciekawego i może mającego wspólnego z opowieściami z dreszczykiem. Nie byłem tego do końca pewny, ale zawsze była szansa na taką książkę. Dlatego mnie ciekawiło i chciałem przeczytać.
Zawarte w zbiorze opowiadania poruszają się po różnej tematyce, ale najczęściej występuje w nich szpital psychiatryczny, bohater odznaczający się jakąś ułomnością i próba wyjaśnienia takiego stanu rzeczy. Już w pierwszej historii dostajemy na pozór normalną opowieść o kaszlu. Wiadomo jak może się skończyć, lecz podczas czytania ma wrażenie się, że jest w tym coś groteskowego i karykaturalnego w dziejących się wydarzeniach. Pozostałe opowiadania są również utrzymane w takim klimacie. W normalność z pozoru rzeczywistość wkrada się pewna groźba i tajemnica. W zbiorku na przykład znajdziemy opowieść na pozór kryminalną i przewrotną zarazem. Ukazaną w groteskowy sposób historie bohatera, bogatego, który poluje na ludzi i prokuratora badającego jego przypadek. Takich krótkich i dłuższych historii mamy bardzo dużo i trzeba przyznać im, że posiadają specyficzny klimat niepokoju, nieraz niesamowitości z powodu wydarzeń i samych zakończeń. W tych opowieściach bohater jest przedstawiony najczęściej jako osoba z pozoru normalna, ale wchłonięta przez system staje się tylko trybikiem w maszynie, która gna do przodu. Jej przygody obierają groteskową formę i nie wiadomo do końca co będzie się z nią działo. Sięgnięcie najczęściej po motywy szpitala psychiatrycznego lub w ogóle szpitala i badań nad czymś powoduje przedstawienie świata bohatera w sposób dziwny i niejako tajemniczy. Dlatego podczas czytania bardzo spodobał mi się klimat i sposób opowiedzenia historii.
Kaszel nie jest długą książką, bo ma tylko ponad sto stron, które czyta się szybko. Nawet opowiadania tam zawarte nie są długie i mają od dwóch stron po kilka stron. Pochłania się w zastraszającym tempie i nie wiadomo kiedy już jest po czytaniu. Styl autora jest oszczędny, wyważony, bez zbędnych udziwnień, operujący prostymi zdaniami, które mają za zadanie stworzyć aurę dreszczyku i tajemnicy, co udaje się dobrze. Bardzo przypadł mi do gustu pomimo niekiedy braku rozbudowania po części opowiadań. Zwięzłość wypowiedzi i możliwości kreacji świata ma swoje wady oraz zalety. W przypadku tych historii nie można odmówić autorowi niczego, bo stworzył ciekawe i klimatyczne opowieści. Krótkie i nie nudzące. Klimatem przypominały mi innego autora jakiego czytałem. Groteska miesza się w nich z fantastyką i wszystko zostało podlane klimatem z dreszczykiem. Chodzi oczywiście o Kafkę, którego miło wspominam i uwielbiam czytać. Dlatego podczas czytania nieraz myślałem o nim zapoznając się z historiami jakie dostałem w wykonaniu Hermana Vogta. Świat lekarzy w zamieszczonych opowiadaniach zostaje przedstawiony w krzywym zwierciadle i jest pełny absurdów. Sięgając po książkę Kaszel dostałem zbiór w klimatach kafkowskich, gdzie za zasłona normalności kryje się coś tajemniczego i dziwnego. W swoich opowieściach zabiera nas autor w świat nierealny i niezwykły, za którym kryje się groza i normalność. Jest pełny absurdów i groteski. Wybierając ją nie miałem pojęcia, ze dostanę taką fajna książkę i szkoda trochę, ze historie nie są bardziej rozbudowane, ale chyba właśnie w prostych środkach wyrazu tkwi siła zamieszczonych w zbiorze opowiadań. Byłem jej ciekawy i nie zawiodłem się podczas czytania, bo miło spędziłem nie tylko czas przy niej, ale również przyjemnie i szybko się czyta. Dobra książka dla lubiących kafkowski klimat, który cały czas jest obecny i dziwnych wydarzeń wkraczających w normalna rzeczywistość. Chętnie przeczytam jeszcze coś autora jeśli dostanę w swoje ręce, bo jestem ciekawy czy otrzymam również takie historie.

Sięgnięcie po nieznanego mi autora jakim jest Herman Vogt było przypadkiem. Książęczkę jaką zauważyłem wzbudziła moje zainteresowanie nie tylko tytułem Kaszel, ale podtytułem Opowiadania prawdopodobne i nieprawdopodobne. Wtedy stało się jasne, że mogę dostać coś ciekawego i może mającego wspólnego z opowieściami z dreszczykiem. Nie byłem tego do końca pewny, ale zawsze była...

więcej Pokaż mimo to

avatar
113
28

Na półkach: ,

Walter Vogt (1927-1988) to Helwet piszący w języku niemieckim. W swoich ironiczno-surowych pracach, które ni to opowiadaniami nazwać, ni to kroplą deszczu ani początku ani końca zaznaczonego nie mających, przekazuje nam sporo niuansów ze świata lekarzy (z zawodu, wierna Encyklopedia podpowiada, był psychiatrą) i pacjentów. O tym jest “Kaszel”.

Uderza w “Kaszlu” podobieństwo pierwszego zdania do “Przemiany” Mistrza. U Kafki czytamy: “Gdy Gregor Samsa obudził się pewnego rana z niespokojnych snów, stwierdził, że zmienił się w łóżku w potwornego robaka.”
Vogt ledwie trzydziestostronicowe opowiadanie otwiera następująco: “Feliks Wieder zaczął kaszleć nazajutrz po dniu swoich czterdziestych pierwszych urodzin”.
Podobne?
Stan faktyczny, który Austriak i Helwet przedstawili w swoich krótkich opowiastkach jest imponująco nierzeczywisty - raz, w robaka nijak zmienić się nie sposób, dwa - od kaszlu się nie umiera (Wieder umarł, co jest do przewidzenia od pierwszego zdania). Więc należy odrzucić świat rzeczywisty i rzucić okiem w stronę świata nierzeczywistego, (czyli (według mnie) bardziej rzeczywistego),czyli - alegorycznego? Tak sądzę. Wiele łączy komiwojażera Mistrza i wyższego urzędnika Vogta. Wiele niezrozumienia pojawia się po przebudzeniu. Wiele świt przynosi niespodzianek, tragicznych w rezultaty. Pojawia się też (auto?)ironiczna postawa lekarzy nie rozróżniających strony prawej od lewej, niewyjaśnione praktyki lekarskie polegające na czymś podobnym do rzutu monetą - dni parzyste to czas operacji tylko prawych płuc (tak, nawet jeśli pacjent potrzebuje operacji lewego, jak w przypadku Wiedera).

Vogt zapewne znał niejakiego Czechowa i jego sposób narracji tak brutalnie twardy i celny w opisywaniu absurdu. Wzorował się? Nie wiem, nie znam człowieka. Vogt (wcześniej nie zauważony) wypadł z półki, gdy sięgałem po Kafkę. Przypadek?

Walter Vogt (1927-1988) to Helwet piszący w języku niemieckim. W swoich ironiczno-surowych pracach, które ni to opowiadaniami nazwać, ni to kroplą deszczu ani początku ani końca zaznaczonego nie mających, przekazuje nam sporo niuansów ze świata lekarzy (z zawodu, wierna Encyklopedia podpowiada, był psychiatrą) i pacjentów. O tym jest “Kaszel”.

Uderza w “Kaszlu”...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    13
  • Chcę przeczytać
    11
  • Posiadam
    9
  • Literatura niemiecka/austriacka
    1
  • Obyczajowe
    1
  • Klasyka grozy
    1
  • Literatura szwajcarska
    1
  • 52 książki 2017
    1
  • Co zacniejsze z półki
    1
  • Antologie grozy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kaszel


Podobne książki

Przeczytaj także