Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski

Okładka książki Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski Shlomo Sand
Okładka książki Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski
Shlomo Sand Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie Dialog historia
434 str. 7 godz. 14 min.
Kategoria:
historia
Tytuł oryginału:
Matai ve'ekh humtza ha'am hayehudi
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Akademickie Dialog
Data wydania:
2011-07-08
Data 1. wyd. pol.:
2011-07-08
Liczba stron:
434
Czas czytania
7 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-61203-69-8
Tłumacz:
Hanna Zbonikowska-Bernatowicz
Tagi:
historia judaizm religia
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
56 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
203
153

Na półkach:

Książka, wbrew tytułowi, nie jest historią narodu żydowskiego, a raczej przedstawia proces powstawania mitu narodowego na przykładzie Żydów. Pod mit narodu wybranego, od dwóch tysięcy lat błąkającego się po świecie i cierpliwie czekającego na powrót do biblijnej ojczyzny, można podstawić dowolny inny naród - chociażby Polaków z mesjanizmem, prometeizmem i walką narodowowyzwoleńczą. Proces pozostaje ten sam.

Proces pozostaje ten sam - pełen zakłamań, naginania faktów, przemilczeń i stawiania siebie na piedestale, oczywiście w kontrze do "z natury gorszych" sąsiadów. Żydzi uwierzyli w prawdziwość Biblii i wspólne korzenie, prowadzące prosto do Abrahama, mimo że odkrycia archeologiczne mówią co innego, Polacy uwierzyli w bycie przedmurzem chrześcijaństwa i mesjaszem narodów, mimo że chociażby Rosjanie wierzą dokładnie w to samo. Jedni i drudzy wymazują z historii niewygodne fakty - jak wpływ konwersji na rozlanie się Żydów na świecie, z imperium Chazarów na czele, czy warcholstwo polskiej szlachty. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi, niepowtarzalni, wywodzimy się ze starożytnych wielkich cywilizacji i po dziś dzień jesteśmy przykładem dla wszystkich innych. Pytanie tylko, skoro jesteśmy tacy wyjątkowi, to dlaczego Niemcy, Francuzi czy Włosi woleli stworzyć swój własny mit narodowy, w kontrze do Żydów i Słowian, zamiast zachwycać się nami i nas naśladować?

To tylko część z licznych przemyśleń, do jakich skłania ta pozycja. Niewątpliwie wielkim jej plusem jest fakt, że sam autor nie ogranicza się do narodu żydowskiego, ale wielokrotnie "podgląda" jak proces tworzenia mitu narodowego wyglądał (czy też dalej wygląda) w innych krajach. Z pewnością wywoła jeszcze wiele ciekawych myśli.

Książka, wbrew tytułowi, nie jest historią narodu żydowskiego, a raczej przedstawia proces powstawania mitu narodowego na przykładzie Żydów. Pod mit narodu wybranego, od dwóch tysięcy lat błąkającego się po świecie i cierpliwie czekającego na powrót do biblijnej ojczyzny, można podstawić dowolny inny naród - chociażby Polaków z mesjanizmem, prometeizmem i walką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
687
389

Na półkach:

Niesamowita pozycja, która całkowicie zmienia myślenie o tym, czym jest naród i religia. Shlomo Sand prowadzi jasny i klarowny wywód, który uświadamia czytelnikowi, że do stworzenia jakiejkolwiek społeczności - czy to narodowej czy religijnej niezbędne są mity. Mity, na tyle spójne i atrakcyjne, żeby ludzie chcieli w nie uwierzyć. Najlepiej też, żeby korzenie tych opowieści sięgały daleko w przeszłość, to daje silny fundament - przetrwaliśmy tyle wieków, co oznacza, że warto się do nas przyłączyć. I choć autor skupia się na historii Żydów i na ich religii, jestem przekonana, że w przypadku każdego innego narodu i innej religii, wygląda to dokładnie tak samo. Jesteśmy karmieni półprawdami i kłamstwami, mamieni opowieściami o duchach przodków, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Lektura tej książki otwiera oczy, pozwala spojrzeć na swoją narodowość z dystansem i bez patosu. Z pewnością też rewiduje pogląd na patriotyzm, który - powiedzmy to szczerze - jest kolejnym kłamstwem. O religii nawet nie wspomnę, bo najwyższy już czas by odeszła na śmietnik historii.
Polecam tę pozycję, zmusza do myślenia i stawia rzeczywistość w całkiem nowym świetle.

Niesamowita pozycja, która całkowicie zmienia myślenie o tym, czym jest naród i religia. Shlomo Sand prowadzi jasny i klarowny wywód, który uświadamia czytelnikowi, że do stworzenia jakiejkolwiek społeczności - czy to narodowej czy religijnej niezbędne są mity. Mity, na tyle spójne i atrakcyjne, żeby ludzie chcieli w nie uwierzyć. Najlepiej też, żeby korzenie tych opowieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
398
379

Na półkach: , ,

Ojej jakie to było świeże i intrygujące.
Shlomo Sand analizuje historię żydów i Żydów, oraz opisuje kształtowanie się współczesnego państwa żydowskiego. Niezwykle ciekawe obserwacje na temat etniczności, prozelityzmu w czasach cesarstwa rzymskiego, a także pewnych mitów narosłych wokół tego jak żydowskość kształtowała się na przestrzeni wieków. To książka wpisującą się w szerszy nurt badań nad kształtowaniem wspólnot wyobrażonych - czym jest w pewnym stopniu każdy naród.

Naprawdę niesztampowe podejście do historii Żydów i Izraela, do tego jest to książka dla każdego.

Ojej jakie to było świeże i intrygujące.
Shlomo Sand analizuje historię żydów i Żydów, oraz opisuje kształtowanie się współczesnego państwa żydowskiego. Niezwykle ciekawe obserwacje na temat etniczności, prozelityzmu w czasach cesarstwa rzymskiego, a także pewnych mitów narosłych wokół tego jak żydowskość kształtowała się na przestrzeni wieków. To książka wpisującą się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
378
377

Na półkach:

(2008)
[?מתי ואיך הומצא העם היהודי‎ (Matai ve’ech humtza ha’am hayehudi?)]

Kto jest Żydem? [? מיהו יהודי (ˈmihu jehuˈdi?)] – podstawowe, tradycyjne pytanie o żydowską tożsamość, rozważające wymiar autoidentyfikacji (religijny, kulturowy, narodowy, etniczny, polityczny lub mieszany).



„Zdecydowałem się wydać tę książkę najpierw w Izraelu, gdyż jest ona przede wszystkim zaadresowana do Izraelczyków – do tych, którzy uważają się za Żydów, i tych, którzy są uznawani za Arabów” (str. 10).

„[Pomimo możliwości badania mniej kontrowersyjnych zagadnień] Poczułem jednak obowiązek, jako uczestnik budowy pamięci zbiorowej społeczeństwa, w którym żyję [tj. obywateli Izraela], by bezpośrednio wpływać na jej najistotniejsze aspekty” (str. 12).

„Czy lud żydowski naprawdę istniał przez kilka tysiącleci, podczas gdy inne »ludy« dawno wtopiły się w jeszcze inne lub zniknęły? W jaki sposób Biblia [Tanach], wspaniała biblioteka teologiczna, o której tak naprawdę nie wiadomo, kiedy jej części zostały napisane i skompilowane*, stała się wiarygodną książką do historii, która opisuje narodziny narodu? [!] Do jakiego stopnia królestwo Machabeuszów z Judei [142-37 p.n.e.], którego poddani nie mówili wszyscy tym samym językiem, a większość nie umiała ani pisać, ani czytać, mogło stanowić państwo-naród? Czy mieszkańcy Judei rzeczywiście zostali wygnani po zburzeniu Świątyni [70 n.e.], czy jest to chrześcijański mit, który został przeniesiony, nie przez przypadek, do tradycji żydowskiej? A skoro nie było wygnania narodu, co się stało z lokalnymi mieszkańcami i kim są te miliony Żydów, które pojawiły się na scenie historii w nieoczekiwanych miejscach?” (str. 44-45).

„Czytelnik musi być świadomy, że główną tezę niniejsze książki jest, że Żydzi zawsze tworzyli spore wspólnoty religijne, które pojawiły się w różnych obszarach świata, lecz nie stanowią éthnosu, który ma jedno jedyne pochodzenie, który przemieszczał się w trakcie długiej tułaczki**” (str. 46).

Zawartość: złożoność izraelskich tożsamości (wątek autobiograficzny, rodzinne historie); definicje podstawowych pojęć (lud, naród, wspólnota etniczna); krótkie studium historiografii dotyczącej Żydów i tworzonej przez Żydów; izraelska archeologia w służbie narodowego mitu [tutaj zaczyna się robić ciekawie]; wyimaginowane wygnanie, dobrowolna emigracja oraz wyparty prozelityzm; islamizacja Żydów na terenach podbitych przez muzułmanów (w tym Palestyny),judeizacja elit w południowej Arabii, konwersje w Afryce Północnej i na Półwyspie Iberyjskim, Chazaria***, pochodzenie Żydów z Europy Wschodniej; syjonizm, eugenika, genetyka i izraelska polityka tożsamościowa.

Próba trzeźwego spojrzenia na problem żydowskiej tożsamości. Konfrontacja z myśleniem życzeniowym i kreowaniem historii. Podejście profesora (1946) jest bardzo rzeczowe, nastawione na zburzenie starej narracji i otwarcie nowego rozdziału, w którym relacje Izraela ze światem islamskim mogłyby ulec normalizacji, a sytuacja wewnętrzna, niezmiennie trudna i patowa, napędzana przez religię i nacjonalizm, miałaby szansę na pokojowe rozwiązanie.
Profesor zadaje wiele pytań, i nie upiera się przy konkretnych scenariuszach, choć niejednokrotnie jest w swoich spekulacjach nad wyraz śmiały****. Zdarzają mu się wpadki merytoryczne, niestety nieopatrzone prostującymi przypisami, ale ogólny tok rozumowania ma dobry.

Na pewno można by to wszystko ująć zgrabniej, na mniejszej ilości stron, w formie przystępniejszej dla ogółu, dostarczającej więcej informacji historycznych i uzupełnionej o reporterskie wstawki*****. Książka powstała na rynek wewnętrzny, i jest to niestety odczuwalne.

______________
* „Ostatnia redakcja najważniejszej części Biblii (Pięcioksięgu) dokonana została w V w. p.n.e. poprzez zebranie różnych przekazów ustnych powstających już od X w. p.n.e.; pozostałe teksty zredagowano między X a III w. p.n.e.” (Historia Powszechna, tom II, Od prehistorii do cywilizacji na kontynentach pozaeuropejskich, 2007, str. 467) – takie jest „stare” podejście, nowe neguje tę oddolność – „[...] autorzy Biblii i jej odbiorcy byli elitą. – To nie są opowieści ludowe zebrane na targu przy łuskaniu fasoli. [...] Tak uważano 100 lat temu [...]” (prof. Łukasz Niesiołowski-Spanò w audycji „Kto, kiedy i po co napisał Biblię Hebrajską? O nowym datowaniu Starego Testamentu” [2021] (https://radionaukowe.pl/podcast/kto-kiedy-i-po-co-napisal-biblie-hebrajska-o-nowym-datowaniu-starego-testamentu-e58/index.html lub https://www.youtube.com/watch?v=BdGZ1wdslPc).
** „Judaizm od zawsze był dużą kulturą religijną złożoną z różnych nurtów, które jednak nigdy nie tworzyły wspólnej, obcej i tułającej się »nacji«. [...] Wbrew wizerunkowi kreowanemu przez chrześcijan judeofobów i powielanemu przez współczesnych antysemitów, nie ma w katakumbach historii śladów ludu-rasy, przeklętego i wypędzonego z Ziemi Świętej za zabójstwo Boga, i ten lud zamieszkał, bez zaproszenia, wśród innych ludów” (str. 336).
*** Nt. Chazarów warto poczytać w „Zapomnianych narodach Europy” (2006) Jerzego Strzelczyka. Poświęcił im bardzo ciekawy rozdział, w którym przeczytamy między innymi: „Wiadomo, że judaizm (mozaizm),czyli religia żydowska, był i jest religią »zamkniętą«, religią narodu wybranego – Żydów, niezorientowaną na pozyskiwanie i nawracanie innych ludów [stanowisko skrajnie odmienne od tego które serwuje Sand]. Od upadku starożytnego Izraela, ostatecznie w czasach rzymskich, aż do powstania po II wojnie światowej państwa Izrael, Żydzi żyli w rozproszeniu (diasporze),niekiedy i gdzieniegdzie w większych skupiskach, ale niemal nigdy [niemalże!] nie tworząc odrębnych państw. Co prawda, wyjątkowo dochodziło do konwersji władców na judaizm. I tak w I w. n.e. dokonał tego Izates, władca Adiabene (w północnej Mezopotamii),a na początku VI w. istniało żydowskie królestwo konwertyty Dhu Nuwasa w Jemenie. Niewiele jednak o nich wiadomo i większej roli historycznej na pewno nie odegrały. Co innego Chazarowie. Judaizm stał się ich poniekąd wyróżniającą cechą” (str. 215-216).
**** Trzeba jednak zauważyć, że dalece bardziej brawurowo poczynali sobie wszyscy ci, którzy zawierzyli Biblii, i sprawili, że do dziś traktujemy postacie legendarne jako historyczne.
***** Stanowi sensowne rozszerzenie dla wszystkich reportaży które dotyczą konfliktu izraelsko-palestyńskiego i codzienności Państwa Izrael. Np. książek Pawła Smoleńskiego (1959).



Zaraz po autobiograficznym wstępie, napisanym w duchu akademickim, który nie bardzo pasuje do snucia rodzinnych historii, dostajemy rozdział przybliżający podstawową terminologię, dotyczącą kształtowania zbiorowej tożsamości. W założeniu miał uczynić lekturę bardziej zrozumiałą, poszerzyć odbiór kolejnych rozdziałów i skłonić odbiorcę do refleksji – ale jest potwornie nudny. Spokojnie można by go skrócić, do kilku-kilkunastu stron. Podobnie z ze sporą częścią kolejnego, gdzie przyglądamy się starożytnemu dziejopisarstwu i pierwszym próbom historycznych monografii, które biorą na warsztat dzieje narodu wybranego. Znajdziemy tam istotne informacje, ale też sporo spostrzeżeń które można by ująć przystępniej. Dopiero dalej, przy podrozdziale o archeologii, robi się naprawdę ciekawie. Dlatego mimo trudnego startu – warto kontynuować lekturę.

Polski przekład sprawia wrażenie niedopracowanego. Przejrzanego przez redaktora i korektę, ale niedokładnie. Początkowo dostajemy sporo przydługich zdań, które są dosyć męczące. Bombardują nas wieloma myślami i nadmiernie teoretyzują. Na tym etapie czyta się to ciężko. Potem jest lepiej, ale i tak zdarzają się zdania stylistycznie słabe lub błędnie skonstruowane. Ogólnie jest poprawnie, jednak nie jest to język który uwodzi wyczuciem, błyskotliwością i erudycją.

Przekład przygotowała Hanna Zbonikowska-Bernatowicz. Nie ma informacji czy dokonano go bezpośrednio z hebrajskiego, czy podstawą było tłumaczenie angielskie, które wyszło rok po oryginale (The Invention of the Jewish People, Yael Lotan [1935-2009]). W stopce stoi tytuł hebrajski.



Autor twierdzi, że diaspora żydowska jest w dużym stopniu efektem masowych nawróceń, tj. konwersji na judaizm, a tzw. Palestyńczycy to w sporej części zarabizowani, zislamizowani Hebrajczycy. Jest w tym sporo racji, ale to nie jest wytłumaczenie „obsługujące” całe zagadnienie, z czego autor zdaje sobie sprawę.

Jest taka myśl, która sugeruje by żydowskość rozpatrywać w pojęciu religijnym, nie narodowym. Jako wyznanie, takie samo jak wszystkie odłamy głównych religii monoteistycznych. I jest ono bliskie autorowi, który stara się udowodnić, że już od kilku tysiącleci, od momentu wyodrębnienia się Hebrajczyków, prozelityzm był u nich w powszechnej praktyce i odnosił sukcesy – czyli że zachodziło coś odmiennego od powszechnych wyobrażeń (Żydów i reszty świata).

Ostatecznej odpowiedzi powinny udzielić badania DNA, masowe testy i analizy, ale jak się okazuje, wiele zależy od tego kto je przeprowadza, i przez kogo jest finansowany:

„Badania genetyczne przeprowadzone w 2006 roku wykazały, że aszkenazyjscy Żydzi stanowią wyraźną, względnie jednorodną podgrupę genetyczną. Oznacza to, że niezależnie od tego, czy przodkowie aszkenazyjczyków pochodzą z Polski, Rosji, Węgier, Litwy czy innego miejsca obszaru Europy środkowo-wschodniej, należą oni do tej samej grupy etnicznej” (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBydzi_aszkenazyjscy).

„Kwestia tego, czy sefardyjczycy są genetycznie spokrewnieni z innymi wspólnotami żydowskimi, jest sporna. Część naukowców twierdzi, że pomimo wyznawania religii judaistycznej sefardyjczycy są potomkami Arabów, Berberów i Europejczyków, którzy zamieszkiwali tereny Afryki Północnej i przyjęli judaizm przed XII wiekiem n.e. Etnicznie nie mają być powiązani z Żydami zamieszkującymi tereny dzisiejszego Izraela w czasach biblijnych. Badania w tym zakresie zostały opisane przez izraelskich historyków Shlomo Sanda oraz Paula Wexlera. Teza wspólnych korzeni sefardyjczyków i aszkenazyjczyków jest jednak wspierana przez innych naukowców, jak Harry Ostrer i Karl Skorecki” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Sefardyjczycy).

Jest coś takiego jak żydowska fizjonomia, typ urody który zdradza śródziemnomorskie korzenie. Wystarczy spojrzeć na podobizny Władysława Szpilmana (1911-2000),Amy Winehouse (1983-2011) czy Boba Dylana (1941) – oni go mają. Pytanie jest jedno, czy są to geny dominujące które cechowały pierwszych Hebrajczyków, czy zostały nabyte na późniejszym etapie?

(Tytuł pojawia się na str. 122).



UWAGI MERYTORYCZNE (wydanie z 2014 [z przedmową autora napisaną specjalnie do wydania polskiego z 2011]):

„Wszyscy którzy nie byli uważani za ich potomków [tj. rycerzy teutońskich, pradawnych plemion aryjskich – autor ma myśli plemiona germańskie], nie byli postrzegani jako normalni Niemcy. To samo zjawisko miało miejsce przy tworzeniu się Polski po I wojnie światowej – mieszkańcy, którzy nie urodzili się katolikami, albo co gorsza ich rodzicie byli Żydami, prawosławnymi czy Ukraińcami, nie byli uważani pomimo swojego obywatelstwa za członków szlachetnego udręczonego narodu polskiego” (str. 82-83). Gdzie tu jest absurd, nieprawidłowość bądź nielogiczność? Obywatelstwo to nie narodowość. Obywatel jest podmiotem prawnym, jednostką funkcjonującą w ramach danego państwa (w oderwaniu od określonych kultury czy puli genowej). Narodowość to typ wspólnoty oparty na pokrewieństwie genetycznym, pochodzeniu związanym z określonym ludem (albo ludami),ujednoliconym języku lub zespole gwar (co umożliwia porozumienie i integrację) oraz kulturze, na którą składają się wytwory materialne (sztuka, architektura),zabytki języka, tańce, zwyczaje, przekonania, niekiedy również religia (która może się zmieniać na przestrzeni stuleci). To dwa odmienne terminy.

Każdy naród – na ogół – tworzył się z pomniejszych plemion/społeczności, zwykle sąsiednich, które podporządkowywały się grupie najsilniejszej, mieszały w różnych proporcjach i bazowały na zbliżonym języku oraz podobieństwie kulturowo-religijnym. Procenty będą różne, ale kluczowe jest wspólne przekonanie co do związku z daną ziemią, przodkami i wiara we wspólną sprawę. Niekiedy do połączenia sił zmuszają okoliczności, innym razem ktoś z zewnątrz, nierzadko miało to związek nie z dobrą wolą, ale z przymusem.

Swego czasu wytworzył się zlepek Polak-katolik, i ta konstrukcja myślowa działa do dziś. Polak niewierzący (ateista),czy Polak który przeszedł na islam, buddyzm czy inne wyznanie, to nadal Polak. Konwersje na judaizm są raczej rzadkie – autor pisze o spolonizowanych Żydach (tzw. Polakach wyznania mojżeszowego). Trwanie w prawosławiu będzie postrzegane jako nieco osobliwe poza Ścianą Wschodnią, ale raczej nie neguje polskości. Swego czasu, Mieszko postanowił że mieszkańcy jego państwa staną się chrześcijanami w tradycji zachodniej (czy im się to podoba, czy nie). Prawosławie to wariant wschodni, z innego ośrodka, rozpowszechniony wśród Słowian zza Buga. A że Polacy mieli sporo kłopotów z sąsiadami ze wschodu, taka deklaracja religijna budzi nieufność.

Polacy to oczywiście Słowianie, ale w czasach barbarzyńskiej Europy, kiedy nad Wisłą siedzieli Goci, ich przodkowie, nie deklarujący się jeszcze wówczas jako Polacy – z braku państwa polskiego i stosownego terminu – włączali do społeczności jednostki z ludów ościennych (np. poprzez małżeństwa/branie jeńców itp.). Potem poszczególne grupy się mieszały. Te które były blisko – w jakiś sposób się ujednolicały; inne – tworzyły zalążki nowych kultur, a wszystkich za mordę trzymały elity, niekiedy powiązane z określonymi ośrodkami, i to one, na bazie tego co ludowe (choć nie bez udziału popularnych trendów) tworzyły określone wzorce bądź utrwalały stare.

Pomiędzy ludźmi posługującymi się podobną mową, żyjącymi w tej samej kulturze, wyznającymi tego samego Boga, funkcjonującymi pod określoną władzą – tworzy się poczucie wspólnoty (zwłaszcza jeśli mają świadomość powyższych i trochę się przemieszczają). Część chłopstwa starała się mieć jakiś szerszy ogląd na siebie i swoje miejsce w ramach księstwa czy królestwa – choćby ze względów pragmatycznych. Kiedy zaczął kształtować się język literacki, utrwalano pewne standardy – poszczególne warianty zyskały wzorzec, który oczywiście ewoluował, a finalnie upowszechnił się w obecnej formie. Proces napływu świeżej krwi nadal miał miejsce, poddani innych władców przybywali, asymilowali się, wżeniali w miejscowe rodziny, tracili więź z krajem pochodzenia. Podobnie w przypadku kobiet. Niekiedy osiedlały się całe rodziny i społeczności. (Stąd między innymi niemieckie nazwiska, zapisywane niekiedy fonetycznie, oraz wszystkie inne, ruskie, węgierskie, francuskie).

Pula genów cały czas się wzbogaca, a mimo to ludzie nadal czują wieź z ziemią która była w użytkowaniu wszystkich tych, którzy żyli tu przed nimi, z miastami i infrastrukturą. Mówimy językiem który wytworzył się z ich dialektów. To jest nasz rdzeń, mamy różne korzenie, ale identyfikujemy się z ludźmi którzy są stąd – bo my też jesteśmy stąd. Korzystamy z tego co nam zostawili. Jesteśmy beneficjantami ich dobrych decyzji, oraz ofiarami porażek. Tego nie można zignorować. Wszyscy, w większym lub mniejszym stopniu, jesteśmy potomkami niezmordowanych piechurów, którzy osiadli nad Wisła by lepić garnki i uganiać się za rogacizną. U niektórych, może to być znikomy procent krwi, dajmy na to 10 procent lub mniej, ale i tak, z uwagi na język i kulturę, czują się Polakami. Geny to kwestia drugorzędna, najważniejszy jest język. Pozwala na swobodną komunikację i wspólne przedsięwzięcia, umożliwia porozumienie i tworzy kulturę – nawet jeśli ujednolica się go odgórnie i w sposób sztuczny, na większej przestrzeni, to jest to język określonej liczby użytkowników, w którym się rozmawia, pisze i MYŚLI. Język jest główną bariera dla obcych i spoiwem dla swoich. Oczywiście są różne narracje, realistyczne i wyidealizowane. Jest patriotyzm intelektualny, dojrzały, jest i prostacki, populistyczny dla mas. Ma różne wymiary i wypaczenia.

W związku z powyższym, nie bardzo rozumiem tok myślowy autora. Dobrze odczytuje ironię, ale nie pojmuję czemu łączy termin obywatel i przynależność narodową. Wówczas, w czasach II RP, zajęliśmy ogromne połacie dzisiejszej Ukrainy i Białorusi, gdzie byliśmy mniejszością, i desperacko chcieliśmy spolszczyć te tereny, przez co robiliśmy krzywdę wszystkim tym, którzy chcieli gadać po swojemu i mieć własne państwo. To było szowinistyczne i doprowadziło do pogorszenia się stosunków z ludźmi którzy mieli prawo być tym, kim chcieli, i co by nie mówić, stanowili bliskie, bratnie narody, które – zwłaszcza mając w pamięci własną historię z zaborcami – powinniśmy traktować inaczej, a zrobiliśmy to samo co robiono nam, odmawiając prawa do niezależności, języka i kultury. Żydzi też dostali po dupie, można by sądzić, że odebrali solidną nauczkę, a mimo to odreagowują sobie na Arabach.

Na str. 86-88 padają słowa które wskazują, że autor to oczywiście rozumie, pisze jednak o elitach i słowie pisanym jako głównym narzędziu tworzeniach narodu, kompletnie zapominając o potędze opowieści. Te elity też z czegoś wyrastają, z jakiegoś ludu, z jakichś wierzeń.

Str. 122 – autor przytacza opinię Graetza, że „[...] aż do czasów nowożytnych, ludy nie uczestniczyły w historii politycznej i pasywnie obserwowały poczynania rządzących i szlachty” – powinien ją sprostować: hordy barbarzyńców rozmontowały Imperium Rzymskie, budując na jego zgliszczach własne państwa. A to tylko jeden przykład.

Str. 172 – „[...] archeolodzy i badacze zaczęli wątpić nawet w istnienie tak gigantycznego królestwa [tj. od Eufratu po granice egipskie – zdanie wcześniejsze], które według Biblii rozwijało się w szybkim tempie aż do końca okresu sędziów” – rzeczony okres poprzedzał okres królewski. Tj. państwo określane jest jako KRÓLESTWO, a jest to okres sprzed tej formy rządów, sprzed czasów pierwszego króla Saula (żył ok. XI wieku p.n.e.).

Str. 177 – drukowana Tora w starożytności (!),w rękach mieszkańców Judei i uciekinierów z Izraela?

Str. 208-262 – konwersja zamiast migracji. Autor stawia sprawę tak: Żydzi to prości, biedni rolnicy – zwyczajowo nie obracali pieniądzem, trochę kupczyli, ale nie tak jak to się utarło w stereotypie, głównie z konieczności i w ramach rynków lokalnych. Ja tego tak nie widzę. Żydzi, byli i kupcami, i kramarzami, robotnikami, oraz członkami gangów. Wielodzietne żydowskie rodziny są faktem, a matrylinearne dziedzictwo tożsamości też robiło swoje (choć pewnie w późniejszym okresie historii). Prześledźmy ciekawe zagadnienie. Jeśli twój pradziadek był Włochem, i dowiadujesz się tego bodąc już dorosłym, ukształtowanym człowiekiem – nie będziesz Włochem. Jeśli jednak twoja prababka była Żydówką, to była nią również nieświadoma tego babka, nie mająca o tym zielonego pojęcia matka, a finalnie również ty – jeśli sam tego nie poczujesz, ewidentnie zasugerują ci to inni. Tak jest przynajmniej w Polsce. Poza tym, jeśli w jakimś miejscu robi się gorąco – pojawiają się też uchodźcy. (Dobrym przykładem będą Czeczeńcy).
NA ROZROST SPOŁECZNOŚCI ŻYDOWSKIEJ MIAŁY WPŁYW RÓŻNE CZYNNIKI, NIE WYDAJE SIĘ JEDNAK ABY MASOWE KONWERSJE BYŁY DOMINUJĄCYM*. Ja obstawiałbym to, co wpływa na zwiększenie populacji Żydów i dziś – romanse z gojami. Z mieszanych związków są dzieci, i dziwnym trafem, nawet jeśli to już n-ta generacja, to nic nie stoi na przeszkodzie aby odkryć swoje żydowskie korzenie i wejść w nową społeczność. Tak to działa. Wystarczy niewielki procent żydowskiej krwi – piąta woda po kisielu – i odrobina zapału aby zasilić szeregi narodu wybranego. I to jest fenomen.
Jeśli kogoś to interesuje, powinien zajrzeć do króciutkiego „Sekretu” Sylwii Borkowskiej (2019),oraz obejrzeć dwa filmy dokumentalne: „Księżyc to żyd” (2001) i „Złota” (2019). W tym drugim kwestia identyfikacji jest wątkiem pobocznym większej historii, ale dobrze oddaje ten problem. Istnieje również zjawisko gorliwego wypieranie własnych korzeni (patrz. „Wysoki Zamek” [1966] Stanisława Lema, oraz praktycznie wszystkie wywiady z pisarzem nt. dzieciństwa, młodości i wojny, gdzie przemilcza swoje pochodzenie),w filmie „Fanatyk” [The Believer] z 2001 przybiera to postać nad wyraz skrajną – nowojorczyk, młody Danny Balint, doświadcza kryzysu tożsamościowego, i w wyniku niechęci do własnego środowiska zostaje neonazistą (!).

* Komentarz po latach, z perspektywy roku 2023: podtrzymuję, że masowe konwersję nie stanowią głównego czynnika rozrostu społeczności żydowskiej, jednak nie można zignorować faktu, że owe miały miejsce, i jednak na pewnych etapach były istotne, np. w okresie Hasmoneuszy, kiedy Juda podbiła sporą część Palestyny i wymuszała zbiorowe „nawrócenia”, w Galilei, Samarii, Idumei… z tym że to nie były ludne krainy.

Str. 238 – „[...] w Starym Testamencie Paweł z Tarsu (św. Paweł) [...]” i dalej cytat z Dziejów Apostolskich. Chodzi oczywiście o NT. Zapewne pomyłka tłumaczki.

Str. 238 – „[...] przeniknęła ona do regionów Europy podbitych przez Rzymian, jak terytoria słowiańskie [!] lub niemieckie [...]” – w Quietusie (1997) Inglota Rzymianie utworzyli słowiańską prowincję Wenedia (na terenie dzisiejszej Polski),w Romanitas (2005) McDougall podbili pół świata, ale w naszej rzeczywistości Słowianie zawędrowali na Bałkany już po upadku Wiecznego Miasta... (W rozbitej na dwa tomy powieści Błotnego – Wergeld królów [2010] i Purpura imperatora [2011] – Rzymianie wyposażeni w broń palną zaszli aż nad Wisłę, ale zastali tam oczywiście Gotów).

Str. 248 – mowa jest o drugiej świątyni, a chodzi o trzecią (tj. Heroda). Prawdopodobnie błąd zrobiony w tłumaczeniu.

Str. 265 – obszar między Morzem Czarnym a Kaspijskim oraz Powołże, w opisywanych przez autora czasach nie należały do Słowiańszczyzny... Przydałaby się tu interwencja jakiegoś konsultanta historycznego.

Str. 300 – król Włodzimierz z Rusi Kijowskiej (wielki książę, władca, ale nie król); str. 308 – ruskiego królestwa (księstwa) + „[...] nazwa Kijów pochodzi z dialektu tureckiego” – „[...] nazwa miasta może pochodzić od prasłowiańskiego kujь, kujati, »wicher« i »teren równinny, wydmowy, narażony na silne podmuchy wiatru« (jednak Kijów położony jest na wzgórzach, a nie równinie); pierwotnie Kujava (porównaj polskie Kujawy oraz krainę i nazwę miejscową na Zaodrzu lechickim – Kujava z XII wieku). Słowiańskie osady na -ov (Kijów, Kraków, Tarnów) były pierwotnie pochodzenia topograficznego, nie patronimicznego; średniowieczni kronikarze rzekomych eponimów dorabiali od nazwy miejscowości, stąd Kij, podobnie Krak u Kadłubka i Krok u Kosmasa (od Krakowa),czy Libusza (od Libuszyna)” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Kij%C3%B3w).

Str. 325 – Ujgurzy to naród turecki (!). Zamieszkują w Chińskim Turkiestanie (!).

Str. 332 – Jidysz całkowicie zanikł w XX wieku? Wedle słów Sanda jest językiem martwym (jak łacina),jednak „Liczbę obecnie mówiących w jidysz szacuje się na 3–4 miliony, głównie w USA, Izraelu (szczególnie pośród społeczności żydów ultraortodoksyjnych – charedim),Rosji, Ukrainie, Białorusi, Meksyku i Argentynie” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Jidysz).

Str. 353 – „Żydzi nie posiadają ani wspólnej historii, ani języka, ani terytorium, gdzie mogli żyć razem przez kilka wieków i gdzie etnograficznie jednolita kultura mogłaby się rozwinąć, [...]”. Żydzi spędzili razem kilkanaście wieków w Kanaanie/Palestynie (a w VI w. 80% populacji mieszkało na terenach I Rzeczypospolitej). Pierw mówili po hebrajsku, który później spadł do rangi języka liturgicznego i literackiego, a następnie porozumiewali się po aramejsku (tak samo jak Irlandczycy dogadują się po angielsku) i w innych językach (najbliższy naszym czasom będzie jidysz). Historie Żydów żyjących w diasporze wydają się podobne, więc można mówić o wspólnej historii. Autor przesadza.

Str. 392 – ZSRR rozpadł się na początku lat 90., nie 80. (1992).

UWAGI TECHNICZNE: str. 19 – nie znam [danej] osoby; str. 34 – jej (swojej); str. 37 – świerci (ćwierci); str. 40 – zmiany zmieniły (!); str. 53 – zbędna spacja w nawiasie; str. 58 – tak do końca chyba nie zanikły (?); str. 59 – textbo- + oks (textboo- + ks); str. 60 – i byli więc (zatem byli); str. 63 – fakt zostania „obcym” (przeistoczenie się w „obcego”); str. 64 – Jego-jego; str. 66 – które wydał syn po jego śmierci (tu, wziąwszy pod uwagę początek zdania: wydana pośmiertnie, przez syna); str. 84 – zrozumieć-zrozumieniem; str. 85 – drugi-drugim; str. 90 – różni duchowni (różnymi duchownymi); str. 94 – Jedynie-jedynym; str. 97 – tych-tych; str. 115 – Ziemia-ziemi; str. 152 – spacja przed cudzysłowem; kopernikowską (kopernikańską); str. 162 – nie ukrywanym (nieukrywanym); str. 181 – miejscem (artefaktem?); str. 183 – piędziesięcioszeklowy (pięćdziesięcioszeklowy); str. 188 – „W każdym bądź razie” (w każdym razie/bądź co bądź); str. 191 – „[...] granice definicji obu religii” (ostatni człon nie pasuje do reszty zdania); str. 196 – królestwo boskie (królestwa boskiego); str. 197 – ten sam (tym); str. 203 – nie opodal (nieopodal) x2; str. 211/212/287/313/340/364 – średniowiecze pisane dużą literą; str. 213 – otwarty i nie domknięty cudzysłów zagnieżdżony; str. 214 – Judajczyka (Judejczyka?); str. 217 – architektonicznym (architektonicznie); str. 221/335/346/364 – starożytność pisana dużą literą; str. 239 – bogobojnym (bogobojnymi); str. 240 – źle postawiony przecinek i podwójne domknięcie cudzysłowu w przypisie 103; str. 262 – pierwszy akapit, ostanie zdanie, końcówka – fatalny szyk; str. 267/276/277 – nie opodal (nieopodal); str. 269 – go (je); str. 286 – po koniec walk w Afryce Północnej?; str. 311 – powtórka informacji z poprzedniej strony (310) – o zawiązaniu sojuszu z Bizancjum i pogorszeniu stosunków z Chazarią; str. 324 – „[...] jadowite przeciw niej skierowane ataki” + Jeden (Jednym); str. 346 – „niemiecki Volk czy rosyjski i polski naród” ruski narod [народ] (ta kreseczka nad „o” ma znaczenie) to ludzie, naród to nacija [нация]... wolk to z kolei wilk – grę słów wykorzystał słoweński zespół Laibach, publikując pod tym tytułem swoje wersje hymnów narodowych (Volk, 2006) – polecam, bardzo dobra płyta; str. 347 między „narodowym” a „etnocentrycznym” przydałoby się „i”; 364 – po „nawróconymi na judaizm Galami” powinna być kropka, a reszta już w nowym zdaniu; str. 393 – „kraju” do skasowania (jest w domyśle); str. 417 – kotle (tyglu). Zbyt często pojawiający się zwrot „podawać w wątpliwość”.

(2008)
[?מתי ואיך הומצא העם היהודי‎ (Matai ve’ech humtza ha’am hayehudi?)]

Kto jest Żydem? [? מיהו יהודי (ˈmihu jehuˈdi?)] – podstawowe, tradycyjne pytanie o żydowską tożsamość, rozważające wymiar autoidentyfikacji (religijny, kulturowy, narodowy, etniczny, polityczny lub mieszany).



„Zdecydowałem się wydać tę książkę najpierw w Izraelu, gdyż jest ona przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
232
219

Na półkach:

Niesamowita, jedna z najbardziej wywrotowych książek jakie czytałem na temat historii w ciągu ostatnich lat. Autor idzie w poprzek odczytywania historii Izraela, Żydów, wygnania i powrotu na Ziemię Obiecaną - jest to tym bardziej imponujące, że robi to sam będąc Żydem. Dzieło napisane jest w 2008 roku, na 60lecie istnienia Izraela, polski przekład jest z 2011 roku.
Autor z ogromną elokwencją prowadzi czytelnika przez swój tok rozumowania. Co ciekawe - to nie jest książka na temat historii Żydów, tylko wielowątkowa opowieść na temat co to jest naród, definicje, kiedy powstały narody, zakłamania w pisaniu historii przez nie oraz gdzie w tym wszystkim znajduje się syjonistyczna wizja narodu żydowskiego. Popularny mit wypędzenia Żydów w 70 roku n.e. autor ze swadą obala, stawia własne tezy co się wydarzyło, przypomina o wspólnotach żydowskich w różnych częściach świata, które nie pasują do teorii syjonistycznej. Robi przegląd historiografii żydowskiej, najważniejsze nazwiska, które ukształtowały żydowskie spojrzenie na świat i na ich samych. Opisuje również zwycięstwo A.H. zza grobu, czyli usilne próby szukania genu żydowskiego / rasy żydowskiej przez badaczy z Izraela - jak nauka jest sługą polityki.
A na koniec - rozważania na temat demokracji, różnic między róznymi formami państwa (demokracja republikańska, demokracja wielokulturowa, wielonarodowa),proponuje rozwiązania dla przyszłości Izraela i równocześnie kiwa głową, wiedząc, że jego propozycja jednego Państwa dla dwóch wspólnot jest utopijna.
Dd dawna zamierzałem zapoznać się z historią Żydów, ale jakoś nie mogłem się zabrać, na początek trafiłem na książkę, która obala tradycyjny model pisania o historii - co skutecznie przeszkodzi mi w sięgnięcie po pozycje, mówiące o tym, że Żydzi narodzili się na górze Synaj. W pewnym sensie autor miał więc łatwe zadanie, nie musiał obalać pewnych tez, które mógłbym mieć wyrobione w głowie, tylko trafił na tabula rasa.
Co mnie cieszy - lektura tej książki odczarowała u mnie słowo Żyd/żyd/żydowski/Izrael/izraelski - za to jestem dodatkowo wdzięczny.
Ps. Dawno nie trafiłem na książkę, którą zacząłem czytać ponownie od początku, aby zrozumieć to co autor pisał we wstępie. Bowiem już sam wstęp zapowiada drogę dla zawodowców, ale napisaną szalenie zachęcająco, natomiast nie przyznaje się przed czytelnikiem, jakie wyzwanie / uczta intelektualna czeka w kolejnych rozdziałach. Po zakończeniu lektury wstęp jest już wtedy wyłącznie rozrywką.

Niesamowita, jedna z najbardziej wywrotowych książek jakie czytałem na temat historii w ciągu ostatnich lat. Autor idzie w poprzek odczytywania historii Izraela, Żydów, wygnania i powrotu na Ziemię Obiecaną - jest to tym bardziej imponujące, że robi to sam będąc Żydem. Dzieło napisane jest w 2008 roku, na 60lecie istnienia Izraela, polski przekład jest z 2011 roku.
Autor z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
173
160

Na półkach: ,

Książka jedynie dobra w moim odczuciu przez pierwsze 150 stron - nazbyt akademicki charakter pracy. Później staje się bardzo dobra. Bardzo ciekawe teorie, że wszystkie wygnania zostały wymyślone, że np. Rzymianie nie robili takich rzeczy z narodami podbitymi. Ciekawie opisane są sytuacje, jak to "starsi w wierze" zawyżali liczby. To można śmiało zestawić z niedawnymi wyliczeniami...myślę, że uważny czytelnik mojego wpisu zrozumie, co mam na myśli. Dodatkowo mnóstwo smaczków takich jak to, że Herod nie był Żydem. Niesamowicie ciekawa teza, że po podboju Arabów Żydzi przechodzili na Islam, bo taki ruch zwalniał ich z płacenia podatków. Zgadzam się, że prawdziwi Żydzi to dzisiejsi Palestyńczycy, tak gnębieni przez "Naród wybrany". I oczywiście mamy tutaj dokładnie opisane tak bardzo Polskę interesujące chazarowe plemię. Warto się zapoznać. Polecam!

Książka jedynie dobra w moim odczuciu przez pierwsze 150 stron - nazbyt akademicki charakter pracy. Później staje się bardzo dobra. Bardzo ciekawe teorie, że wszystkie wygnania zostały wymyślone, że np. Rzymianie nie robili takich rzeczy z narodami podbitymi. Ciekawie opisane są sytuacje, jak to "starsi w wierze" zawyżali liczby. To można śmiało zestawić z niedawnymi...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
207
205

Na półkach: , , ,

Autor książki postanowił zmierzyć się z trudnym i niewdzięcznym tematem. Poprzez przedstawienie wielu faktów historycznych, znalezisk archeologicznych, a także nieścisłości w dominującej narracji odnośnie tego zagadnienia, obala on mit o Żydach jako jednolitym narodzie wybranym. Jako że autor sam jest Żydem, nie dotyczy go najpopularniejszy zarzut, jaki pojawia się przy tematach niewygodnych dla społeczności żydowskich, tj. "uuu antysemityzm".

Autor książki postanowił zmierzyć się z trudnym i niewdzięcznym tematem. Poprzez przedstawienie wielu faktów historycznych, znalezisk archeologicznych, a także nieścisłości w dominującej narracji odnośnie tego zagadnienia, obala on mit o Żydach jako jednolitym narodzie wybranym. Jako że autor sam jest Żydem, nie dotyczy go najpopularniejszy zarzut, jaki pojawia się przy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1144
987

Na półkach:

Książka interesująca, acz trochę nazbyt akademicka. Kilka bardzo ciekawych wątków i sporo rozważań, które zainteresują głównie mieszkańców Izraela.

Książka interesująca, acz trochę nazbyt akademicka. Kilka bardzo ciekawych wątków i sporo rozważań, które zainteresują głównie mieszkańców Izraela.

Pokaż mimo to

avatar
858
845

Na półkach: ,

Pierwsze sto stron dość trudne ale później mnie bardzo wciągnęła
Polecam bo bardzo obala mity

Pierwsze sto stron dość trudne ale później mnie bardzo wciągnęła
Polecam bo bardzo obala mity

Pokaż mimo to

avatar
202
46

Na półkach:

Masa rażących błędów językowych i potknięć merytorycznych (PRAWOSŁAWNE Bizacjum w IX wieku?) okropnie obniża poziom publikacji. Niestety.

Masa rażących błędów językowych i potknięć merytorycznych (PRAWOSŁAWNE Bizacjum w IX wieku?) okropnie obniża poziom publikacji. Niestety.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    242
  • Przeczytane
    64
  • Posiadam
    23
  • Teraz czytam
    12
  • Historia
    8
  • Izrael
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • Non-fiction
    3
  • E-book
    3
  • Do kupienia
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne