Choć bardzo staram się ograniczać do wypożyczania i kupowania książek z listy "Do upolowania", czasami wpada mi w ręce pozycja, której nie mogę po prostu odłożyć na miejsce, muszę z nią wyjść ze sklepu lub biblioteki... Tak było w przypadku tej pozycji. Tłumaczę to sobie zawsze faktem, że nie było mi się na nią dane natknąć do tej pory, gdyby tak się bowiem stało, powieść ta znajdowałaby się z pewnością na mojej liście ;)

Tym, co zachęciło mnie do jej przeczytania, był opis sugerujący, że "A teraz śpij" porusza problem stalkingu. Jako że jestem już po lekturze, mogę z całą pewnością stwierdzić, że czyni to w sposób niebanalny. Zwykle powieści o stalkingu to mrożące krew w żyłach thrillery, tutaj tymczasem mamy do czynienia z powieścią obyczajową. Poza tym zwykle prześladowcą jest mężczyzna, a w tym przypadku - kobieta. Poprzez poprowadzenie fabuły w taki sposób, czytelnik może spojrzeć na tę sprawę z zupełnie innej perspektywy. We mnie Saskia wzbudziła współczucie. Nieczęsto darzę empatią bohaterów literackich, a ona jest jednym z tych wyjątków.

Przyznam, że kilka razy autorka mnie zaskoczyła, bądź zakończyła rozdział w taki sposób, iż mimo zamykających się oczu musiałam zapoznać się z treścią następnego. Atutem powieści jest również jej wielowątkowość. Czasami książka koncentruje się wyłącznie na jednym wątku, a inne są zaledwie lekko zarysowane. Tutaj tymczasem poświęcono wiele uwagi śmierci Colleen, żony Patricka, oraz jej długofalowym skutkom dla wszystkich zainteresowanych (on sam, ich syn, rodzice Colleen oraz nowe partnerki tego bohatera). Sporo miejsca dedykowano także opisowi działalności hipnoterapeutycznej głównej bohaterki, oraz temu, w jaki sposób była ona odbierana przez różne osoby.

Tym, co w książce najmocniej mnie "uwierało", było tłumaczenie. Niekiedy natykałam się na doprawdy dziwne kwiatki. W nazwie jednego z hormonów pojawiła się literówka, PMS spolszczono, nie wiedzieć czemu, do skrótu ZNP, 'whatever' w jednej z wypowiedzi przetłumaczono zbyt dosłownie jako 'cokolwiek', co zupełnie nie pasowało do kontekstu. Poza tym pojęcia nie mam, kto zakwalifikował tę powieść do gatunku "komedia romantyczna"...

Sądząc po opiniach użytkowników LC, wiele osób było nią znużonych. Mi jednak przypadła do gustu.

Choć bardzo staram się ograniczać do wypożyczania i kupowania książek z listy "Do upolowania", czasami wpada mi w ręce pozycja, której nie mogę po prostu odłożyć na miejsce, muszę z nią wyjść ze sklepu lub biblioteki... Tak było w przypadku tej pozycji. Tłumaczę to sobie zawsze faktem, że nie było mi się na nią dane natknąć do tej pory, gdyby tak się bowiem stało, powieść...