"Late Eclipses" nie gubi tępa narzuconego przez poprzednią część, a kolejne przygody October nie tracą na wartości. Zdradzę Wam, że nie miałam okazji napisać tej opinii wcześniej niż przed przeczytaniem kolejnej części - "One Salt Sea" - i muszę powiedzieć, że tam także się dzieje! To wygląda tak, jakby trzecia część, "An artificial night", była czymś w rodzaju trampoliny, dzięki której Seanan McGuire wskoczyła na nowy poziom z serią o October Daye. Jest ciekawie, emocjonująco i zaskakująco.

Jeśli czytelnik w jakikolwiek sposób miał szansę zapomnieć, jak mroczna, posępna i przygnębiająca czasem potrafi być to seria, przypomni sobie o tym podczas czytania "Late Eclipses". Tutaj zarówno czytelnik jak i October muszą pożegnać się z niektórymi wiernymi bohaterami. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, a podjęcia tematu wątków, które w poprzednich tomach wyglądały mi się już na zawsze zapomniane, to już w ogóle.

Pod koniec napiszę jeszcze tylko, że bardzo podoba mi się w tej serii subtelne zarysowanie wątku romantycznego. Niby czytelnicy widzą, że coś się dzieje, niby cały czas w tym temacie jest popychane do przodu, ale autorka nie stawia tego wątku na pierwszym miejscu; w sumie przez większość czasu nawet o nim nie wspomina. Nie zmienia to faktu, że King of Cats to jedna z moich ulubionych postaci w tej serii i chętnie widziałabym, jak ten ship płynie po czymś innym, jak morzu marzeń czytelnika, ale... na razie wystarczy mi jak wszystko zostanie tak, jak jest. :)

"Late Eclipses" nie gubi tępa narzuconego przez poprzednią część, a kolejne przygody October nie tracą na wartości. Zdradzę Wam, że nie miałam okazji napisać tej opinii wcześniej niż przed przeczytaniem kolejnej części - "One Salt Sea" - i muszę powiedzieć, że tam także się dzieje! To wygląda tak, jakby trzecia część, "An artificial night", była czymś w rodzaju trampoliny,...