rozwińzwiń

Mykwa

Okładka książki Mykwa Zyta Rudzka
Okładka książki Mykwa
Zyta Rudzka Wydawnictwo: Świat Literacki literatura piękna
162 str. 2 godz. 42 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Świat Literacki
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
162
Czas czytania
2 godz. 42 min.
Język:
polski
ISBN:
8386646837
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
496
496

Na półkach:

Wojna skończyła się prawie 80 lat temu, od czasu Zagłady narodziło się już niejedno nowe pokolenie, krewni tych, których Holokaust zabił, pokaleczył, ograbił z życia. Wydawałoby się, że to wystarczający czas, aby uporać się z traumą, by ją oswoić. Tak myślą ci, nad których rodzinną historią nie unosi się gryzący dym krematoryjnych pieców. Pozostali wiedzą, gdyż doświadczają tego na co dzień, że pamięć utraty dziedziczy się w genach, a pustych miejsc w rodzinnych albumach nie da się niczym zapełnić. Kim jestem, do kogo jestem podobny, skąd pochodzę, czy żyje ktoś z moich bliskich, a ja o tym nie wiem… To pytania dręczące tych, którzy żyją podarowanym życiem, żydowskie dzieci, podawane pośpiesznie przez okna, wykradane z gett, wyrzucane z mknących ku Auschwitz wagonów w nadziei, że znajdą dom, przetrwają… Tyle wątpliwości, nagłych zwątpień i zagubienia. Czytamy o tym we wspomnieniach, pamiętnikach, dziennikach, o tym pisze Mikołaj Grynberg, Włodek Goldkorn, Michel Laub, o tym opowiada też Łukasz Lewandowski w przejmującym monodramie autorstwa Tadeusza Słobodzianka „Historia Jakuba”. To wszystko fakty, historia. Zyta Rudzka zmienia ją w dzieło literackiej fikcji, a w nim zamykają się wątki i zbiegają ścieżki wielu żyć. Trzeba też dodać, że Rudzka uczyniła to przed wielu laty, pod koniec XX wieku, zanim jeszcze rozsypał się cały wielki wór z tego typu literaturą rozliczeniową. Dzieje się tu coś bardzo ważnego, historia utkana przez autorkę staje się prawdą, a Elżbieta, Bella, Natan, mają nieskończenie więcej imion.

Zyta Rudzka w sposób nielinearny, urywany, fragmentaryczny, zapoznaje nas ze swoimi bohaterami i ich losem. To migawki równie poszarpane i niepełne, jak ich życie, domagające się ciągłości, dopowiedzenia, rozplątania. Potomkowie uratowanych z Zagłady szukają na nowo siebie, swojego miejsca w świecie, tożsamości, bez której błądzimy. Przy czym bycie Żydem jak nigdy nie było, tak dalej nie jest łatwe. W Polsce Bella wyciera obrzydliwe antysemickie napisy z drzwi mieszkania, później zaś „staje przed lustrem w łazience – chce zobaczyć, jak wygląda ohydny Żyd.” W Izraelu natomiast Natan postanawia kontynuować poszukiwania czynione przez zmarłą matkę, nie ustającą w poszukiwaniu pozostawionych w kraju krewnych, matki i siostry, wciąż mającą nadzieję na cud odnalezienia ich żywych. Bella i Natan. Jedno z nich hołubi wieczko, drugie przechowuje pozostałą część cukiernicy, jedynej pamiątki, jaka pozostała po wojnie w rodzinie. Czy kiedyś uda im się spotkać i złożyć w całość te dwa elementy, by dopełnić historię ?

Obrazki rzucane przez autorkę na kartkę papieru są niczym wideoklipy, mocne, wyraziste, to wykrojone z życia wymowne sceny, które nie potrzebują omówienia, wystarczą ich fragmenty, one krzyczą same. Codzienność. Matka pochylona nad maszyną do pisania, leżąca obok córki w trawie – wpatrzona w obłoki, rozpamiętująca w oparach papierosowego dymu porażkę ostatniej randki. Bella roztapiająca się w jednorazowych miłostkach, otulająca matkę kołdrą, spod której słychać bełkotliwe słowa piosenki o makach na Monte Cassino. Natan obserwujący matkę, Mordkę Haberstein, a ona z dnia na dzień kurczy się, marszczy, niknie, „wypłakuje Polskę” usiłując przywołać twarz ojca. „El mole ruchamim. El mole ruchamim, Zundel. To dla ciebie ta modlitwa, Panie. To dla ciebie kadisz, Zundel. Dla ciebie słowa.” Proza Zyty Rudzkiej jest surowa, całkowicie odarta z czułości, brzmi mocno, czasem gniewnie, bezlitośnie. Są drastyczne porównania i wyzwiska, nikt się tutaj nie boi krzyczeć, nazywać rzeczy po imieniu, operować drapieżnym, ekstremalnym słowem, prowokacyjnym opisem. Takie przecież jest właśnie życie, więc nie wstawiajmy go w pastelowe ramki. Bohaterowie są szorstcy, nie użalają się ani nad sobą ani nad innymi. Czasem gruboskórni, choć nieraz to tylko poza. Trudno ich polubić, ale można starać się zrozumieć to ich pragnienie zniknięcia, albo wręcz przeciwnie, zapamiętywanie się w destrukcji, na przekór instynktowi przetrwania. Miotają się, próbując żyć.

W tym morzu chaosu i zadawanych ciosów dostrzegalna jest charakterystyczna dla autorki umiejętność podnoszenia szczegółu do rangi przypowieści. Głos oddany tu został kobietom, jak to często w powieściach Zyty Rudzkiej bywa. Czyni to autorka z krytyczną, surową życzliwością. Elementy zwyczajnego życia w powojennej, smutnej i nieżyczliwej , wręcz antysemickiej Polsce łączą się z rodzajem mistycznego przeżywania, boskiej opatrzności, antycypowania przyszłych zdarzeń i śnienia koszmarów z przeszłości niekoniecznie własnej, a tej zbiorowej, rodzinnej, odziedziczonej. Wszystko może mieć znaczenie zarówno realistyczne, jak i to symboliczne, ukryte. Ważne jest też zderzenie postaw i oczekiwań ocalonych i ich wybawców. Bywa, że są one sprzeczne, a w każdym razie nie harmonijnie przystawalne. Początkowo bezładnie rozrzucone elementy poszczególnych historii stopniowo ulegają porządkowaniu, układają się w zrozumiałą całość, a bohaterowie odkrywają się przed nami z całą ufnością, licząc na próbę zrozumienia. Zakończenie pozostaje otwarte z dużą nadzieją na domknięcie wątków, które zaczynały swój bieg z dwóch różnych kierunków, by stopniowo tę odległość między sobą zmniejszać niemal do zera. Ważny temat, znakomite jego ujęcie i poprowadzenie, emocje zawarte w oszczędnych słowach zdają się je rozsadzać swą siłą. To jedna z pierwszych powieści Zyty Rudzkiej, dająca przedsmak tych następnych, równie mocnych i bezkompromisowych.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Wojna skończyła się prawie 80 lat temu, od czasu Zagłady narodziło się już niejedno nowe pokolenie, krewni tych, których Holokaust zabił, pokaleczył, ograbił z życia. Wydawałoby się, że to wystarczający czas, aby uporać się z traumą, by ją oswoić. Tak myślą ci, nad których rodzinną historią nie unosi się gryzący dym krematoryjnych pieców. Pozostali wiedzą, gdyż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
18

Na półkach:

Do połowy książka była nudna, potem na szczęście czytało się ciekawiej, bo przecież powieść miała wszystkie atuty, aby być powieścią ciekawą. Temat, tajemnica, wielka historia, ból. Ale autorka zrobiła nam wielki apetyt, a potem nic z tego nie było. Nawet nie wiadomo co łączyło Bellę i Natana, poza denkiem cukiernicy. Pozaczynane wątki, poszarpana fabuła, bez wykończenia. I co mi się zawsze przydarza z bohaterami Zyty Rudzkiej: nie umiemy się polubić. Z nikim i w żadnej książce. Napisane momentami wybitnie, momentami płasko. Na poziomie estetycznym bardzo się różnimy z Autorką.

Do połowy książka była nudna, potem na szczęście czytało się ciekawiej, bo przecież powieść miała wszystkie atuty, aby być powieścią ciekawą. Temat, tajemnica, wielka historia, ból. Ale autorka zrobiła nam wielki apetyt, a potem nic z tego nie było. Nawet nie wiadomo co łączyło Bellę i Natana, poza denkiem cukiernicy. Pozaczynane wątki, poszarpana fabuła, bez wykończenia. I...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1019
199

Na półkach: ,

Nie zgrałem się z tą książką. Jakoś nie mogło mi to posklejać w dobrą całość: historia, postaci, język. Wszystko było jakby obok siebie. Krótkie, a nudne i męczące.

Nie zgrałem się z tą książką. Jakoś nie mogło mi to posklejać w dobrą całość: historia, postaci, język. Wszystko było jakby obok siebie. Krótkie, a nudne i męczące.

Pokaż mimo to

avatar
388
239

Na półkach:

Dziwna to książka, ale wciagająca. Utkana z historii Belli, jej matki Elżbiety, babki Franciszki. I jeszcze jest Natan z Izraela, który szuka swych korzeni jakoś powiązanych z tajemniczą cukiernicą. I są antysemickie wyzwiska, i wspomnienia z wojny, i zapisane w podświadomości traumy. W sumie ciekawa rzecz, choć smutna, bolesna.

Dziwna to książka, ale wciagająca. Utkana z historii Belli, jej matki Elżbiety, babki Franciszki. I jeszcze jest Natan z Izraela, który szuka swych korzeni jakoś powiązanych z tajemniczą cukiernicą. I są antysemickie wyzwiska, i wspomnienia z wojny, i zapisane w podświadomości traumy. W sumie ciekawa rzecz, choć smutna, bolesna.

Pokaż mimo to

avatar
136
85

Na półkach: ,

Jest inaczej.Pani Zyta potrafi napisać.Każe trochę pomyśleć, poukładać te fragmenty,migawki.Bardzo ciekawie pisze i przyzwoicie opowiada.Ja uwierzyłem pani Rudzkiej.Podoba mi się i póki co znajdzie sie miejsce u mnie na półce na więcej.Zwykłe historie zwykłych ludzi -niezwykła opowieść.Niewygodne,brudne, zastanawiające,niesmaczne- może się nie podobać wszystkim.Ale dobrze się myśli po takiej lekturze...

Jest inaczej.Pani Zyta potrafi napisać.Każe trochę pomyśleć, poukładać te fragmenty,migawki.Bardzo ciekawie pisze i przyzwoicie opowiada.Ja uwierzyłem pani Rudzkiej.Podoba mi się i póki co znajdzie sie miejsce u mnie na półce na więcej.Zwykłe historie zwykłych ludzi -niezwykła opowieść.Niewygodne,brudne, zastanawiające,niesmaczne- może się nie podobać wszystkim.Ale dobrze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
63
22

Na półkach:

„Mykwa” to urywany, poszatkowany portret trzech pokoleń kobiet i ich bliskich. Niechronologiczny obraz czasów przedwojennych, wojennych i powojennych, ułożony z krótkich, intymnych scen życia codziennego.

Ze względu na konstrukcję uważam, że jest to historia dość wymagająca względem czytelnika. On sam musi dostrzec sens w kawałkach tej historii. Pewne elementy są uniwersalne, kolejne każdy czytelnik może odebrać inaczej ze względu na różną emocjonalność, wrażliwość, przeżycia. Niewiele tutaj opisów wprost, niewiele bezpośredniego opisywania zjawisk, ale każdy ustęp niesie ze sobą mnogość znaczeń, kontekstów, interpretacji. Tekst jest bardzo głęboki, pojemny.

Książka jest krótka, przeczytałam ją dwa razy, ze względu na to, że za pierwszym razem nie złapałam sedna, nie zobaczyłam tych odmalowanych niby mimochodem portretów, nie wiedziałam o co chodzi. Dopiero za drugim razem, kiedy tekst był już znajomy, mogłam przyjrzeć się dalszym planom i dostrzec pewnego rodzaju liniowość, połączenia między bohaterami, którzy choć oddaleni w czasie i przestrzeni, są połączeni losem. To jest taka książka, którą można czytać wiele razy i za każdym razem przeczyta się coś innego.

Wszystko jest napisane nie wprost, jakby niewyraźnie, jakby przy okazji pośród zwykłych spraw, jednocześnie uczucia, odmalowane emocje są niezwykle sugestywne. Połowa tej książki to jest tekst, a druga połowa to jest to, co żyje w czytającej ją osobie. Proza Zyty Rudzkiej siedzi we mnie, nie przemija, dojrzewa. Wbrew pozorom nie często się zdarza, żeby tekst nabrzmiewał z czasem, że potrzeba czasu by go przetrawić, przemyśleć, przeżyć.

Na uwagę zasługuje również niezwykły styl Zyty Rudzkiej. Zdania, które są mocne i wyraziste, autorka nie boi się sięgać po słowa brzydkie, brudne, dosadne, surowe, a jednocześnie w tym wszystkim jest niebanalne piękno i poetyckość. Czytanie książek autorki to literacka uczta.

Polecam mocno „Mykwę”, chociaż jednocześnie uprzedzam, że to nie będzie książka dla każdego. Nie jestem pewna też czy będzie dobra na początek z tą autorką. Można zacząć od „Ten się śmieje kto ma zęby” lub „Ślicznotki Doktora Jozefa”.

„Mykwa” to urywany, poszatkowany portret trzech pokoleń kobiet i ich bliskich. Niechronologiczny obraz czasów przedwojennych, wojennych i powojennych, ułożony z krótkich, intymnych scen życia codziennego.

Ze względu na konstrukcję uważam, że jest to historia dość wymagająca względem czytelnika. On sam musi dostrzec sens w kawałkach tej historii. Pewne elementy są...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1456
265

Na półkach: , , ,

„Wraca ze szkoły, na drzwiach do mieszkania napis: żydy – ohydy. […] Bella staje przed lustrem w łazience – chce zobaczyć, jak wygląda ohydny Żyd”.
Mykwa służy do rytualnej kąpieli, oczyszczającego obmycia ludzi i naczyń skalanych. Z kolei „Mykwa” Zyty Rudzkiej to historia trzech kobiet z żydowskiej rodziny, które są zupełnie różne, a jednak mają ze sobą wiele wspólnego. To opowieść o odrzuceniu, bólu, nienawiści i rasizmie. O tym, co najbardziej boli i o czym chcielibyśmy zapomnieć.

Zyta Rudzka w tej krótkiej książce wyraża stosunek Żydów do Polaków; zarówno przed, w trakcie, jak i po drugiej wojnie światowej. Tworzy mozaikę pokoleniową, opowiadając losami pojedynczych ludzi historię całego narodu. „Mykwa” chwyta za gardło i nie pozwala odetchnąć. Uderza w czytelnika swoim przekazem, gdyż o trudnych rzeczach opowiada językiem pięknym, miejscami metaforycznym.
Nie potrafię ocenić książki, która opowiada o wydarzeniach historycznych. Chociaż postacie stworzone przez autorkę są fikcyjne, to II wojna światowa wydarzyła się naprawdę. Zyta Rudzka opisuje ją bez patosu czy upiększania, wskazując jasno na to, jak nieprzepracowana trauma odbija się na kolejnych pokoleniach. Jej styl dla niektórych będzie zbyt poetycki, ulotny i niezrozumiały. Wielu rzeczy musiałam się w tej historii domyślać i mam wrażenie, że do niektórych rozdziałów wciąż będę wracać.
„Mykwa” to nie jest powieść, którą raz przeczytacie i odłożycie na półkę. „Mykwa” będzie do Was wracać w najmniej spodziewanych momentach, przypominając o tym, jak niebezpieczną bronią jest rasizm. Chociaż złożona jest z krótkich rozdziałów, które nie mają więcej niż trzy strony, to czytałam ją ponad miesiąc.
Zyta Rudzka to laureatka nagrody Nike. Zdobyła ją za książkę, której jeszcze nie czytałam. Po tej opowieści wiem już, że będę musiała to nadrobić. Chociaż czuję, że nie będzie to łatwa lektura, to z pewnością będzie ona szczera. Polecam.

„Wraca ze szkoły, na drzwiach do mieszkania napis: żydy – ohydy. […] Bella staje przed lustrem w łazience – chce zobaczyć, jak wygląda ohydny Żyd”.
Mykwa służy do rytualnej kąpieli, oczyszczającego obmycia ludzi i naczyń skalanych. Z kolei „Mykwa” Zyty Rudzkiej to historia trzech kobiet z żydowskiej rodziny, które są zupełnie różne, a jednak mają ze sobą wiele wspólnego....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1008
552

Na półkach: ,

Zarzekałam się, że „Ten się śmieje, kto ma zęby” to moja ostatnia książka Zyty Rudzkiej i prawie się udało. Prawie, bo teraz ostatnią przeczytaną będzie wznowiona pod koniec września przez WAB powieść „Mykwa”.

O treści dużo mówić nie będę. Mam wrażenie, że cały sekret w odbieraniu pisarstwa autorki tkwi w języku, a nie samej historii. Dziedziczona z pokolenia na pokolenie trauma, szukanie własnych korzeni i porównywanie obrazu samego siebie odbitego w oczach innych nie jest tematem nowym, ale jego ważność nigdy nie podlega dyskusji. Szczególnie jeśli dodamy do tego zagładę Żydów podczas II wojny światowej i to co po niej zostało w tych, którzy przeżyli.

I chociaż język Zyty Rudzkiej z początków jej pisarstwa przemawia do mnie nawet mocniej dzięki temu, że nie jest tak dosadny i niekiedy wulgarny, to jednak punktów zaczepienia jest wciąż za mało. Ta historia jest, płynie wraz z kolejnymi pięknymi zdaniami, ale po odłożeniu książki na półkę nie ma we mnie miejsca na dalsze jej przeżywanie. Cała magia zaklęta w języku gaśnie z ostatnim słowem, a tańcząca w pamięci opowieść wydaje się podobna do wielu innych.

Chciałabym żeby było lepiej, ale ja chyba zwyczajnie nie jestem odpowiednim czytelnikiem pisarki, albo to nie jest „moja” wrażliwość. Nie twierdzę, że lektura „Mykwy” była stratą czasu, bo jest to niewielkich rozmiarów fragmentaryczna powieść, którą można połknąć na raz, można też znaleźć w niej o wiele więcej. Ale według mnie niestety nie nasyci, a jedynie pobudzi apetyt na coś innego.

Zarzekałam się, że „Ten się śmieje, kto ma zęby” to moja ostatnia książka Zyty Rudzkiej i prawie się udało. Prawie, bo teraz ostatnią przeczytaną będzie wznowiona pod koniec września przez WAB powieść „Mykwa”.

O treści dużo mówić nie będę. Mam wrażenie, że cały sekret w odbieraniu pisarstwa autorki tkwi w języku, a nie samej historii. Dziedziczona z pokolenia na pokolenie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
909
284

Na półkach: ,

Zyta Rudzka kolejny raz pokazała, że każdą opowieść da się pokazać w sposób intrygujący i nieoczywisty, zachowując przy tym wyśmienity styl.

"Mykwa" to chyba najmniej namacalna, najmniej bezpośrednia historia spod pióra tej autorki. Pomimo swojego prostego charakteru wiele wymaga od czytelnika - przede wszystkim umiejętności czytania między wersami.

Zyta Rudzka kolejny raz pokazała, że każdą opowieść da się pokazać w sposób intrygujący i nieoczywisty, zachowując przy tym wyśmienity styl.

"Mykwa" to chyba najmniej namacalna, najmniej bezpośrednia historia spod pióra tej autorki. Pomimo swojego prostego charakteru wiele wymaga od czytelnika - przede wszystkim umiejętności czytania między wersami.

Pokaż mimo to

avatar
385
385

Na półkach:

Zyta Rudzka niezależnie jakiego tematu tknie, czy to mocno eksploatowanego zawsze czyni to w sposób nietuzinkowy.
Każdy z bohaterów grzęźnie w jednej z dekad swojego życia. Bella spogląda w lustrze chcąc zobaczyć jak wygląda ohydny Żyd, nie może się nadziwić, że ma narodowość wypisaną na twarzy. W końcu Żyd jest ciemny, brudny, zły.

To, co przesiąka przez kartki tej mikropowieści to intymność. Trauma dziedziczona z pokolenia na pokolenie nie daje szans na spokojne, szczęśliwe życie. Bohaterowie wiodą żywot niczym kanałowe szczury pomimo, iż obserwujemy ich codzienność widzimy, że ciągle pozostają w cieniu.
Nad ich głowami ciągle majaczy widmo antysemityzmu, który kładzie się cieniem na ich duszach, nie pozwalając na normalność.

Autorka zaskoczyła na poziomie formy, stylu, który potrafię rozpoznać już po kilku zdaniach, na poziomie tematyki już niekoniecznie. Tworząc fragmentaryczne, odrębne narracje dodaje do tego cięty, błyskotliwy język.
Nie dziwi zatem, że została laureatką tyłu nagród. Odkryłam jej twórczości za sprawą Krótkiej wymiany ognia, później przyszedł czas na Ten się śmieje kto ma zęby, zamierzam bacznie przyglądać się jej twórczości. Cieszy mnie świadomość, że grono moich ulubionych polskich autorów poszerzyło się o nazwisko Zyty Rudzkiej.

Zyta Rudzka niezależnie jakiego tematu tknie, czy to mocno eksploatowanego zawsze czyni to w sposób nietuzinkowy.
Każdy z bohaterów grzęźnie w jednej z dekad swojego życia. Bella spogląda w lustrze chcąc zobaczyć jak wygląda ohydny Żyd, nie może się nadziwić, że ma narodowość wypisaną na twarzy. W końcu Żyd jest ciemny, brudny, zły.

To, co przesiąka przez kartki tej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    177
  • Przeczytane
    106
  • Posiadam
    15
  • 2023
    6
  • Judaica
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Chcę w prezencie
    1
  • Przeczytane 2023
    1
  • Tematyka żydowska
    1
  • Jid
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mykwa


Podobne książki

Przeczytaj także