Zdrada
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Dziewiąty Mag (tom 2)
- Wydawnictwo:
- Nasza Księgarnia
- Data wydania:
- 2012-09-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-09-19
- Liczba stron:
- 544
- Czas czytania
- 9 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788310121547
Smoki ruszyły w jej stronę. Wyciągnęła dłoń i odparła atak zaklęciem…
Nad świat dziewięciu miast nadciągają czarne chmury. Wybitni czarnoksiężnicy w pośpiechu pracują nad sposobami walki z groźnymi nyrionami. Nadszedł czas rozpoczęcia szkolenia magów medyków i budowy szpitala dla smoków i pegazów na Trollowych Rubieżach. Ale na Wielkiego Xaviere’a! Kobieta Dziewiątym Magiem?! To niedorzeczność i obraza społeczności wszystkich miast. Poza Severianem i Teobaldem nikt nie chce się zgodzić, aby Ariel podeszła do próby na Dziewiątego Maga. Czy otrzyma tę wielką szansę?…
Tymczasem Vivianne lada dzień złoży jaja. Ariel bardzo martwi stan jej zdrowia. Marcus zaś zostaje postawiony w sytuacji bez wyjścia i grozi mu zesłanie na Rubieże. Czy Ariel zdoła mu pomóc, szczególnie że to ona jest źródłem jego problemów?…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Z serialowym zacięciem
Z dawna wyczekiwany ciąg dalszy historii Ariel Odgeon. Oczekiwany, nie tylko ze względu na świetną fabułę, a częściowo w związku z ‘tragicznym’ ucięciem akcji pierwotnego „Dziewiątego Maga” i świetnym cliffhangerem w poprawionej i rozszerzonej wersji książki. Czy kontynuacja daje radę podnieść poziom lub przynajmniej go utrzymać? Cóż, tu opinie są podzielone.
Wraz z Ariel Odgeon powracamy do świata pełnego magii, smoków i samczej dominacji. Ten świat ma kłopoty, magowie mają kłopoty, Ariel też ma kłopoty. Tyle, że to właśnie Ariel ma być panaceum na wszystkie problemy. Każdy ma wobec niej własne plany, niekoniecznie biorąc pod uwagę zdanie samej zainteresowanej. I do tego momentu byłby to jeszcze klasyk w konwencji powieści, gdyby nie rozterki naszej bohaterki. Z jednej strony, powinność matki wobec swojej córki w innym świecie, z drugiej – potencjalna miłość jej nowego życia, a z trzeciej jeszcze, utarczki z pewnym wkurzającym, zarozumiałym magiem. No i jeszcze ta nieszczęsna przepowiednia. Galimatias prawie jak z polskiego serialu dla kobiet. I to pomijając całą masę uczuć, którymi przesiąknięta jest książka: miłość, przyjaźń, zaufanie, honor wymieszanych z zazdrością, zdradą, strachem, i doprawionych pokaźną liczbą ‘uśmierceń’.
Tym sposobem, druga część przygód pani Odgeon niebezpiecznie balansuje pomiędzy lekką powieścią młodzieżową a fantasy-harlequinem. Smak pierwotnego „Dziewiątego Maga” da się wyczuć mniej więcej do połowy książki, ale już wcześniej wiadomo, że potencjał zasadniczego pomysłu jest na wyczerpaniu. Jednocześnie, czytelnik jest zasypywany masą drobnych, acz potencjalnie przełomowych wydarzeń. Tyle, że ostatecznie żadnego przełomu nie ma. Główny wątek się wyczerpuje, sielanka trwa w najlepsze, super, … ale przecież do końca książki jeszcze grubo ponad setka stron. Trzeba zrobić coś dramatycznego i to szybko. I coś chyba poszło nie tak. Jest trochę jak z kilkoma polskimi serialami. Mamy świetny, pierwszy główny wątek, który buduje popularność tytułu, przyciąga fanów i zapewnia sławę na jakieś 200 odcinków (pierwszy tom). Ale przychodzi czas, gdy wątek się kończy, apetyt fanów jest nadal ogromny i z chęcią przyjmą jakikolwiek ciąg dalszy, a twórcy chętnie przygarną więcej zysków. Jak było w przypadku kontynuacji „Dziewiątego Maga”? Trudno stwierdzić jednoznacznie, ale serialowy motyw z umierającym (lub wyjeżdżającym hen daleko, za granicę) głównym bohaterem i pojawieniem się jego nieznanego dotąd brata bliźniaka mocno rzuca się w oczy pod koniec tej książki. „Zdrada” wydaje się być w dużej części pisana na siłę. Gdzieś w dali widać świetny pomysł na ciąg dalszy (potencjalnie to „Dziewiąty Mag. Dziedzictwo”), ale tak na hop-siup nie da się zmienić fabuły, a poza tym przecież miała być trylogia.
Osobiście, nie miałbym nic przeciwko, gdyby pierwsza 1/3 książki wylądowała jako uzupełnienie pierwotnego „Dziewiątego Maga”, na oko ostatnia 1/3 weszła w skład obecnie tworzonego „Dziedzictwa” (które już z racji nowej bohaterki ma ogromny potencjał), a środek (czy raczej te wszystkie poboczne wtrącenia fabularne, miotanie się głównych bohaterów, niepotrzebne dywagacje nt. uczuć i braterskiej miłości, itd.) poszedł do kosza. I nie twierdzę, że książka jest całkowicie zła, bo początek super jak i pierwowzór, koniec intrygujący, że aż ślinka cieknie na ciąg dalszy, tylko cała reszta jakaś taka nijaka.
Czy tylko moje zdanie jest tak negatywne? Patrząc po popularności seriali pokroju „M jak Miłość” czy „Na dobre i na złe” korzystających masowo wytykanych przeze mnie zabiegów, myślę, że jestem odosobniony w swojej opinii. Tak więc, czytajcie na własną odpowiedzialność. Mnie książka nie urzekła, gubiąc gdzieś po drodze większość magii „Dziewiątego Maga”. Ale z pewnością sięgnę po ciąg dalszy z nadzieją, na super zakończenie całej historii.
Robert Fryga
Oceny
Książka na półkach
- 1 569
- 495
- 404
- 68
- 43
- 29
- 21
- 21
- 20
- 12
Opinia
W opinii pojawia się pewien spoiler - uprzejmie ostrzegam.
Pierwszą część "Dziewiątego Maga" przebrnęłam głównie z nudów. Siedziałam w domu przez weekend, a to była jedyna książka, jaką nieopatrznie wypożyczyłam z biblioteki. Cóż, trudno, zacisnęłam zęby i przeczytałam. Po skończeniu uznałam, że jednak jestem masochistką i pożyczyłam drugą część. Myślałam, że przecież pisarz szkoli się w trakcie pisania i może następny tomik będzie choć trochę lepszy - bo potencjału tkwiącego w samym pomyśle nie mogłam "Dziewiątemu Magowi" odmówić. Niestety, bardzo się myliłam.
Z całym szacunkiem dla autorki (tajemniczej A.R. Reystone), ta książka nigdy nie powinna opuścić dysku twardego jej komputera. Jedynym, co można uznać za zaletę, jest pomysł. Uważam, że tak jak w przypadku pierwszej części, potencjał był. Potencjał miał jednak również pomysł na "Zmierzch", a wszyscy wiemy, że skończyło się to błyszczącymi wampirkami...
Ale zacznijmy od początku. Po jakby uciętym nożem finale pierwszej części (zakończenia nie było), spodziewałam się powrotu do punktu wyjścia. Ariel (swoją drogą imię raczej męskie - znacie Ariela z "Burzy"?) i Marcus zagłębiają się w podziemny labirynt, by wyjaśnić tajemnicę wysychania Świętych Źródeł. Brzmi nieźle? Ano brzmi. I na brzmieniu się kończy, bo żadne z tych wydarzeń nie zostało przedstawione. Na samym początku książki odkryłam, iż Marcus i Ariel zdążyli już szczęśliwie wrócić do trzeciego miasta i zdają relacje ze swoich wyczynów. Przyznam, że nie byłabym zaskoczona, gdyby autorka rzeczywiście tak załatwiła sprawę. Zagadka wyjaśniła się jednak po rzucie okiem na wewnętrzną stronę tylnej okładki (Nasza Księgarnia, 2012), gdzie przy pierwszym tomie widnieje dopisek "Wydanie poprawione i rozszerzone". Wszystko jasne - ja czytałam wydanie oryginalne. Poczułam się jednak dotkliwie oszukana. Czy takim problemem było przesunięcie tych wydarzeń na początek drugiego tomu? Ile mogły zajmować? Trzy, cztery, pięć rozdziałów? Na pewno nie spowodowałoby to wiele trudności. Zamiast tego postanowiono jeszcze raz wydać część pierwszą, co jest oczywistym, bezwstydnym skokiem na portfel czytelnika. Naturalnie biblioteka (czy też jakakolwiek rozsądna osoba) nie będzie jeszcze raz kupować części pierwszej - nie warto.
Fabuła drugiego tomu ma kilka głównych wątków - kwestię dopuszczenia Ariel do próby na Naczelnego Maga, paskudne nyriony, które chcą zniszczyć miasta, beznadziejny wątek miłosny, no i tytułową zdradę... Wywalmy to przedostatnie, a mogłaby wyjść naprawdę przyzwoita fantasy. Wymagałoby to jednak również zmiany autora. Nie dziwię się, że pani A.R. Reystone zdecydowała się wydać powieści pod pseudonimem. Mnie byłoby niezwykle wstyd, gdyby inni wiedzieli, że napisałam tak beznadziejny (po)twór.
Nie miałabym nic do stylu potocznego, gdyby posługiwały się nim wyłącznie postacie. Co tam, elfy czy smoki niech już sobie gadają kolokwializmami. Ale narrator, do tego w trzeciej osobie? Aż oczy bolą. To absolutny brak profesjonalizmu, brzmi fatalnie. Do tego nadmiar wykrzyknień i wielokropków (średnio trzy na stronę, z nudów co jakiś czas liczyłam) - mających chyba budować napięcie - skrajna patetyczność i streszczenia. To ostatnie jest z tej listy najgorsze. Wyobraźcie sobie dwie wersje: A i B.
A:
"- Nie lubię, kiedy tak robisz! - zawołała wzburzona. - Przestań, daj mi spokój. Rozumiesz, czy to dla ciebie za wiele do pojęcia?
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła".
B:
"Ze złością wygarnęła mu, co o tym myśli, po czym odeszła".
Niestety, autorka nagminnie stosuje wersję B. Wersją A zaszczyca tylko te wydarzenia, które w jej (!) mniemaniu są interesujące, wszystkie pozostałe skraca. Nic przeto dziwnego, że powieść jest przesycona nudnymi, przewidywalnymi wydarzeniami. Gdyby nie było ich tak wiele - zamiast np. trzystu stron, powieść miałaby ich niespełna sto.
Postacie płytkie jak kałuże w czasie suszy. Główna heroina, Ariel, myśli "Chcę" - i świat usłużnie ustawia się wedle jej życzenia. Jest beznadziejnie wkurzającą, nierealistyczną postacią. Zachowuje się jak zadufana w sobie nastolatka i nie zdziwiłabym się, gdyby była po prostu personifikacją autorki (choć niekoniecznie nastolatki). Traktowana ulgowo, wszystko, co robi, robi dobrze, a jeśli już się myli, to chyba tylko dlatego, iż sama A.R. Reystone zorientowała się, że "troszeczkę" przesadza. Marcus, obiekt westchnień Ariel (i wzajemnie), to równie beznadziejna namiastka mężczyzny. Jego rola, choć początkowo wydawała się spora, ostatecznie kończy się na wzdychaniu do głównej bohaterki i wyszukiwaniu durnych powodów, dla których jakoby nie może z nią być. Ginął bodajże dwa razy, jeśli nie więcej, przy czym za każdym razem modliłam się, by nareszcie zginął porządnie. Wszystkie złe postacie to złe postacie, nic ująć ani dodać. Tak jak w "Czerwonym Kapturku" wilk jest wilkiem. Podejście wyjątkowo płytkie, motywy często nierealistyczne. Jedyną postacią nie "totalnie beznadziejną", a tylko "umiarkowanie beznadziejną" był elf Fabien. Cóż, pod koniec wyjaśnia się, dlaczego: To on, choć to zupełnie nie pasuje do psychologii postaci, okazuje się zdrajcą; od tego momentu staje się zresztą totalnie beznadziejny, jak cała reszta.
Dziwię się, że ta powieść została wydana. Po lekturze można zauważyć absolutną bezkrytyczność autorki, więc wysłanie jej do wydawnictw nie było aż takie niezwykłe. Ale jaki szanujący się wydawca mógł zaakceptować to badziewie? Tego nie rozumiem. Może doszły do tego jakieś kontakty osobiste - kolejny powód, by wydać książkę pod pseudonimem. To jednak wyłącznie moje przypuszczenia. Tym, co mogę powiedzieć na pewno, jest:
ABSOLUTNIE NIE POLECAM!!!
Pierwszy raz opublikowane na:
http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=688749
W opinii pojawia się pewien spoiler - uprzejmie ostrzegam.
więcej Pokaż mimo toPierwszą część "Dziewiątego Maga" przebrnęłam głównie z nudów. Siedziałam w domu przez weekend, a to była jedyna książka, jaką nieopatrznie wypożyczyłam z biblioteki. Cóż, trudno, zacisnęłam zęby i przeczytałam. Po skończeniu uznałam, że jednak jestem masochistką i pożyczyłam drugą część. Myślałam, że przecież...