Połowę książki (ba! książki... grubszej broszurki) stanowi wprowadzenie do drugiej połowy, czyli właściwej "Ewangelii...". Jeśli ktoś chciałby przeczytać "Żywot Briana" wg. Monty Pythona, pisany "na serio" - bez cienia choćby pretensji ze strony Autora do jakiejkolwiek historycznej "prawdy, półprawdy, czy gównoprawdy" - to polecam.
To nie jest historyczno-teologiczna rozprawa, to nie jest próba podważenia, lub udowodnienia czegokolwiek. To tylko - warsztatowo oszałamiająco sprawna - teza, którą możnaby streścić tymi słowy: są tacy, którzy mogliby widzieć to inaczej.
Moja racja zawsze będzie najmojsza i nic tego nie zmieni (z wyjątkiem może koperty na parapecie) ale są na świecie ludzie, których moje racje mogą - co najwyżej - uwierać w jelito grube.

Mój egzemplarz (chyba) podarowałem - (chyba) nawet wiem komu i raczej (z pewnością) nie dam rady go odeń pożyczyć, więc jeśli ktoś, kiedyś chciałby się rozstać ze swoim egzemplarzem, to polecam moją (nie)skromną osobę życzliwej pamięci kogoś ;)

Połowę książki (ba! książki... grubszej broszurki) stanowi wprowadzenie do drugiej połowy, czyli właściwej "Ewangelii...". Jeśli ktoś chciałby przeczytać "Żywot Briana" wg. Monty Pythona, pisany "na serio" - bez cienia choćby pretensji ze strony Autora do jakiejkolwiek historycznej "prawdy, półprawdy, czy gównoprawdy" - to polecam.
To nie jest historyczno-teologiczna...