Pewnie tylko niewielu polskich autorów pisało w latach 80-tych zeszłego wieku o Indochinach. To widać w tej książce serii "Historyczne bitwy". Na listę bibliograficzną dostali się Wojciech Żukrowski, Mirosław Żuławski a nawet... Arkady Fiedler.

I może dlatego właśnie "Dien Bien Phu" to pozycja nadal wartościowa. A już na pewno jest to tekst bardzo czytelny. Brodecki znakomicie wplata wypowiedzi naocznych świadków wydarzeń, wspiera tekst interesującymi przypisami.

Sama walka narodu wietnamskiego o niepodległość to oczywiście horror o jakich czyta się rzadko. Rozpoczęta "na serio" już w czasie drugiej wojny światowej, miała trwać dekady. A i potem Wietnam nie zaznał pokoju na długo. Wystarczy zresztą pomyśleć o potocznym już haśle "Zrobić komuś Sajgon"...

Autor opisuje wydarzenia, które doprowadziły do oblężenia obozu warownego w Dien Bien Phu skrótowo. Na szersze podjęcie tematu brak w tomiku po prostu miejsca. Natomiast same walki na laotańsko-wietnamskim pograniczu przedstawione są stosunkowo szczegółowo.

Mankamentem są jednoznacznie mapki. Z jednej strony mamy, zupełnie niepotrzebnie, miniaturową mapę całego kraju. Z drugiej - mapę samego obozu (też trochę za małą). Brakuje czegoś pomiędzy. Zwłaszcza gdy opisywane są wydarzenia w górskich wioskach regionu.

Z wybranych ilustracji najbardziej zaciekawiły mnie rysunki Aleksandra Kobzdeja, polskiego dezertera z Legii Cudzoziemskiej i uczestnika walk po stronie Vietminhu.

"Dien Bien Phu" ma prawie 30 lat na karku, ale nadal da się czytać. I robi apetyt na więcej pozycji o tej tematyce.

Pewnie tylko niewielu polskich autorów pisało w latach 80-tych zeszłego wieku o Indochinach. To widać w tej książce serii "Historyczne bitwy". Na listę bibliograficzną dostali się Wojciech Żukrowski, Mirosław Żuławski a nawet... Arkady Fiedler.

I może dlatego właśnie "Dien Bien Phu" to pozycja nadal wartościowa. A już na pewno jest to tekst bardzo czytelny. Brodecki...