Intrygujący tytuł zachęcił, by sięgnąć po niego w księgarni. Przy pobieżnym przejrzeniu zawartości okazało się, że zastosowany rysunek w kadrach jest w stylu, który lubię. Taki konkretny, prosty, beż zbędnych fajerwerków. Nabyłem. W połowie tomu odniosłem jednak wrażenie, że ten przyciągający tytuł i kolorowe obrazki, to jednak jedyne plusy wydawnictwa. Treść początkowo zupełnie mnie nie przekonała, z czasem zrobiło się jednak trochę lepiej.

Biorąc ten komiks do ręki nie wiedziałem czego się spodziewać. Nie miałem pojęcia o fabule, choć biorąc pod uwagę tytuł, sugerował on historyjkę w stylu sf. Ponieważ nie stronię od tegoż gatunku, nastawiłem się pozytywnie. Zarówno format polskiego wydania komiksu, jak i obrazki skojarzyły mi się z moim ulubionym „Kaznodzieją”, co jeszcze bardziej zaostrzyło apetyt. Tymczasem teleespresowy mix wydarzeń zawiązujący akcję na początku opowieści jakoś mnie nie zaintrygował. Mało tego -pojawiły się całe irytujące strony z kadrami pokazującymi wyłącznie gadające głowy, z przepełnionymi dymkami tekstem, który nadawał się bardziej do opasłego tomiszcza powieściowego, niż do lajtowego komiksu. Nim jednak zdołałem w swojej prywatnej klasyfikacji skreślić ten komiks całkowicie, w akcji pojawiły się motywy, które jednak mnie zainteresowały. Na tyle, że historia dostanie jednak ode mnie szansę i sięgnę po drugi tom. Może jednak progresja będzie konsekwentna?

Intrygujący tytuł zachęcił, by sięgnąć po niego w księgarni. Przy pobieżnym przejrzeniu zawartości okazało się, że zastosowany rysunek w kadrach jest w stylu, który lubię. Taki konkretny, prosty, beż zbędnych fajerwerków. Nabyłem. W połowie tomu odniosłem jednak wrażenie, że ten przyciągający tytuł i kolorowe obrazki, to jednak jedyne plusy wydawnictwa. Treść początkowo...