rozwińzwiń

Podróżny i światło księżyca

Okładka książki Podróżny i światło księżyca Antal Szerb
Okładka książki Podróżny i światło księżyca
Antal Szerb Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Klub Interesującej Książki klasyka
273 str. 4 godz. 33 min.
Kategoria:
klasyka
Seria:
Klub Interesującej Książki
Tytuł oryginału:
Utas és holdvilág
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1972-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1972-01-01
Liczba stron:
273
Czas czytania
4 godz. 33 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Jan Zimierski
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
112
111

Na półkach:

Piękna literacka przygoda z neurotycznym, emocjonalnie zagubionym i rozchwianym, ale jakże budzącym sympatię, Mihalim. Przygoda, w której rzeczywistość miesza się z iluzją wspomnień, fakty z marami, a wszystko to przy akompaniamencie opisów pięknej Italii. Książkę czyta się lekko, choć nie jest napisana językiem banalnym. Historia wciąga, a bohaterowie ciekawią. Warto sięgnąć. :)

Piękna literacka przygoda z neurotycznym, emocjonalnie zagubionym i rozchwianym, ale jakże budzącym sympatię, Mihalim. Przygoda, w której rzeczywistość miesza się z iluzją wspomnień, fakty z marami, a wszystko to przy akompaniamencie opisów pięknej Italii. Książkę czyta się lekko, choć nie jest napisana językiem banalnym. Historia wciąga, a bohaterowie ciekawią. Warto...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach:

Świetna opowieść o mieszczaństwie wyrywającym się z własnych więzów. Odwieczny dylemat: bunt czy przystosowanie najczęściej kończy się właśnie tak, jak w tej książce. Podczas jej lektury wydawało mi się, że czytam kolejną rzecz Sandora Maraia - to podobne wyżyny ówczesnej literatury.

Szerb był zresztą równie popularny przed wojną, jak i autor „Żaru”. Był niemal jego rówieśnikiem, nie dostał jednak daru długiego życia, jak on. Zamordowano go w węgierskim obozie koncentracyjnym jako Żyda w styczniu 1945 r., w ostatnich chwilach tamtejszego zbrodniczego prohitlerowskiego reżymu (który wtedy przez parę miesięcy, w braterskim sojuszu z SS i Wehrmachtem, bronił przed hordami ze Wschodu Budapesztu - którym nie była i nigdy nie stała się Warszawa…).

Autor kreśli odwieczny bunt mieszczanina przeciw temu wszystkiemu nudnemu, do czego nieuchronnie prowadzi go przeznaczenie, środowisko, rodzina: biznesowi i spokojowi małżeństwa.

U źródeł zerwania z dotychczasowym światem leży to, co zwykle w takich przypadkach: ”Przez piętnaście lat bez przerwy do czegoś się zmuszał. Zmuszał się, żeby być innym, niż był w rzeczywistości, żeby żyć tak, jak tego od niego żądano, a nie zgodnie ze swoimi upodobaniami”.

Bohater wciąż nie może – lub tak mu się wydaje - zerwać z młodymi latami, a wręcz próbuje wrócić do młodzieńczej nieodpowiedzialności. Lecz nawet w buncie, a może właśnie szczególnie w nim, nie gardzi odpowiednimi przekazami pieniężnymi. Nie ma to jak rodzina – nawet jak się z nią zrywa.

Autor nie przesądza, czy Michaly’ego lubić czy nim pogardzać. Raczej chyba stara się pokazać, że wszyscy – czy to wierzgający przeciw ościeniowi społecznych nakazów, czy z nim się godzący – podlegają pewnym obowiązkom, które można także nazwać konwenansem.
Do mnie najlepiej trafia taki dialog między Michaly’m a jego żoną:

„ - Tylko nie tłumacz mi, błagam cię, jakie to niemoralne. I jaki ze mnie łobuz. Wiem to i bez ciebie (…).
- Daj spokój, jaki tam z ciebie łobuz – powiedziała Erzsi wyraźnie zirytowana. – Gdybyś przynajmniej nim był! Ale ty jesteś tylko głupi”.

Narracja miała dla mnie jedna tylko wadę: zbyt często dochodziło do niespodziewanych spotkań miedzy protagonistami. Ot, wystarczy pojechać do Włoch, aby co chwila napotykać dawnych znajomych, na których nam zależy – albo też aby ci, których akurat wolelibyśmy nie widzieć, sami nas odnajdywali….

I tylko „obrazy Włoch” radują każdego. Znalazłem tu jeden z piękniej opisanych powodów miłości do Toskanii: „Jeżeli ten krajobraz jest realną rzeczywistością – myślał - jeśli to piękno istnieje naprawdę, wówczas wszystko, co robiłem dotychczas, jest wierutnym kłamstwem”.

Albo o Etruskach: „Byli na tyle mądrzy, że w ogóle nie rozwinęli literatury, a to, co po sobie zostawili, czyli pomniki, nagrobki, płaskorzeźby, w sposób jednoznaczny świadczy, że liczy się tylko chwila i że piękne chwile nigdy nie przemijają”.

I tylko śmiesznie brzmi dziś zdanie o zakupach w Paryżu: „Odkryła, że te same rzeczy, które w eleganckich dzielnicach sprzedają cudzoziemcom po słonych cenach, w zwykłych sklepach na rue de Rivoli czy rue de Rennes można nabyć znacznie taniej” („zwykłe sklepy” - tam!).

Ponadto moją czułość budzi staroświeckie tłumaczenie Jana Zimierskiego. Bohaterowie np. stają „przed tumem we Florencji”. Albo inne dawno zapadłe w bezczas słowa, jak: „automobil”, „albergo”, „gimnazista” (bynajmniej to nie nazista z gimnazjum!),„apasze”, czy kobieta „wyglądająca awantażownie”.

Negatywy: drogi PiW-ie z 1972 r.: węgierska kiedyś Szabadka (dziś serbska Subotica) jednak odmienia się w języku polskim. A liczba literówek jakby ponadnormatywna…

Zgadzam się w pełni z jedną z opinii, ze to znakomita wakacyjna lektura (w tym dobrym, nie odmóżdżającym kontekście):

Cytaty na zachętę…

Taką mam już naturę, że wcześnie rano się budzę, w nocy chce mi się spać, w porze obiadu i kolacji jestem najgłodniejszy, lubię jeść z talerza, nie lubię zaczynać od deseru, lubię porządek i wprost niewymownie boję się policjantów.

Byłem śmiertelnie zmęczony, tak bardzo, jak tylko można być zmęczonym, kiedy się ma 20 lat.

Nawet maksymalne zbliżenie, zbliżenie fizyczne nie zbliża dwojga ludzi.

Zdał sobie sprawę, że rzeczy ważne – jak zwykle – dzieją się zawsze nie tam, gdzie on przebywa.

Człowiek jednak łatwo potrafi uspokoić własne sumienie, jeśli tylko usilnie tego pragnie.

Nie układaj sobie żadnego programu. Zawierz wszystko przypadkowi. Czuj się swobodny, rozluźniony wewnętrznie i, jak już powiedziałem, wystrzegaj się wszelkiego rodzaju programów.

Nie lubię ludzi, którzy nie są tacy, jak inni. Ci inni są wystarczająco obrzydliwi.

Największa namiętność Erzsi, oszczędzanie, długo pozostawała niezaspokojona.

Zdawał sobie sprawę, że również w tej dziedzinie, podobnie jak i w wielu innych, bardzo często ludzie przeciętni lądują lepiej niż wybitnie zdolni, że nie znający się na rzeczy sprawdzają się lepiej niż ci, którzy wszystko mają w małym palcu.

Nawet sobie nie wyobrażasz, jak łatwo zdobywa się kobiety z pomocą religioznawstwa. Jedzą po prostu z reki. Zresztą wydaje mi się, że można je również zdobyć rachunkiem różniczkowym i podwójną buchalterią. Byle tylko mówić o tym z odpowiednią ekspresją i przekonaniem.

Jeśli dają ci pieniądze, powinieneś je przyjąć, w tym względzie jednomyślne są wszelkie autorytety religioznawcze.

Świetna opowieść o mieszczaństwie wyrywającym się z własnych więzów. Odwieczny dylemat: bunt czy przystosowanie najczęściej kończy się właśnie tak, jak w tej książce. Podczas jej lektury wydawało mi się, że czytam kolejną rzecz Sandora Maraia - to podobne wyżyny ówczesnej literatury.

Szerb był zresztą równie popularny przed wojną, jak i autor „Żaru”. Był niemal jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
385
250

Na półkach:

W gruncie rzeczy bardzo ładne, zwłaszcza pierwsza ponad-połowa, potem trochę się jakby rozmywa i jest jakoś obojętniej. Dużo bardzo ĺadnych i bardzo smutnych fragmentów, dużo ślicznych obrazków z Włoch, w ogóle miejscami może bardziej jak przewodnik po Włoszech niż powieść. Szerb pisać umie, to mu trzeba przyznać, ale mam wrażenie, że niektóre fragmenty zupełnie nie pasują do całości, a szkoda, bo wtedy byłoby to coś naprawdę bardzo bardzo dobrego. Ma wspaniałe i piękne fragmenty, którymi jak najbardziej można się zachwycać, i ma trochę gorsze, ale ogólnie to dobra książka, trochę smutna, trochę czasem weselsza, o przeszłości, miłości, o Włoszech i o wielu innych rzeczach.

W gruncie rzeczy bardzo ładne, zwłaszcza pierwsza ponad-połowa, potem trochę się jakby rozmywa i jest jakoś obojętniej. Dużo bardzo ĺadnych i bardzo smutnych fragmentów, dużo ślicznych obrazków z Włoch, w ogóle miejscami może bardziej jak przewodnik po Włoszech niż powieść. Szerb pisać umie, to mu trzeba przyznać, ale mam wrażenie, że niektóre fragmenty zupełnie nie pasują...

więcej Pokaż mimo to

avatar
158
16

Na półkach: ,

Pomimo tego, że od głównego bohatera egzaltacja bije po oczach do tego stopnia, że nawet się można zdenerwować, albo mentalnie przewrócić oczami, to książka naprawdę godna polecenia. Największe wrażenie zrobiły na mnie te pozornie mało znaczące momenty, gdy trudna historia ówczesnej Europy wkraczała nagle w narrację. Wystarczyły dwa słowa, żeby ciarki przeszły po plecach.

Pomimo tego, że od głównego bohatera egzaltacja bije po oczach do tego stopnia, że nawet się można zdenerwować, albo mentalnie przewrócić oczami, to książka naprawdę godna polecenia. Największe wrażenie zrobiły na mnie te pozornie mało znaczące momenty, gdy trudna historia ówczesnej Europy wkraczała nagle w narrację. Wystarczyły dwa słowa, żeby ciarki przeszły po plecach.

Pokaż mimo to

avatar
252
79

Na półkach: , , , , , , , , , ,

Ta książka nadała mojemu tegorocznemu latu głębię, której nie spodziewałem się dosięgnąć. Nasyciła nią kolejne upalne dni i nastroiła na podróż, na którą, nie sądziłem, że kiedykolwiek będę miał ochotę. A stało się to dlatego, że jako czytelnik jestem trochę jak dziecko we mgle. Wybieram swoje książki impulsywnie i rzadko kiedy rozpoczynając lekturę, mam jakiekolwiek pojęcie o fabule, czy nawet o samym autorze. Tak było i tym razem.

Okazało się, że akcja powieści węgierskiego klasyka Antala Szerba, dzieje się podczas letnich wakacji we Włoszech w trakcie podróży poślubnej głównego bohatera i jego nowej żony. Podróż ta wiąże się jednak z pewnym ryzykiem, bo Włochy to dla tytułowego podróżnego kraina duchów przeszłości nie do końca jeszcze zamkniętej. Nasz bohater ma bowiem nieznośną praktycznemu mieszczańskiemu życiu cechę romantycznych zrywów ku temu, co minione, a być może, nieutracone jeszcze na zawsze. To komplikuje sytuację młodej pary w sposób, którego nie chcę przedwcześnie zdradzać. Akcja powieści dzieje się jednak, dzięki tym lunatycznym zapędom niemłodego już inżyniera, nie tylko na ziemi włoskiej, ale też w Paryżu i oczywiście w Budapeszcie.

Szerb doskonale równoważy zresztą tych kilka planów czasu i miejsca, podobnie jak doskonale udaje mu się przeplatać wewnętrzne doświadczenia bohaterów z rzeczywistą akcją. Zręcznie tasuje i rozdaje czytelnikowi także kolejne myśli przewodnie rozpostarte szeroko między chęcią ucieczki od mieszczańskiego życia a naturą człowieka w ogóle, historią religii i sztuki a ponadczasową potrzebą oswojenia śmierci, tym co materialne a tym co duchowe. Dzięki tej narracyjnej zwinności, miałem wrażenie, że jedna tylko przedstawiona tu historia zawiera w sobie kilka różnych powieści. Nie miałem jednak poczucia rozdźwięku -- wręcz przeciwnie, była to przyjemna fuzja, której granice zacierała cechująca autora szlachetna erudycja, zawsze pozostająca w granicy rozsądku.

Wreszcie -- to książka, która w ożywczy sposób pobudziła moją wyobraźnię, która pomimo rozległej materii, którą próbowała objąć, spełniła pierwszy i podstawowy warunek doskonałej letniej lektury -- wykreowała fascynującą historię pełną wyrazistych postaci, a wraz z nimi żywe obrazy i uczucia. W moim spektrum literackim najbliżej chyba gawędziarzowi-erudycie Szerbowi do gawędziarza-erudyty Kundery, ale to tylko nieśmiały trop. Resztę moich obrazków, muzycznych, filmowych, czasem dalekich, może irracjonalnych, zatrzymam jednak dla siebie. Sięgnijcie sami po "Podróżnego i światło księżyca" -- z pewnością odnajdziecie wiele własnych, tym zresztą cenniejszych!

Ta książka nadała mojemu tegorocznemu latu głębię, której nie spodziewałem się dosięgnąć. Nasyciła nią kolejne upalne dni i nastroiła na podróż, na którą, nie sądziłem, że kiedykolwiek będę miał ochotę. A stało się to dlatego, że jako czytelnik jestem trochę jak dziecko we mgle. Wybieram swoje książki impulsywnie i rzadko kiedy rozpoczynając lekturę, mam jakiekolwiek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
889
846

Na półkach:

Książka wpisuje się w nurt dekadenckich refleksji nad sensem własnego życia w ramach społecznych, które trudno zaakceptować. Główny bohater odbywa podróż w czasie realnym i we wspomnieniach, kwestionując co chwila przyjęte role, wartości i przekonania. Jest w nim tęsknota za czymś co prawdziwe, ale czego nie może osiągnąć- bo on sam wciąż się zmienia. Podobnie i inni bohaterowie. Ciekawe są ich samoobserwacje i odwaga , by coś w życiu zmienić. Ale mimo subtelnych odczuć i głębokich refleksji brakuje mi spójności psychologicznej i kontekstu społecznego . Jedna z postaci wypowiada słowa, które dobrze oddają klimat w jakim poruszają się bohaterowie" Podróżnego..." - "Jest całkiem odwrotnie niż mówił Goethe: szare- jest całe życie, a zielone- złote drzewo teorii'

Książka wpisuje się w nurt dekadenckich refleksji nad sensem własnego życia w ramach społecznych, które trudno zaakceptować. Główny bohater odbywa podróż w czasie realnym i we wspomnieniach, kwestionując co chwila przyjęte role, wartości i przekonania. Jest w nim tęsknota za czymś co prawdziwe, ale czego nie może osiągnąć- bo on sam wciąż się zmienia. Podobnie i inni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
788
341

Na półkach:

Moze ja tej ksiazki nie rozumiem? Dla mnie jest nudna i zupelnie nieciekawa. Styl autora no owszem swietny, ale po co, do czego zmierza? Moim zdaniem do niczego. Przeintelektualizowane troche. Zaczynam sie zrazac do literatury wegierskiej bo Magda Szabo tez nie przypadla mi do gustu. To chyba po prostu nie dla mnie. I tyle!

Moze ja tej ksiazki nie rozumiem? Dla mnie jest nudna i zupelnie nieciekawa. Styl autora no owszem swietny, ale po co, do czego zmierza? Moim zdaniem do niczego. Przeintelektualizowane troche. Zaczynam sie zrazac do literatury wegierskiej bo Magda Szabo tez nie przypadla mi do gustu. To chyba po prostu nie dla mnie. I tyle!

Pokaż mimo to

avatar
357
3

Na półkach: , , ,

Obserwowane w ostatnich latach zbliżenie Polski z Węgrami, pomijając aspekty ściśle polityczne, ma także swój wpływ na wzajemne przybliżanie kultur obu krajów. Rok 2017 został desygnowany w Polsce Rokiem Kultury Węgierskiej (zainaugurowanym podczas warszawskich Targów Książki w maju 2016). Dzięki temu polski czytelnik mógł zapoznać się z pozycjami do tej pory jeszcze nieznanymi. Wydane zostało m.in. „Opium” Gézy Csátha (PIW, Warszawa 2016),czy „Wiersze” Sándora Máraiego (Pogranicze, Sejny 2016).
Jesienią zaś roku 2017 PIW zaproponował czytelnikom wznowienie (po czterdziestu pięciu latach) powieści Antala Szerba „Podróżny i światło księżyca”. Szerb (1901-1945),węgierski pisarz pochodzenia żydowskiego, był niestrudzonym badaczem i historykiem literatury węgierskiej oraz światowej. Jego monumentalne dzieła poświęcone tym zagadnieniom – pomimo upływu blisko osiemdziesięciu lat od pierwszych wydań – cieszą się wśród Węgrów niesłabnącą popularnością i pozostaje Szerb – obok Máraiego – najpopularniejszym spośród czytanych na Węgrzech rodzimych pisarzy.
Główny bohater powieści, Mihály, melancholijny jak Kornel Esti Kosztolányiego, w trakcie podróży poślubnej po Włoszech, opuszcza starszą od siebie żonę, by samotnie stawić czoła ideałom i zjawom własnej młodości. Mihály to bohater klasycznie środkowoeuropejski – rozerwanym pomiędzy kulturą wschodu i zachodu, czy jak określają to Francuzi, „między psem i wilkiem”, częściowo androgyniczny jak większość potomków dwupłciowego konglomeratu Austrowęgier, nie umiejący odnaleźć swojego miejsca w rzeczywistości po Wojnie Światowej. Wychowany w zamożnej, przemysłowej rodzinie od wczesnej młodości buntuje się przeciwko mieszczańskim ideałom, grawitując ku rodzeństwu przyjaciół, Tamásowi i Évie. Uosabiają oni wszystko to, czego brakuje w uporządkowanym i podporządkowanym kwestiom finansowym domu rodzinnym Mihály’ego: wolność, artystyczną swobodę oraz atmosferę permanentnej niezgody na zwyczajność.
Miháily, zbyt słaby by zerwać z rodzinną tradycją, jest jednocześnie nazbyt przesiąknięty buntem, który zaszczepili w nim Tamás i Éva, by stać się przyzwoitym w umiarkowaniu „strasznym mieszczaninem”. Przypadkowe spotkanie w trakcie podróży poślubnej sprawia, że raz jeszcze będzie próbował zmienić własne życie. Towarzyszy temu retrospektywna wiwisekcja psychologiczna, krytyczne spojrzenie na utraconą przyjaźń oraz próba przepracowania wydarzeń sprzed lat. Tęsknota Miháily’a za młodzieńczym buntem jednoznacznie antycypuje zbliżający się kres dotychczasowego porządku świata, tragedię II wojny światowej, która pochłonęła także i Antala Szerba.
Czytelnik znający literacki kanon Europy Środkowej znajdzie w „Podróżny…” całą gamę znanych z twórczości Musila, Rotha czy Kuśniewicza leitmotive’ów: kazirodczą miłość, biseksualne uwikłanie w emocjonalny trójkąt, wyobcowanie i bolesny proces dojrzewania, atmosferę rzeczywistości liminalnej czy głębokie portrety psychologiczne bohaterów. Pojawią się jednak wątki, która każą spojrzeć w kierunku literatury francuskiej i angielskiej – elementy powieści gotyckiej i łotrzykowskiej, romans w scenerii śródziemnomorskiej i sugestywny opis spaceru po renesansowej Italii. Siłą sprawczą zaś, kierującą losami bohaterów „Podróżnego…”, pozostaje klasycznie Freudowski tandem Libido i Thanatosa. Erotyzm bezpośrednio wiąże się w powieści ze śmiercią i zdecydowane rozgraniczenie jednego od drugiego jest wprost niewykonalne. Nie zabraknie także refleksji filozoficznej, a momentami także i historiozoficznej, która dramatycznie diagnozuje status quo węgierskiego społeczeństwa doby schyłku Dwudziestolecia.
Jest to też opowieść o młodzieńczej przyjaźni. Sam autor zresztą nie krył, że jedną z inspiracji był „Mój przyjaciel Meaulnes” Alain-Fourniera. Taka przyjaźń, dla Szerba, przekroczyć może nawet i granicę śmierci, nigdy nie gasnąc, wywierając wpływ na całe dojrzałe życie.
Chociaż powieść liczy ponad trzysta pięćdziesiąt stron, napisana jest z lekkością i pięknym, sugestywnym językiem, który sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Przeczytałem ją w ciągu czterech nocnych godzin w pociągu i sam nie wiem, czy była to zasługa autora, czy może stał za tym zaglądający czasami do przedziału i dochodzący do pełni księżyc, ale zatraciłem poczucie rzeczywistości. Pomimo zimy za oknem wagonu, przeniosłem się za sprawą „Podróżnego…” w krajobrazy Włoch i w secesyjne zaułki Pesztu. Takiej literackiej podróży w księżycowym świetle chyba każdemu należało by życzyć.

Obserwowane w ostatnich latach zbliżenie Polski z Węgrami, pomijając aspekty ściśle polityczne, ma także swój wpływ na wzajemne przybliżanie kultur obu krajów. Rok 2017 został desygnowany w Polsce Rokiem Kultury Węgierskiej (zainaugurowanym podczas warszawskich Targów Książki w maju 2016). Dzięki temu polski czytelnik mógł zapoznać się z pozycjami do tej pory jeszcze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
811
154

Na półkach: ,

Świetna książka, nic nie straciła ze swojej aktualności. A w dobie polskiego hiperkapitalizmu i odradzającego się faszyzmu -jeszcze zyskała.

Świetna książka, nic nie straciła ze swojej aktualności. A w dobie polskiego hiperkapitalizmu i odradzającego się faszyzmu -jeszcze zyskała.

Pokaż mimo to

avatar
940
695

Na półkach: ,

Bardzo dobrze, że jest bookrage, bo można tam znaleźć dużo lepsze książki niż Kingowo-Mrozową sieczkę. Właśnie na bookrage znalazłam literaturę węgierską i tę książkę. Najpierw z głównym bohaterem wędrowałam po słonecznych Włoszech, byłam w Toskanii i Umbrii, przeżywałam jego rozterki. Potem przeniosłam się do Rzymu. Jedyne, co naprawdę mi się nie podobało, to zakończenie. Szkoda, że autor tak to sobie wymyślił, bo powinno być zupełnie inaczej.

Bardzo dobrze, że jest bookrage, bo można tam znaleźć dużo lepsze książki niż Kingowo-Mrozową sieczkę. Właśnie na bookrage znalazłam literaturę węgierską i tę książkę. Najpierw z głównym bohaterem wędrowałam po słonecznych Włoszech, byłam w Toskanii i Umbrii, przeżywałam jego rozterki. Potem przeniosłam się do Rzymu. Jedyne, co naprawdę mi się nie podobało, to zakończenie....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    185
  • Przeczytane
    99
  • Posiadam
    36
  • Literatura węgierska
    9
  • 2018
    5
  • E-book
    4
  • Węgry
    4
  • Ulubione
    4
  • Ebook
    3
  • 2019
    3

Cytaty

Więcej
Antal Szerb Podróżny i światło księżyca Zobacz więcej
Antal Szerb Podróżny i światło księżyca Zobacz więcej
Antal Szerb Podróżny i światło księżyca Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także