Rącze konie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Cykl:
- Trylogia Pogranicza (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- All The Pretty Horses
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2012-04-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 1996-01-01
- Liczba stron:
- 424
- Czas czytania
- 7 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308048474
- Tłumacz:
- Jędrzej Polak
- Ekranizacje:
- Rącze konie (2000)
- Tagi:
- proza amerykańska
Pierwsza część słynnej „Trylogii pogranicza”.
Na drugim brzegu Rio Grande zaczyna się przygoda, i można tam znaleźć szczęście i wielką miłość. Ale może też być inaczej. Dla trójki młodocianych uciekinierów z południa Stanów Zjednoczonych Meksyk – dziki, bezkresny, romantyczny - staje się krainą, w której za marzenia trzeba płacić krwią, a bycie kowbojem oznacza najczęściej kłopoty z prawem.
Rącze konie są opowieścią o dojrzewaniu, utraconej niewinności, pierwszych męskich decyzjach i przyjaźni, z której trzeba zdać egzamin. W 2000 r. powieść została przeniesiona na duży ekran przez Billy’ego Boba Thorntona. Główne role zagrali Matt Damon i Penelope Cruz.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Tylko koni żal
Konie pędzące przez pustynny krajobraz pogranicza Teksasu i Meksyku – jeśli ten obraz jest dla czytelnika dobrym pretekstem do sięgnięcia po książkę, to nie zawiedzie się na pewno. „Rącze konie” – pierwsza część „Trylogii Pogranicza” autorstwa Cormaca McCarthy’ego – łączy klasyczny western z powieścią drogi i powieścią inicjacyjną. Mamy tutaj wszystko, czego potrzeba dobrej książce tego typu, ale mamy też coś więcej. Cormac nie byłby sobą, gdyby do typowych wątków nie dodał głębszej perspektywy, skłaniającej do refleksji. Ta historyczno-filozoficzna myśl czai się nieustannie za fabularną warstwą powieści. A jeśli i tego za mało, to pozostaje jeszcze język – czysty, niemal ascetyczny, a jednak w swej prostocie poetycki. To, czego już u Cormaca doświadczałem nie raz, a co stanowi o istocie jego pisarstwa, to udane połączenie odległych literackich brzegów – powieści popularnej i prozy w swej strukturze zbliżającej się do poezji.
U Cormaca McCarthy’ego nie mamy zbyt wiele uśmiechu. Jeśli już go znajdziemy, to w charakterystycznym, groteskowym zniekształceniu, obnażającym zmaterializowane zło. Podobnie świat ukazany w „Rączych koniach” jest bardzo serio. Powiedziałbym, że jest to świat fundamentalny, świat podstawowych wartości, które ukazane są w kontekście rzeczywistości amerykańskiego Południa lat pięćdziesiątych. Bohater to 16-letni chłopak, John Grady Cole, który po śmierci dziadka wyrusza z rodzinnego Teksasu szukać szczęścia. Towarzyszą mu dwaj chłopcy, z którymi łączy go miłość do koni. Gdy przekraczają granicę Meksyku muszą stanąć twarzą w twarz z największymi niebezpieczeństwami. John Grady Cole musi przejść próbę dojrzałości. Staje też w obliczu wielkiego uczucia, które w świecie brutalnych praw nie może zaistnieć.
To wszystko brzmi znajomo, ale tak ma być. McCarthy reanimuje w swojej prozie mit o świecie prostych wartości i wierności zasadom. W tym kontekście „Rącze konie” to powieść bardzo męska, która pokazuje młodego człowieka w świetle wyborów, które mają pozwolić mu stać się mężczyzną. Uczciwość, honor, bezwzględna szczerość wobec samego siebie i zdolność do podejmowania trudnych decyzji oraz ponoszenia ich konsekwencji – w swej warstwie ideowej powieść McCarthy’ego jest niemal klasyczna. Z jednej strony przywołuje ona archetypiczny wzorzec męskości, z drugiej mówi jednak, że współczesny świat pogrąża się w bagnie konsumpcyjnej chciwości, w której mężczyzna to tylko pieniądz i władza, a nie ma w niej miejsca na uczciwość i szczerość. Podstawowym rysem stylistycznym „Rączych koni” jest nostalgia za światem minionych, prawdziwych wartości.
Brakowało mi tego metafizycznego dygotu, na który natrafiamy w „Krwawym południku” czy przede wszystkim w książce „Outer Dark”. Czekałem na te ociekające bólem wewnętrznym fragmenty, które przeniosą czytelnika w nierozpoznany ogrom nieuświadomionych, pierwotnych lęków. Tego tutaj nie znajdziemy. Chociaż ujrzymy w powieści mroczny pejzaż ludzkiego zła, to przeciwstawiona mu zostanie jasność głównego bohatera. Moim skromnym zdaniem właśnie o to chodziło McCarthy’emu, aby przełamać ten zwierzęcy lęk w sytuacji zwanej przez egzystencjalistów graniczną i wskazać na zapomniany heroizm człowieczeństwa. „Rącze konie” w całej swej złożoności to powieść, będąca apoteozą wolności – wolności, której symbolem są tytułowe konie.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 1 755
- 1 150
- 317
- 55
- 32
- 22
- 16
- 16
- 11
- 11
Opinia
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2012/06/tytu-oryginau-all-pretty-horses.html
Westerny to zdecydowanie nie moja bajka. Nigdy nie przepadałam również za filmami czy opowieściami o mężczyznach, którzy nie rozstają się z końmi, a ich główne atrybuty to kapelusze oraz spluwy. Przyznam, że miałam pewne obawy sięgając po tę książkę. Czy miałam rację? A może moje wyobrażenia były bezpodstawne? O tym przekonacie się w dalszej części mojej recenzji.
„Rącze konie” to pierwsza część „Trylogii Pogranicza”, za którą autor dostał nagrodę US National Book Award i National Book Critics Award. Ponadto w 2000 roku powstał film o tym samym tytule, gdzie wystąpili Matt Damon i Penelope Cruz.
Bohaterem powieści jest szesnastoletni John Grady Cole, który postanawia wyprowadzić się z domu po śmierci dziadka. Głównym powodem jest to, iż jego matka postanawia sprzedać ranczo, na co chłopak nie chce pozwolić. Niestety, jego prośby nie dają rezultatu, dlatego John ucieka do Meksyku wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Lacey’em Rawlinsem. Po drodze dołącza do nich Jimmy Blevins. Jednak tylko dwóch z nich dociera do ogromnego rancza, gdzie podejmują pracę.
Jak na prawdziwy western przystało – pojawia się również wątek miłosny. John zapoznaje Alejandrę –siedemnastoletnią córkę właściciela rancza. Rozbudza się w nich namiętne uczucie. Jednak nie mogą ostentacyjnie okazywać swojego zauroczenia, gdyż nie jest to mile widziane przez lokalną społeczność, a szczególnie przez jej ojca i ciotkę, która jeszcze nieraz zamiesza w życiu chłopaka.
Nie jest to jednak jedynym zmartwieniem Johna. Pewnego dnia wraz z Rawlinsem zostaje aresztowany. Obaj w więzieniu przeżywają wiele nieprzyjemnych, a wręcz okrutnych chwil. Poleje się krew, pojawi się wiele kłótni i brutalnych scen. Jak chłopcy poradzą sobie w tym okrutnym świecie?
Opis wydawcy głosi, iż „Rącze konie” to "hipnotyzująca opowieść o miłości, dojrzewaniu, utraconej niewinności, pierwszych męskich decyzjach i przyjaźni, z której trzeba zdać egzamin”. Czy przyjaciele zdadzą ten egzamin? Nie będę psuła lektury tym, którzy skuszą się na nią, więc pozostawię to bez odpowiedzi, aczkolwiek zapewniam, że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. Tylko czy ta, która ich łączy, właśnie taka jest?
Jeżeli chodzi o stronę techniczną książki to mam kilka zastrzeżeń. Głównym jest brak myślników przy wypowiedziach bohaterów - z kontekstu należy domyślać się kto jest autorem danych słów. Niestety, nie zawsze miałam pewność, że poprawnie to wywnioskowałam. Często nie było też napisane kogo dotyczy dany opis, przemyślenia itd. Uważam, że jeśli byłoby to lepiej przemyślane i skonstruowane to książkę czytałoby się o wiele przyjemniej i szybciej. Jednak.. przy dobrej lekturze takie mankamenty można przecierpieć. Tutaj właśnie tak jest.
Jak potoczą się dalsze losy Johna? Wróci do domu i pogodzi się ze sprzedażą rancza? A może uniesie się honorem i będzie podróżował dalej, szukając szczęścia i swojego miejsca na ziemi? Co z jego znajomością z piękną Alejandrą? Za co został aresztowany? Co stało się z Blevinsem, który nie dotarł z nimi do Meksyku? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź czytając „Rącze konie”.
Mam nadzieję, że niebawem w moje ręce trafią dwie kolejne części tej trylogii – „Przeprawa” oraz „Sodoma i Gomora”. Interesujące kreacje bohaterów sprawiły, iż z niecierpliwością czekam na zapoznanie się z ich dalszymi losami.
-----------------------------------------------------------------------------------
opinia pochodzi z mojego bloga: http://sylwuch.blogspot.com
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2012/06/tytu-oryginau-all-pretty-horses.html
więcej Pokaż mimo toWesterny to zdecydowanie nie moja bajka. Nigdy nie przepadałam również za filmami czy opowieściami o mężczyznach, którzy nie rozstają się z końmi, a ich główne atrybuty to kapelusze oraz spluwy. Przyznam, że miałam pewne obawy sięgając po tę książkę. Czy miałam rację? A może moje wyobrażenia były...