Rącze konie

Okładka książki Rącze konie
Cormac McCarthy Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Cykl: Trylogia Pogranicza (tom 1) Ekranizacje: Rącze konie (2000) literatura piękna
424 str. 7 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Trylogia Pogranicza (tom 1)
Tytuł oryginału:
All The Pretty Horses
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2012-04-12
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
424
Czas czytania
7 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308048474
Tłumacz:
Jędrzej Polak
Ekranizacje:
Rącze konie (2000)
Tagi:
proza amerykańska

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Tylko koni żal



1897 360 182

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
948 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
830
671

Na półkach: , , , , , , , , , , , ,

Świat jest bezwzględnym miejscem i szybko odsiewa marzenia od rzeczywistości, nawet wbrew naszej woli. Czyha na nas pomiędzy życzeniem, a spełnieniem.
<<< ( str. 334 ) >>>

Jesteśmy jak kukły. Ja jestem kukłą. Wy jesteści kukłami. Wszyscy nimi jesteśmy.
Plączemy, kręcimy, mieszamy, drażnimy, rozszarpujemy, niszczymy, przeciążamy sznurki powiązanych grubszymi bądź chudszymi więzami relacji z innymi ludźmi..
Nie za wszystkie sznurki powinniśmy pociągać. Proste, że nie na wszystko mamy wpływ, bo czasami inni czepiają się nie swoich sznurków. Zaczepiają, plączą, rozcinają, rozrywają, nie mogą żyć jak czegoś nie zrobią. Robią to perfidnie, z nienawiścią i złością wymalowaną na twarzy albo nieświadomie, przypadkowo, nie wiedząc, że w ogóle coś robią.
Nasze działania na własnych i obcych sznurkach pociągają za sobą określone konsekwencje. Komunikacja i relacje nimi połączone są naciągnięte, sflaczałe, poprzerywane, trwałe, wytrzymałe albo słabe.
Wszyscy razem jako ludzkość tworzymy sieć tychże sznurków. To w jakiej formie są te wszystkie sznurki z nami połączone, ( bo do każdego człowieka, z którym mamy do czynienia dopasowani jesteśmy oddzielnymi sznurkami, sznurami, grubymi linami, a nawet niteczkami) czyni z nas określone kukły, kukiełki, laleczki itp...
...A przedstawienie trwa, my w nim tymczasem odgrywamy określone role... Scena za sceną, watek po wątku, kreacja za kreacją. Stop - klatka i następny teatr inscenizuje swoje własne, pozorne i te prawdziwe widowisko!!!


"Świat był zawsze dla mnie przedstawieniem w teatrzyku marionetek. Wystarczy zajrzeć za kurtynę, by przekonać się, że za sznurki pociągają inne marionetki, które też mają sznurki poruszane przez kukły i tak w nieskończoność. W całym swoim życiu napatrzyłam się dosyć na plątaninę sznurków, w której jedno pociągnięcie w ferworze szaleństwa i gwałtu przynosi śmierć wielu wspaniałym ludziom. Rujnuje narody."

<><><><><><>

Jeśli ma być szczerze, to będzie szczerze...Nie ma sensu tworzyć iluzji, nawet wobec książki kogoś tak znakomitego jak Cormac McCarthy...
...
Można się zachwycać jego słowami, tym jak rzeźbi nimi zdania, opisuje świat takim, jakim on sam go widzi. Schowane myśli, które wyciąga ze swego umysłu są tak brutalnie prawdziwe, okupione dekadami doświadczeń, przeżyć, problemów, smutków czy radości. W trzewiach jego wszystkich książek aż buzuje od nostalgii, melancholii. Uwielbiam taką zawartość. To jest takie oczyszczenie, niczym prawdziwa duchowa przeprawa po papierowej magii...
...
Pisze dość specyficzną narracją, przez co trzeba na początku się do jego książek przyzwyczaić. Sama konstrukcja narracji u większości pisarzy jest mniej więcej podobna, a u Cormaca McCarthego narracja ma charyzmę, osobowość, coś specyficznego, nietypowego. A gdy nasz umysł z reguły czyta to, co powszechne, to trochę mu zajmie, zanim dostosuje się do sposobu pisania odstającego od reszty, kunsztownie wyrzeźbionego ze słów, gdzie maestria potrafi przytłoczyć.
Więc nie można w przypadku McCarthego zrażać się, szczególnie na początku, gdy ciężko się wczytać, dostosować się do tej treści. Chwila cierpliwości, a słowa później same będą wpadać do umysłu...
Jednak jest małe << ALE >>, które mi trochę przeszkadza w jego książkach, nie tylko w tej. To ALE uwiera niczym kamyczek w bucie, kłujący w stopę albo bzycząca komarzyca w piękny, klimatyczny wieczór ( człowiek z chęcią by sobie posiedział, poczytał i popatrzył na ładny zachód, ale się nie da )...
W taki sam sposób działa ALE w książkach McCarthego...
Głębia treści, piorunujące myśli, zwalające z nóg refleksje, które karmią umysł i świadomość prawdą, czyniąc z nas ludzi innych, lepszy, doceniających to, co mają, cieszących się z tego, na co inni narzekają, widzących świat inaczej, wyraźniej, bez tej iluzji tworzącej sieć pozorów, tak okrutnie zniekształcającej perspektywę postrzegania świata i ludzi...
Pozornie wszystko gra, słowa otulają papier tak jak powinny, niosąc pełne wartości przesłanie, ale za serce nie chwyta. W moich przewidywaniach, zanim jeszcze przeczytałem pierwszą książkę, widziałem Cormaca McCarthy'ego na równi ze Stephenem Kingiem. Jednak jak widać czegoś w jego opowieściach, mimo wszystko, mi brakuje i nic na to nie poradzę. To kwestia indywidualna, więc uwagi większej niech nikt do tego nie przywiązuje. Wspomniałem o tym jedynie po to, by wypuszczając swoje myśli na wolność, zmierzyć się z tym ALE.
...
Jeszcze zanim Cormac McCarthy był mi znany, chciałem by stał się dla mnie tak ważnym pisarzem, jak King, ale na siłę nic się przeskoczyć nie da. To nie jest jakieś wielkie ALE, tylko takie jak ten mały kamyczek, czy komarzyca. To tylko w niewielkim stopniu mi przeszkadza, bo jego opowieści mają w sobie moc, ale jest to malutkie ALE, jakieś wątki, fragmenty, których do końca nie rozumiem albo po prostu nie przypadły mi do gustu. Mimo tego bez żadnego problemu mogę się jego książkami zachwycać i określić ich rzeczywistą wartość. Bo gdyby zabrać ten kamyczek z buta albo tę bzyczącą komarzycę, to wszystkim dookoła można się cieszyć; uspokajającym spacerem czy, pięknym zachodem słońca.
...
Ciekawy jestem filmu, tego jak bardzo podobny jest względem książki, jak bardzo się różni...

Świat jest bezwzględnym miejscem i szybko odsiewa marzenia od rzeczywistości, nawet wbrew naszej woli. Czyha na nas pomiędzy życzeniem, a spełnieniem.
<<< ( str. 334 ) >>>

Jesteśmy jak kukły. Ja jestem kukłą. Wy jesteści kukłami. Wszyscy nimi jesteśmy.
Plączemy, kręcimy, mieszamy, drażnimy, rozszarpujemy, niszczymy, przeciążamy sznurki powiązanych grubszymi bądź chudszymi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 758
  • Przeczytane
    1 150
  • Posiadam
    316
  • Ulubione
    55
  • Teraz czytam
    33
  • Chcę w prezencie
    22
  • 2013
    16
  • Literatura amerykańska
    16
  • Cormac McCarthy
    11
  • Literatura piękna
    11

Cytaty

Więcej
Cormac McCarthy Rącze konie Zobacz więcej
Cormac McCarthy Rącze konie Zobacz więcej
Cormac McCarthy Rącze konie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także