Powrót Batmana

Okładka książki Powrót Batmana Craig Shaw Gardner
Okładka książki Powrót Batmana
Craig Shaw Gardner Wydawnictwo: Ryton fantasy, science fiction
226 str. 3 godz. 46 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Batman Returns
Wydawnictwo:
Ryton
Data wydania:
1992-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1992-01-01
Liczba stron:
226
Czas czytania
3 godz. 46 min.
Język:
polski
ISBN:
83-85367-09-8
Tłumacz:
Elżbieta Abłamowicz
Tagi:
fantastyka fantasy science fiction
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Wielka księga fantastycznego humoru t.1 Ambrose Bierce, Molly Brown, George Alec Effinger, Esther M. Friesner, William Schwenck Gilbert, John Grant, Harry Harrison, James Patrick Hogan, David Langford, Julia S. Mandala, Archibald Marshall, John Morressy, Charles Partington, Craig Shaw Gardner, Lawrence Shimel, Cynthia Ward, Elisabeth Waters, Gene Wolfe
Ocena 5,4
Wielka księga ... Ambrose Bierce, Mol...
Okładka książki The Mammoth Book of Awesome Comic Fantasy Anthony Armstrong, Mike Ashley, James Bibby, Nelson Bond, Connie Booth, John Cleese, Michael G. Coney, Avram Davidson, Paul Di Filippo, Esther M. Friesner, Ron Goulart, John Grant, Martin H. Greenberg, Tom Holt, Garry Kilworth, David Langford, John Morressy, Stan Nicholls, Tina Rath, Jack Sharkey, Craig Shaw Gardner, Israel Zangwill
Ocena 0,0
The Mammoth Bo... Anthony Armstrong, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
30 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
111
68

Na półkach: , ,

Ponownie jak w przypadku poprzedniej książki, opartej na pierwszym "Batmanie" Burtona jest to jedynie proste przeniesienie (kiepskiego) scenariusza filmu, który broni się tak naprawdę wyłącznie stroną wizualną, opisaną w powieści niezwykle nijako. Krótka lektura, choć już po paru rozdziałach paradoksalnie zaczyna się dłużyć i męczyć.

Ponownie jak w przypadku poprzedniej książki, opartej na pierwszym "Batmanie" Burtona jest to jedynie proste przeniesienie (kiepskiego) scenariusza filmu, który broni się tak naprawdę wyłącznie stroną wizualną, opisaną w powieści niezwykle nijako. Krótka lektura, choć już po paru rozdziałach paradoksalnie zaczyna się dłużyć i męczyć.

Pokaż mimo to

avatar
541
537

Na półkach:

Superbohaterowie to dość specyficzna grupa fikcyjnych postaci, w całej historii kształtowania się popkulturowej myśli ludzkiej. Choć ich kreacja ma dość burzliwą, szarpaną, ale jednak piękną przeszłość, z której przez dziesiątki lat nabierania właściwego wyrazu nasi ulubieni herosi doszli do współczesnej, szeroko eksplorowanej formy, to same idee, które sobą prezentują, i to, jak chętnie ludzie na całym świecie się z nimi identyfikują, sprawiają, że trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że superbohaterowie w dużym stopniu wpłynęli na wiele segmentów kultury popularnej. I nie jest to jakiś drobny, powierzchowny wpływ. To lata kształtowania całej gałęzi form kultury masowej. Dzieje się tak już od dziesiątek lat, i chyba nikt nie ma nic przeciwko, aby trwali oni w świadomości zbiorowej ludzkości, w różnych formach doświadczania kultury popularnej jeszcze przez wiele, wiele lat.

A wszystko zaczęło się od magazynów pulpowych – tanich, prostych, zbyt schematycznych historyjek drukowanych na papierze gorszej jakości, najczęściej kryminałów i horrorów, które swą szczytową popularność zyskiwały w latach: od 20-tych do początku lat 50-tych XX wieku. Potem popularną ,,pulpę” zaczęły wypierać komiksy i powieści z gatunku science-fiction, kryminał, czarny kryminał i horror. Pierwowzorem historii obrazkowych, zwanych inaczej komiksami, były krótkie historyjki rysunkowe umieszczane w formie paska przy dolnych krawędziach gazety codziennej, które stawały się stałym, rozpoznawalnym elementem prasy amerykańskiej już od początku XX wieku. Zazwyczaj takowe ,,historyjki” miały prosty przekaz, krótką i dynamiczną akcję. I co najistotniejsze przeważnie miały one charakter komediowy, stąd nazwa dla późniejszych narracji graficznych: ,,komiks”. W końcu ktoś postanowił wykorzystać popularność magazynów pulpowych i historyjek dodrukowywanych do codziennej prasy, i stworzyć coś czemu z perspektywy czasów współczesnych było coraz bliżej do formy przekazywania treści kojarzonej z typowym, ba, wzorcowym komiksem. Dodajmy do tego czasy II Wojny Światowej i lata blisko jej wybuch - jako globalnego konfliktu zbrojnego, a wyłoni się niczym z pierwotnej zupy idei i pomysłów, pierwszy superbohater (i to komiksowy),kojarzony dzisiaj z sylwetką ,,typowego”, zrodzonego z męstwa uosobienia prawdziwego herosa.

Wojna angażowała coraz więcej krajów i organizacji; od najazdu Niemiec na Polskę minęły niecałe dwa lata. USA potrzebowała świeżych rekrutów, chętnie a nie z przymusu zasilających szeregi Armii dumnego amerykańskiego narodu. Aby udział w Wojnie był dla tego państwa w miarę korzystny, trzeba było odpowiedniej strategii, aby wzmocnić i podkreślić swą ,,niebywałą” potęgę militarną oraz zrobić wszystko, aby obudzić u młodych, zdrowych mężczyzn ducha patriotyzmu. Jednym z punktów, którego znaczenie w realizacji tego celu może zdawać się z lekka kontrowersyjne jest stworzenie komiksu – sekwencyjnych narracji obrazkowych, w którym głównym bohaterem jest obdarzony nadludzką siłą i wytrzymałością, oraz innymi fizycznymi ,,mocami” Kapitan Ameryka. Bohater ten w świecie rzeczywistym z miejsca staje się narzędziem propagandowym dla rządu i armii amerykańskiej. Bo przecież, który z młodych mężczyzn nie chciałby być, taki jak ich rówieśnik, Steve Rogers - żołnierz z powołania, a Kapitan Ameryka z super mocami, z przypadku? Kto z nich nie chciał, tak jak Kapitan w pierwszym komiksie z jego udziałem uderzyć Hitlera w twarz, uwydatniając w ten sposób potęgę i heroiczne zamiary USA? Chyba każdy chciał wtedy dokopać nazistom, tak jak niesamowity Kapitan Ameryka, co nie? Tak to już wtedy było. W latach 40-tych ubiegłego stulecia machina komiksowa rozpoczęła swój bieg na dobre; zaczęła kształtować się i powoli wyłaniać ikona: schemat amerykańskiego komiksu.

Skoro protoplasta Marvela miał swojego Kapitana Amerykę, dwa lata wcześniej przed jego pojawieniem się, inny wydawca komiksów później zwany "DC Comics" pokazał światu swego oryginalnego bohatera, jednego z pierwszych ,,globalnych” superbohaterów komiksowych w ogóle, Batmana. Podkreślenie przeze mnie swego rodzaju motywatora dla kreacji sylwetki Steve’a Rogersa alias Kapitana Ameryki, i jego znaczenia jako ikony, wręcz przebijającego się przez czas symbolu nieskalanego męstwa i ideału klasycznego bohatera w kontekście postaci Batmana, jest niezwykle istotne. Mimo że Batman powstał wcześniej niż popularny ,,Cap”, jest on zupełnie innym pod względem multum cech herosem: geneza części bohaterskiej postaci, wyznawane credo, główne cele, styl życia jako zwykła osoba a nie alter ego herosa, posiadane moce, czy stosunek do samego siebie w odniesieniu do ,,obciążenia” jakim jest bycie herosem. Bruce Wayne, to playboy, filantrop, miliarder i dziedzic fortuny Wayne’ów. To wydawałoby się zwykły obywatel Gotham City. Owszem, i tak po części jest. Jednak pan Wayne skrywa swoją drugą, bohaterską, gniewną osobowość. Gdy taka jest potrzeba staje się on Batmanem -„Mrocznym Rycerzem” Gotham City. To właśnie w tym roku Batman obchodzi 80 lat. To niebywałe, jak idea bohatera potrafi, w odniesieniu do istnienia kultury masowej i komiksów w ogóle, znieść tak astronomiczny upływ czasu, i nie zestarzeć się - jakby z każdym kolejnym rokiem mieć się coraz lepiej.

Znaczny wpływ na wzrost popularności Batmana w okresie, gdy komiksy superbohaterskie nie miały się zbyt dobrze, czyli w latach 80-tych i 90-tych XX wieku, miała składająca się z 4 wielkich hollywoodzkich filmów Saga o przygodach Batmana, rozpięta na lata: 1989 – 1997. W pierwszych dwóch produkcjach w roli Batmana wystąpił Michael Keaton. Jednak to drugi film, mający premierę w 1992 roku "Powrót Batmana" uważany jest za jeden z najważniejszych w dziejach tej postaci filmów, i za najważniejszy obraz kinowy o Mrocznym Rycerzu z całej kwadrologii, którą Tim Burton zapoczątkował w 1989 roku dziełem pt. "Batman". Czas zatem przyjrzeć się "Powrotowi Batmana" z zupełnie innej perspektywy. Czas na literacką podróż wprost do ,,dwuwymiarowego” świata adaptacji niniejszej produkcji; świata, który odżywa w naszym umyśle, wzmagany przepływem impulsów nerwowych w naszym mózgu, tworząc w ten sposób nieco przedłużoną projekcję kultowego filmu, wzbogaconą o osobiste interpretacje i wyobrażenia. "Powrót Batmana" w wykonaniu Craiga Shawa Gardnera, który, jako pisarz związany z tematyką Mrocznego Rycerza dał się poznać fanom kreując, do formy nowelizacji, kinowy hit pt. "Batman" Tima z 1989r. nie zabłysł w „Powrocie Batmana” żadną składową, jako częścią typowej powieści i adaptacji literackiej tak ważnego filmu. Podstawową wadą powieści była jej rozpiętość: skromna ilość stron i intensywna, lecz bardzo słabo uwydatniona akcja. Rozdział kończył się zanim na dobre się rozpoczął, a za nim szedł następny. I tak bez końca, od pierwszej do ostatniej strony. Drugą ujmą powieści – choć nie powinno przeważać to w jej ocenie i krytyce – jest polskie, niestety, fatalne tłumaczenie, oraz irytujące literówki i zdarzające się tu powielane lub niedokańczane wyrazy. Gardner nie popisał się odpowiednią, dla tego rodzaju tematyki i gatunku pisarską miarą. Używał prostej, archaicznej konstrukcji zdań i dziwnych akapitów, które często składały się z jednego, krótkiego zdania. Autor albo nie umiał, albo nie chciał opisać dokładnie, na ten przykład: wyglądu Oswalda Cobblepota, Kobiety Kot, i najważniejsze, zewnętrznej aparycji ubranego w bojowy, zaawansowany pancerz Batmana. Nawet istotne przemiany, które na łamach fabuły tejże beletrystyki miały miejsce, jak np. transformacja Seliny Kyle w Cat-Woman, czy wyjście na powierzchnię z czeluści zimnych wilgotnych kanałów ściekowych Gotham City Oswalda a.k.a Pingwina nie miały charyzmy i dokładnej obudowy, przez nieco szersze rozpisanie tak właśnie kreowanych losów postaci.

Korzystną cechą literackiej wersji "Powrotu Batmana" jest chyba tylko sam fakt, że jest to powieściowa (Ale czy do końca konieczna?) opcja tak ważnego w historii kina bat-filmu, łączącego w sobie ciepło świąt Bożego Narodzenia, w których jego, jak i książki fabuła się rozgrywają, wraz z mrokiem i elementem baśniowo-fantastycznym. Gdybym nie widział wielokrotnie niniejszym omawianego wielko-ekranowego arcydzieła Burtona, miałbym absolutny problem z przebrnięciem przez adaptację Craiga Shawa Gardnera; czytając powieść czułem się jak gimnazjalista lub uczeń podstawówki czytający krótką szkolną lekturę. Również, gdyby nie szacunek wypływający z mojej osoby do ikony, jaką jest Batman, dla kultury popularnej, z dalszego kontynuowania nowelizacji dwóch pozostałych filmów ze Starego Kanonu Batmana: "Batman: Forever (1995) oraz "Batman i Robin (1997)", nic by nie wyszło, mimo iż obu książek nie pisał Gardner. Tak już jest, gdy jako czytelnik ugrzęzło się w jakiejś literackiej mamałydze bez jakiegokolwiek zdroworozsądkowego tworzenia rzeczywistości. Gardner zdaje się nie wyszedł dużo więcej niż poza scenariusz. Po lekturze "Powrotu Batman" można, i od razu ostrzegam, odczuć obecność tępej, ślepej siły, która odpycha nas od sięgania po dalsze batmanowskie powieści. Ani w tym romansu, ani specyficznego flirtu z czytelnikiem. Do niektórych wątków nowelizacji kiedyś jeszcze powrócę, sięgając po niektóre, zaznaczone strony i cytaty. Lecz niczego więcej od Craiga Shawa Gardnera nie przeczytam. W przeciwnym razie sięgnąłbym stanu czytelniczego wyjałowienia.

Superbohaterowie to dość specyficzna grupa fikcyjnych postaci, w całej historii kształtowania się popkulturowej myśli ludzkiej. Choć ich kreacja ma dość burzliwą, szarpaną, ale jednak piękną przeszłość, z której przez dziesiątki lat nabierania właściwego wyrazu nasi ulubieni herosi doszli do współczesnej, szeroko eksplorowanej formy, to same idee, które sobą prezentują, i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
114
14

Na półkach: ,

Szczęściem w nieszczęściu jest znajomość filmu Tima Burtona pod tym samym tytułem – „Powrót Batmana”. Przekonałem się o tym już na samym początku opowiadanej przez Gardnera historii, a wraz z każdym kolejnym rozdziałem jedynie moje przekonanie co do słuszności tego stwierdzenia stawało się coraz potężniejsze. Czemu tak? Ano temu, że książka w żaden sposób nie rozszerza wydarzeń znanych z filmu. Również dlatego, iż opisy i dialogi są biedne niczym pies z kulawą nogą. Skąd zatem to nieszczęście? Chociażby stąd, że znając świetnie wyreżyserowany przez Burtona film o walce Mrocznego Rycerza z Pingwinem, książka ta wydaje się być jeszcze biedniejsza, pozbawiona wspaniałego i przerażającego, a nawet momentami nieco groteskowego, klimatu miasta Gotham, okraszonego dziwacznym burtonowskim zmysłem. Wszystkie zdarzenia były wręcz odtworzone z filmu – nic ponad to, dlatego czytając ją, mimowolnie porównywałem z kinowym pierwowzorem, przemycając w wyobraźni ów niepowtarzalny nastrój (paradoksalnie - całe szczęście).
Postacie wydawały się być bezbarwne, kartonowe – Batman zatraca tutaj swój tajemniczy majestat, Pingwin nijak się ma do genialnej gry aktorskiej Danny’ego DeVito, jedynie Schreck i Selina dają jako tako radę.
Język…cóż, po przeskoku z Sapkowskiego na Gardnera jest to niczym skok z dziesiątego piętra. Bez lądowania telemarkiem. Myślę, że to wystarczająco obrazuje sprawę.
Jednak, mimo powyższych mankamentów, całość czyta się dość przyjemnie, a przy tym bardzo szybko. Książki jednak nie polecę nikomu, chyba że jesteś fanatykiem Batmana.

Szczęściem w nieszczęściu jest znajomość filmu Tima Burtona pod tym samym tytułem – „Powrót Batmana”. Przekonałem się o tym już na samym początku opowiadanej przez Gardnera historii, a wraz z każdym kolejnym rozdziałem jedynie moje przekonanie co do słuszności tego stwierdzenia stawało się coraz potężniejsze. Czemu tak? Ano temu, że książka w żaden sposób nie rozszerza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
471
438

Na półkach: , ,

Jak zaczęłam pisać o tej książce w opinii o pierwszej części - sądzę ciągle to samo. Książka niezwykle ciekawa i wciągająca, cieszę się, że poznałam postać Pingwina. Muszę jednak przyznać, że on sam w sobie nie zachwycił mnie swoją prezentacją. Jestem przyzwyczajona do psychopatycznego i największego wroga Batmana, więc ten złoczyńca był dla mnie całkiem kimś innym.
To tylko i wyłącznie moje zdanie, nie każdy musi mieć obsesję na punkcie Jokera ;D Tak czy inaczej kontynuacja pierwszej części jest naprawdę godna poznania!

Jak zaczęłam pisać o tej książce w opinii o pierwszej części - sądzę ciągle to samo. Książka niezwykle ciekawa i wciągająca, cieszę się, że poznałam postać Pingwina. Muszę jednak przyznać, że on sam w sobie nie zachwycił mnie swoją prezentacją. Jestem przyzwyczajona do psychopatycznego i największego wroga Batmana, więc ten złoczyńca był dla mnie całkiem kimś innym.
To...

więcej Pokaż mimo to

avatar
65
3

Na półkach: ,

Stawiam sobie pytanie, co najpierw powstało, książka Gardnera, czy film Burtona... Przyjmując że to drugie, to podjęta przez amerykańskiego pisarza próba okazuje się nieco rozczarowująca.

Prosty język, bowiem "dzieło" jest adresowane raczej do młodszych czytelników, wpływa niezbyt korzystnie na jego ocenę przez wiernego fana filmu. W porównaniu do niego książka wypada dość blado - pozbawiona jest burtonowskiego klimatu!
Poza tym odautorskie myśli Gardnera, jego własny punkt widzenia, były niezbyt trafione, a wręcz zbędne !

Niemniej moja ocena przedstawia się następująco: 8/10 :)

Stawiam sobie pytanie, co najpierw powstało, książka Gardnera, czy film Burtona... Przyjmując że to drugie, to podjęta przez amerykańskiego pisarza próba okazuje się nieco rozczarowująca.

Prosty język, bowiem "dzieło" jest adresowane raczej do młodszych czytelników, wpływa niezbyt korzystnie na jego ocenę przez wiernego fana filmu. W porównaniu do niego książka wypada...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
8

Na półkach:

Chociaż Batman to moja ulubiona komiksowa postać to lubię gdy książki, filmy o nim są dopracowane. Tu na fali sukcesu filmu postanowiono rozpisać scenariusz na powieść (sformułowanie na wyrost) w sposób skrótowy i ubogi.

Chociaż Batman to moja ulubiona komiksowa postać to lubię gdy książki, filmy o nim są dopracowane. Tu na fali sukcesu filmu postanowiono rozpisać scenariusz na powieść (sformułowanie na wyrost) w sposób skrótowy i ubogi.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    45
  • Posiadam
    17
  • Chcę przeczytać
    11
  • Fikcja
    1
  • Powieść
    1
  • Science Fiction
    1
  • Posiadam: Książka
    1
  • Przeczytane - Fantasy, s-f
    1
  • Przygodowe
    1
  • Superbohaterowie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Powrót Batmana


Podobne książki

Przeczytaj także