Przeczytawszy dwie książki podróżnicze Beaty Pawlikowskiej uznałam, że na tym zakończę przygodę z tą pisarką. Owszem, była w ciekawych miejscach, jednak nie umiała o nich opowiadać w sposób, który by mnie zafascynował. Jednak jeśli kobieta, która bywając w odległych zakątkach świata zgłębiała kulturę, wiarę i sposób życia ludzi tam zamieszkujących, zdradza receptę jak uniknąć zapowiadanego na rok bieżący końca świata, to wystarczy, by wzbudzić moje zainteresowanie. Recepta, którą podaje, nie jest dla mnie nowością, o potędze ludzkich myśli, emocji, świadomości i podświadomości czytałam już niejednokrotnie, ale to, co przedstawia Pawlikowska nie jest kompilacją przeczytanych przeze mnie książek, których być może Autorka nawet nie czytała. "Teoria bezwzględności" to owoc jej podróży, rozmów z rdzennymi mieszkańcami wszystkich kontynentów oraz własnych przemyśleń, dlatego wierzę jej. Tym bardziej, że sama nie raz przekonałam się o tym, że przyciągamy do siebie to, na czym najbardziej się skupiamy, choćby podświadomie.
Czy koniec świata nastąpi w tym roku czy nie - dowiemy się za kilka miesięcy. Jednak bez względu na to, co ma się stać po 2o grudnia, warto przeczytać książkę Pawlikowskiej, zastanowić się nad nią i spróbować wcielać w życie rady tam zawarte. Nawet jeśli nie dla dobra świata, to przynajmniej dla własnego lepszego samopoczucia, dla zdrowia fizycznego i psychicznego.

Przeczytawszy dwie książki podróżnicze Beaty Pawlikowskiej uznałam, że na tym zakończę przygodę z tą pisarką. Owszem, była w ciekawych miejscach, jednak nie umiała o nich opowiadać w sposób, który by mnie zafascynował. Jednak jeśli kobieta, która bywając w odległych zakątkach świata zgłębiała kulturę, wiarę i sposób życia ludzi tam zamieszkujących, zdradza receptę jak...