Moc sześciorga

Okładka książki Moc sześciorga
Pittacus Lore Wydawnictwo: G+J Cykl: Dziedzictwa Planety Lorien (tom 2) fantasy, science fiction
358 str. 5 godz. 58 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Dziedzictwa Planety Lorien (tom 2)
Tytuł oryginału:
The Power of Six
Wydawnictwo:
G+J
Data wydania:
2012-01-25
Data 1. wyd. pol.:
2012-01-25
Data 1. wydania:
2011-08-23
Liczba stron:
358
Czas czytania
5 godz. 58 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377781135
Tłumacz:
Michał Juszkiewicz
Tagi:
moc sześciorga
Średnia ocen

                7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
475 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
157
87

Na półkach: , ,

Już po roku od polskiej premiery „Jestem numerem cztery” do naszych rąk trafiła kontynuacja nowej serii przygodowo-fantastycznej „Dziedzictwa Planety Lorien” pt. „Moc Sześciorga”. Dopiero ona wprowadza czytelnika w zakamarki fabularne, zaskakując ilością szczegółów wykreowanego świata, bogatą mitologią i wielowymiarowością bohaterów. Jeśli zaciekawiła was lektura Księgi Pierwszej, to od Drugiej nie będziecie mogli się oderwać!

Akcja „Mocy Sześciorga” rozpoczyna się kilkanaście dni od spektakularnego finału „Jestem numerem cztery”, ukazując echo jakie przyniosły ze sobą tamte wydarzenia. John Smith z dnia na dzień stał się się medialnym tematem numer jeden, przyjmując niezaszczytne miano terrorysty zagrażającemu bezpieczeństwu USA. Życie w ukryciu pozostało mglistym wspomnieniem. O jego wyczynach dowiedzieli się nie tylko wszyscy Mogadorczycy ale także... Loryjczycy.
Już od pierwszej strony zapoznajemy się z główną nową twarzą tej części sagi, Numerem Siódmym, Siódemką albo – za nowym tłumaczeniem – Siódmą. Aktualnie nosi imię Marina i jej życie w znaczący sposób odbiega od zapobiegawczych metod Czwartego i Henriego. Nie ucieka, nie zmienia tożsamości i miejsca zamieszkania co parę miesięcy. Bowiem od jedenastu lat mieszka wraz ze swoją Strażniczką w hiszpańskim klasztorze połączonym z sierocińcem dla młodych dziewcząt. Jej relacje ze swoją Cêpan, Adeliną, również nie przypominają zażyłości na linii John – Henri. Dowiadujemy się bowiem, iż Adelina całkowicie przyjęła wiarę sióstr zakonnych, zatracając loryjskiego ducha i zapominając o swoim przeznaczeniu. Według Mariny stało się tak za sprawą dramatycznych przeżyć podczas pierwszych miesięcy po przybyciu na Ziemię.
Marina, niemal pełnoletnia, pragnie jak najszybciej wydostać się z sierocińca, spod twardych nakazów i zakazów zakonnic. Każdą swoją wolną chwilę poświęca na poszukiwaniu w sieci informacji o Johnie Smithie, którego uważa za jednego z Gardów.

Księga Druga różni się od poprzedniczki sposobem narracji. Tym razem mamy do czynienia z dwoma oddzielnymi wątkami fabularnymi, równoległymi i równorzędnymi. Narracja pierwszoosobowa następuje naprzemiennie z punktu widzenia Siódmej oraz Czwartego, a nagłe ich przeskoki trzymają czytelnika w ciągłym napięciu.

Numer Cztery natomiast po wylizaniu się z obrażeń po bitwie z Mogadorczykami wraz z Szóstą i Samem wyruszają w podróż po Stanach w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca na rozwijanie swoich Dziedzictw, w międzyczasie główkując nad sposobem znalezienia pozostałych Gardów. Czuwa nad nimi Bernie, loryjska chimera, pod postacią beagle'a.
Czwarty i w tym tomie doznaje szeregu wizji pomiędzy fazą snu a przebudzeniem, w której obserwuje wydarzenia na Mogadore i Ziemi. W jednej z jego wizji debiutuje na łamach powieści zupełnie nowa postać, której groza i wielkość paraliżuje. Mowa oczywiście o Przywódcy Mogadorczyków, którego imię poznamy trochę później.
Pierwsze rozdziały poświęcone uciekającemu triu w jasny sposób prezentują relację i stopień zażyłości pomiędzy jego członkami, co jest bardzo ważne w odniesieniu do kolejnych zdarzeń. Przebija się także charakterystyczne, ironiczne poczucie humoru, które nadaje bardzo realistyczny wydźwięk każdemu dialogowi.

„Jestem numerem cztery” tak naprawdę było jedynie wprowadzeniem do całej historii Loryjskich wybrańców, która nabiera znaczących rumieńców dopiero w drugim tomie. Na jaw wychodzą zupełnie nowe fakty i sekrety, a to co do tej pory wydawało się oczywiste zostaje uznane za nie całkiem zgodne z prawdą.
Opisy sennych wizji Czwartego i wspomnień Szóstej i Siódmej wprowadzają kolejne istotne fakty fabularne, które uzupełniają i nadają nowe znaczenia wydarzeniom w tym wielowarstwowym, nie do końca jeszcze poznanym, świecie powieści.
Humorystyczne dialogi loryjczyków o ironicznym zabarwieniu przeplatają się z przejmującymi opisami okrucieństwa mogadorczyków, które przelewają się przez zadrukowane strony książki, pozostawiając trwały ślad w pamięci.
Ostatnie rozdziały „Mocy Sześciorga” są niczym wyjęte z wysokobudżetowego filmu sensacyjnego, gdzie wzrastające napięcie, naszpikowanie dynamicznymi scenami walk i ucieczek oraz zaskakującymi zwrotami akcji sprawiają, że czyta się je z zapartym tchem aż do ostatniej strony.
Warto poświęcić chwilę na ocenę kreacji głównych i pobocznych bohaterów tej części.
Mamy tu znanego już z poprzedniego tomu Johna Smitha aka Czwartego, który z nieco zagubionego chłopaka, przeżywającego swoją pierwszą wielką miłość i nie do końca zdającego sobie sprawę z zagrożeń czyhających na niego niemal w każdym miejscu, zostaje mianowany przez władzę i media groźnym „terrorystą”. Prawdę mówiąc, odniosłem nieodparte wrażenie, że po wydarzeniach z finału „Mocy Sześciorga” ta łatka całkiem do niego pasuje. Przeszedł bowiem swoistą metamorfozę w wyniku śmierci swojego Strażnika, odkrycia prawdy o swoim przeznaczeniu oraz wzięcia na swoje barki odpowiedzialności za swojego ziemskiego przyjaciela. Pomimo tego, John nie stał się świetlanym, idealnym bohaterem. Jego słabości piętnują się ze strony na stronę, kiedy to odkrywa swoje zainteresowanie Szóstą – paradoksalnie jednak wyrzuty sumienia obracają całą tę sytuację na jego korzyść, a później – decyduje się na spotkanie z Sarą.
To właśnie Sara, mimo iż pojawia się na krótką chwilę, zaskakuje, czy też wręcz odpycha swoim zachowaniem. Przeglądając w sieci komentarze czytelników, jasno z nich wynika, iż w wyniku „zdrady” mocno spadła w rankingu ulubionych postaci. Motywy jej działania pozostają na razie nie jasne, jednak można się spodziewać, że wszystko wyjaśni się w trzecim tomie, choć czy aby na pewno Sara zostanie wybielona?
Z pewnością kolejny raz jedna z jaśniejszych kreacji jest postać Szóstej, która swoją werwą, nieustępliwością oraz dziewczęcym urokiem w niezaprzeczalny sposób uwodzi i rozbudza zainteresowanie czytelnika.
Choć przez dobrą połowę akcji „Mocy Sześciorga” postać Sama Goode’a została zmarginalizowana do roli swoistej zapchaj-dziury (Ziemianin nie jest bowiem tak interesujący jak Loryjczycy) jego pięć minut objawia się znakomicie w trakcie powrotu do Paradise i próby odzyskania Kuferka Johna. Z zamkniętego w sobie nerda przeistacza się w pewnego siebie, znającego swój cel młodego człowieka, dla którego pomoc kosmitom jest nie tylko przygodą ale i próbą sprawdzenia samego siebie. Okazuje się osobą zaradną i niezwykle pomocną, która z pewnością jeszcze nie raz da w kość Mogadorczykom.
Przechodząc na ciemną stronę mocy, w tej części mamy do czynienia z niezliczonymi zastępami mogadorskich żołnierzy. Widzimy ich niezwykle rozbudowany system szpiegowski i militarny w pełnej krasie. Trzeba jednak przyznać, że niekiedy loryjczycy zbyt łatwo pokonują napierające grupy Mogów, którzy to zachowują się jak przysłowiowe dzieci we mgle. Na szczęście respekt do ich razy podbudowuje ich Wódz, Setrakus Ra. Ta nowo wprowadzona postać jest najbardziej intrygującą jednostką, wokół której krążą same niewiadome. Można jedynie przypuszczać, że wkrótce odegra on niezwykle ważną rolę.
Nie wypadałoby nie wspomnieć o największym zaskoczeniu tej części, czyli siedmio- i -jedenastoletniej Elli, która wprowadza do loryjskiej chronologii spory zamęt. Okazje się bowiem Numerem Dziesięć. Jej zdolność do dowolnego zmieniania wyglądu według wieku odziedziczona po ostatnim loryjskim Starszym Loridasie, może nie jest przydatna w walce, ale z pewnością jej Dziedziczne moce wprawią w wkrótce całą szóstkę w osłupienie.
Crayton tymczasem jest swego rodzaju ostoją i kołem ratunkowym dla młodych loryjczyków, którzy pozbawieni swoich Strażników nie wiedzą w jaki sposób mają się zjednoczyć oraz jak wykorzystywać zawartość swojej Schedy. Jego znaczenie w loryjskiej misji nie jest jeszcze do końca jasne, jednak zdaje się, że transportując na Ziemię grupę Chimer oraz dodatkowy Numer w istotny sposób przyczyni się do zwycięstwa nad Mogami.
Na koniec zostaje nam Morska Marina, czyli Numer Siedem. Choć wydarzenia z jej osobą zawierają się w sporej części opowieści, pozostaje ona nie do końca określoną. Jak na siedemnaście lat jej zachowania wydają się mało dojrzałe, co po części można zrozumieć zamknięciem przez ponad 11 lat w klasztorze. Co prawda charakter Mariny możemy dostrzec w kilku rozmowach z Adeliną (co ciekawe, o wiele barwniej nakreśloną), jednak w ostateczności nie staje się ona nam tak „otwartą kartą” jak miało to miejsce z Numerem Cztery. Czy Numer Siedem pokaże jeszcze swoją moc?

Gratulacje należą się polskiemu tłumaczowi, panu Michałowi Juszkiewiczowi, który przejął pałeczkę od Urszuli Szczepańskiej (tłumaczki „Jestem Numerem Cztery”), i w zgrabny sposób wybrnął ze wszystkich pułapek językowych i prostych zdań oznajmujących czyhających w angielskim oryginale, gdyż całość czyta się niezwykle dobrze i płynnie. Dzięki niemu od teraz Mogadorczycy są także Mogami, a Numer Cztery – Czwartym.

Ta recenzja została opublikowana pierwotnie na PlanetaLorien.pl

Już po roku od polskiej premiery „Jestem numerem cztery” do naszych rąk trafiła kontynuacja nowej serii przygodowo-fantastycznej „Dziedzictwa Planety Lorien” pt. „Moc Sześciorga”. Dopiero ona wprowadza czytelnika w zakamarki fabularne, zaskakując ilością szczegółów wykreowanego świata, bogatą mitologią i wielowymiarowością bohaterów. Jeśli zaciekawiła was lektura Księgi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    689
  • Przeczytane
    669
  • Posiadam
    180
  • Ulubione
    52
  • Teraz czytam
    22
  • Chcę w prezencie
    21
  • Fantastyka
    16
  • 2013
    7
  • E-book
    6
  • Fantasy
    6

Cytaty

Więcej
Pittacus Lore Moc sześciorga Zobacz więcej
Pittacus Lore Moc sześciorga Zobacz więcej
Pittacus Lore Moc sześciorga Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także