He, dorosły jednak przeszkadza w odbiorze literatury dziecięcej :) No niestety, racjonalny umysł analizuje wszystko i od razu dostrzega naiwności i niespójności... uproszczenia. Ale "wewnętrzne dziecko" odbiera wszystko inaczej. Nie zadaje zbędnych pytań... a jak pyta to o rzeczy, o których dorosły by nawet nie pomyślał. Więc książka mi się podobała :) Poruszała temat przyjaźni, miłości i poświęcenia. A ile było tam zgryźliwości! Kos i pan Ględziołek - mistrze. Ale kto się lubi ten się czubi. Historyjka jest prosta i wchodzimy w nią za Magiem i Kosem bez zbędnych ceregieli. Szybko poznajemy mieszkańców miasteczka i ich problemy... z których największy to nieodwzajemniona miłość Lelka do panny Karoliny i... nawiedzony Salon z Grami Automatycznymi. Nom, udało się to autorce powiązać, a dzieci nie pytają :P Zawsze się zastanawiam czy współczesnym dzieciom książka by się spodobała - ale nie wiem jak to jest być współczesnym dzieckiem :) Dużo zależy od Rodziców. Jeśli potrafią odmalować piękny świat wyobraźni, wybierać książki, które będą czytać razem... albo zachęcać do ich czytania samemu to tak, ta książka może się spodobać. Tym bardziej, że zawiera piękne ilustracje Jerzego Flisaka, który tak cudownie kojarzy mi się z dzieciństwem.

He, dorosły jednak przeszkadza w odbiorze literatury dziecięcej :) No niestety, racjonalny umysł analizuje wszystko i od razu dostrzega naiwności i niespójności... uproszczenia. Ale "wewnętrzne dziecko" odbiera wszystko inaczej. Nie zadaje zbędnych pytań... a jak pyta to o rzeczy, o których dorosły by nawet nie pomyślał. Więc książka mi się podobała :) Poruszała temat...