Królestwo Słońca, księga I, część I
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- In the Courts of the Sun (2009)
- Wydawnictwo:
- Fabryka Słów
- Data wydania:
- 2012-01-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-27
- Liczba stron:
- 478
- Czas czytania
- 7 godz. 58 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375746082
- Tłumacz:
- Małgorzata Koczańska
- Tagi:
- Majowie podróż w czasie
Szakal był dzielnym wojownikiem, dlatego miał zginąć za swojego władcę. Roztrzaskać ciało na schodach świątyni. Jego duma została zdeptana, kiedy obcy zadomowił się mu w umyśle, niczym robak w cieście…
Stany Zjednoczone stają się celem ataku, przy którym zamach z 11 września to tylko drobny incydent. Naukowcy, ku swemu zaskoczeniu odkrywają, że zostało to dokładnie przepowiedziane w tajemniczym Kodeksie Koh Majów. Jego najważniejszy... i ostatni zapis dotyczy daty 21 grudnia 2012 r. Potem nie ma już nic. Jed Delanda, rusza z misją w przeszłość, do roku 664 n.e. by poznać odpowiedź na pytanie, które spędza sen z powiek ludzkości:
Czy właśnie nadszedł nasz koniec? Czy zagładę w ogóle można jeszcze powstrzymać?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Gra w apokalipsę
Wydawać by się mogło, że temat końca świata mającego nastąpić, jak wedle niektórych źródeł wskazuje Kalendarz Majów, 21 grudnia 2012 roku, za sprawą medialnego wyeksploatowania stracił już dawno całą swą atrakcyjność. Brian D’Amato, debiutujący powieścią „Królestwo Słońca” na polskim rynku literackim, stara się jednak udowodnić, że da się z niego wycisnąć coś jeszcze, poza utartymi schematami i tanią sensacją. I trzeba przyznać, że cel w postaci rzucenia na całą sprawę nieco innego światła został osiągnięty. Świeże podejście autora objawia się już podczas próby klasyfikacji gatunkowej książki – znajdziemy tu cechy charakterystyczne powieści przygodowej, sporo wartkiej akcji, a to wszystko przeplatane rozważaniami naukowymi, głównie z dziedziny fizyki oraz elementami nierozerwalnie kojarzącymi się z nurtem science fiction.
Głównego bohatera „Królestwa Słońca”, Joaquina Carlosa Xula Mixoca DeLandę (czy też po prostu Jeda) poznajemy w dość nietypowych okolicznościach – właśnie odbył podróż o 1348 lat wstecz. A na miejscu, czyli w roku 664 naszej ery, w mieście Ix zamieszkanym przez Majów, okazuje się, że nie wszystko poszło zgodnie z planem, a misja, z którą przybył może zakończyć się fiaskiem, nim zdąży się porządnie zacząć. Misja uratowania świata przed zagładą, jak nietrudno się domyślić, polegająca mniej więcej na zapoznaniu się z tajnikami pewnej gry, majańskiego sposobu przepowiadania, czy raczej dostrzegania przyszłości – Gry Ofiarnej.
Zanim jednak dowiemy się, jak Jed poradzi sobie z podbramkową sytuacją, w której właśnie się znalazł, przyjdzie nam przebrnąć przez retrospekcję wydarzeń, które do niej doprowadziły, a które rozgrywają się w większości w czasach nam współczesnych. No właśnie – przebrnąć. Bo po bardzo dobrym i zachęcającym początku następuje stopniowy spadek formy. Ale pozwolę sobie w pierwszej kolejności omówić pozytywy, żeby przypadkiem nikogo przedwcześnie nie zniechęcić.
Przyjemnie czyta się fragmenty oscylujące wokół naukowych aspektów – możliwości i ograniczeń – związanych z podróżami w czasie. Jeśli chodzi o formę tychże, autor postarał się, by były zrozumiałe nawet dla laików w dziedzinie fizyki, natomiast jeśli chodzi o obraną przez niego koncepcję podróży w czasie, nie skusiła go droga na skróty. I zamiast prostego „hop” w przeszłość mamy... jasne i dosadne stwierdzenie, że taka podróż jest z naukowego punktu widzenia niemożliwa, a za pomocą tunelu czasoprzestrzennego można jedynie wysłać... nic. Czyli na przykład informację. Dowolną ilość informacji, a nawet skondensowaną wiązkę danych sczytanych z mózgu potencjalnego „podróżnika” i stanowiącą niejako kopię jego osoby – wspomnień, cech osobowości, nawyków, nabytej wiedzy i tak dalej. Dane te potrzebują jednak odbiornika w docelowym miejscu historii, a w roku 664 może być nim jedynie inny umysł ludzki. A gdyby to niedostatecznie komplikowało sprawę, wspomnijmy jeszcze, że to podróż w jedną stronę. Jedno jest pewne – pójście w tym kierunku to świetna pożywka dla ciekawości czytelnika, przewracającego kolejne strony siłą rozpędu, by tylko dowiedzieć się, jak D’Amato zamierza wybrnąć z karkołomnego zdania, które sobie postawił.
Do gustu przypadła mi także (zapewne w dużym stopniu za sprawą słabości do gier planszowych) postać matematyka Taro Mory z jego zainteresowaniem teorią gier oraz grami samymi w sobie, szczególnie tymi najstarszymi, opracowanymi przez starożytne, wysoko rozwinięte kultury, jak starochińskie go czy wspomniana już majańska Gra Ofiarna.
Przede wszystkim jednak rumieńców dodaje książce sama postać głównego bohatera. Jego majańskie korzenie zafundowały mu niezbyt wesołe dzieciństwo, a to za sprawą masowych prześladowań Indian południowoamerykańskich, mających miejsce w latach 1958-1985. Bezpośrednio odbiło się to na jego usposobieniu w postaci wycofania graniczącego z autyzmem oraz emocjonalnego analfabetyzmu, będącego przyczyną problemów Jeda z relacjami międzyludzkimi. Przeciwwagę do tych cech stanowią jednak jego cynizm i prześmiewczość oraz spora doza zdrowego dystansu do świata – objawiająca się na przykład w licznych stosowanych przezeń nawiązaniach do współczesnej (pop)kultury – oraz samego siebie. Do kotła z mieszanką wybuchową należy jeszcze dodać sawantyczne wręcz umiejętności w zakresie obliczeń, szczególnie tych związanych z kalendarzem – określenie, jaki dzień tygodnia kryje się pod zupełnie przypadkową datą z przeszłości lub przyszłości nie stanowi dla Jeda najmniejszego problemu. Wszystko razem daje nam bohatera wielowymiarowego, autentycznego, w którego towarzystwie po prostu chce się przebywać, niezależnie od tego, co akurat dzieje się z główną linią fabularną.
Czas jednak najwyższy rozwinąć kwestię zasygnalizowaną wcześniej – wydarzenia rozgrywające się w czasach współczesnych są równią pochyłą, osiągającą swoje ociekające bzdurnością apogeum w najbardziej fatalnej scenie erotycznej, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia w książce, filmie czy właściwie gdziekolwiek. Na tej wiodącej w dół drodze nieraz można się też potknąć o absurdalne, często niezbyt zrozumiałe i pasujące do czegokolwiek dialogi oraz opisy. Choć, oddając autorowi sprawiedliwość, mam wrażenie, że niektóre z tych kwiatków zasadził tłumacz.
Retrospekcja zdarzeń współczesnych (takie cuda powstają, gdy mamy do czynienia z tematem podróży w czasie) obfituje także w przewijające się tu i ówdzie postaci dalszoplanowe, które nie dość, że bywają płaskie, to jeszcze niewiele wnoszą do fabuły. Akcja, w tym zajmującym niestety większą część objętości części pierwszej „Królestwa Słońca” fragmencie, zdecydowanie zwalnia w porównaniu do dynamicznego początku, a momentami po prostu się wlecze. Na cierpliwych czeka jednak nagroda w postaci ostatnich kilkudziesięciu stron, gdzie akcja wraca do 664 roku, dając czytelnikowi wielce barwny i zachęcający przedsmak tego, co prawdopodobnie czeka nań w części drugiej.
Trudno jest podsumować tę książkę, bo to zaledwie połowa powieści. Zresztą nawet obie części „Królestwa Słońca” nie stanowią jeszcze skończonej całości, gdyż autor zapowiada dwa kolejne tomy, których akcja osnuta będzie wokół Gry Ofiarnej. Mam jednak cichą nadzieję, że „Królestwo Słońca Księga 1” stanowi pełną, nieurywającą się w środku akcji historię, otwartą jednak na kontynuację.
Jedno jest pewne – D’Amato pieczołowicie przygotował się pod względem merytorycznym i jestem pełna podziwu, iż udaje mu się odmalować wszelkie aspekty związane z cywilizacją Majów w sposób tak pełny i wielowymiarowy, pomimo nikłej ilości, zachowanych do dnia dzisiejszego informacji informacji na temat tego tajemniczego ludu. W obliczu takiego kunsztu można bez większych problemów wybaczyć, że pisanie o czasach współczesnych nie wychodzi mu tak zgrabnie.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 212
- 186
- 149
- 10
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Już latem 2012 roku natrafiłem na tą książkę kiedy kolega z pracy czytał ją. Wtedy usłyszałem że z wielkim prawdopodobieństwem nie dożyjemy końca roku 2012. Wzruszyłem ramionami, dość sceptycznie podszedłem do tego stwierdzenia. Oczywiście nie było końca świata, mamy rok 2019. Jednak okładka oraz tytuł tej książki utkwiła mi w pamięci i teraz kiedy w lokalnej bibliotece natrafiłem na tego audiobooka postanowiłem w końcu wypożyczyć i wysłuchać.
Książka została wydana w roku 2009, trzy lata przed upływem końca świata tak jak to przed ponad tysiącem lat przewidzieli Majowie. Autor, Brian d’Amato wypożyczył wykorzystał tą przepowiednię jako główny motyw książki. Podszedł do sprawy dość rozsądnie i fachowo, na napisanie ksiazki zeszło mu ppnad 15 lat. Niniejsza książka to pierwsza cześć trylogii. Do dziś ukazały się tylko dwa tomy, ma nadzieje że jeszcze ukarze się trzecia cześć trylogii. Zobaczymy.
Zanim napisze więcej o treści samej książki muszę przyznać że cześć książki weszła jednym uchem i zaraz wyszła drugim. Niestety nie była to łatwa lektura. Muszę przyznać że miałem problem czasem nadąrzać za narracją.
Sam początek od razu jest skomplikowany. Główny bohater książki imieniem Jed de Landa, rocznik 1974, Amerykanin urodzony w Gwatemali nagle zostaje przeniesiony w czasie wstecz o ponad tysiąc lat do roku 660 naszej ery w same centrum cywilizacji Majów. Tyle że przenosiny materii w czasie są niemożliwe. Taki stan wiedzy mamy już dzisiaj i autor wydaje się być w zgodzie z nauką. Jednak nas żeglowny bohater przenosi się w czasie… hm… trochę to dziwne, uchylę rąmbka tajemnicy — owszem fizycznie nie przenosi się w czasie lecz jego świadomość zostaje przeniesiona w czasie i zostaje umiejscowiona w świadomości ważnej osobistości w kulturze Majów. Przenosiny świadomości Jeda w czasie mają cel. Pomóc rozwiązać zagadkę końca świata które ma nastąpić 21 grudnia 2012 roku i przedłużenie trwania świata poza tą magiczną datę która z góry ustalona jest jako koniec świata przez Majów. Jed a raczej jego świadomość zostaje wysłana w przeszłość bo stopniowo przepowiednie Majów oraz wszystkie znaki na niebie i Ziemii wskazują na to iż faktycznie 21 grudnia nastąpi koniec świata. Majowie nie tylko przewidzieli sam koniec świata lecz kilka innych poprzedzających kataklizmów które naprawdę miały miejsce. Stąd pewność iż koniec świata nastąpi tak jak Majowie to przewidzieli. Jednym z wydarzeń katastroficznych ktore nastąpiły to wybuch wielkiego akceleratora małych cząsteczek który spowodował smierc kilku tysiącu ludzi. Kolejna katastrofa przepowiedziana przez Majów to tajemnicza smierc setek ludzi w Disneylandzie na Florydzie.
Kluczem do rozwiązania zagadki zapobiegnięcia końca świata wydaje się być tajemnicza gra wynaleziona przez Majów. Jednak kompleksowość gry jest tak wielka iż nawet najbardziej złożone algorytmy komputerowe są w wstanie pomoc współczesnym ludziom dojść do trzeciego, czwartego poziomu gry, która w sumie ma 12 poziomów. Cofnięcie się w czasie świadomości Jeda ma na celu pomóc ludziom współczesnym dojścia do wyższych poziomów gry co uumożliwi przedłużenie istnienia świata ponad rok 2012.
Czy uda się Jedowi wykonanie misji? Jakie przygody spotkają go podczas wykonywania tej misji? Oprócz odpowiedzi na te pytania z książki można sporo się dowiedzieć o kulturze Majów, historii Gwatemali. Autor serwuje nam również trochę wiedzy z dziedziny fizyki. Dość bogata jest ta książka w wiedzę. Łaczy w sobie różne gatunki, mamy trochę science-fiction, powieści historycznej, thrillera katastroficznego. Ciekawa książka. Dość wyjątkowa, na swój sposób jedyna w swoim rodzaju, dość oryginalna. Nie trafi do każdego odbiorcy, ale myśle że jeśli kogoś zainteresuje ta opinia to i pewnie skusi się sięgnąć po tą książkę. Sam jeszcze nie podjąłem decyzji czy sięgnę po drugi tom trylogii ale końcówka skłania mnie ku temu. Część spraw oraz zagadek nie została do końca rozwiązanych. Na razie czekam aż pojawi się audiobook drugiej części.
Już latem 2012 roku natrafiłem na tą książkę kiedy kolega z pracy czytał ją. Wtedy usłyszałem że z wielkim prawdopodobieństwem nie dożyjemy końca roku 2012. Wzruszyłem ramionami, dość sceptycznie podszedłem do tego stwierdzenia. Oczywiście nie było końca świata, mamy rok 2019. Jednak okładka oraz tytuł tej książki utkwiła mi w pamięci i teraz kiedy w lokalnej bibliotece...
więcej Pokaż mimo toNudna jak flaki z olejem. Dotarlam do 3/4 tekstu i się poddałam. Fajny temat, ale koszmarnie podany.
Nudna jak flaki z olejem. Dotarlam do 3/4 tekstu i się poddałam. Fajny temat, ale koszmarnie podany.
Pokaż mimo toJak dla mnie za dużo dużo szczegółowych opisów w sferze naukowej, w której przeciętny czytelnik zwyczajnie się gubi. Zmęczyłam tą książkę dla zasady dokańczania tego co zacznę, ale nie mam w planach sięgnąć po drugi tom.
Jak dla mnie za dużo dużo szczegółowych opisów w sferze naukowej, w której przeciętny czytelnik zwyczajnie się gubi. Zmęczyłam tą książkę dla zasady dokańczania tego co zacznę, ale nie mam w planach sięgnąć po drugi tom.
Pokaż mimo toBrian D'Amato "Królestwo Słońca" tom I, księga I i II
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem napisania o tej książce.
Wypożyczyłam ją (większość wypożyczam) zachęcona okładką. Bardzo podobało mi się to, że tom I i II pierwszej księgi są w swoimi negatywami, a ich grzbiety łącząc się ze sobą tworzą ciekawy wzór. Ta prostota i wykorzystanie dwóch, wyrazistych kolorów wyróżnia "Królestwo Słońca" na tle pstrokacizny na półkach z fantastyką. Niestety "nie oceniaj książki po okładce" okazało się znów prawdziwe.
Opisana historia łączy w sobie dobrze odtworzoną historyczną rzeczywistość, wizję ogromnej katastrofy, charakterystycznego, niedopasowanego do społeczeństwa głównego bohatera, romans, podróże w czasie, magię i inne elementy zwiastujące książkę wciągającą czytelnika na długie godziny. Jednak potencjał ten został moim zdaniem zmarnowany przez autora. Mimo takich możliwości i tak dużej ilości tekstu fabuła nie porywa, bohaterowie są drętwi, a opisy przeszłości stworzone tak, że sprawiają wrażenie preparatów zanurzonych w formalinie.
"Królestwo Słońca" jest trochę jak wykład dotyczący ciekawego zagadnienia, prowadzony przez znanego specjalistę, który okazuje się sztywnym nudziarzem. Nie ratuje jej nawet dość ciekawa wolta na koniec II tomu.
Podsumowując, jeżeli spotkam kiedyś księgę II, to niezależnie od urody jej okładki nie skuszę się.
Brian D'Amato "Królestwo Słońca" tom I, księga I i II
więcej Pokaż mimo toOd dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem napisania o tej książce.
Wypożyczyłam ją (większość wypożyczam) zachęcona okładką. Bardzo podobało mi się to, że tom I i II pierwszej księgi są w swoimi negatywami, a ich grzbiety łącząc się ze sobą tworzą ciekawy wzór. Ta prostota i wykorzystanie dwóch, wyrazistych kolorów...
Głównym bohaterem „Królestwa Słońca” jest Jed, potomek starożytnych Majów, który przenosi się do czasów świetności ich cywilizacji , by znaleźć sposób na powstrzymanie apokalipsy, która według przepowiedni powinna mieć miejsce 21 grudnia 2012. Na miejscu jednak okazuje się, że Jed trafił do niewłaściwego ciała i właśnie ma zostać złożony w ofierze... Ale zanim dowiemy się,jak udało mu się przezwyciężyć tę drobną niedogodność, czeka nas jakieś trzysta stron retrospekcji wyjaśniającej, co i jak z tymi podróżami w czasie oraz scena erotyczna porównywalna jakością do tych z „50 twarzy Greya” czy „Zmierzchu”. Brzmi zachęcająco?
Nie jest jednak z tą książką tak źle, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać - choć odgrzewanie tematu apokalipsy przypomina nieco uczenie tyranozaura teorii względności (ryzykowne i bez zbytnich szans na powodzenie). Brianowi D’Amato jakimś cudem udało się to zrobić tak, byśmy nie mieli wrażenia, że czytamy po prostu kolejną wersję tej samej książki. Elementy science-fiction, powieści historycznej i powieści przygodowej sprawiają, że choć może nie jest to dzieło specjalnie nowatorskie, w „Królestwie Słońca” jest to „coś”, co sprawia, że trudno się od niego oderwać..
Powodem, dla którego nie warto posłać tej powieści lotem szybowym przez okno już po dwudziestej stronie retrospekcji jest jednak samo imperium Majów i to, jak wiele dowiadujemy się z „Królestwa Słońca” na temat ich cywilizacji. W przeciwieństwie do starożytnych Greków czy Rzymian, o tej cywilizacji większość z nas wie niewiele i nie przypisuje jej zbytniego znaczenia. D’Amato pokazuje, jak krzywdzący jest to pogląd – przedstawia całą różnorodność i bogactwo cywilizacji Majów i przybliża nam ich zwyczaje, o których wiedzieliśmy niewiele lub wręcz nic. Najlepszym przykładem takiego zwyczaju jest Gra Ofiarna, która według autora pomogła im przepowiedzieć apokalipsę w 2012 roku – skomplikowana, trudna do zrozumienia, ale fascynująca. Niestety ,w czasach rozkwitu imperium Majów toczy się może jedna czwarta akcji powieści i tom pierwszy kończy się, zanim na dobre zagłębimy się w starożytny klimat.
No właśnie... Tom pierwszy części pierwszej. Brzmi dość osobliwie, czyż nie? Wszystko wyjaśnia się, gdy spojrzymy na wydawnictwo, które opublikowało tę książkę w Polsce – wszak Fabryka Słów była w stanie wydać nawet cztery opowiadania w czterech tomach (konkretnie seria „Upiór Południa” Mai Lidii Kossakowskiej; opowiadania, fakt faktem, dość długie, mogłyby jednak spokojnie zmieścić się w jedynym-dwóch tomach). Można by wydać „Królestwo Słońca” jako jedną, porządnej grubości książkę (tak zresztą stało się w przypadku wydania oryginalnego),wiadomo jednak, czemu tego nie zrobiono; skandaliczna cena książek w naszej słonecznej Rzeczypospolitej nie zmienia faktu, że lepiej sprzedać dwie książki zamiast jednej. I chociaż wydanie Fabryki jest prześliczne i pięknie prezentuje się na półce, to wrażenie psuje jeden mały fakt – brak wyraźnego oznaczenia tomów, które są oznaczone jedynie... Małą kropką (lub, w przypadku tomu drugiego, dwoma) poniżej napisu „księga pierwsza”. Szczerze mówiąc za pierwszym razem omyłkowo kupiłam drugi tom i musiałam wybrać się na wycieczkę do księgarni raz jeszcze.
Wróćmy jeszcze do sceny erotycznej, o której wspomniałam na początku. Drogi Czytelniku, jeśli zdarzy ci się sięgnąć po tę książkę i dotrzesz do strony, na której owa scena się zaczyna, zaklinam cię na wszystkich bogów – omiń ją. Beznadziejność tych paru akapitów naprawdę trudno porównywać do czegokolwiek i jedynym tytułem, który się nasuwa jest
„50 twarzy Greya”, chociaż – jeśli to możliwe – jest nawet gorzej. To zaledwie trzy lub cztery strony, ale po ich przeczytaniu do oczu długo jeszcze napływają łzy, nie wiadomo tylko, czy śmiechu czy rozpaczy.
Jest jeszcze jedna usterka, która przeszkadza w cieszeniu się lekturą „Królestwa Słońca”, a są nią częste fragmenty po hiszpańsku, portugalsku czy w języku Maia. O ile w glosariuszu zamieszczonym na końcu książki znajduje się tłumaczenie tych ostatnich, w przypadku pozostałych dwóch zdani jesteśmy na siebie (ewentualnie pomoc Google Translatora). Trudno mi stwierdzić, czy jest to wina tłumacza, redaktora czy kogokolwiek innego, w każdym razie po jakimś czasie nauczyłam się po prostu omijać kłopotliwe fragmenty i mieć nadzieję, że nie tracę w ten sposób nic z lektury.
Po lekturze tej recenzji można stwierdzić :„Nigdy nie przeczytam tej książki”. Nie to jest jednak moim zamiarem, bo uważam, że „Królestwo Słońca” jest warte zauważenia. Mimo licznych wad dzieło D’Amato ma bowiem wszystko, co dobra powieść mieć powinna– wciągającą fabułę, dowcipny język, oryginalność i nutkę tajemnicy. Niekoniecznie wszystkim, ale polecam.
Inne moje recenzje także na: k-jak-kocham-k-jak-ksiazki.blogspot.com
Głównym bohaterem „Królestwa Słońca” jest Jed, potomek starożytnych Majów, który przenosi się do czasów świetności ich cywilizacji , by znaleźć sposób na powstrzymanie apokalipsy, która według przepowiedni powinna mieć miejsce 21 grudnia 2012. Na miejscu jednak okazuje się, że Jed trafił do niewłaściwego ciała i właśnie ma zostać złożony w ofierze... Ale zanim dowiemy...
więcej Pokaż mimo toCałkiem ciekawa książka, w niektórych natłok informacji był aż męczący, ale tak przyjemnie się czyta i całkiem ciekawie przedstawiona opowieść o grze ofiarnej.
Całkiem ciekawa książka, w niektórych natłok informacji był aż męczący, ale tak przyjemnie się czyta i całkiem ciekawie przedstawiona opowieść o grze ofiarnej.
Pokaż mimo toCałkiem całkiem, a przynajmniej na tyle, że i druga część przeczytałam ;)
Całkiem całkiem, a przynajmniej na tyle, że i druga część przeczytałam ;)
Pokaż mimo toDwie gwiazdki za pomysł. I nic więcej. W sumie za ten pomysł właśnie książka trafiła do mojego koszyka. I co? I jest tak nudna, że wylądowała na półce "niedokończone". Dawałam autorowi szanse przez 130 stron i nie wykorzystał jej. Szkoda mi mojego czasu na "sam pomysł" skoro na świecie jest jeszcze tyyyle do przeczytania...
Dwie gwiazdki za pomysł. I nic więcej. W sumie za ten pomysł właśnie książka trafiła do mojego koszyka. I co? I jest tak nudna, że wylądowała na półce "niedokończone". Dawałam autorowi szanse przez 130 stron i nie wykorzystał jej. Szkoda mi mojego czasu na "sam pomysł" skoro na świecie jest jeszcze tyyyle do przeczytania...
Pokaż mimo toNie mam ochoty rozpisywać się na temat tej książki. Właśnie tej części poszukiwałam przez ostatnie kilka miesięcy i kiedy wreszcie, upragniona trafiła w moje ręce przeżyłam rozczarowanie. Nie przypadł mi do gustu chaotyczny, cięty język autora i to jak ni z tego, ni z owego wyskakiwał z obcymi dla mnie wyrazami (nie wszyscy muszą umieć po hiszpańsku/portugalsku/majańsku-niepotrzebne skreślić),z czasem mój mózg po prostu przełączył się na automatyczne ignorowanie tych słów. Akcja dłużyła się niemiłosiernie, przynajmniej przez pierwsze 200 stron, potem lekko zaciekawiła. Jednak ogólne wrażenie jakie odniosłam jest negatywne.
Nie mam ochoty rozpisywać się na temat tej książki. Właśnie tej części poszukiwałam przez ostatnie kilka miesięcy i kiedy wreszcie, upragniona trafiła w moje ręce przeżyłam rozczarowanie. Nie przypadł mi do gustu chaotyczny, cięty język autora i to jak ni z tego, ni z owego wyskakiwał z obcymi dla mnie wyrazami (nie wszyscy muszą umieć po...
więcej Pokaż mimo toTa książka jest jak skok z trampoliny do brodzika dla dzieci. Z dziesiątego piętra. Minimum. A brodzik jest wypełniony kisielem. Albo rozgotowanym makaronem.
Dosłownie.
Początek - kurde, świetny! Trafiamy do świata Majów, w rok 664, w ciało, które nie koniecznie chce słuchać głównego bohatera... i tu kończy się nasz optymizm, z chwilą, gdy poznajemy tego bohatera głównego... Spadamy na łeb na szyję, bez trzymanki, w bełkot naukowo-fantastyczny. Głownie naukowy, bo rozważania o strukturach DNA choćby i ich wpływie na kosmos.... przebijałam się przez ten bełkot z coraz większą niechęcią, coraz mniejszym zapałem, ukoronowaniem czego była najgorsza scena seksu w historii - nawet Grey tego nie przebił. A to już coś!
Na szczęście, w ostatniej chwili, miast paskudnego plaśnięcia w brodzik i skręcenia karku, pojawia się basen. Całkiem spory. Znów trafiamy do świata Majów...
Ogólnie? Zła książka nie jest, z pewnością mogłaby konkurować z Danem Brownem. Jednak - nie okłamujmy się, tłumacz też zawalił. I choć momentami bywa wesoło, to jednak czytanie się dłuży, staje się niejako wymogiem. Byle do końca. Byle dalej, byle przebrnąć przez naukowe bełkotanie w sumie o niczym. Niemal 300 stron prowadzących do najgorszej sceny seksu, by wznieść się w górę. Brawo.
Ale ogólnie? Warto przebrnąć. Przemęczyć się. Jakoś.
Ta książka jest jak skok z trampoliny do brodzika dla dzieci. Z dziesiątego piętra. Minimum. A brodzik jest wypełniony kisielem. Albo rozgotowanym makaronem.
więcej Pokaż mimo toDosłownie.
Początek - kurde, świetny! Trafiamy do świata Majów, w rok 664, w ciało, które nie koniecznie chce słuchać głównego bohatera... i tu kończy się nasz optymizm, z chwilą, gdy poznajemy tego bohatera...