rozwińzwiń

Wichry archipelagu

Okładka książki Wichry archipelagu Bradley P. Beaulieu
Okładka książki Wichry archipelagu
Bradley P. Beaulieu Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Lays of Anuskaya (tom 1) Seria: Seria "Nowej Fantastyki" fantasy, science fiction
640 str. 10 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Lays of Anuskaya (tom 1)
Seria:
Seria "Nowej Fantastyki"
Tytuł oryginału:
The Winds of Khalakovo
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2011-09-20
Data 1. wyd. pol.:
2011-09-20
Data 1. wydania:
2011-04-01
Liczba stron:
640
Czas czytania
10 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376489186
Tłumacz:
Marek Pawelec
Średnia ocen

5,6 5,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Rozwiane nadzieje



2479 64 61

Oceny

Średnia ocen
5,6 / 10
80 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
168
45

Na półkach:

7/10

7/10

Pokaż mimo to

avatar
559
41

Na półkach: ,

Przyjemne 600 stron fantastyki w rosyjskim klimacie. Dobrze skonstruowana fabuła i kierujące nią silnie zarysowane postacie. Oryginale i niespotykane dotąd (przynajmniej przeze mnie!) wątki w fantastyce, jak choćby postać Nasima. Na miejscu Autora pokusiłabym się tylko jeszcze o słowniczek, opisujący terminologie eteru, bo przy dłuższych przerwach naprawdę trudno było się połapać do jakiego żywiołu przypisać pojawiające się zewsząd duchy.

Przyjemne 600 stron fantastyki w rosyjskim klimacie. Dobrze skonstruowana fabuła i kierujące nią silnie zarysowane postacie. Oryginale i niespotykane dotąd (przynajmniej przeze mnie!) wątki w fantastyce, jak choćby postać Nasima. Na miejscu Autora pokusiłabym się tylko jeszcze o słowniczek, opisujący terminologie eteru, bo przy dłuższych przerwach naprawdę trudno było się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
51
27

Na półkach: ,

zakupiłam w matrasie przeceniona z 42zl na 9,99zl. Juz wiem dlaczego... jest fatalnie napisana. Nie wytrwałam do konca

zakupiłam w matrasie przeceniona z 42zl na 9,99zl. Juz wiem dlaczego... jest fatalnie napisana. Nie wytrwałam do konca

Pokaż mimo to

avatar
341
318

Na półkach:

Gdyby streścić fabułę w jednym zdaniu, też oryginalności nie ma w niej za grosz: ot książę z drużyną muszą uratować świat przed złem. Na szczęście Beaulieu nieźle sobie radzi z kreacją bohaterów, większość z nich to postaci niejednoznaczne, trudne do sklasyfikowania: dobry-zły (niestety, nie dotyczy to głównych, czyli Nikandra i Atiany). Dość interesująca jest też polityka

Więcej:
http://seczytam.blogspot.com/2015/01/bradley-p-beaulieu-wichry-archipelagu.html

Gdyby streścić fabułę w jednym zdaniu, też oryginalności nie ma w niej za grosz: ot książę z drużyną muszą uratować świat przed złem. Na szczęście Beaulieu nieźle sobie radzi z kreacją bohaterów, większość z nich to postaci niejednoznaczne, trudne do sklasyfikowania: dobry-zły (niestety, nie dotyczy to głównych, czyli Nikandra i Atiany). Dość interesująca jest też...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1022
790

Na półkach: , , , ,

Księstwo Kałakowa niszczone jest przez zarazę zwaną wyniszczeniem, które osłabia jego i tak już niezbyt silną pozycje. W miastach zaczyna panować głód, a ugrupowanie Maharratów dąży do przejęcia władzy. Fakt, że żywołaki, nazywane hazanami przechodzą do rzeczywistego świata wcale nie poprawia sytuacji Kałakowa...
Nikadar, młody książę, próbuje rozwikłać zagadkę plagi, tym samym chcąc wyleczyć z wyniszczenia i sobie, i swoją ukochaną siostrę. Szybko okazuje się, że we wszystko może być zamieszany prawdopodobnie niepełnosprawny umysłowo chłopiec.
Książka trafiła do mnie, jak ostatnimi czasy coraz częściej, poprzez wyprzedaż, dlatego też nie spodziewałam się po niej czegoś niezwykłego. I dobrze. Wichry Archipelagu to przeciętna fantastyka, po którą można sięgnąć, jednak nie zapewnia wysokiego poziomu rozrywki.
Pierwsza połowa książki jest po prostu... nudna. Ciężka. Akcja niby się rozwija, niby ciągle coś się dzieje... ale jest to tak nieprzyjemnie opisane, że sporą część opisów po prostu omijałam. Miałam przy okazji wrażenie, że Beaulieu niezbyt dobrze opisał swój świat, nie wyjaśniając do końca kim są takie osoby jak Osieroceni, czy Maharranci, nie tłumacząc połączeń między hazanami, a ludźmi, między dwoma wymiarami, z jakimi w jego krainie mamy styczność. Sprawiło to, że nawet, gdy w drugiej części powieści zaczęło się coś dziać, to nie do końca rozumiałam motywy głównych bohaterów, a to zdecydowanie źle o książce świadczy.
Beaulieu nie wchodzi zbyt głęboko w psychikę charakterów, skupia się na akcji, dlatego też za bardzo się do nich nie przywiązałam. Mimo to, postacie są dobrze skonstruowane. Nikadarowi co prawda brakuje chyba pasji i czegoś więcej, aby stał cię doskonałym męskim charakterem, a tak duży posłuch matki i siostry mu zdecydowanie nie sprzyja, ale dwie głównie kobiece postacie - Rehada i Atiana - jak najbardziej dają radę. Obydwie są silnymi postaciami, jednak różnią się od siebie, mają inne motywacje. Niestety, straciły wiele przez brak analizy ich charakteru: sceny z nimi są całkiem niezłe, przyjemne, ale... było ich zbyt mało, były zbyt powierzchowne opisane, a zgrzyty wynikające ze złego opisania świata przez autora wcale im nie pomagały.
Skoro już o paniach mowa, to dobre są również ich rozetki emocjonalne, niemniej, więcej o tym pisać nie chcę, aby nie zdradzać Wam zbyt dużo z samej treści powieści.
Sam niepełnospranwy umysłowo chłopiec, Nasim to dość papierowa postać. Podobnie jak Nikadar nie ma konkretnych cech charakteru, po prostu... jest. Jest jako coś, co ciągnie wątek, co sprawia, że fabuła musi iść do przodu. Nie jest to ani złe, ani dobre, po prostu taka była jego koncepcja, jednak nie uważam, aby to było nader kreatywne. Na pewno to, że nie jest tym głównym bohaterem, którego poznajemy najbardziej powieści pomaga, ale w dalszym ciągu motyw dziecka ze zbyt dużymi umiejętnościami uważam za bardzo często wykorzystywany. Nie czepiałabym się, gdyby Nasim miał konkretne cechy charakteru... ale no właśnie... nie ma ich. Po prostu jest.
Fabuła daje radę, ale nie jest zbytnio porywająca. Początek to głównie rozmowy, środek - akcja, która jako tako trzyma się kupy. Zakończenie może nieco zaskoczyć, jednak przez brak przywiązania się do bohaterów nie wpłynęło to jakoś szczególnie na mój odbiór tej powieści.
To, czego jeszcze mogę się czepić, jednak w pełni subiektywnie to... latające statki. Przepraszam, ale.. nie, po prostu nie lubię książek, czy serii w których takowe się pojawiają. Po prostu w bliżej niewyjaśniony sposób i one, i klimat jaki wprowadzają mi nie odpowiada.
Podsumowując, Wichry Archipelagu to przeciętna fantastyka. Jeśli komuś podoba się taka tematyka i nie szuka czegoś z najwyższej półki można po nią sięgnąć, ale w innym przypadku, może się to okazać stratą czasu.

Księstwo Kałakowa niszczone jest przez zarazę zwaną wyniszczeniem, które osłabia jego i tak już niezbyt silną pozycje. W miastach zaczyna panować głód, a ugrupowanie Maharratów dąży do przejęcia władzy. Fakt, że żywołaki, nazywane hazanami przechodzą do rzeczywistego świata wcale nie poprawia sytuacji Kałakowa...
Nikadar, młody książę, próbuje rozwikłać zagadkę plagi, tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
780
86

Na półkach: , , ,

Ładne epickie fantasy, w którym główny bohater to ciamajda, a dwie główne bohaterki - wręcz przeciwnie. Co więcej, ciamajdzie na koniec nie dostaje się żadna. Poza tym latające okręty i jakieś tam przygody. Ale głównie latające okręty.

Ładne epickie fantasy, w którym główny bohater to ciamajda, a dwie główne bohaterki - wręcz przeciwnie. Co więcej, ciamajdzie na koniec nie dostaje się żadna. Poza tym latające okręty i jakieś tam przygody. Ale głównie latające okręty.

Pokaż mimo to

avatar
860
437

Na półkach:

Do zakupienia tej pozycji zachęciła mnie niska cena. Pomimo niewielkich oczekiwań co do tej książki mogę jasno powiedzieć, że się na niej zawiodłem!

Do zakupienia tej pozycji zachęciła mnie niska cena. Pomimo niewielkich oczekiwań co do tej książki mogę jasno powiedzieć, że się na niej zawiodłem!

Pokaż mimo to

avatar
417
341

Na półkach: , ,

Pomysł przedni, realizacja do poprawki - tak mogłabym podsumować moje wrażenia po przeczytaniu pierwszej części serii autorstwa Bradleya Beaulieu.

Pierwsze wrażenia były jak najbardziej pozytywne: rewelacyjny świat przedstawiony, który opiera się na powietrznych podróżach między rozrzuconymi na oceanie wyspami, oraz wydawałoby się, że pełnokrwiści bohaterowie: z jednej strony Lądowcy, wzorowani na kulturze rosyjskiej, z drugiej strony Aramani, będący odpowiednikiem Arabów, czy nawet Beduinów, dla których ideałem jest nie osiedlanie się w jednym miejscu, lecz ciągłe podróże w celu pogłębiania swojej wiedzy i dążenie do stanu najwyższego oświecenia. Na dokładkę światu zagrażają żywiołaki oraz tajemnicza zaraza, na którą nie ma lekarstwa... Brzmi elektryzująco, nieprawdaż?

Tylko im dalej w las, tym gorzej. Kultura rosyjska została sprowadzona do picia wódki (której autor chyba nigdy nie miał w ustach, bo jego bohaterowie sączą trunek, gdzie wszyscy wiemy, że sączyć to można najwyżej wino). Kultura Aramanów jest z kolei niezrozumiała: dążą do oświecenia, jednocześnie nie widząc niczego złego w tym, że w ramach ich szeregów utworzyła się sekta Maharratów, którzy chcą obalić władzę Lądowców nad wyspami, nie unikając morderstw i rozlewu krwi. Niezrozumiała jest też historia archipelagu: niby wyspy należały niegdyś do Aramanów, a Lądowcy ich podbili, a z drugiej strony na wyspach pada śnieg, do czego śniadzi Aramani nie są przyzwyczajeni? Trochę brak w tym logiki.

Bohaterowie, który mogliby uratować jeszcze książkę, są przysłowiowym "ostatnim gwoździem do trumny". Ich zachowania często są niezrozumiałe, irracjonalne, porywy uczuć nieuzasadnione, romanse nieprzekonywujące... Jeszcze jako tako broni się para Nikandr Kałakow - Atiana Wostroma, ale nijak nie mogłam zrozumieć poczynań Rehady, kochanki Nikandra. Ta kobieta była jak chorągiewka na wietrze: z jednej strony niby była zazdrosna o Nikandra, z drugiej nie widziała nic złego w romansie z Soruszem, nota bene przywódcą Maharratów... Który z kolei był zimny jak flądra i nie powodował we mnie żadnych uczuć poza może obrzydzeniem.

Podsumowując: rewelacyjny świat przedstawiony został pogrzebany pod stertą niedociągnięć fabuły i kreacji bohaterów. A naprawdę, historia wymyślona przez autora miała ogromny potencjał! Aż żałuję, że ktoś nie może wziąć tej książki i napisać jej od nowa, raz jeszcze. Przy odrobinie pracy wyszedłby z tego hit, niczym połączenie "Darkoveru" Marion Zimmer Bradley i "Cyklu Demonicznego" Petera V. Bretta. A tak? Kolejna książka, która nie zagości na dłużej w pamięci czytelników. Szkoda.

Pomysł przedni, realizacja do poprawki - tak mogłabym podsumować moje wrażenia po przeczytaniu pierwszej części serii autorstwa Bradleya Beaulieu.

Pierwsze wrażenia były jak najbardziej pozytywne: rewelacyjny świat przedstawiony, który opiera się na powietrznych podróżach między rozrzuconymi na oceanie wyspami, oraz wydawałoby się, że pełnokrwiści bohaterowie: z jednej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6394
221

Na półkach: , ,

Jak nie wykorzystać potencjału

„Wichry archipelagu” mają potencjał. Osadzone w oryginalnym świecie, z niejednoznacznymi – w założeniu – postaciami bohaterów oraz z zakrojoną na szeroką skalę fabułą. Powinno być ciekawie i epicko. A jak jest? Niestety, nienajlepiej. Pozornie wszystko gra, jednak, gdy przyjrzeć się szczegółom, całość się sypie. Częściowo na skutek nadmiernej powściągliwości autora, który zaniedbał udzielania niezbędnych wyjaśnień, a częściowo za przyczyną popełnionych przez niego ewidentnych błędów.
Akcja powieści toczy się na wyspach, które zamieszkują rdzenni mieszkańcy – Aramani i sprawujący władzę – Lądowcy. Autor zagrał tu stereotypami, choć – trzeba mu to przyznać – starał się być oryginalny: przedstawiciele ludu Aramanów łączą potocznie rozumianą arabskość (hurysy, fajki wodne, orientalny wystrój prywatnych pomieszczeń) z religią o cechach buddyzmu (wiara w reinkarnację, dążenie do osiągnięcia całkowitego spokoju, zrozumienia, wybaczania),tworząc społeczność wędrowców, w której standardem jest równouprawnienie kobiet; zaś Lądowcy, ewidentni kolonizatorzy, to – wypisz, wymaluj – przedstawiciele carskiej Rosji, brodaci, noszący czerkieski i futrzane czapy, niestroniący od kieliszka i posługujący się odpowiednio stylizowanym językiem. Niestety, na tym koniec nastroju, obecności rosyjskiej duszy nie stwierdzono.
W powieści zabrakło mi wyjaśnienia kwestii pochodzenia Lądowców (wiadomo jedynie, że przybyli z Imperium Irstanli) i przyczyn konfliktu z Aramanami. Oczywiście, nie mam na myśli rysu historycznego bogato opatrzonego przypisami. Wystarczyłyby mi luźne uwagi, lekko i pozornie mimochodem pozostawione wskazówki. Niestety, niczego takiego w książce nie znalazłam i nadal nie wiem, co sprawiło, że ludy te walczą ze sobą na tyle zaciekle, że aż doprowadziło to do wyodrębnienia z Aramanów grupy maharratów – powieściowego analogu arabskich terrorystów. A uwzględniając fundamentalną sprzeczność między buddyzmem i terroryzmem zastanawiam się, jakiej rangi wydarzenie byłoby w stanie przekonać mnie, że taka ewolucja postaw jest w ogóle możliwa.
Świat powieści robi wrażenie niedomyślanego do końca. Umieszczenie akcji na wyspach archipelagu, w zimnym klimacie pociąga za sobą pewne, wydawałoby się – oczywiste, konsekwencje. Jak choćby kwestię zaopatrzenia bohaterów w odpowiednią do pogody odzież. Owszem, tu autor nie popełnia błędów, książkowe postaci ubierają się stosownie do kaprysów aury. Mało tego, chłodny klimat znajduje odzwierciedlenie w odczuciach poszczególnych osób: od czasu do czasu marzną im stopy, wiatr czasem przenika ich na wskroś, na policzkach czują chłód poranka. Zatem, wydawałoby się, że wszystko gra. Otóż, nie do końca. Gdyż w tym właśnie zdecydowanie nie tropikalnym klimacie na jednej z wysp szumią „pierzaste liście palm” (s. 417),a bohaterowie, którym przytrafiła się przymusowa kąpiel w oceanie, mają dość sił i energii, by nie tylko stoczyć walkę z morskimi potworami, ale holując współtowarzyszy niedoli, przepłynąć kilkaset metrów w lodowatej wodzie, zaś osiągnąwszy szczęśliwie brzeg, suszyć mokre ubrania metodą wystawiania się w nich na porywiste podmuchy wiatru.
Istotną rolę w „Wichrach archipelagu” pełnią powietrzne okręty, o bardzo nietypowej konstrukcji: poza normalnym osprzętem na tym samym kadłubie umieszczone są trzy dodatkowe komplety omasztowania i takielunku – po jednym na każdej burcie i pod dnem żaglowca (wydaje się, że okładkowa ilustracja bardzo dobrze przedstawia pomysł autora). Zatem, zamiast trzech masztów typowej fregaty, książkowe odpowiedniki mają ich dwanaście. I proporcjonalnie więcej takielunku i żagli. I cztery stery. Na pierwszy rzut oka wygląda to szalenie oryginalnie i atrakcyjnie, jednak – zapewniam – jedynie wygląda. Nawet z wykorzystaniem magii manewrowanie takim żaglowcem musi być logistycznym koszmarem, zwłaszcza w okolicy przystani (nie wspominając już o niezbędnej do przycumowania pustej przestrzeni przy kei) czy w złych warunkach atmosferycznych. Poza tym, taka konstrukcja jest szalenie nieekonomiczna – i mam tu na myśli nie tylko liczebność załogi czy same koszty budowy, ale przede wszystkim dostępność budulca (no ileż nadających się do celów szkutniczych drzew może rosnąć na kilkunastu północnych, niemal arktycznych, wyspach?). Niestety, akurat w tej kwestii teatralność dekoracji zwyciężyła.
Nieuwzględnienie faktu, że scenografia ma wpływ na fabułę widać także w jednej (na szczęście) scenie z użyciem broni palnej. Bohaterowie powieści od czasu do czasu strzelają do siebie z muszkietów. W głowie czytelnika otwiera się w tym momencie szufladka: muszkiety = ołowiane kule i sypanie prochu na panewkę. W powieści ładowanie broni trwa, z celnością jest różnie – jednym słowem, wygląda na to, że autor odrobił lekcję o broni. Aż nagle czytelnik dociera do momentu, w którym dwoma szybkimi pistoletowymi strzałami: trach! trach! jedna z postaci przestrzeliwuje ołowianymi kulami żelazne kajdany dwóch więźniów (s. 565). Ręce opadają.
Z konstrukcją postaci wcale nie jest lepiej. Powieść ma troje głównych bohaterów: księcia Nikandra, jego aramańską kochankę Rehadę oraz mającą wzmocnić polityczną pozycję rodziny księcia narzeczoną – Atianę. Znowu zapowiadało się znakomicie: trzy postaci, każda z inną motywacją działania, a w tle cała gama uczuć: pożądanie, lojalność, uraza, zazdrość. Niestety, realizacja daleka jest od zamierzeń: bohaterowie ewidentnie wymykają się autorowi spod kontroli. Sceny, które logicznie i sensem wyjaśniają wzajemne stosunki między postaciami przeplatane są innymi, w których bohaterowie zaczynają bez żadnej kontroli hulać po kartach powieści. Prym w niekonsekwencji wiedzie uwikłana w wieloletnią działalność terrorystyczną Rehada, ni stąd, ni zowąd zmieniająca front i pomagająca Atianie, która – zamiast porządnie przylać (niechby nawet metaforycznie, ale jednak!) rywalce – potulnie przychodzi do niej po pomoc. Nikandr zaś... cóż, Nikandr ma misję.
Szczerze mówiąc, tu pojawia się największy kłopot. Konia z rzędem temu, kto po jednokrotnej lekturze będzie w stanie podać z marszu wszystkie związki przyczynowo-skutkowe i chronologicznie przedstawić kolejność powieściowych wydarzeń. Owszem, spoglądając z perspektywy zakończenia, widać sens poczynań bohaterów, jednak na konkretnym etapie lektury trudno jest wyspecyfikować, co i dlaczego w określonej chwili robi każdy z nich. Dzieje się tak dlatego, że autor nadzwyczaj oszczędnie dozuje wyjaśnienia, a poza tym posługuje się irytującą manierą stosowania mini cliffhangerów wszędzie tam, gdzie tylko się da: w najbardziej ekscytującym momencie porzuca postać i opowiada o poczynaniach kogo innego. W zasadzie nie bardzo można by z tego czynić zarzut – ot, specyficzna metoda narracji – gdyby nie to, że jednocześnie autorowi udaje się omijać większość kulminacji, a o zakończeniach kolejnych epizodów informować czytelnika w dialogach lub retrospekcjach, które dodatkowo mącą w chronologii.
Wbrew powyższej litanii wad i nawet mimo ewidentnego urlopu korekty (na kartach powieści można znaleźć chyba wszystkie możliwe błędy – od potknięć gramatycznych i stylistycznych poczynając, na błędzie ortograficznym kończąc),„Wichry archipelagu” nie są wcale żenująco słabe. Na uwagę zasługuje, dotychczas nie wspomniany, wątek magii, którą władają niektóre kobiety – zajmujący zarówno ze względu na możliwości, jakie oferuje (bezprzewodowa sieć łączności),jak i z uwagi na czysto fizyczne aspekty rytuału (do nawiązania kontaktu konieczne jest obniżenie temperatury ciała do granic hipotermii). Interesująco przedstawia się także proceder przywoływania hezanów – duchów żywiołów i praktycznego wykorzystywania ich mocy, a także to, że autor nie zapomniał wspomnieć o kosztach posługiwania się magią. Szkoda, że pod względem fabularnym opowieść Bradleya Beaulieu nie spełnia moich oczekiwań i w efekcie potencjał jego pomysłów pozostał niewykorzystany.

Recenzja ukazała się 2011-11-15 na portalu katedra.nast.pl

Jak nie wykorzystać potencjału

„Wichry archipelagu” mają potencjał. Osadzone w oryginalnym świecie, z niejednoznacznymi – w założeniu – postaciami bohaterów oraz z zakrojoną na szeroką skalę fabułą. Powinno być ciekawie i epicko. A jak jest? Niestety, nienajlepiej. Pozornie wszystko gra, jednak, gdy przyjrzeć się szczegółom, całość się sypie. Częściowo na skutek nadmiernej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
448
80

Na półkach: ,

http://my-fantastic-books.blogspot.com/2012/04/70-wichry-archipelagu-recenzja.html

http://my-fantastic-books.blogspot.com/2012/04/70-wichry-archipelagu-recenzja.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    143
  • Przeczytane
    106
  • Posiadam
    84
  • Fantastyka
    10
  • Fantasy
    8
  • Teraz czytam
    6
  • 2012
    2
  • Wymienię/Sprzedam
    2
  • Niezależne książki, które mogę kupić bez konsekwencji
    1
  • Literatura
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wichry archipelagu


Podobne książki

Przeczytaj także