Rok w Prowansji

Okładka książki Rok w Prowansji Peter Mayle
Okładka książki Rok w Prowansji
Peter Mayle Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura piękna
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
A Year in Provance
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2000-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2000-01-01
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7469-572-5
Tłumacz:
Ewa Adamska
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
31
8

Na półkach:

Książka o niepozornym tytule, która w świetny sposób pokazuje zmagania się Anglików z francuską rzeczywistością. Sposób w jaki autor opisuje rzeczywistość jest bardzo karykaturalny, ale przez to bardzo barwny i zabwany (przynajmniej dla mnie ;) Idealna lektura na potrzeby relaksu! :)

Książka o niepozornym tytule, która w świetny sposób pokazuje zmagania się Anglików z francuską rzeczywistością. Sposób w jaki autor opisuje rzeczywistość jest bardzo karykaturalny, ale przez to bardzo barwny i zabwany (przynajmniej dla mnie ;) Idealna lektura na potrzeby relaksu! :)

Pokaż mimo to

avatar
1215
883

Na półkach: , , , , ,

“Niech Pan popatrzy na te winnice. Natura ubrała się w swoje najpiękniejsze stroje”

To ostatnia pozycja mojego wakacyjnego maratonu czytelniczego. Trzydziesta licząc od początku wakacji, a sześćdziesiąta szósta od początku roku. Intensywne czytanie latem to moja tradycja kultywowana od dekad. Dwa miesiące robią statystykę pięciu. Ale tak mój rok wygląda. Od ćwierćwiecza (w tym tygodniu przypadł jubileusz 25-lecia mojej pracy zawodowej) dysponuję dwoma (prawie) miesiącami, które mogę wypełnić niemal w całości tylko przyjemnościami. Jedną z priorytetowych pozostaje od lat czytanie.

Więc na koniec wakacji zanurzyłam się w klimat prowansalskiej prowincji widziany oczami Petera Mayle’a, Anglika, który wraz z małżonką porzucił kraj i osiadł tamże na stałe. Fascynacja urokami krajobrazu tej części Francji, ciepłym klimatem, jakże odmiennym od angielskiego i zauroczenie, niemal miłość od pierwszego wejrzenia, pewnym dwustuletnim kamiennym domem zrobiły swoje. Angielski dom nie wygrał konkurencji i został sprzedany.

“Dom stał ponad gościńcem, biegnącym pomiędzy dwiema pamiętającymi średniowiecze, położonymi na wzgórzach wioskami Ménerbes i Bonnieux, na końcu polnej drogi wśród winnic i sadów czereśniowych". Czegóż chcieć więcej?

Razem z małżonkami Mayle (a także google maps) poruszałam się po prowansalskich miasteczkach i wsiach, zaglądałam do restauracji i karczm, na stragany kupieckie, do piekarni, tłoczni oliwy, sklepów rzeźników i handlarzy starociami. Przysłuchiwałam się wykładom francuskich rzemieślników wykonujących niekończące się z ich winy, bo ciągle odkładane, ku irytacji właścicieli, prace remontowe i instalacyjne. Towarzyszyłam polowaniu, winobraniu i ceremonii przyjęcia do bractwa producentów win.

Prowansalczykom trochę się dostało, ale mimo wszystko opisani zostali z dużą dozą dowcipu i życzliwej ironii. Biurokracja, nieterminowość fachowców i różne dziwactwa sąsiadów, a także nieustające wizyty znajomych z Anglii i konieczność ich goszczenia nie wpłynęły wcale na zmianę decyzji. Piękno krajobrazu, słoneczne dni, lokalne atrakcje turystyczne i gastronomiczne rozkochały w sobie przybyszów na dobre.

Całość napisana lekko i subtelnie, polana obficie winem i skropiona oliwą.

Idealna na lato czytelnicza wycieczka.

“Niech Pan popatrzy na te winnice. Natura ubrała się w swoje najpiękniejsze stroje”

To ostatnia pozycja mojego wakacyjnego maratonu czytelniczego. Trzydziesta licząc od początku wakacji, a sześćdziesiąta szósta od początku roku. Intensywne czytanie latem to moja tradycja kultywowana od dekad. Dwa miesiące robią statystykę pięciu. Ale tak mój rok wygląda. Od ćwierćwiecza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3742
3684

Na półkach:

Sama przyjemność przenieść się na kartach książki z lutowej aury w ciepełko francuskiej Prowansji. Choć tam wcale nie jest sielsko, życie cudzoziemca na prowincji niekoniecznie jest łatwe, za to zabawne i niezwykle ciepło opisane.

Sama przyjemność przenieść się na kartach książki z lutowej aury w ciepełko francuskiej Prowansji. Choć tam wcale nie jest sielsko, życie cudzoziemca na prowincji niekoniecznie jest łatwe, za to zabawne i niezwykle ciepło opisane.

Pokaż mimo to

avatar
474
142

Na półkach:

Autor opisuje rok życia w prowansalskiej wsi, do której przeprowadził się z Anglii w drugiej połowie lat 80.
Książka zawiera wiele cennych wskazówek, m.in. jak i gdzie szukać
trufli, jak zmotywować lokalną ekipę do ukończenia porzuconego remontu. Autor życzliwie kpi z tubylców, a jednocześnie sam powoli wrasta w miejscową społeczność. Opowieść jest napisana z angielskim humorem, co można lubić lub nie, ja akurat jestem na tak.

Autor opisuje rok życia w prowansalskiej wsi, do której przeprowadził się z Anglii w drugiej połowie lat 80.
Książka zawiera wiele cennych wskazówek, m.in. jak i gdzie szukać
trufli, jak zmotywować lokalną ekipę do ukończenia porzuconego remontu. Autor życzliwie kpi z tubylców, a jednocześnie sam powoli wrasta w miejscową społeczność. Opowieść jest napisana z angielskim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1591
368

Na półkach: ,

„Dom sobie kupiłem w Prowansji” rzecze Peter Mayle. „No klękajcie narody!” Jakby tego nikt wcześniej nie zrobił. A jednak... Zamożny człowiek kupuje dom i dzieląc się tą banalną informacją urzeka czytelnika, ba! Włącza go w ten proces. Te z górką 200 stron relacji to sama przyjemność. Lekkość języka, subtelny sposób opisywania dziwactw mieszkańców, zaskakujących zachowań, nadętej biurokracji, ale i umiejętności cieszenia się życiem wzbudza w czytelniku nieskrępowany śmiech, zadziwienie, ale i zazdrość. To taka pozytywna zazdrość, że gdzieś tam ludzie żyją dla samego życia. Cudowna książka.

„Dom sobie kupiłem w Prowansji” rzecze Peter Mayle. „No klękajcie narody!” Jakby tego nikt wcześniej nie zrobił. A jednak... Zamożny człowiek kupuje dom i dzieląc się tą banalną informacją urzeka czytelnika, ba! Włącza go w ten proces. Te z górką 200 stron relacji to sama przyjemność. Lekkość języka, subtelny sposób opisywania dziwactw mieszkańców, zaskakujących zachowań,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7
4

Na półkach:

Jak można się spodziewać "Rok w Prowansji" to jeden długi opis roku spędzonego w Prowansji. Jest to zbiór lekkich, napisanych z humorem historyjek o francuskim życiu angielskich imigrantów. Zdecydowanie do poczytania na wakacjach, albo kiedy mamy chęć oderwania choć na chwilę od smutnej, polskiej, zimowej rzeczywistości.

Jak można się spodziewać "Rok w Prowansji" to jeden długi opis roku spędzonego w Prowansji. Jest to zbiór lekkich, napisanych z humorem historyjek o francuskim życiu angielskich imigrantów. Zdecydowanie do poczytania na wakacjach, albo kiedy mamy chęć oderwania choć na chwilę od smutnej, polskiej, zimowej rzeczywistości.

Pokaż mimo to

avatar
1039
991

Na półkach: , , , ,

Angielski biznesmen wraz z żoną i psami przeprowadza się na prowansalską wieś w departamencie Vaucluse. I zaznajamia czytelników z pierwszym rokiem swojego pobytu w obcym kraju, którego nawet języka nie znał zbyt dobrze i który kojarzył mu się głównie z wakacjami.
Powieść stała się międzynarodowym bestsellerem i skłoniła wielu Anglików i Amerykanów,w tym niestety celebrytów, by podążyli jego śladem. Oczywiście tych, którzy dysponowali znacznie większymi środkami finansowymi od miejscowych i generalnie nastawiali się na życie rentierów pośród Prowansalczyków, a nie na pracę.
Książka jest napisana prostym, łatwym do czytania językiem, z pewną dawką angielskiego humoru, ale i z denerwującym brytyjskim paternalizmem, tudzież poczuciem wyższości. Bogaty cudzoziemiec przyjeżdża na biedną (w porównaniu z Londynem) prowincję i dziwi się, że życie toczy się tu innym rytmem, a praca i zysk nie są najważniejszymi wartościami dla miejscowych. Ludzie się spóźniają, niemieccy turyści rozbijają mu się z namiotami a załatwienie różnych spraw zajmuje Anglikom więcej czasu niż u siebie w Londynie. Czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach i minimalnej wiedzy o swojej nowej „małej ojczyźnie” spodziewałby się czegoś innego?
Ale dobrze, że autor stara się wzbudzić sympatię do opisywanych przez niego i nie do końca rozumianych Francuzów. Wbrew jego mniemaniu nie został jednym z nich, ale na pewno nie był odrzucony. No i plus za rozpropagowanie wcale nie nadmorskiego fragmentu Prowansji, równie a może nawet bardziej malowniczego (góry, doliny, bystre górskie rzeki, małe miasteczka i wsie na zboczach) oraz dodatkowy za pewną oczywistość – docenienie miejscowej kuchni.

Angielski biznesmen wraz z żoną i psami przeprowadza się na prowansalską wieś w departamencie Vaucluse. I zaznajamia czytelników z pierwszym rokiem swojego pobytu w obcym kraju, którego nawet języka nie znał zbyt dobrze i który kojarzył mu się głównie z wakacjami.
Powieść stała się międzynarodowym bestsellerem i skłoniła wielu Anglików i Amerykanów,w tym niestety...

więcej Pokaż mimo to

avatar
974
577

Na półkach:

Nie jest to arcydzieło i już trochę straciło na aktualności, ale warto poznać kulisy przeprowadzki do Prowansji oraz historyczne już pewno zwyczaje, tradycje rolników i winiarzy francuskich. Rzecz dzieje się w 1987 roku.

Nie jest to arcydzieło i już trochę straciło na aktualności, ale warto poznać kulisy przeprowadzki do Prowansji oraz historyczne już pewno zwyczaje, tradycje rolników i winiarzy francuskich. Rzecz dzieje się w 1987 roku.

Pokaż mimo to

avatar
77
34

Na półkach:

Nie przeczytalam. Autor opisuje pierwszy rok po przeprowadce do Prowansji. Sam opis. Nie ma zadnej akcji. Dużo o jedzeniu.

Nie przeczytalam. Autor opisuje pierwszy rok po przeprowadce do Prowansji. Sam opis. Nie ma zadnej akcji. Dużo o jedzeniu.

Pokaż mimo to

avatar
170
107

Na półkach: ,

Duuużo opisów, czasami nużących, choć autor bardzo się starał utrzymać całość w wesołym tonie. Dzięki temu, bez narzekania, świetnie jest ukazana mentalność Francuzów.
Jak dla mnie książka na wakacyjny czas.

Duuużo opisów, czasami nużących, choć autor bardzo się starał utrzymać całość w wesołym tonie. Dzięki temu, bez narzekania, świetnie jest ukazana mentalność Francuzów.
Jak dla mnie książka na wakacyjny czas.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    533
  • Chcę przeczytać
    303
  • Posiadam
    121
  • Ulubione
    21
  • Podróże
    6
  • Chcę w prezencie
    6
  • Francja
    6
  • Teraz czytam
    6
  • Podróżnicze
    4
  • 2012
    4

Cytaty

Więcej
Peter Mayle Rok w Prowansji Zobacz więcej
Peter Mayle Rok w Prowansji Zobacz więcej
Peter Mayle Rok w Prowansji Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także