Szaleństwo władzy

Okładka książki Szaleństwo władzy Barbara Tuchman
Okładka książki Szaleństwo władzy
Barbara Tuchman Wydawnictwo: Książnica powieść historyczna
495 str. 8 godz. 15 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Tytuł oryginału:
March of folly
Wydawnictwo:
Książnica
Data wydania:
1992-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1992-01-01
Liczba stron:
495
Czas czytania
8 godz. 15 min.
Język:
polski
ISBN:
8385348549
Tłumacz:
Andrzej Michejda, Maria Janina Michejda
Tagi:
władza państwowa absolutyzm tyrania demokracja
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
56 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1148
407

Na półkach:

Trója. Słaba.
Chciałem się dowiedzieć cóż to takiego jest "szaleńśtwo władzy" - czyli przeczytać o szalonych czynach (tu autorka definiuje szaleństwo po swojemu),a następnie przeczytać wyjaśnienia - dlaczego do tych szalonych czynów doszło.

Tymczasem książka jest tylko pustym opisem szalonych czynów, które wyjaśnione są "tępogłowiem", "brakiem rozumu", "zaślepieniem" i inną mową-trawą.

Pusta wyliczanka głupich decyzji różnych decydentów, bez wnikania dlaczego podejmowali błędne decyzje, jest nudne i puste. Głupie. Bez sensu czytanie tej wyliczanki.
Fakty są po prostu nudne - w różnych okolicznościach i pod róznymi nazwiskami różni wodzowie robią podobne głupoty.
Dlaczego?
Bo są głupi.
Takie wyjaśnienie Autorki.
Czyli głupie wyjaśnienie. Puste słowo, które nic nie wyjaśnia.

Podsumowując - "Szalństwo władzy" to po prostu zbieranina błędnych i złych decyzji, pozbawiona tego, co najciekawsze - próby ich sensownej interpretacji.

"Dlaczego ten człowiek kradnie? Bo jest złodziejem".

Dziękuję za takie wyjaśnienia.
Serdecznie odradzam tę książkę, mimo, że pierwsze 30 stron przeczytałem z zainteresowaniem.

Trója. Słaba.
Chciałem się dowiedzieć cóż to takiego jest "szaleńśtwo władzy" - czyli przeczytać o szalonych czynach (tu autorka definiuje szaleństwo po swojemu),a następnie przeczytać wyjaśnienia - dlaczego do tych szalonych czynów doszło.

Tymczasem książka jest tylko pustym opisem szalonych czynów, które wyjaśnione są "tępogłowiem", "brakiem rozumu", "zaślepieniem"...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1039
991

Na półkach: , , ,

Kolejny tom esejów amerykańskiej historyczki. Tym razem tematykę wybrała problemowo, a nie chronologicznie. Przeskakuje zatem od na wpół mitycznej starożytności (wojna trojańska),poprzez renesans (przyczyny Reformacji),XVIII wiek (polityka brytyjska w amerykańskich koloniach) aż do wojny w Wietnamie, która dla niej była nie tylko historią ale i teraźniejszością.
Jak wskazuje tytuł przedmiotem zainteresowania Barbary Tuchman były działania rządzących organizacji posiadających realną władzę, czy to państwa, czy kościoła. Z właściwa sobie wiedzą, erudycją oraz konsekwencją punktuje owe karygodne błędy władzy. Autorka, co typowe dla Amerykanów (oraz polskich publicystów „historycznych”) zdaje się stać na stanowisku, że pewne zdarzenia czy procesy nie musiały nastąpić, gdyby nie niewłaściwe decyzje – działania i zaniechania – decydentów. I to stanowi i siłę i słabość książki.
Trzeba bowiem pamiętać, że opinie Barbary Tuchman to tylko i wyłącznie hipotezy, których – jak to w naukach humanistycznych bywa – nie sposób jednoznacznie zweryfikować. Równie dobrze można stwierdzić, że te „szaleństwa” tylko przyśpieszyły nieuchronne procesy jak i nie miały wpływu, jak również, że żadnych procesów nie było i o wszystkim zadecydował przypadek lub przysłowiowy trzepot skrzydeł motyla. Szczególnie gdy czyni się to post factum, znając dalsze dzieje. Ale być może za sto lat kolejne pokolenia będą na to inaczej patrzeć?
Nie zmienia to faktu, że jest to gratka dla miłośników tradycyjnej historii elit, czyli polityczno-wojskowej, znakomicie napisana i skłaniająca do myślenia i pogłębiania własnej wiedzy. Ale to już cecha wszystkich książek amerykańskiej historyczki.

Kolejny tom esejów amerykańskiej historyczki. Tym razem tematykę wybrała problemowo, a nie chronologicznie. Przeskakuje zatem od na wpół mitycznej starożytności (wojna trojańska),poprzez renesans (przyczyny Reformacji),XVIII wiek (polityka brytyjska w amerykańskich koloniach) aż do wojny w Wietnamie, która dla niej była nie tylko historią ale i teraźniejszością.
Jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
178
81

Na półkach:

Ciekawe ujęcie ślepoty, głupoty, szaleństwa władzy.
Ale czyż nie łatwiej łączy się kropki patrząc wstecz, niż w przód? :)

Ciekawe ujęcie ślepoty, głupoty, szaleństwa władzy.
Ale czyż nie łatwiej łączy się kropki patrząc wstecz, niż w przód? :)

Pokaż mimo to

avatar
124
122

Na półkach:

Wielu ludzi uważa, że za złą polityką rządzących musi stać korupcja i wielkie spiski. Pani Tuchman pokazuje, że często tak nie jest, że szkodliwe działania przywódców często mają błahe przyczyny.
Aż szkoda, że nie dożyła naszych czasów, miałaby masę materiału. Niemcy dla ratowania klimatu wyłączają bezemisyjne elektrownie atomowe i inwestują w emitujące ogromne ilości CO2 elektrownie gazowe. Bezsensowne lockdowny i maseczki w wielu krajach. Można długo wymieniać. Chyba jeszcze nigdy nie było na świecie tyle szaleństwa władzy.

Wielu ludzi uważa, że za złą polityką rządzących musi stać korupcja i wielkie spiski. Pani Tuchman pokazuje, że często tak nie jest, że szkodliwe działania przywódców często mają błahe przyczyny.
Aż szkoda, że nie dożyła naszych czasów, miałaby masę materiału. Niemcy dla ratowania klimatu wyłączają bezemisyjne elektrownie atomowe i inwestują w emitujące ogromne ilości CO2...

więcej Pokaż mimo to

avatar
137
134

Na półkach:

Jak zwykle u Tuchman. Erudycja połączona z gorzką refleksją

Jak zwykle u Tuchman. Erudycja połączona z gorzką refleksją

Pokaż mimo to

avatar
571
419

Na półkach:

Interesujące studium deprawacji władzy. We fragmencie papieskim - głownie obraz demoralizacji osobistej w pogoni za władzą i bogactwem. W amerykańskim wątku wietnamskim - zaślepiający racjonalność , niekoniecznie uzasadniony, antykomunizm, "mesjanizm" osobisty przywódcy, urojone przekonanie o zdolności urządzania świata na swoją modłę i przerost ambicji nie pozwalający na rzetelność analizy zysków i strat. Straszne, że wszystko zwielokrotnione w kolejnych odsłonach personalnych.

Interesujące studium deprawacji władzy. We fragmencie papieskim - głownie obraz demoralizacji osobistej w pogoni za władzą i bogactwem. W amerykańskim wątku wietnamskim - zaślepiający racjonalność , niekoniecznie uzasadniony, antykomunizm, "mesjanizm" osobisty przywódcy, urojone przekonanie o zdolności urządzania świata na swoją modłę i przerost ambicji nie pozwalający na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
674
258

Na półkach: ,

Po bardzo solidnej, mocno monograficznej pracy Barbary Tuchman pod tytułem „Sierpniowe salwy” spodziewałem się kontynuacji tego poziomu także i w tej pozycji. Już na samym początku tytuł „Szaleństwo władzy” wskazywał na coś zupełnie odwrotnego i tak zresztą jest. Tytuł książki prowokujący niczym z okładki „Superexpressu” czy innego „Faktu” jest dość adekwatny do jej treści. Badaczka wysnuwa tezę, że w historii często można się spotkać z działaniami państw czy indywidualnych przywódców, które są w sposób oczywisty szkodliwe, bądź nawet samobójcze dla autorów. Pomimo to czynią oni swoje, nie bacząc na konsekwencje. Moim zdaniem ocenianie historii z perspektywy dzisiejszej, gdy się tę historię zna, jest bardzo wygodne i niesprawiedliwe zarazem dla tych, co ją tworzyli. Z drugiej strony pokusa osądzania minionych pokoleń jest bardzo kusząca i sam ją maniakalnie uprawiam. Poza tym, jest to najprostszy sposób, aby wyciągnąć jakieś wnioski z poczynań wcześniejszych pokoleń. Nie wiem czemu, ale Barbara Tuchman rozpoczęła swoją pracę od wojny trojańskiej i przeprowadziła jej analizę tak, jakby była ona w pełni udokumentowania i wiarygodna. Antyczni Ilionczycy według autora wykazali się karygodną głupotą polityczną, zaciągając w mury swego miasta konia trojańskiego. Traktując tę historię dosłownie, pewnie tak można ich ocenić, ale przecież wiadomo, że cała legenda z makietą konia jest tylko alegorią na odśrodkowe zdemontowanie obrony miasta. Większość skutecznych oblężeń miast w starożytności i średniowieczu było rozwiązywanych przez odśrodkowy sabotaż, np. przekupiona część ludności otwierała bramy miejskie napastnikom. Ale czy nie przyjemniej jest czytać o wielkim drewnianym koniu, w którym czai się zastęp zbrojnych wojowników? 😉 Kolejna sprawa, którą roztrząsa autor to degeneracja i całkowite bankructwo moralne papiestwa w dobie renesansu. Wszytko to, co opisała badaczka, jest prawdą. Ale trzeba pamiętać, że ówcześni papieże to były dzieci swoich czasów, sprawowali rządy w stylu, w jakim to można było zaobserwować dokoła państwa kościelnego. Byli to tacy mali, włoscy tyranii, jak ich ziomkowie z sąsiednich miast-państw. Więc trudno się dziwić, że zamiast dbać o sprawy duchowe, to papież Juliusz II preferował brutalną wojaczkę z sąsiadami, gdzie mógł nasycić swoją rządze sławy i łupów. Identycznie zachowywali się jego sąsiedzi, to przecież z nimi walczył. Czy papież Aleksander VI, który pochodził z najwyższej warstwy arystokracji włoskiej, naprawdę tak dalece odbiegał od swoich współczesnych jawną rozpustą seksualną i ostentacyjnym hedonizmem? Taka była wtedy obyczajowość północnowłoskich tyranów. Trzecia tematyka poruszona przesz autora dotyczy polityki brytyjskiej w stosunku do jej kolonii w Nowym Świecie. Imperium Brytyjskie przez cały okres swego istnienia było nastawione na jednotorową eksploatację swoich kolonii i nie inaczej poczynało sobie w Ameryce Północnej. Dlaczego ówcześni decydenci brytyjscy mieli zakładać, że ten niemalże bezludny, półdziki kontynent za 200 lat wytworzy państwo, które zdetronizuje Wielką Brytanie w dominacji nad Światem? Co jak co, ale brytyjska polityka zagraniczna korony brytyjskiej była i jest stała i konsekwentna od 300 lat. Każdy wiedział czego może się spodziewać od zamorskiego imperium. Na przykład stare porzekadło, że ‘Anglia walczy do ostatniego żołnierza swojego sojusznika’ było znaną maksymą na salonach dyplomatycznych. Tej gorzkiej prawdy nie rozumiał minister Józef Bak w 1939 r. Na samym końcu znajduje się temat współczesny dla autora, mianowicie wojna w Wietnamie. Z proporcji, jakie wytworzyły się między tym ostatnim rozdziałem a resztą książki należy wywnioskować, że tak naprawdę o ten temat autorowi chodziło, a reszta to takie sztuczne uniwersalizowanie tez, które stawiała Tuchman amerykańskiemu rządowi ws. jego polityki w Indochinach. Oczywiście oceniając te wydarzenia post factum łatwo jest mówić, że ta przegrana i brudna wojna była głupotą polityczną. No tak, ale czy tak samo ocenimy bardzo podobny konflikt koreański? Tam udało się powstrzymać komunizm pomimo sporych strat w ludziach i zniszczeń. Czy ten zwycięski dla USA konflikt również był głupota polityczną? To jest normalne, że każdy kraj stara się chronić i możliwie najbardziej rozszerzać swoje strefy wpływów. Tak to robili amerykanie w Wietnamie, tak teraz robi to samo Putin na Ukrainie. Jednym słowem historia słynie z tego, że nie do końca uczy swoich miłośników. Wraz z każdym nowym pokoleniem polityków przychodzą te same stare błędy, popełniane tylko w innej inscenizacji, właściwej dla danych czasów.

Po bardzo solidnej, mocno monograficznej pracy Barbary Tuchman pod tytułem „Sierpniowe salwy” spodziewałem się kontynuacji tego poziomu także i w tej pozycji. Już na samym początku tytuł „Szaleństwo władzy” wskazywał na coś zupełnie odwrotnego i tak zresztą jest. Tytuł książki prowokujący niczym z okładki „Superexpressu” czy innego „Faktu” jest dość adekwatny do jej treści....

więcej Pokaż mimo to

avatar
572
323

Na półkach: ,

Władza deprawuje wszystkich.Dlatego też w dziejach świata, mamy wiele na to przykładów.Po części wiele przykładów znajdziemy w tej książce.Zdeprawawana władza, nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa,nawet wtedy,gdy w ewidentny sposób sama sobie szkodzi.W dzisiejszych czasch tez to mozemy zaobsewrwować.Książka troszkę mnie rozczarowała,poza częscią poświęconą władzy koscielnej w dobie renesansu,ta była dośc interesująca.

Władza deprawuje wszystkich.Dlatego też w dziejach świata, mamy wiele na to przykładów.Po części wiele przykładów znajdziemy w tej książce.Zdeprawawana władza, nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa,nawet wtedy,gdy w ewidentny sposób sama sobie szkodzi.W dzisiejszych czasch tez to mozemy zaobsewrwować.Książka troszkę mnie rozczarowała,poza częscią poświęconą władzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2050
280

Na półkach: , ,

Sporo sobie po „Szaleństwie władzy” obiecywałam – i chyba niestety zbyt wiele, bo zamknęłam je z uczuciem niedosytu i mocno rozczarowana. Najpierw jednak plusy. Rzecz jest dobrze i wartko napisana, a samo założenie znakomite. Książka niewątpliwie poszerza perspektywę spojrzenia na historię i meandry polityki, ukazuje uniwersalne mechanizmy działania i niezmienność myślenia władzy. Pokazuje pułapki tego myślenia a także jak rzadko i jak mało uczymy się w tym obszarze na własnych błędach. Wiedza i erudycja autorki są tak imponujące, a argumentacja tak spójna i błyskotliwa, że aż onieśmiela i sporo trudu kosztowało mnie określenie, co mnie tak w jej książce uwierało.
Myślę, że przebolałabym wyczuwalne niemal od samego początku lewicowe odchylenie autorki, gdybym miała pewność, że nie wpłynie to na obiektywizm jej ocen jako badacza. Im bardziej jednak opowieść zbliża się do współczesności, tym większym staje się to problemem, a kulminuje w ostatniej części, dotyczącej wojny w Wietnamie. Tutaj Tuchman brnie w zbyt drobiazgowe analizy, zdaje się tracić z oczu zasadnicze założenie książki (a już na pewno sprawia, że traci je czytający),w opis i analizę politycznych mechanizmów zaczyna wplatać tezy wartościujące i polemiczne. Nie sposób wobec tego nie zadać sobie pytania, na ile jest uprawnione zestawianie ze sobą decyzji władzy sprzed tysięcy i setek lat z takimi, które pamięta się samemu i które wciąż angażują emocjonalnie? I których doniosłości i konsekwencji nie sposób jeszcze w pełni ocenić, a tym samym zakwalifikować ich jako „szaleństwa”? Jak bardzo istotne jest to ostatnie pytanie widać dziś dużo wyraźniej niż 33 lata temu, gdy książka się ukazała.

Sporo sobie po „Szaleństwie władzy” obiecywałam – i chyba niestety zbyt wiele, bo zamknęłam je z uczuciem niedosytu i mocno rozczarowana. Najpierw jednak plusy. Rzecz jest dobrze i wartko napisana, a samo założenie znakomite. Książka niewątpliwie poszerza perspektywę spojrzenia na historię i meandry polityki, ukazuje uniwersalne mechanizmy działania i niezmienność myślenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2469
697

Na półkach: ,

Pech chciał, że w tym samym momencie zacząłem czytać dwie książki, które po prostu są nudne i męczyłem je etapami, długo, nie rzadko z dłuższymi przerwami. Nudne do bólu, choć takie nie powinny być. Jedna z nich to „Szaleństwo władzy”. Absolutnie nie można odmówić autorce niesamowicie szerokiej wiedzy. Ilość faktów wymienionych na stronach książki wręcz przytłacza. Nazwiska, daty, miejsca, wypowiedzi… Trzeba wręcz encyklopedycznego umysłu, żeby to wszystko ogarnąć. I może właśnie to jest jednym z powodów mojej niskiej oceny. Dobra książka, jak film Hitchcocka, powinna zaczynać się od trzęsienia ziemi a potem napięcie powinno narastać. Tu nie tylko nie ma trzęsienia ziemi, ale trudno w jakimkolwiek momencie mówić o napięciu.
Książka składa się w pewnym sensie z czterech oddzielnych, połączonych dość luźno wspólną ideą. Dobór przykładów na „szaleństwo władzy” jest subiektywny. Myślę, że autor z innego rejonu geograficznego mógłby bez problemu dobrać liczne przykłady mu bliższe. Wszak historia wszelkich konfliktów to przede wszystkim historia niejednokrotnie absurdalnych posunięć polityków i narodów w imię honoru i urażonej dumy, bo przecież nie oddamy ani guzika. Potem jednak okazuje się, że oddano niemal wszystko i jedyne, co pozostało w dużej ilości to owe guziki. Polski podtytuł „Od Troi do Wietnamu” jest nieprawdziwy i mylący. Nie ma tu absolutnie żadnej ciągłości. Tuchman podejmuje temat zaślepienia władzy wbrew coraz częściej pojawiającym się znakom i ostrzeżeniom, brną w ślepą uliczkę błędnych decyzji doprowadzając siebie a czasem całe społeczeństwo do zguby. Autorka w jednej pracy zawiera cztery takie historie. Najbardziej problematyczna jest historia Troi. Problematyczna o tyle, że – choć Troja faktycznie istniała – historia jej upadku może być jedynie mitem, legenda. Przynajmniej, jeśli chodzi o szczegóły. Co ciekawsze, gdyby nie podstęp Odyseusza, być może Troja wcale by nie padła i to nie Trojańczycy byli by przykładem szaleństwa władzy, ale właśnie Grecy, którzy w obronie honoru ją oblegali latami i wykrwawiali się tylko po to, żeby plamę na owym honorze zmazać. Kto tu więc był szalony? Trojańczycy, którzy przez chwilowe zaślepienie w końcu dali się nabrać napastnikom, czy może jednak szaleństwem było marnotrawienie sił i środków przez oblegających w imię honoru swojego króla? Dostrzegam tu pewną analogię z czwartą częścią o wojnie wietnamskiej, gdzie USA uwikłało się na 20 lat w konflikt, który praktycznie nic nie przyniósł poza utratą prestiżu i setkami tysięcy poległych i rannych. Amerykanie „oblegali” swoją Troję, ale zabrakło Odysa nie tylko dla zwycięstwa, ale choćby dla wyciągnięcia z wojny jakiejkolwiek korzyści. Bo czy Grecy oblegając Troję odnieśli jakąkolwiek korzyść poza zemstą?
Druga cześć to historia rozpasania renesansowych papieży. Jak wiadomo, władza demoralizuje a władza absolutna demoralizuje absolutnie. Temat jest dość dobrze znany. Zaślepienie, hedonizm, rozpusta, zajmowanie się doczesnymi przyjemnościami i masa innych grzechów ówczesnego kościoła katolickiego (nie oszukujmy się, owo szaleństwo nie dotyczyło jedynie samych papieży) doprowadziło do zguby władców Watykanu i w prostej linii do reformacji. Zabrakło mi tu jednak – podobnie, jak w pozostałych częściach – refleksji autorki, na ile takie a nie inne postępowanie władzy było produktem epoki. Czy to nie przypadkiem my sami, z perspektywy czasu wiedząc znacznie więcej niż wiedzieli ówcześni, widzimy szaleńcze mechanizmy władzy prowadzące do zguby a na ile mogli to przewidywać dawni włodarze. Czy rozpusta papiestwa jakoś specjalnie różniła się od pychy i rozpusty włoskich książątek czy innych władców ówczesnej Europy? Na ile często w danym tu i teraz bohaterowie wydarzeń mogli przewidzieć zgubę i odpowiednio wcześniej się wycofać a na ile my z wygodnej perspektywy czasu chętnie pouczamy antenatów.
Trzecia część mówi o tym, jak zadufanie Anglii doprowadziło do utraty zamorskich kolonii i powstania USA. Autorka przyznaje, że obraz od strony osadników w Ameryce i Ojców Założycieli jest na tyle dobrze znany, że temu aspektowi nie będzie poświęcać większej uwagi skupiając się na tym, co działo się w Anglii. Takie podejście – niestety – negatywnie odbiło się na książce. Mamy nudnawe opisy parlamentarnych dyskusji, zakulisowych rozgrywek, ale nie w szerokiej perspektywie a właśnie jednostronnie. Brakuje dynamiki starć politycznych i militarnych. Jedna strona zrobiło to i tamto, druga strona odpowiedziała tak i tak. Wyglądało to trochę tak, jakby autorka opisywała walkę bokserską skupiając się niemal całkowicie na jednym zawodniku i na jednym rejonie ringu po macoszemu traktując drugą stronę walki. Nie neguję dogłębności analizy przypadku i znajomości faktów, ale takie podejście rozłożyło dramatyzm opisywanych wydarzeń na łopatki.
Nie inaczej jest z główną częścią książki zajmującą circa 1/3 objętości. Tuchman koncentruje się niemal całkowicie na reakcjach i postępowaniu amerykańskich polityków na wydarzenia w Wietnamie, praktycznie ignorując zachowania strony drugiej a zwłaszcza mniej lub bardziej oficjalnych sojuszników Hanoi. A przecież w konflikt były zaangażowane tak samo Rosja i Chiny. Bardziej zakulisowo, ale sugerowanie, że to tylko dzięki tytułowemu szaleństwu władzy, na początku Francuzów a potem kolejnych prezydentów USA, wojna w Wietnamie trwała tyle lat to spore naciąganie faktów. Gdyby północ nie miała solidnego wsparcia technicznego ze strony bloku komunistycznego, Hanoi nie było by w stanie opierać się tak długo i w efekcie nie odniosło by tak dużego zwycięstwa. Wojna w Wietnamie przedstawiona jest praktycznie jako rządza władzy USA przeciwko komunistycznemu nacjonalizmowi Ho Chi Minha. Ale niech tam. Można się domyślać, że autorce raczej trudno było by zdobyć – zapewne nadal tajne – dokumenty zakulisowych rozgrywek ZSRR, Chin i Wietnamu Północnego i ich pomniejszych sojuszników. Jeśli jednak ktoś spodziewa się po opowieści Tuchman czegoś na kształt trzymającej w napięciu historii opowiedzianej w doskonałym filmie „Waszyngton za zamkniętymi drzwiami”, tu srogo się zawiedzie. Tu, jak i w pozostałych częściach zabrakło mi sensownej analizy tego, co faktycznie wiedziano, co faktycznie jasno dawało do zrozumienia, że dane postępowanie jest zgubne. W każdym czasie i w każdym państwie znają się ludzie pokroju Kasandry wieszczący zgubę, niezależnie, czy przepowiednia się sprawdzi. Na ile oni swą wiedzę czerpią z analizy dostępnych faktów i z nauki dziejów minionych a na ile z przeczucia, tego w książce nie uświadczy. Historia Troi, renesansowego papiestwa, amerykańskich kolonii Anglii czy Wietnamu mogły potoczyć się zupełnie inaczej niż się potoczyły. Czy jednak wynikało by to z mądrości władców, czy jeszcze większego szaleństwa, pozostaje w zakresie gdybologii stosowanej.
Jeśli ktoś jest mocno zainteresowany konkretnym okresem w dziejach, na pewno powinien sięgnąć do odpowiedniej fragmentów książki, bo może tam znaleźć sporo informacji. Ale jako całość książka jest monotonna i męcząca. Wielokrotnie przerywałem lekturę na dłużej i wracałem bez poczucia, że muszę przy powrocie cofać się o więcej niż kilka stron, żeby odzyskać utracony wątek.

Pech chciał, że w tym samym momencie zacząłem czytać dwie książki, które po prostu są nudne i męczyłem je etapami, długo, nie rzadko z dłuższymi przerwami. Nudne do bólu, choć takie nie powinny być. Jedna z nich to „Szaleństwo władzy”. Absolutnie nie można odmówić autorce niesamowicie szerokiej wiedzy. Ilość faktów wymienionych na stronach książki wręcz przytłacza....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    250
  • Przeczytane
    69
  • Posiadam
    13
  • Teraz czytam
    5
  • Historia
    4
  • Ulubione
    2
  • Popularnonaukowe
    2
  • Historyczne
    2
  • Ameryka
    1
  • Azja Wschodnia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szaleństwo władzy


Podobne książki

Przeczytaj także