Film bardzo mi się podobał. Czekam jeszcze na ostatnią cześć "Kosogłosa" - chętnie zobaczę ją w kinie. Ale książka jest najlepsza ! Jest w niej tyle szczegółów, jej klimat i opis przeżyć bohaterów są bezcenne. Żaden film nie jest w stanie tego pokazać ani wywołać takich uczuć jak po przeczytaniu książki.

Film bardzo mi się podobał. Czekam jeszcze na ostatnią cześć "Kosogłosa" - chętnie zobaczę ją w kinie. Ale książka jest najlepsza ! Jest w niej tyle szczegółów, jej klimat i opis przeżyć bohaterów są bezcenne. Żaden film nie jest w stanie tego pokazać ani wywołać takich uczuć jak po przeczytaniu książki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Osobiście ? Zaczęłam czytać książkę,najpierw oglądając az 10 minut filmu, film mnie nie porwał, książka po kilku stronach mnie nie porwała. Wrociłam do książki z jakiś tydzień temu i po przetrwaniu tych kilku stron czytało mi się świetnie. Aczkolwiek film.. Do teraz mam uraz, że obejrzałam film przed czytaniem kolejnych częsci. Raz, że wyobraźnia lepiej dobrała sobie aktorów, dwa film a fabuła książki. Jak zwykle coś się zgadzało coś nie. Ubolewam nad poucinaniem fajnych momentów, jak chocby momentu z ruda sluzaca, sceny w jaskini jak Katniss usypia Peete zeby isc na uczte czy momentu ogloszenia ze zginal Thresh.. Filmem jestem zawiedziona ale ksiazke polecam :)

Osobiście ? Zaczęłam czytać książkę,najpierw oglądając az 10 minut filmu, film mnie nie porwał, książka po kilku stronach mnie nie porwała. Wrociłam do książki z jakiś tydzień temu i po przetrwaniu tych kilku stron czytało mi się świetnie. Aczkolwiek film.. Do teraz mam uraz, że obejrzałam film przed czytaniem kolejnych częsci. Raz, że wyobraźnia lepiej dobrała sobie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

"So you're here to make me look pretty?"
"I'm here to help you make an impression."


No właśnie… Było całkiem pretty, ale zabrakło mi tego “impression”. Przez cały seans miałam wrażenie, że widzę zlepek posklejanych scenek z książki, które z resztą nawet płynnie w siebie nie wchodziły. Starałam się wczuć w film z perspektywy osoby, która nie czytała książki i ... jestem przerażona. Z akcji najczęściej kompletnie nie da się wczytać kontekstu, nie mówiąc już o zależnościach między postaciami czy symbolice, której niezwykle mi brakowało. Gdybym nie była zajadłą fanką, w życiu nie zorientowałabym się o co chodzi (nie licząc głównego wątku). Przykładem jest np. dwójka kolegów siedzących w kinie obok mnie, gdzie jeden tłumaczył drugiemu każdy pojedynczy moment, gdyż przeczytał książkę.
Ruchy kamery z perspektywy biegnącego, czy brak podkładu muzycznego w niektórych scenach, nadawały całości ten niewielki efekt realizmu, aczkolwiek oba te zabiegi po jakimś czasie stawały się już męczące. Np. podczas wylosowanie Prim na dożynkach. Nie mówię, że ma tam zaraz zacząć grać orkiestra dęta, nie... Ale ten efekt, który był w trailerze, coś w stylu miarowego „Bum! Bum! Bum!” byłby jak najbardziej odpowiedni moim zdaniem. Opuścili trochę akcji (np. nie wprowadzenie postaci Madge, czy „legalnej” pamiątki z dystryktu), aczkolwiek nie mam nic przeciwko z racji ograniczeń czasowych. Jedynie pojawienie się zmiechów mnie boli, gdyż mimo, iż sama scena nie ma sobie nic do zarzucenia, nie ma w niej tego chorego dramatyzmu, który nadawały mu oczy i włosy umarłych trybutów. Sądzę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby podzielenie filmu na dwie części -> przed Igrzyskami i Podczas Igrzysk. Dało by to więcej czasu na wyjaśnienie niewyjaśnionych prawidłowości zachodzących w Panem, całego systemu i sytuacji ogólnej, a także dogłębniejszego przedstawienia relacji między bohaterami, na które w oficjalnym filmie nie mogłam patrzeć (np. taki Cinna. Zaufała mu... bo tak? Albo Peeta: nawet słowem nie wspomnieli, że Katniss udawała miłość do samego końca – bardzo brakowało mi tej sceny). A nawet jeśli chcieli zmieścić się w tej jednej części: odbiór bardzo ułatwiło by pojawienie się myśli Katniss, która w oryginale właśnie w ten sposób przedstawia nam.. no.. wszystko. Byłby to głos narracyjny „z nieba”. Taki, jak np. w przypadku Zmierzchu (apropos, czy ten jakże złowieszczy odwrót Snowa nie przypominał wam zakończenia pierwszej części sagi i odejścia Victorii?).
Ale już się tego nie odwróci, więc pomijam temat.
Brak wyznania Gale’a, który dość oburzył mnie w scence, która pojawiła się przed premierą, został zastąpiony wymownymi fragmentami gdy oglądał Katniss na arenie, więc nie narzekam. Sam chłopak bardzo podpadł mi za to grą aktorską, aczkolwiek (na szczęście) nie miał wiele do gadania.
Za to reszta... Jen, Jose i ekipa. Cud, miód i orzeszki! Pięknie wszystko odegrali (nie licząc Cinny). Szczególnie jednak ta dwójka. Spisali się genialnie.
Zaniepokoiła mnie za to zbyt szybka przemiana Haymitcha na „dobrego tatusia”, brakowało mi ich dogryzek, aczkolwiek to kwestia czasu, o czym już wspominałam.
Podobały mi się za to: „Abrahams daughter” przy napisach. Klimat piosenki świetnie wpasował się w kompozycję filmu. Bardziej, niż tego oczekiwałam i cieszę się niezmiernie, że to właśnie ten utwór wybrali. Do tego pożar lasu, bunt w jedenastce, śmierć Rue, wejście na arenę, atak os gończych, pierwszy atak miecha (myślałam, że padnę na zawał), walka z Cato na rogu – sympatycznie zrobione sceny. Nie podobali mi się też zawodowcy. Mimo, iż aktorów dobrali trafnie, to ich zachowanie było sztuczne (Cato i Glimmer? Proszę...).
Kapitol wyobrażałam sobie nieco inaczej (chodzi mi o wnętrza pomieszczeń), ale po za tym był jak najbardziej w porządku.
Ah! Do mojej listy narzekań mogę dołączyć jeszcze bardzo niewprawne tłumaczenie (Karierowcy? Błyskotka? Cud? – koleś chyba książki nie miał w rękach) no i... ta muzyka. Nie daje mi spokoju. ;( Gdy już się pojawiała – była kiepska. I nie w tych momentach co trzeba. Ale nic już z tym nie zrobimy.
Film w całości przypominał mi dobrze zrobiony FanMade, które możemy czasem oglądać na Youtube. Z jednej strony podobało mi się to, gdyż dodawało mu to pewnego rodzaju sztucznej autentyczności, lecz z drugiej – odejmowało emocjonalności. Nie zawsze wystarczy zrobić odpowiednią minę, żeby poczuć klimat sytuacji.
Moim zdaniem NIE WYKORZYSTALI POTENCJAŁU KSIĄŻKI, choć był ogromny i wystarczyło po niego sięgnąć.

Troszkę się rozpisałam? 0.0

"So you're here to make me look pretty?"
"I'm here to help you make an impression."


No właśnie… Było całkiem pretty, ale zabrakło mi tego “impression”. Przez cały seans miałam wrażenie, że widzę zlepek posklejanych scenek z książki, które z resztą nawet płynnie w siebie nie wchodziły. Starałam się wczuć w film z perspektywy osoby, która nie czytała książki i ... jestem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jak wrażenia po filmie?
Moim zdaniem nie jest źle. Wiadomo, że nie wszystko się zgadza, coś tam wycieli i przerobili, ale generalnie efekt jest całkiem niezły. Jeśli chodzi o głównych bohaterów - nie mam się do czego przyczepić. Może nie do końca tak sobie wyobrażałam ich wygląd, ale nadrabiają grą aktorską. Są przekonywujący, nie da się im nic zarzucić. Ba, sa tak wiarygodni, że czytając trzecią część książki widziałam przed oczami właśnie ich. Cinna, Effie - genialni. Brakowało mi natomiast czegoś w relacjach Katniss i Peeta, nie potrafię tego dokładnie określić, ale coś jakby nie do końca zagrało - sądzę, że to raczej wina scenariusza. Chodzi mi o to, że nie było okazji pokazać motywów Katniss, w filmie widzimy ich relacje jako czystą, zimną kalkulacje, natomiast w książce to nie było takie proste.
Podsumowując, wiadomo jak to jest przy ekranizacjach - nie każdego da się uszczęśliwić, ale efekt jest całkiem zadowalający.

Najbardziej się boję tej komercyjnej otoczki - piórniczków, zeszytów i worków na wf. Boję się, że w pewnym momencie Hunger Games będzie wyskakiwać na nas z lodówki. Stanie się kolejnym "hitem" po Twilight.

Jak wrażenia po filmie?
Moim zdaniem nie jest źle. Wiadomo, że nie wszystko się zgadza, coś tam wycieli i przerobili, ale generalnie efekt jest całkiem niezły. Jeśli chodzi o głównych bohaterów - nie mam się do czego przyczepić. Może nie do końca tak sobie wyobrażałam ich wygląd, ale nadrabiają grą aktorską. Są przekonywujący, nie da się im nic zarzucić. Ba, sa tak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Odniosłam podobne wrażenie. Szczególnie zdziwił mnie las, do którego Katniss i Gale uciekali na polowania. Przedstawiony w zwiastunie krajobraz robi wrażenie, wydaje się zbyt piękny jak na 12 dystrykt. Ale już widok dzieci z dwunastki na placu przed losowaniem wg mnie wyglądają bardzo "igrzyskowo".

Odniosłam podobne wrażenie. Szczególnie zdziwił mnie las, do którego Katniss i Gale uciekali na polowania. Przedstawiony w zwiastunie krajobraz robi wrażenie, wydaje się zbyt piękny jak na 12 dystrykt. Ale już widok dzieci z dwunastki na placu przed losowaniem wg mnie wyglądają bardzo "igrzyskowo".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

O, nawet nie wiedziałam, że ma powstać film. Na razie, patrząc na zwiastun, mogę powiedzieć tylko tyle, że wszystko inaczej niż sobie wyobrażałam. Od bohaterów po scenerię. Podczas czytania wszystko wyobrażało mi się bardziej szare, mroczne i ponure, tu tego jakoś nie widzę.

O, nawet nie wiedziałam, że ma powstać film. Na razie, patrząc na zwiastun, mogę powiedzieć tylko tyle, że wszystko inaczej niż sobie wyobrażałam. Od bohaterów po scenerię. Podczas czytania wszystko wyobrażało mi się bardziej szare, mroczne i ponure, tu tego jakoś nie widzę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Za miesiąc na ekranach kin pojawi się kinowa wersja Igrzysk Śmierci Suzanne Colins. Czego się spodziewacie po tej produkcji? Na jednym z forów (na youtube) spotkałam się z obawą,że jeśli film odniesie sukces to czeka nas plaga piórniczków, kubeczków, plecaczków, serweteczek i co tam jeszcze z bohaterami filmu (jak to było w przypadku Harrego Pottera, Zmierzchu i innych serii dla młodzieży) Szczerze też się tego boję, bo fabuła Igrzysk jest dużo bardziej poważna niż historia chłopca który zostaje czarodziejem czy dziewczyny,która zostaje wampirem... Film został nawet zaliczony do kategorii dramatu, myślicie, że grozi mu ta komercyjna otoczka? I czy będzie Wam to przeszkadzało?
Poniżej zwiastun:
http://www.youtube.com/watch?v=TTvi9xco3Cw

Za miesiąc na ekranach kin pojawi się kinowa wersja Igrzysk Śmierci Suzanne Colins. Czego się spodziewacie po tej produkcji? Na jednym z forów (na youtube) spotkałam się z obawą,że jeśli film odniesie sukces to czeka nas plaga piórniczków, kubeczków, plecaczków, serweteczek i co tam jeszcze z bohaterami filmu (jak to było w przypadku Harrego Pottera, Zmierzchu i innych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej