Moim zdaniem ta "lekka" książeczka ("Krzyżacy") powinna zostać na liście lektur. W porównaniu do innych książek męczonych w szkołach, tomiszcze Sienkiewicza miało ciekawą fabułę oraz mocno zarysowane tło historyczne. Mam wrażenie, że gimnazjaliści narzekają na nie tylko dlatego, że nie jest najcieńsze (podobnie jest z "Lalką"). Denerwujące może być jeszcze duże nagromadzenie archaizmów, no ale w końcu książki są między innymi po to, by rozwijać nasze słownictwo. Naprawdę są gorsze lektury niż "Krzyżacy"... Choćby "Granica" albo "Król Edyp".

Moim zdaniem ta "lekka" książeczka ("Krzyżacy") powinna zostać na liście lektur. W porównaniu do innych książek męczonych w szkołach, tomiszcze Sienkiewicza miało ciekawą fabułę oraz mocno zarysowane tło historyczne. Mam wrażenie, że gimnazjaliści narzekają na nie tylko dlatego, że nie jest najcieńsze (podobnie jest z "Lalką"). Denerwujące może być jeszcze duże...

Czytelnictwo w Polsce jest tragiczne, gdyż nauczyciele od szkoły podstawowej potrafią zniechęcić dzieci do czytania. Poza tym lektury są przymusem, czymś co trzeba przeczytać i nie ma się na to ochoty.
Poza tym każdy inaczej kojarzy czytanie książek. Dla większości osób nie jest to fajny relaks, tylko przymus konieczny. A, szkoda.
Nauczyciele mają duży wpływ na to czy uczeń potem po skończeniu szkoły weźmie książkę do ręki i ją przeczyta. A potem zdziwienie, że mamy tak drastycznie ukazane wyniki.
Oczywiście są wyjątki, czyli osoby, które lubią czytać i lektury ich nie odstraszyły.

Czytelnictwo w Polsce jest tragiczne, gdyż nauczyciele od szkoły podstawowej potrafią zniechęcić dzieci do czytania. Poza tym lektury są przymusem, czymś co trzeba przeczytać i nie ma się na to ochoty.
Poza tym każdy inaczej kojarzy czytanie książek. Dla większości osób nie jest to fajny relaks, tylko przymus konieczny. A, szkoda.
Nauczyciele mają duży wpływ na to czy...

biorę 50 chętnych ludzi - pewnie za kasę, i podstawie tego wnioskują jak cała polska czyta

biorę 50 chętnych ludzi - pewnie za kasę, i podstawie tego wnioskują jak cała polska czyta

Czesi od czasu Bitwy pod Białą Górą zostali mocno zniemczeni. Ich czeską szlachtę zastąpiła szlachta z Niemiec. Zobacz ile czytają ludzie w krajach kultury niemieckiej. Czesi będą mieć podobny poziom czytelnictwa.Inna sprawa to mocno zlaicyzowane społeczeństwo.Otwartość światopoglądowa, która z tego wynika też podnosi poziom czytelnictwa w stosunku do Polski. Z ilością polemik i różnych opinii idzie większa ilość różnych publikacji, książek, które dotyczą dyskusyjnych bądź kontrowersyjnych kwestii.

Czesi od czasu Bitwy pod Białą Górą zostali mocno zniemczeni. Ich czeską szlachtę zastąpiła szlachta z Niemiec. Zobacz ile czytają ludzie w krajach kultury niemieckiej. Czesi będą mieć podobny poziom czytelnictwa.Inna sprawa to mocno zlaicyzowane społeczeństwo.Otwartość światopoglądowa, która z tego wynika też podnosi poziom czytelnictwa w stosunku do Polski. Z ilością...

@femmeNikita26
Z drugą częścią absolutnie się zgadzam. To o otwartości światopoglądowej, laicyzacji etc. Natomiast co do "zniemczenia" to popełniasz poważny błąd myślowy, za który Czesi by się mocno obrazili. Kraje kultury niemieckiej to jedno a zniemczenie to coś zupełnie innego. Sama piszesz o "zastąpieniu" (cóż za łagodny eufemizm na nazwanie masowego wymordowania) szlachty czeskiej niemiecką. Ale co to ma do rzeczy? Przede wszystkim można by polemizować, czy szlachta niemieckojęzyczna jest szlachtą niemiecką. Być może w XVII wieku trudno było rozróżnić pomiędzy szlachtą habsburską z Austrii a pruską/niemiecką, ale jednak to nie było to samo. W Polsce nie było szlachty? Nie było rodów magnackich, których biblioteki mogły by zawrócić w głowie? Braniccy, Czartoryscy, Zamoyscy… To, o czym piszesz można odnieść co najwyżej do wynarodowienia, do zniszczenia narodowej kultury, zniszczenia języka. Czesi: 300 lat zaborów, my o połowę mniej! Nasze nieszczęście polegało głównie na tym, że byliśmy pod trzema zaborami, Czesi pod jednym. Czy my nie podlegaliśmy germanizacji czy rusyfikacji tak jak Czesi półtora wieku wcześniej „habsburgizacji”? Fakt, że nie mogliśmy czytać w języku narodowym nie znaczy, że nie mogliśmy czytać w ogóle. Nieśmiało zaznaczę, że w XIX wieku Galicja (Kraków ze Lwowem) były naszymi ośrodkami kultury porównywalnymi z czeską Pragą. Wracając do zastępowania czy niezastępowania szlachty… Stosując bardziej współczesne nazewnictwo można mówić co najwyżej o zastąpieniu czeskiej szlachty (ale tez morawskiej) szlachtą austriacką. Zresztą owa szlachta miała bardzo międzynarodowe korzenie, bo nie brakowało rodów wywodzących się z Anglii, Francji czy Szkocji. Tyle, że to, co znajdowało się w bibliotekach mniej lub bardziej zamożnych rodów szlacheckich i tak nie było dostępne plebsowi. Odnoszę wrażenie, że zbyt często na dawne czasu nakładamy wyobrażeniową kalkę czasów nam współczesnych, jakby kiedyś tak, jak dzisiaj, praktycznie każdy mógł sobie pozwolić na książkę i każdy potrafił czytać. Myślę, że - co Carmel gdzieś nadmienił - główną przyczyną większego upowszechnienia czytelnictwa w Czechach było znacznie silniejsze rozwinięcie ekonomiczne mieszczaństwa w porównaniu z Polską. W XIX wieku w Czechach czy na Morawach praktycznie każde małe miasteczko to był jakiś przemysł. A owe miasteczka nie były oddzielone od siebie dziesiątkami kilometrów pól i lasów. Można było w pół dnia pieszo pójść do innego miasta i wrócić. Przemysł wymaga jakiegoś wykształcenia a wykształcenie to umiejętność czytania. W Polsce nawet na początku XX wieku większość ludności to byli chłopi i do tego w znaczniej mierze bardzo biedni chłopi o wysokim procencie analfabetyzmu.
Tyle, że te zaszłości mogą co najwyżej być pewną podstawą różnic w rozwoju szeroko rozumianej kultury słowa pisanego, ale nie da się tym tłumaczyć tak wielkich różnic obecnie. Od drugiej wojny nasze kraje - cokolwiek by tu mówić - historię miały dość podobną. Możemy się licytować, kto był bardziej zniszczony, komu więcej wybito inteligencji, gdzie komuna była gorsza i dłuższa etc. Szale mogą się przechylać raz na polską, raz na czeską stronę. Tylko, że od wojny minęły ponad trzy pokolenia...

@femmeNikita26
Z drugą częścią absolutnie się zgadzam. To o otwartości światopoglądowej, laicyzacji etc. Natomiast co do "zniemczenia" to popełniasz poważny błąd myślowy, za który Czesi by się mocno obrazili. Kraje kultury niemieckiej to jedno a zniemczenie to coś zupełnie innego. Sama piszesz o "zastąpieniu" (cóż za łagodny eufemizm na nazwanie masowego wymordowania)...

A tak poza tym, ja mam teraz dużą bibliotekę - mieszkam z rodzicami. Moi znajomi, którzy mieszkają sami, jeszcze nie założywszy własnych rodzin, mają tych książek znacznie mniej. Część osób nie będzie przenosić swoich książek do mieszkań tymczasowych/mniejszych, nie zależy im na książkach, których już nie czytają.
Poza poza tym, e-booki

A tak poza tym, ja mam teraz dużą bibliotekę - mieszkam z rodzicami. Moi znajomi, którzy mieszkają sami, jeszcze nie założywszy własnych rodzin, mają tych książek znacznie mniej. Część osób nie będzie przenosić swoich książek do mieszkań tymczasowych/mniejszych, nie zależy im na książkach, których już nie czytają.
Poza poza tym, e-booki

Ja tam zawsze lubiłem "Pana Tadeusza", "Zemstę" i inne lektury, bo po prostu są świetne. Ale z autopsji wiem, że większość klasy lektur nie czyta (mniej więcej połowa tej większości zadowala się streszczeniami), a tej reszcie, czytającej książki nałożone przez ministerstwo, podobają się wówczas, gdy pyta o to polonistka. Na przerwach mają o klasyce zgoła odmienne zdanie.

Panuje w moim środowisku przekonanie, że literatura na nic się w życiu nie przyda, więc szkoda marnować na nią czas. Ale to chyba normalne i wszystkim przejdzie, bo o przedmiotach, które nie są nazbyt lubiane, klasa wyraża się w taki sam sposób. Stosunek do książek – mówię tu ogólnie, bo do lektur większość ma taki sam, negatywny, stosunek – zależy od tego, jak z powieścią "obchodzą się" autorytety i osoby ze środowiska. U mnie w klasie na przykład ostatnio wyrobił się trend na czytanie, kilka osób przynosi od czasu do czasu książkę do szkoły i czyta na przerwach (a nawet na lekcjach :)). Zwykle jest to fantastyka, powieści młodzieżowe. Raczej nikt nie sięga po klasykę, wątpię więc, żeby lektury szkolne zachęciły do czytania więcej niż kilku indywiduów. Na czytelnictwo ma przede wszystkim wpływ stosunek otoczenia do lektur. :)

Ja tam zawsze lubiłem "Pana Tadeusza", "Zemstę" i inne lektury, bo po prostu są świetne. Ale z autopsji wiem, że większość klasy lektur nie czyta (mniej więcej połowa tej większości zadowala się streszczeniami), a tej reszcie, czytającej książki nałożone przez ministerstwo, podobają się wówczas, gdy pyta o to polonistka. Na przerwach mają o klasyce zgoła odmienne zdanie.

...

Nic dodać, nic ująć. Możemy dzielić zapałkę na czworo i rozdrabniać się w niuansach, ale to wszystko. Sedno swoimi, albo cudzymi (cytaty) przekazałeś. I to jest smutne. Nie, że przekazałeś, tylko wnioski, konstatacje, które z tego wszystkiego płyną. Zwłaszcza to z elektroniką. Widzę to również po sobie, choć względnie mało (dorastałem bez elektroniki i młodość zjadłem tez bez niej), ale patrząc po młodych ludziach w pociągu czy autobusie i - niestety - na mojego pełnoletniego od pewnego czasu syna, który - do jasnej cholery - wychował się w domu zawalonego książkami a i u dziadków całkiem dużo ich widział. Przydałby się światu jakiś reset. A co by się stało, gdyby tak na kwartał pierdyknął jakiś piorun w internet, w te wszystkie facebooki i nawet w LC ;-) Może ludzie zaczęli by czytać i zauważać innych? Na jak długo? A może tak ogłosić jakiś miesiąc miesiącem bez mediów elektronicznych? Przecież każda religia ma jakiś post, nie?

Nic dodać, nic ująć. Możemy dzielić zapałkę na czworo i rozdrabniać się w niuansach, ale to wszystko. Sedno swoimi, albo cudzymi (cytaty) przekazałeś. I to jest smutne. Nie, że przekazałeś, tylko wnioski, konstatacje, które z tego wszystkiego płyną. Zwłaszcza to z elektroniką. Widzę to również po sobie, choć względnie mało (dorastałem bez elektroniki i młodość zjadłem tez...

"Czemu ludzie nie czytają?
BO IM SIĘ TO NIE OPŁACA"

?SYNTAX ERROR

No pardon, a oglądanie seriali im się opłaca?
A na to czas mają, prawda?

BTW - "Jeśli ktoś dorasta już w erze smartfona, dysponuje tak wielką pokusą do rozpraszania się natłokiem nieistotnych informacji, których uzależniony mózg potrzebuje coraz więcej, że do książki nie sięgnie." Ja mam, żona ma, córka ma. Wszyscy czytamy.

"Czemu ludzie nie czytają?
BO IM SIĘ TO NIE OPŁACA"

?SYNTAX ERROR

No pardon, a oglądanie seriali im się opłaca?
A na to czas mają, prawda?

BTW - "Jeśli ktoś dorasta już w erze smartfona, dysponuje tak wielką pokusą do rozpraszania się natłokiem nieistotnych informacji, których uzależniony mózg potrzebuje coraz więcej, że do książki nie sięgnie." Ja mam, żona ma, córka...

@PanHeT
Masz rację w połowie ;-)
Może seriale nie są najlepszym przykładem, ale jednak typowy film zajmuje znacznie mniej czasu niż książka, więc jest "zysk" czasowy. A poza tym, co już było przynajmniej pośrednio powiedziane, czytanie tekstu angażuje nie tylko oczy, ale całą wyobraźnie, inaczej angażuje mózg. Oglądanie filmów angażuje przede wszystkim oczy, dużej wyobraźni nie trzeba, bo tę przejmuje obraz filmu. A w przypadku głupawawych seriali to w ogóle można wyłączyć myślenie. Masz więc zysk w postaci nieprzemęczonych synaps ;-)
A co do dorastania ze smatfonem... może słowa w cytacie należało by inaczej napisać. Cytatowy "ktoś" jest pewnym uogólnieniem statystycznym. A Ty piszesz o zachowaniu konkretnej osoby, czyli Ciebie i Twojej rodziny.

@PanHeT
Masz rację w połowie ;-)
Może seriale nie są najlepszym przykładem, ale jednak typowy film zajmuje znacznie mniej czasu niż książka, więc jest "zysk" czasowy. A poza tym, co już było przynajmniej pośrednio powiedziane, czytanie tekstu angażuje nie tylko oczy, ale całą wyobraźnie, inaczej angażuje mózg. Oglądanie filmów angażuje przede wszystkim oczy, dużej...

Cytatowy "ktoś" jest pewnym uogólnieniem statystycznym. - ale to krzywdzące uogólnienie moim zdaniem. Tak samo jak twierdzenie, że dzieci nic nie robią, tylko z nosami w smartfonach siedzą. Ja często bywam z córką na różnych placach zabaw - hordy dzieciaków biegają i nikt się w smartfona nie patrzy.

Cytatowy "ktoś" jest pewnym uogólnieniem statystycznym. - ale to krzywdzące uogólnienie moim zdaniem. Tak samo jak twierdzenie, że dzieci nic nie robią, tylko z nosami w smartfonach siedzą. Ja często bywam z córką na różnych placach zabaw - hordy dzieciaków biegają i nikt się w smartfona nie patrzy.

@PanHeT
Może to kwestia poziomu przewrażliwienia ;-) Statystyczne uogólnienie jest tylko i wyłącznie uogólnieniem. Nie piętnuje, nie stygmatyzuje. Jeśli "ktoś" konkretny czuje się urażony to jego problem, tak sądzę. Chodziło mi tylko o zwrócenie uwagi na to, że pisząc upraszczamy nieco wypowiedzi powołując się na owego "ktosia" statystycznego bez konkretnego wskazywania, że to Kowalski czy Wiśniewska. I trzeba mieć ciągle tę świadomość. Stygmatyzuje czy krzywdzi dopiero wtedy, kiedy taki jest nasz cel. Mogę uogólnić, że Polacy nie czytają książek i każdy (lub prawie każdy ;-) ) wie, że są wyjątki, że są książkoholicy etc. Ale nie zmienia to faktu, że przez rok 90% populacji Polski (z wyłączeniem niemowlaków i starców) ma kontakt z książką żaden lub marginalny.
Jeśli nazwiesz mnie pijusem czy alkoholikiem to się obrażę, co jednak nie zmieni wymowy faktu, że każdy Polak pije rocznie ponad 8 litrów czystego spirytu. I ja i Ty też :D I każdy niemowlak i starzec.

@PanHeT
Może to kwestia poziomu przewrażliwienia ;-) Statystyczne uogólnienie jest tylko i wyłącznie uogólnieniem. Nie piętnuje, nie stygmatyzuje. Jeśli "ktoś" konkretny czuje się urażony to jego problem, tak sądzę. Chodziło mi tylko o zwrócenie uwagi na to, że pisząc upraszczamy nieco wypowiedzi powołując się na owego "ktosia" statystycznego bez konkretnego wskazywania, że...

"każdy Polak pije rocznie ponad 8 litrów czystego spirytu. I ja i Ty też" - hmmm... A mogę to z czymś rozrobić? ;)

"każdy Polak pije rocznie ponad 8 litrów czystego spirytu. I ja i Ty też" - hmmm... A mogę to z czymś rozrobić? ;)

Jasne że tak :D I rozłoż trochę w czasie ;)

Jasne że tak :D I rozłoż trochę w czasie ;)

No i widzisz. Ten brak czytelnictwa też można by tak rozłożyć. Od 8 rano nie czytałem żadnej książki i dziś na to nie będę czasu mieć. A więc dzisiaj mam swój udział w nie-czytających ;)

No i widzisz. Ten brak czytelnictwa też można by tak rozłożyć. Od 8 rano nie czytałem żadnej książki i dziś na to nie będę czasu mieć. A więc dzisiaj mam swój udział w nie-czytających ;)

@PanHeT
Ponieważ na forum LC nie postępujemy jak kompilatory kodu, to na szczęście moje sformułowanie było odebrane przez większość zgodnie z intencjami, czyli w pełnej wersji byłoby:

"Czemu ludzie nie czytają?
BO CZYTANIE IM SIĘ NIE OPŁACA"

Generalnie proponuje, byś nie traktował zdań jak predykaty. Sam staram się pisać bardziej literacko, niż formalnie.

Też mam smartfony i czytam. Ale czy jestem niespójny ze sobą? Uważam, że smartfony więcej czasu nam pochłaniają, niż to miało miejsce 15 lat temu (bo ich wtedy jeszcze nie było). Skoro długość doby nie zmienił się w te 15 lat (co najwyżej jakieś mikrosekundy), to na książki pozostaje mniej czasu.

Tak bardziej życiowo, moje uwagi o nastolatkach i telefonach wynikały z obserwacji tego, co robi młodzież w środkach komunikacji miejskiej. Zdecydowanie więcej osób widziałem czytujących książki w paryskim metrze, niż polskich pociągach.

Statystyka poprawnie zrobiona nie może krzywdzić, tylko ludzie złą interpretacją wyników.

Jak działa statystyka?

Skoro wychodzi, że 2/3 nic nie przeczytało w rok (mniej więcej), a ty byś wiedział, że w twojej okolicy (np. 100 tysięczne miasto) 33 tysiące na pewno czyta, to z DUŻYM prawdopodobieństwem, z pozostałych 66 tysięcy ZDECYDOWANA WIĘKSZOŚĆ NIE CZYTA NIC.

Podobnie jest z niezrozumieniem innego faktu. Jakim cudem ktoś nie został nigdy pytany w ankiecie, a wyniki jakieś są? Stąd można by zarzucać, że są nieobiektywne (gdzieś to padło na tym forum). Policzmy, tak zgrubnie.
Niech ankieta jest robiona przez BN od 16-tu lat i za każdym razem losowo wybrano 3000 osób.
Niech badanie dotyczy tylko 25 milionów Polaków. Zgrubne prawdopodobieństw (bez szczegółów, czy losowanie ze zwracaniem, czy próbka losowa, itd), że ktoś będzie odpytany o czytelnictwo, wychodzi:

16x3000/25000000=0,0019...

Czyli prawdopodobieństwo, że ankieter do kogoś w ciągu ostatnich 16-lat trafił wynosi poniżej 0,2%.
To mało. Stąd, w najbliższym czasie nie spodziewam się wizyty w związku z badaniem czytelnictwa.

pozdrawiam
Carmel

@PanHeT
Ponieważ na forum LC nie postępujemy jak kompilatory kodu, to na szczęście moje sformułowanie było odebrane przez większość zgodnie z intencjami, czyli w pełnej wersji byłoby:

"Czemu ludzie nie czytają?
BO CZYTANIE IM SIĘ NIE OPŁACA"

Generalnie proponuje, byś nie traktował zdań jak predykaty. Sam staram się pisać bardziej literacko, niż formalnie.

Też mam...

No pardon, ale dalej będe upierać się, że stwierdzenie
""Czemu ludzie nie czytają?
BO CZYTANIE IM SIĘ NIE OPŁACA""
jest fałszywe. Vide seriale czy choćby wspominane smartfony. Mazanie palcem po ekranie też kasy nikomu nie przynosi, a jednak to robią.
Co do ankiet - pozwolę sobie nieśmiało przypomnieć, ze na takiej samej zasadzie powstały ankiety, w których prezydent Komorowski miał piastować urząd kolejne 4 lata.

No pardon, ale dalej będe upierać się, że stwierdzenie
""Czemu ludzie nie czytają?
BO CZYTANIE IM SIĘ NIE OPŁACA""
jest fałszywe. Vide seriale czy choćby wspominane smartfony. Mazanie palcem po ekranie też kasy nikomu nie przynosi, a jednak to robią.
Co do ankiet - pozwolę sobie nieśmiało przypomnieć, ze na takiej samej zasadzie powstały ankiety, w których prezydent...

Ale nie chodzi tutaj o opłacalność finansową, a życiową, społeczną.
Seriale zaspakajają ludzką potrzebę obcowania z opowieścią (sama tego nie wymyśliłam, zasłyszane, ale uważam za prawdopodobne) a smartfony potrzebę kontaktu z innymi ludźmi.

Co do ankiet - o ile pamiętam sondaże wyborcze oparte są o grupę około 1000 ankietowanych, tutaj było 3000 respondentów. Już sama wielkość próbki populacji zmniejsza ryzyko błędu.

Ale nie chodzi tutaj o opłacalność finansową, a życiową, społeczną.
Seriale zaspakajają ludzką potrzebę obcowania z opowieścią (sama tego nie wymyśliłam, zasłyszane, ale uważam za prawdopodobne) a smartfony potrzebę kontaktu z innymi ludźmi.

Co do ankiet - o ile pamiętam sondaże wyborcze oparte są o grupę około 1000 ankietowanych, tutaj było 3000 respondentów. Już sama...

@Zuba
Może się myślę, ale wydaje mi się, że w przypadku sondażu wyborczego na "próbkowanych" wpływa relatywnie mniejsza ilość zmiennych. Oczywiście można wykazywać, że na przykład ludzie młodsi wolą kandydata młodszego a kobiety przystojniejszego etc., ale generalnie wybór jest niemal zerojedynkowy. Albo A, albo B.
Na pewno czysto statystycznie próba 3000 jest lepsza niż 1000 ale czy wobec bardzo dużego zróżnicowania w populacji ludzkiej jest to próbka wystarczająca wiarygodna? Nie wiem. Po prostu mam pewne wątpliwości. Na czytelnictwo wpływa chyba znacznie więcej zniuansowanych zmiennych, niż na wybory polityczne. Na pewno próbka 10000 czy 30000 była by lepsza. Czy jednak wyniki by się bardziej zmieniły niż o 1-2 punty procentowe? Nie jestem pewien. Czy wynik, który by pokazał, że czytających powyżej 6 tytułów jest nie 10% a 12% coś by specjalnie zmieniło w wymowie ogólnej ankiety? Chyba nie.

@Zuba
Może się myślę, ale wydaje mi się, że w przypadku sondażu wyborczego na "próbkowanych" wpływa relatywnie mniejsza ilość zmiennych. Oczywiście można wykazywać, że na przykład ludzie młodsi wolą kandydata młodszego a kobiety przystojniejszego etc., ale generalnie wybór jest niemal zerojedynkowy. Albo A, albo B.
Na pewno czysto statystycznie próba 3000 jest lepsza niż...

Statystyka poprawnie przeprowadzona składa się z dobrze przemyślanego celu (po co się za to zabieramy), sposobu zbierania danych, rozsądnie wybranej próbki, odpowiednich testów do analizy zebranych danych i dyskusji wyników.

Z ostatniego raportu BN wynika, że badanie robione jest, od co najmniej 16-tu lat. Stąd pewne zaburzenia (wyskok jakiejś wartości w jednym roku) można łatwo interpolacyjne uśrednić. Przez to z każdym rokiem pojawiania się danych na ten sam temat, pewne wskaźniki nabierają dodatkowej mocy. Ankiety przeprowadzano poprzez wizyty w domach ( czyli ankietowany ma bezpieczeństwo anonimowości, spokój i brak stresu przy udzielaniu odpowiedzi). Ludzie inaczej odpowiadają, jeśli ktoś poświęci im czas i nie odbywa się to 'w biegu'.
Dodatkowo próbka ponad 3000 odpytanych, to nie 980 przy typowych sondażach politycznych.

Oczywiście w badaniu czytelnictwa nie ma prostej odpowiedzi TAK/NIE, ale to paradoksalnie sprawia, że w wielości pytań jest siła. Mając ankietę z 50-cioma pytaniami, kilka źle podanych odpowiedzi (intencjonalnie, przypadkiem) też się uśrednia w wyniku ogólnych preferencji i odpowiedzi na inne pytania.

Poza tym, wybory politycznych preferencji, to sprawdzanie aktualnego stanu chorągiewki emocjonalnej - preferencje polityczne zmieniają się co chwila! Poza tym uważam, że część ludzi jawnie przekłamuje własne polityczne zapatrywania. W przypadku badań czytelnictwa BN, stawiałbym ewentualnie na trend by podrasować swoje podboje czytelnicze (myślę, że nieczytający mogą się wstydzić, że nie czytają), co mogłoby oznaczać, że faktycznie jest jeszcze gorzej.

Czyli podsumowując różnice sprawiające, że porównanie PanHeT-a jest nie na miejscu, bo :

• ważna jest coroczna powtarzalność procesu ankietowego w BN
• sposób przeprowadzania ankiet jest inny
• inna próbka
• inny zakres tematyczny

pozdrawiam
Carmel

Statystyka poprawnie przeprowadzona składa się z dobrze przemyślanego celu (po co się za to zabieramy), sposobu zbierania danych, rozsądnie wybranej próbki, odpowiednich testów do analizy zebranych danych i dyskusji wyników.

Z ostatniego raportu BN wynika, że badanie robione jest, od co najmniej 16-tu lat. Stąd pewne zaburzenia (wyskok jakiejś wartości w jednym roku) można...

Kolego Carmelu - przypisy są możliwe w e-bookach, co więcej spotkałem się w nich z przypisami już wielokrotnie. Natomiast niewątpliwie problemem są wykresy i grafiki (fotografie itp.). Tutaj niestety kłania się ograniczony format i ciągły brak koloru (w e-papierze).

Kolego Carmelu - przypisy są możliwe w e-bookach, co więcej spotkałem się w nich z przypisami już wielokrotnie. Natomiast niewątpliwie problemem są wykresy i grafiki (fotografie itp.). Tutaj niestety kłania się ograniczony format i ciągły brak koloru (w e-papierze).