forum Oficjalne Aktualności
Mikołajki i inne chłopaki
Mikołajki już za nami, wielkimi krokami zbliża się Gwiazdka. Większość z nas, jak przypuszczam, szukając prezentów świątecznych bacznie przegląda półki w księgarniach. Pozostaje pytanie: co wybrać? Czy kierować się własnymi wspomnieniami z dzieciństwa czy nie? A jeśli tak: czy wybrać reprint starego, znanego nam wydania klasyki dziecięcej literatury czy wybrać takie z nowym tłumaczeniem i szatą graficzną? Jeśli nie są Ci obce podobne pytania, tekst, który właśnie czytasz, może okazać się pomocny.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [14]
A swoją drogą, to zastanawiające, że Pippi występuje zarówno jako Långstrump jaki i Långstrumpf. Ja zawsze byłam przekonana, że to drugie, tymczasem po spytaniu gugla okazuje się, że częstotliwość obu wystąpień rozkłada się mniej więcej po równo z leciutką przewagą wersji bez "f" na końcu.
Ciekawa jestem skąd wzięła się ta rozbieżność.
Pozdrawiam, bardzo interesujący...
O!
Dziękuję za tę uwagę, dzięki niej mogę wyjaśnić moje drobne niedopatrzenie.
Przez cały czas wydawało mi się, że serial miał tytuł "Pippi Langstrumpf" (tak pamiętałam z czasów telewizyjnej emisji). Pisząc artykuł sprawdziłam jednak tę informację w Wikipedii i tam znalazłam, że "Pippi Långstrump", zatem taki tytuł figuruje w tekście.
Teraz jednak odkryłam, że na stronie...
No i zagadka wyjaśniona! Dziękuję. Człowiek się całe życie uczy. Gdyby nie ten artykuł, do końca życia trwałabym w przekonaniu, że Pippi miała na końcu nazwiska "f" :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
wśród licznych przykładów różnych imion tytułowego bohatera książki w kolejnych przekładach jest to, zdaje się, jedyny w historii literatury przypadek nie tylko całkowitej zmiany imienia i przydomku, ale także zmiany rodzaju nazwy postaci z żeńskiej na męską (a może odwrotnie)!
Jeśli chodzi o bohaterów tytułowych lub głównych - być może. Ale w przypadku postaci mniej...
O przekładach można napisać dużo i z sensem, jak widać na tym przykładzie. Mimo dużej ilości informacji zabrakło mi opowieści o przekładach Hobbita i Władcy Pierścieni. To był mój pierwszy raz, kiedy spotkałem się z różnymi tłumaczeniami, kiedy tak bardzo w oczy rzuciły się różnice. Dla mnie osobiście ikoniczne było i jest tłumaczenie Hobbita Marii Skibniewskiej. Przekładu...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejMnie oczy najpierw zabolały przy "Diunie", więc do "Władcy pierścieni" zajrzałam dobrze już przygotowana na wszystko, co pan Łoziński potrafi najlepiej, tylko po to żeby sprawdzić, czy był w swojej najlepszej formie, kiedy to popełniał i oczywiście odrzuciło mnie już na pierwszej stronie. Słyszałam jednak, że jest to tłumaczenie bardzo wierne (poza kłującym w oczy radosnym...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejTaak, Wolanie to chyba najmniejszy grzech Jerzego Łozińskiego względem Diuny. Zerknąłem kiedyś na to tłumaczenie tylko dlatego, że przeczytałem kilka niepochlebnych recenzji i... utwierdziłem się w przekonaniu, że nie warto sięgać po tak przetłumaczone książki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
"Niedźwiedź w ogóle bez Rozumu"
Jak to niesympatycznie brzmi!
A co do imienia Kubusia, to nie wiem, czy jest to AŻ tak dziwne, że misiek ma damskie imię. U nas też mężczyzna może mieć na imię Maria, tyle że na drugie (na pierwsze zapewne nie wolno). ;
"Rachel Linde z Ani z Zielonego Wzgórza przez wiele lat znana jest jako Małgorzata Linde"
Ooo... a ja naiwnie zawsze...
Dziękuję za dobre słowo :-)
Zebranie tych wszystkich informacji, a niekiedy ponowna lektura, zajęło mi kilkanaście dobrych tygodni. Mam taką zasadę, że z napisanego tekstu, podobnie jak czytelnik, powinnam także dowiedzieć się czegoś nowego.
Hoho, to kawał czasu. Gratuluję - i efektu i podejścia do pracy. Niewiele osób, publikujących teksty w internecie może się pochwalić podobnym zacięciem.
Po Twoim artykule zapragnęłam ponownie przeczytać "Anię" - wychodzi na to, że znam tylko wersję okrojoną, a ciekawie byłoby poznać nietknięty bluźnierczą łapą tłumacza oryginał. Kubusia Puchatka chyba już sobie daruję....
Jak zwykle śledzę z uwagą twoje artykuły o przekładach, gdyż to bardzo istotny temat, nie tylko z punktu widzenia polonisty-edytora, ale także z perspektywy czytelniczego pasjonata. Wiem, że nie należy ingerować w drastycznym stopniu w tekst i że należy być jak najbardziej wiernym intencji autora podczas wydawania książek, toteż czynem haniebnym jest dla mnie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejZ tym wydaniem dwujęzycznym "Beowulfa" wcale nie jest tak wesoło, jak mogłoby być. Po przeczytaniu "Upadku króla Artura" w podobnym wydaniu mam niejakie wątpliwości co do kompetencji tych tłumaczek. Co oczywiście nie przeszkadza cieszyć się wersją angielską, a polskiej używać wyłącznie jako podręcznego słowniczka przy co trudniejszych fragmentach. Działało w przypadku...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejŚwietny tekst, bardzo dobrze przygotowany! Przeżyłam niemały szok na wieść, że czytałam okrojone wersje moich ulubionych książek! Wygląda na to, że muszę nabyć nową "Anię z Zielonego Wzgórza" :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post