I sądzisz, że po wprowadzeniu ustawy te kosze znikną? Jakoś znani mi autorzy też nie skaczą z radości na myśl o tym prawie, bo dostanie się wszystkim poza tymi najbardziej znanymi, na których skupi się promocja.

I sądzisz, że po wprowadzeniu ustawy te kosze znikną? Jakoś znani mi autorzy też nie skaczą z radości na myśl o tym prawie, bo dostanie się wszystkim poza tymi najbardziej znanymi, na których skupi się promocja.

A co to w zasadzie jest "ambitna" literatura? I kogo rząd chce zachęcić do jej czytania?
Patrząc na statystki, dochodzę do wniosku, że to właśnie te "ambitne dzieła", obowiązkowe w naszym systemie edukacji, przyczyniły się do tak "wysokich" wskaźników (Nie)czytelnictwa.
Ambitna literatura... hehe...
https://www.youtube.com/watch?v=qLeoCTbFHww
POLECAM :D

A co to w zasadzie jest "ambitna" literatura? I kogo rząd chce zachęcić do jej czytania?
Patrząc na statystki, dochodzę do wniosku, że to właśnie te "ambitne dzieła", obowiązkowe w naszym systemie edukacji, przyczyniły się do tak "wysokich" wskaźników (Nie)czytelnictwa.
Ambitna literatura... hehe...
https://www.youtube.com/watch?v=qLeoCTbFHww
POLECAM...

Z tego co piszą popierający ustawę wynika, że ambitna na pewno nie jest literatura kupiona w internecie. Przecież żeby było ambitne, musi kosztować pierdylion i być kupione w stacjonarnej, "markowej" księgarni. Najlepiej jakiejś powiatowej, ta to dopiero ma powodzenie w dyskusji.
Moje ostatnio kupione w internecie skarby: "Bracia Karamazow" i "Biesy" według tych norm do ambitnych należeć nie mogą. Przykro mi Fiodor, zostałeś twórcą czytadeł, bo dałam za twoje dzieła w internetach tylko po 45zł/sztuka.
Gdybym poszła do powiatowej księgarni i kupiła za okładkowe 69,90zł... to może byłbyś nadal autorem ambitnej literatury! Z resztą co ja tam wiem o ambitnej literaturze :)

Z tego co piszą popierający ustawę wynika, że ambitna na pewno nie jest literatura kupiona w internecie. Przecież żeby było ambitne, musi kosztować pierdylion i być kupione w stacjonarnej, "markowej" księgarni. Najlepiej jakiejś powiatowej, ta to dopiero ma powodzenie w dyskusji.
Moje ostatnio kupione w internecie skarby: "Bracia Karamazow" i "Biesy" według tych norm do...

@Korobek
"A co to w zasadzie jest "ambitna" literatura? I kogo rząd chce zachęcić do jej czytania? "
To zostało bardzo jasno wytłumaczone przez ludzi kultury: ambitna literatura to ta, która dużo kosztuje i odwrotnie. Poza tym miejsce zakupu - ta sama pozycja kupiona w "prawdziwej księgarni" jest ambitna, a w internecie lub - tfu! - markecie jest chłamem.
I nikt nie zachęca do czytania, tylko do kupowania, żeby poczuć się elitarnym, bo kupiło się DROGĄ a więc AMBITNĄ książkę. W innych branżach niektórzy kupują marki luksusowe nie dlatego, że są potrzebne lub lepszej jakości, tylko dlatego, żeby być człowiekiem, który ma towar tej luksusowej marki. Stąd konsekwentnie generalna pogarda dla czytelników (czytających).

PS: Nie wiem, co i gdzie szukają ludzie kultury, bo to fajnie krzyczy się na potrzeby dyskusji, że nie wydaje się Iwaszkiewicza i Norwida. Czyżby prawdziwy księgarz powiedział, że NIE MA???

@Korobek
"A co to w zasadzie jest "ambitna" literatura? I kogo rząd chce zachęcić do jej czytania? "
To zostało bardzo jasno wytłumaczone przez ludzi kultury: ambitna literatura to ta, która dużo kosztuje i odwrotnie. Poza tym miejsce zakupu - ta sama pozycja kupiona w "prawdziwej księgarni" jest ambitna, a w internecie lub - tfu! - markecie jest chłamem.
I nikt nie zachęca...

Tak tak… już widzę, jak czytelnicy (czy tam inne "człowieki") rzucają się na ambitną literaturę po wyższej cenie, w sytuacji gdy w ogóle nie byli zainteresowani jej kupnem. Już czekają w blokach startowych, żeby zaraz po wejściu w życie ustawy rzucić się w wir zakupów. Trzeba będzie wzmocnić drzwi i okna w księgarniach, żeby napierające masy, w szale zakupów ich nie wyważyły :)
I pomyśleć, że jeszcze rok temu zastanawiałam się nad uruchomieniem księgarni internetowej… dziś handlowałabym w sieci tym „chłamem”, tą „TFUrczością”. Dobrze, że postawiłam na gry planszowe, bo nie wiem jakbym spojrzała w lustro… o ile jeszcze czymkolwiek bym handlowała^^

Tak tak… już widzę, jak czytelnicy (czy tam inne "człowieki") rzucają się na ambitną literaturę po wyższej cenie, w sytuacji gdy w ogóle nie byli zainteresowani jej kupnem. Już czekają w blokach startowych, żeby zaraz po wejściu w życie ustawy rzucić się w wir zakupów. Trzeba będzie wzmocnić drzwi i okna w księgarniach, żeby napierające masy, w szale zakupów ich nie...

Konstytucja w naszej Ojczyźnie swoją drogą, a ,,przepychanie ustaw" swoją drogą. Dlatego tyle tych wszystkiech papierów, kruczków, znaczków, punktów, odniesień, itp. Rąsia rosię całuje i prawo staje się ponad prawem, a zwykły obywatel ,,dojną i niemądrą krową", a jeżeli bardzo szarą to mocno sterowaną.

Konstytucja w naszej Ojczyźnie swoją drogą, a ,,przepychanie ustaw" swoją drogą. Dlatego tyle tych wszystkiech papierów, kruczków, znaczków, punktów, odniesień, itp. Rąsia rosię całuje i prawo staje się ponad prawem, a zwykły obywatel ,,dojną i niemądrą krową", a jeżeli bardzo szarą to mocno sterowaną.

"Każdy musi na tej linii zarobić: autor, wydawnictwo, drukarnia, firma dostarczająca papier, transport, marża sklepowa. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że są jeszcze dyskonty książkowe, gdzie możemy kupić książki w bardzo okazyjnych cenach."

Bo jak wiadomo dyskonty wcale nie zarabiają, tylko są dobrymi wujkami, dzieki którym jest tania książka

"Każdy musi na tej linii zarobić: autor, wydawnictwo, drukarnia, firma dostarczająca papier, transport, marża sklepowa. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że są jeszcze dyskonty książkowe, gdzie możemy kupić książki w bardzo okazyjnych cenach."

Bo jak wiadomo dyskonty wcale nie zarabiają, tylko są dobrymi wujkami, dzieki którym jest tania książka

Są o tyle dobrymi wujkami, że sami zarobią i nam dają w miarę tanio zakupić książkę ,,nową". Produkcja i materiały są ,,śmiesznie" niskie w porównaniu z cenami na okładach.
Więcej analizy! :)

Są o tyle dobrymi wujkami, że sami zarobią i nam dają w miarę tanio zakupić książkę ,,nową". Produkcja i materiały są ,,śmiesznie" niskie w porównaniu z cenami na okładach.
Więcej analizy! :)

Z tej dyskusji najbardziej rozśmieszył mnie fragment wypowiedzi pana Miłoszewskiego:

"[...] ciągle większość książek kupuje się w normalnych księgarniach. A to ich klienci są ofiarami tej wojny, tej obliczonej pod sieci fikcji. Oni muszą kupować książki w tych absurdalnych, sztucznych cenach. Na przykład mój „Gniew” ma na okładce wydrukowane bezsensowne 44,90, żeby w sieciach mógł być „u nas -25%”. Wy na tym zyskujecie trochę przy okazji, klient powiatowej księgarni płacze i płaci 45 złotych."

Myślę, że w miejscu gdzie dociera internet i poczta, nikt nie kupuje książek w takiej cenie, skoro nawet po wpisaniu w wyszukiwarkę największego aukcyjnego portalu, można się od ręki dowiedzieć, że komplet 3 książek tego autora dostać można już za 45,99zł.
Jeżeli jednak ktoś woli zapłacić za jeden tom (w tej osławionej księgarni powiatowej) 44,90 to proszę bardzo - kto bogatemu zabroni?

Ja na pewno nie kupię książki za taką cenę, nawet jeżeli będę musiała wóz konny nająć, to po trzech dniach (często zmieniając konie) do jakiejś cywilizacji, poza tym moim powiatem, dotrę. A nie, zapomniałam, że przecież kupuję w internecie. Mogę sobie spokojnie w domu przejrzeć oferty i wybrać najbardziej mi odpowiadającą. W końcu to nie średniowiecze. Chyba.

Poza tym co znaczy, że MUSZĄ kupować książki w absurdalnych cenach i płaczą przy płaceniu? Ktoś ich siłą zaciąga do tych księgarni? Batem smaga po pośladkach żeby pin wpisali? Mnie jakoś nikt nie zmusza do niczego i książek powyżej 40zł z zasady nie kupuję, a w ciągu miesiąca zakupów książkowych robię dużo, naprawdę dużo.

Nie mam nerwów do myślenia o tej całej ustawie. Róbcie co chcecie, ja zapas książek do przeczytania mam.

Z tej dyskusji najbardziej rozśmieszył mnie fragment wypowiedzi pana Miłoszewskiego:

"[...] ciągle większość książek kupuje się w normalnych księgarniach. A to ich klienci są ofiarami tej wojny, tej obliczonej pod sieci fikcji. Oni muszą kupować książki w tych absurdalnych, sztucznych cenach. Na przykład mój „Gniew” ma na okładce wydrukowane bezsensowne 44,90, żeby w...

Moim faworytem jest wypowiedź Autorki o głupawych czytelnikach, co wolą kupować tanio nie drogo:

"Ja również kupuję książki, kupuję ich dużo, ale jednak jestem w stanie ponieść pewien wysiłek fiansowy, aby wspomóc rynek, wydawców i księgarzy."

"Ale czy ktokolwiek jest w stanie kupić WSZYSTKIE nowości? Nie. Kupujemy ksiązki od czasu do czasu. Zatem wyczekiwaną nowość MOŻNA kupić w cenie realnej, a coś mniej atrakcyjnego na wyprzedaży."
(Oczywiście, że MOŻNA - w cenie okładkowej nie "realnej", bo ta ostatnia wiąże się chyba z zarobkami w naszym bogatym kraju - kto bogatemu zabroni?)

"Czytelnicy podnoszą larum, że ksiażki będą droższe, ale przecież książki nie tracą na wartości wraz z upływem czasu! Przeczytana rok po premierze, kiedy jej cena może już być odniżona do minimum, nie będzie mniej atrakcyjna."
(Wielka czy średnia literatura broni się przed czasem, ale szereg książek kupuje się z ciekawości, bo to NOWOŚCI, a po roku one po prostu giną w tłumie innych nie nowych książek, których wybór jest olbrzymi.)

Moim faworytem jest wypowiedź Autorki o głupawych czytelnikach, co wolą kupować tanio nie drogo:

"Ja również kupuję książki, kupuję ich dużo, ale jednak jestem w stanie ponieść pewien wysiłek fiansowy, aby wspomóc rynek, wydawców i księgarzy."

"Ale czy ktokolwiek jest w stanie kupić WSZYSTKIE nowości? Nie. Kupujemy ksiązki od czasu do czasu. Zatem wyczekiwaną nowość MOŻNA...

I była już mowa o skutkach ustawy dla bibliotek, także jest aktualny (6 sierpnia) artykuł w Gazecie Prawnej: http://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/887023,ustawa-o-ksiazce-niekorzystna-dla-bibliotek.html

"Projekt przewiduje możliwość stosowania upustów wobec bibliotek, ale wynoszących maksymalnie 20 proc. – Dziś najbardziej życzliwi księgarze czy wydawnictwa udzielają bibliotekom rabatu w wysokości nawet 50 proc. "

ale Autorka zapewnia, że bibliotekom będzie dobrze:
"Marek W.... Ja mam nadzieję, że takie instytucje jak biblioteki będą mogły kupować taniej, albo dotacja na zakup nowości z BN będzie większa
13 sierpnia o 12:30
Małgorzata G....-A.... Będą, w ustawie jest przewidziana sprcjalna zniżka dla bibliotek i stowarzyszeń rodziców.
Odpowiedz · 13 sierpnia o 12:31
Marek W... To mnie pani Małgorzata uspokoiła, zatem popieram w 100 %"....

I była już mowa o skutkach ustawy dla bibliotek, także jest aktualny (6 sierpnia) artykuł w Gazecie Prawnej: http://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/887023,ustawa-o-ksiazce-niekorzystna-dla-bibliotek.html

"Projekt przewiduje możliwość stosowania upustów wobec bibliotek, ale wynoszących maksymalnie 20 proc. – Dziś najbardziej życzliwi księgarze czy wydawnictwa...

Aż się człowiekowi włos na głowie jeży jak poczyta wypowiedzi "autorytetów" w tej dyskusji - ludzie zupełnie oderwani od realiów. Jeszcze tylko głosu kogoś pokroju Elżbiety "za 6 tysięcy pracuje złodziej albo idiota" Bieńkowskiej brakuje do pełni szczęścia!

Aż się człowiekowi włos na głowie jeży jak poczyta wypowiedzi "autorytetów" w tej dyskusji - ludzie zupełnie oderwani od realiów. Jeszcze tylko głosu kogoś pokroju Elżbiety "za 6 tysięcy pracuje złodziej albo idiota" Bieńkowskiej brakuje do pełni szczęścia!

@denudatio_pulpae
Większość z tych "ludzi kultury" ofiarnie niesie kaganek oświaty tym ciemnym dzikim ludom (czytelnikom) i chociaż p. Miłoszewski radośnie nie obraża.

@denudatio_pulpae
Większość z tych "ludzi kultury" ofiarnie niesie kaganek oświaty tym ciemnym dzikim ludom (czytelnikom) i chociaż p. Miłoszewski radośnie nie obraża.

Staram się nie zagłębiać w tę dyskusję, bo mnie krew zalewa, a przecież złość piękności szkodzi.

Jak czytam takie rzeczy:
"Jako księgarnia jesteśmy bardzo za. Natomiast mamy obawy co ustępstw, które zostały nałożone na ten projekt. Rok to za mało. Klienci będą czekać 12 miesięcy na promocję. Tytuł będzie zaległ na półce i kupią go tylko prawdziwi miłośnicy danej powieści, reszta będzie spokojnie czekać."

to mam ochotę wrzasnąć: to wprowadźmy stałą cenę książki NA WSZYSTKIE dostępne książki na rynku, co tam będziemy się szczypać z nowościami. I oczywiście NA ZAWSZE. Nie ważne, czy to kolorowanka dla dzieci czy Dostojewski. Może wtedy księgarnie będą zadowolone. Autorzy kolorowanek dla dzieci będą na pewno.
A później poszerzymy to też dla antykwariatów. Nie ważne, że książka jest pięć razy zalana - przecież książki z czasem nie tracą na wartości! Czy tom nowiuśki czy tom nieświeży, 50zł się należy.
Nie zapominajmy też o aparacie kontroli, będą nowe miejsca pracy w urzędzie kontroli cen książek. Później wprowadzimy urząd do spraw wycinania niepotrzebnej treści, żeby obniżyć koszty zużycia papieru...

Tak, jestem głupim czytelnikiem, który zupełnie nie zna się na rynku książki. Ale to ja kupuję po 30 książek miesięcznie i ja przestanę je kupować, jeżeli cena mi nie będzie odpowiadać. A jak ktoś wydawał 45zł na książkę w powiatowej księgarni raz w roku, tak wydawać będzie. Nie sądzę, że zacznie kupować taką książkę raz w miesiącu, z radości, że mu ustawę wprowadzili, dla jego dobra oczywiście.

Nudzi mnie już czytanie w kółko tych samych argumentów za. Nie mam zamiaru ponosić jakichkolwiek kosztów w imię wspomagania małych księgarni, do których wcale nie zaglądam, tak jak nie kupuję w sklepach osiedlowych. Tak, jestem wredną babą, bycie dentystką zobowiązuje.

Staram się nie zagłębiać w tę dyskusję, bo mnie krew zalewa, a przecież złość piękności szkodzi.

Jak czytam takie rzeczy:
"Jako księgarnia jesteśmy bardzo za. Natomiast mamy obawy co ustępstw, które zostały nałożone na ten projekt. Rok to za mało. Klienci będą czekać 12 miesięcy na promocję. Tytuł będzie zaległ na półce i kupią go tylko prawdziwi miłośnicy danej powieści,...

Ze światem kultury nie mam nic wspólnego, bo zaczynam pracę o 7 rano (min. 8 godzin). Owszem, mogłabym zacząć o 8, ale to się wiąże z większym korkiem - czasem na dojazd do i od pracy. Kilka miesięcy w roku wychodzę z domu po ciemku i wracam po ciemku - a ze mną tłumy ludzi, żeby zarobić na te bułki, które gdzieś po drodze trzeba kupić. A część ludzi ma pracę zmianową, dyżury nocne, pracę pod telefonem na wezwanie, przy okazji małe dzieci albo pracę na 1,5 etatu. Telewizji nie mam, bo o północy (kiedy kultura się tam pojawia) ja śpię bardzo głęboko. A zmierzam do tego, że dostaję ataku śmiechu, że mam wspierać księgarza, do którego ludzie nie zachodzą, bo on otwarty jest miedzy 9 a 17 w dni powszednie. Faktycznie te tłumy tylko marzą o tym, żeby między pracą, przedszkolem a zakupami bułek (czasem nawet w bardzo nieeleganckim, niegustownym hipermarkecie) odwiedzać jego księgarnię, po to, żeby spytać, którego z ludzi kultury im poleca? A jak go nie chcę wspierać, księgarza ani jego autora, to mnie do tego zmuszą ustawą. (Wspomnę na marginesie, że te stypendia dla autorek, które później obrażają się na czytelników, to nie z mennicy Św. Mikołaja, tylko ciemny plebs, jak ja, funduje).

Także uważam, że to bardzo ciekawe, te rozmowy, argumenty.Takie pouczające to wszystko dla mnie. Dużo lepsze niż niejedna książka.

Ze światem kultury nie mam nic wspólnego, bo zaczynam pracę o 7 rano (min. 8 godzin). Owszem, mogłabym zacząć o 8, ale to się wiąże z większym korkiem - czasem na dojazd do i od pracy. Kilka miesięcy w roku wychodzę z domu po ciemku i wracam po ciemku - a ze mną tłumy ludzi, żeby zarobić na te bułki, które gdzieś po drodze trzeba kupić. A część ludzi ma pracę zmianową,...