25 milionów dolarów to dużo, stanowczo za dużo, by trzymać to w jednym miejscu. Ćwierć dla niepoznaki pewnie zostawiłabym w najbardziej oczywistym miejscu typu skrytka pod łóżkiem czy szuflada w biurku. Niech osoba, która na to trafi zachłyśnie się tą fortuną i więcej nie szuka. Pozostałą kwotę wpłaciłabym do banku. Najlepiej na kilka kont i jakąś lokatę. Trzymanie tego tak luzem jest niebezpieczne. Gdyby bank nie był możliwy wymieniłabym kolejne części na nieruchomości i to w jednej z nich, w jakiejś tajemnej skrytce w łazience schowała to co jeszcze zostało. O ile by coś jeszcze zostało, bo złoto też jest interesującą opcją.

25 milionów dolarów to dużo, stanowczo za dużo, by trzymać to w jednym miejscu. Ćwierć dla niepoznaki pewnie zostawiłabym w najbardziej oczywistym miejscu typu skrytka pod łóżkiem czy szuflada w biurku. Niech osoba, która na to trafi zachłyśnie się tą fortuną i więcej nie szuka. Pozostałą kwotę wpłaciłabym do banku. Najlepiej na kilka kont i jakąś lokatę. Trzymanie tego tak...

Jak to mówią "najciemniej pod latarnią". Dlatego ja wybrałabym kryjówkę w miejscu oczywistym i jednocześnie nie rzucającym się w oczy. Moją kryjówką byłaby piwnica pod domem. Niby każdy mógłby wejść, ale jest tam na tyle strasznie, że nie każdy miałby ochotę tam wchodzić. Piwnica przypomina tunel z horroru. Żeby tam wejść trzeba się troszkę nagimnastykować, bo wejście jest bardzo wąskie a do tego nie ma tam światła. Jest bardzo nisko i będąc tam trzeba być w pozycji schylonej bo inaczej latwo uderzyć się w głowę. Na podłodze jest wiele "pułapek" to znaczy skrzynek i worków w których znajdują się przetwory, warzywa i inne rzeczy. Przetworów robimy ogrom, dlatego na półkach i skrzyniach nie wszystko sie mieści i wiele słoików stoi luzem na podłodze. Trzeba bardzo uważać żeby się przez nie nie przewrócić.

Jak to mówią "najciemniej pod latarnią". Dlatego ja wybrałabym kryjówkę w miejscu oczywistym i jednocześnie nie rzucającym się w oczy. Moją kryjówką byłaby piwnica pod domem. Niby każdy mógłby wejść, ale jest tam na tyle strasznie, że nie każdy miałby ochotę tam wchodzić. Piwnica przypomina tunel z horroru. Żeby tam wejść trzeba się troszkę nagimnastykować, bo wejście jest...

Hmmm...myślę że skarb ukryłabym zakopany w jakimś charakterystycznym miejscu na swoim podwórku, gdzie nikt raczej by nie szukał ani nie reorganizował gruntu. I zostawiłabym jakiś element, żeby łatwiej było rozpoznać to miejsce jak tam wrócę. Albo schowany pod szufladą w skrytce, albo w skrytce na strychu. Skrytki w szufladach mnie intrygują. ;D
Oczywiście zostawiłabym wskazówki zaufanej osobie. Na wszelki wypadek.
Ale myślę że też dobrym pomysłem byłoby pochować łup w książkach! Nie miałabym serca wykrawać w nich skrytek, ale po kilkadziesiąt banknotów w każdej! Banknoty między stronami. I reszta po upychana za pólkami, za książkami. Choć to brzmi nieco ryzykownie.

Hmmm...myślę że skarb ukryłabym zakopany w jakimś charakterystycznym miejscu na swoim podwórku, gdzie nikt raczej by nie szukał ani nie reorganizował gruntu. I zostawiłabym jakiś element, żeby łatwiej było rozpoznać to miejsce jak tam wrócę. Albo schowany pod szufladą w skrytce, albo w skrytce na strychu. Skrytki w szufladach mnie intrygują. ;D
Oczywiście zostawiłabym...

Jest takie miejsca, ba, nawet jeden z moich skarbów leży tam, a w zasadzie wisi bezpiecznie, już od kilkunastu lat. Mowa tu o pewnej skarpie, nasypie ziemnym, który mijałam codziennie będąc dzieckiem, a potem panienką, w drodze do szkoły, na przystanek, w zasadzie zawsze, gdy wychodziłam z domu, musiałam przejść obok tego miejsca. Od zawsze porasta go gąszcz niezwykle upartych krzewów, które mimo niesprzyjającego ukształtowania terenu, rozwijają się w najlepsze. Pewnego dnia, wracając tamtędy z chłopakiem (obecnie - moim mężem), umieściliśmy w korzeniach tychże krzewów, małą, żółtą kuleczkę, na znak naszej wiecznej miłości. Kulka jest tam do teraz, po przeszło 10 latach, lekko wrośnięta w rozwijający się stale system korzeniowy pięknej akacji, myślę zatem, że i większego skarbu nikt by stamtąd nie ruszył.
Mam nadzieję, że mój opis nie doprowadzi nikogo do tego miejsca, gdyby jednak tak się stało, to proszę sobie zabrać 25 milionów, ale kuleczki nie ruszać!

Jest takie miejsca, ba, nawet jeden z moich skarbów leży tam, a w zasadzie wisi bezpiecznie, już od kilkunastu lat. Mowa tu o pewnej skarpie, nasypie ziemnym, który mijałam codziennie będąc dzieckiem, a potem panienką, w drodze do szkoły, na przystanek, w zasadzie zawsze, gdy wychodziłam z domu, musiałam przejść obok tego miejsca. Od zawsze porasta go gąszcz niezwykle...

Myślę, że najlepszym miejscem na ukrycie takiej sumy będzie słynna torebka Hermiony Granger. Ta niepozorna ozdoba, posiada niezwykłą moc. Rzucone na nią zaklęcie zmniejszenia-zwiększenia spowodowało, że jej pakowność diametralnie wzrosła. Spokojnie zmieści się w niej całe 25 milionów dolarów, a przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przeszukiwał takiej małej torebeczki. W dodatku trzymając ją w domu będę miała ją cały czas pod kontrolą. Gdyby jednak zaistniała konieczność ukrycia mojego schowka, to bez problemu można dla niej znaleźć jakąś dziurę w ogrodzie, dziuplę w pobliskim lesie lub zatopić w zapomnianym jeziorku.

Myślę, że najlepszym miejscem na ukrycie takiej sumy będzie słynna torebka Hermiony Granger. Ta niepozorna ozdoba, posiada niezwykłą moc. Rzucone na nią zaklęcie zmniejszenia-zwiększenia spowodowało, że jej pakowność diametralnie wzrosła. Spokojnie zmieści się w niej całe 25 milionów dolarów, a przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przeszukiwał takiej małej...

Jak ukryć 25 milionów dolarów? Niestety nie wiem, nigdy nie miałam nawet jednego dolara w dłoni. Cieszyłabym sie z 10 tysięcy zielonych. Dlatego zostawiłabym sobie wspomnianą wyżej kwotę w domu, a resztę zakopała bym obok grobu mojego dziadka. Jako dobrą wnuczka często odwiedzam jego grób, więc moje częstsze odwiedziny nie wyglądałyby podejrzenie.

Jak ukryć 25 milionów dolarów? Niestety nie wiem, nigdy nie miałam nawet jednego dolara w dłoni. Cieszyłabym sie z 10 tysięcy zielonych. Dlatego zostawiłabym sobie wspomnianą wyżej kwotę w domu, a resztę zakopała bym obok grobu mojego dziadka. Jako dobrą wnuczka często odwiedzam jego grób, więc moje częstsze odwiedziny nie wyglądałyby podejrzenie.

Pieniądze zapakowałabym w hermetyczne opakowanie i umieściła w beczce z kiszoną kapustą, która stoi w piwnicy.Dla niektórych już sam zapach tego warzywa poddanego fermentacji mlekowej jest nie do zniesienia, więc mało kto będzie chciał zanurzać ręce w tym drewnianym naczyniu:)

Pieniądze zapakowałabym w hermetyczne opakowanie i umieściła w beczce z kiszoną kapustą, która stoi w piwnicy.Dla niektórych już sam zapach tego warzywa poddanego fermentacji mlekowej jest nie do zniesienia, więc mało kto będzie chciał zanurzać ręce w tym drewnianym naczyniu:)

Najpierw, przeanalizowałabym sytuacje. Oczywistym byłoby, że na pierwszy ogień padłby mój dom, następnie miejsca, które często odwiedzam a ostatecznie mieszkania należące do bliskich mi osób. Najprawdopodobniej, postanowiłabym podzielić pieniądze na kilka części, chowając je w różnych, całkowicie niepowiązanych ze sobą miejscach. Najmniejszą część trzymałabym w domu, najprawdopodobniej najbliżej siebie, by mieć świadomość, że gdyby coś poszło nie tak, byłyby pod ręką. Pozostałe postarałabym schować w miejscach, które mają dla mnie sentymentalne znaczenie i wiedzą o nich jedynie osoby do których mam bezgraniczne zaufanie. Część pieniędzy na pewno schowałabym w szkole, wiedząc, że mało kto szukałby tam tak dużej sumy, tym bardziej, że jest to bardzo zaludnione miejsce. Wybór najprawdopodobniej padłby na podstawówkę, ponieważ jest to miejsce za którym nie przepadam, ale pamiętam z dzieciństwa wiele kryjówek na terenie budynku w których pieniądze mogłyby być bezpieczne. Ostatecznie, najprawdopodobniej założyłabym konto w innym kraju, możliwie na inne nazwisko i przelała tam część pieniędzy jako kolejne zabezpieczenie na czarną godzinę.

Najpierw, przeanalizowałabym sytuacje. Oczywistym byłoby, że na pierwszy ogień padłby mój dom, następnie miejsca, które często odwiedzam a ostatecznie mieszkania należące do bliskich mi osób. Najprawdopodobniej, postanowiłabym podzielić pieniądze na kilka części, chowając je w różnych, całkowicie niepowiązanych ze sobą miejscach. Najmniejszą część trzymałabym w domu,...

Całą kwotę ukryłabym głęboko w SEDESIE. Kibelek odłączyłabym rozważnie od wody. Wysmarowałaby go własnym KAŁEM od góry do dołu... Kał na spłuczce, kał na desce sedesowej i solidarnie - kał w środku sraczyka. Odstraszyłoby to potencjalnych ciekawskich. To miejsce wzbudziłby tylko zainteresowanie much! A wątpię żeby tym stworzeniom przydało się 25 milionów.

P.S. Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że cywilizacja robactwa, która rozwinęłaby się w tych warunkach, mogłaby dojść do takiego stopnia zaawansowania, że sama utworzyłaby konto w banku szwajcarskim i wykiwała mnie z tej kasy...

Całą kwotę ukryłabym głęboko w SEDESIE. Kibelek odłączyłabym rozważnie od wody. Wysmarowałaby go własnym KAŁEM od góry do dołu... Kał na spłuczce, kał na desce sedesowej i solidarnie - kał w środku sraczyka. Odstraszyłoby to potencjalnych ciekawskich. To miejsce wzbudziłby tylko zainteresowanie much! A wątpię żeby tym stworzeniom przydało się 25 milionów.

P.S. Po głębszym...

W dobie wszechstronnego odmóżdżenia najlepszym miejscem według mnie były by książki. Mam ich pod dostatkiem, żeby podzielić walutę i upchać ją między strony ich strony, i potem hop, z powrotem na regał. Nikt tam nie zagląda, nikogo to nie interesuje, nikt się o nie przede wszystkim nie pyta, bo jeszcze otworzą puszkę pandory i rozpocznie się dyskusja na temat gatunków literackich, albo co gorsza o ulubione pozycje i autorów. Czasem mi się wydaje, że dla niektórych otworzenie książki równa się z grą w sapera.

W dobie wszechstronnego odmóżdżenia najlepszym miejscem według mnie były by książki. Mam ich pod dostatkiem, żeby podzielić walutę i upchać ją między strony ich strony, i potem hop, z powrotem na regał. Nikt tam nie zagląda, nikogo to nie interesuje, nikt się o nie przede wszystkim nie pyta, bo jeszcze otworzą puszkę pandory i rozpocznie się dyskusja na temat gatunków...