Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

halka
Inka
Krystyna
Seconde
TylkoSkończęRozdział

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

halka
Inka
Krystyna
Seconde
TylkoSkończęRozdział

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs zakończony.
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi.
Zwycięzców wyłonimy niebawem.

Konkurs zakończony.
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi.
Zwycięzców wyłonimy niebawem.

najprostszym rozwiązaniem w związku jest wręczenie kobiecie grubego pliku pieniędzy wtedy rutyna znika nawet w łóżku - z zaznaczeniem że przy łóżkowych sprawach trzeba dodatkowo pieniądze rozsypać na prześcieradle przed ... (no wiecie)

najprostszym rozwiązaniem w związku jest wręczenie kobiecie grubego pliku pieniędzy wtedy rutyna znika nawet w łóżku - z zaznaczeniem że przy łóżkowych sprawach trzeba dodatkowo pieniądze rozsypać na prześcieradle przed ... (no wiecie)

„Łączy nas wiele, nie dzieli nic” – bajka, bajka i jeszcze raz bajka. Nie ma związków idealnych. Nie ma małżeństw, które się nie kłócą. Nie ma dwójki ludzi, którzy samą jedynie miłością potrafią wypełnić wspólne życie. Trzeba sobie życie urozmaicać, trzeba je ciągle koloryzować, a do miłości cały czas dorzucać niezbędnego paliwa. Jak my to robimy, że w swoich oczach wciąż widzimy ogniki szczęścia? Sami pewnie do końca nie wiemy, ale staramy się by w naszym życiu nie było nudno, pilnując, by wszystko co nowe i co nas nagle zainteresowało robić razem. Dziesięć godzin rozłąki na pracę, a potem już wspólnie przygotowany obiad, wspólnie oglądany serial, wspólnie zrobione zakupy, wspólnie wybrany rodzaj odpoczynku, wspólne wakacje, wspólnie wybrana muzyka. Ale wszystko wspólne być nie może, więc ja piję herbatę, ona kawę. Ona woli wino, a ja piwo. Ona idzie pobiegać, gdy ja idę na rower. I póki te osobne rzeczy istnieją i są na tyle nieznacząco małe, że drugiemu nie przeszkadzają, póty będziemy ze sobą szczęśliwi.

„Łączy nas wiele, nie dzieli nic” – bajka, bajka i jeszcze raz bajka. Nie ma związków idealnych. Nie ma małżeństw, które się nie kłócą. Nie ma dwójki ludzi, którzy samą jedynie miłością potrafią wypełnić wspólne życie. Trzeba sobie życie urozmaicać, trzeba je ciągle koloryzować, a do miłości cały czas dorzucać niezbędnego paliwa. Jak my to robimy, że w swoich oczach wciąż...

Babsztyl Rutyna to taka cwana zołza, która ma mnóstwo kreacji: sukienkę monotonii, kapelusz powtarzalności, skarpety braku chęci ryzyka, szelki konwenansów i galoty nudy. Generalnie Rutyna zła nie jest, gorzej, jeśli jej wizyta się przedłuża niczym wizytacja teściowej;) wówczas trzeba zasadzić jej delikatnego kopa w poślady - czyli? PSIKUSY!=) To właśnie drobne psoty sprawiają, że wybuchamy z mężem niekontrolowanym śmiechem i w subtelny sposób pozbywamy się niechcianego gościa. Sól zamiast cukru, gumka do włosów imitująca pająka, który spada na nas podczas snu (ależ dostałam opierdziel za tego psikusa;)) czajenie się w ciemnym korytarzu i straszenie drugiej osoby, chowanie ładowarki do telefonu i wymuszanie "oddam pod warunkiem, że zrobisz 30 pompek" i ostatnimi czasy nasz hit - zabawa w ciociu-babkę =D

Więcej uśmiechu, więcej luzu, troszkę dziecięcej fantazji - bo do wywalenia Pani Rutyny na zbity pysk nie trzeba ani kasy, ani wyjazdów, ani planowania. To, co nas ogranicza, to tylko wyobraźnia ;)

Babsztyl Rutyna to taka cwana zołza, która ma mnóstwo kreacji: sukienkę monotonii, kapelusz powtarzalności, skarpety braku chęci ryzyka, szelki konwenansów i galoty nudy. Generalnie Rutyna zła nie jest, gorzej, jeśli jej wizyta się przedłuża niczym wizytacja teściowej;) wówczas trzeba zasadzić jej delikatnego kopa w poślady - czyli? PSIKUSY!=) To właśnie drobne psoty...

Po 18 latach nauczyliśmy się siebie. Znamy swoje zwyczaje i upodobania. Nigdy nawet nie pomyślałam że w nasze życie wkradła się rutyna bo jej po prostu nie ma. Nasz związek ewoluuje.
Generalnie mamy bardzo dużo pracy bo oprócz tej zawodowej, do której każde z nas chodzi od poniedziałku do piątku, to jeszcze mamy wspólną działalność gospodarczą, którą traktujemy jak pasję. Razem więc ją realizujemy. Razem też uprawiamy ogródek, razem chodzimy na spacery, tańczymy na imprezach o remizowym klimaciku, jeździmy na rowerach, gotujemy jakieś wymyślne dania, malujemy cały dom. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać te codzienne zajęcia przeplatające się z chwilami przyjemności. Ale podstawą walki z rutyną jest, że razem jeździmy na wakacje! To ostatnie jest takim czasem naprawdę tylko dla nas dwojga. Nie zabieramy bowiem znajomych ani dorosłych dzieci. Cieszymy się wtedy sobą żeby starczyło na cały kolejny rok, do kolejnego urlopu. Ładujemy w ten sposób baterie bo muszę przyznać, że tych wszystkich zajęć nawet wykonywanych wspólnie jest tak dużo, że w ferworze zapominamy by się nimi cieszyć. Po jednym następuje kolejne i kolejne zadanie do wykonania. Jednak najważniejsze jest w tym wszystkim, że robimy to razem. Jesteśmy dwoma konikami w jednym zaprzęgu ciągnącymi wóz w tą samą stronę.

Po 18 latach nauczyliśmy się siebie. Znamy swoje zwyczaje i upodobania. Nigdy nawet nie pomyślałam że w nasze życie wkradła się rutyna bo jej po prostu nie ma. Nasz związek ewoluuje.
Generalnie mamy bardzo dużo pracy bo oprócz tej zawodowej, do której każde z nas chodzi od poniedziałku do piątku, to jeszcze mamy wspólną działalność gospodarczą, którą traktujemy jak pasję....

Jesteśmy z mężem prawie sześć lat po ślubie. Rutyna nie dopada nas wcale, za sprawą głównie dzieci, które mają tak szalone pomysły, że pilnując ich w żaden sposób nie można się nudzić. Czasem trzeba z jednym posiedzieć jak odwiedza toaletę, wychodzisz, stajesz jak wryta - drugi w tym czasie zdążył pomalować ścianę mazakami. Więc szorujesz te ściany, aż do momentu kiedy czujesz, że przypala się obiad. Szlag!
I wtedy wchodzi on. Mój mąż. Od progu załamuje ręce, a kiedy widzi co dziś serwują w "Restauracji u żony", tylko wzdycha i mówi:
- Dziś nowy stopień wysmażenia. Przynajmniej w kuchni nie jest nudno.
Oczywiście ja, urażona tym wątpliwej jakości komplementem, rozpoczynam wielką wojnę domową, której nie powstydziłby się żaden doświadczony dowódca wojsk w Iraku.
Przez kilka godzin tajfun, który się we mnie obudził, zbiera swoje żniwo. Znika dobry nastrój, znika wzajemne uczucie, właściwie wszystko znika.
Od tej pory mąż, żeby się nie nudzić, chodzi na palcach i szuka ukrycia, byle niczym się znów nie narazić. Dzieci też są jakieś grzeczniejsze, aż robi się nudno. Czas ochłonąć, jakoś się pogodzić.
A godzimy się różnie. Czasem szybciej, czasem wolniej. W różnych pozycjach. Zawsze jednak ta zgoda działa na jakieś dwa tygodnie. Później znowu według męża obiady stają się ciekawsze niż ta nuda codzienna.
Ten scenariusz powtarzamy od trzech lat. Działa na zabicie nudy wspaniale.

Jesteśmy z mężem prawie sześć lat po ślubie. Rutyna nie dopada nas wcale, za sprawą głównie dzieci, które mają tak szalone pomysły, że pilnując ich w żaden sposób nie można się nudzić. Czasem trzeba z jednym posiedzieć jak odwiedza toaletę, wychodzisz, stajesz jak wryta - drugi w tym czasie zdążył pomalować ścianę mazakami. Więc szorujesz te ściany, aż do momentu kiedy...

Kiedy codzienność sprawia, że miłość i namiętność gaśnie, trzeba szybko działać. Musimy sobie przypomnieć, co robiliśmy przed związkiem, co lubimy i jakie mamy hobby. Jeżeli partner nie chce uczestniczyć w naszych rozrywkach, bierzemy wszystko w swoje ręce. Idziemy na tańce, na plotki z koleżankami, na kurs samoobrony, korzystajmy same z wielu atrakcji. Po pewnym czasie znudzony facet sam zaproponuje, że idzie z nami, a na pewno, te nasze wyjścia wprowadzą lekki niepokój w jego stabilnym i nudnym życiu.
Kiedy para się poznaje, każdy ma swoje życie i swój świat i zakochujemy się właśnie dlatego, że druga osoba nas fascynuje. Po kilkunastu latach małżeństwa spróbujmy znów zadziwić partnera, nasza zmiana może i jego podniesie z kanapy i doda mu dodatkowej energii.

Kiedy codzienność sprawia, że miłość i namiętność gaśnie, trzeba szybko działać. Musimy sobie przypomnieć, co robiliśmy przed związkiem, co lubimy i jakie mamy hobby. Jeżeli partner nie chce uczestniczyć w naszych rozrywkach, bierzemy wszystko w swoje ręce. Idziemy na tańce, na plotki z koleżankami, na kurs samoobrony, korzystajmy same z wielu atrakcji. Po pewnym czasie...

Osobiście trzymam się pewnych złotych zasad i jak do tej pory efekty są zadowalające.
1. Wolność i swoboda - oboje nie wyobrażamy sobie trzymać drugiej połówki w złotej klatce. Mamy swoje pasje, znajomych i akceptujemy wyjścia solo i spędzanie czasu nie tylko trzymając się kurczowo siebie nawzajem. Odrobina tęsknoty i resetu działa prawdziwe cuda.
2. Na spontanie - czasem po prostu dobrze jest nic nie planować i dać się ponieść chwili. Oboje staramy się wzajemnie zaskakiwać czymś miłym i to zupełnie bez okazji. Chłopak raz na jakiś czas wysyła mi krótką wiadomość, żebym za godzinę była gotowa, bo mnie porywa i nigdy tych porwań nie żałuję :)
3. Piękni i młodzi - swoboda i akceptacja swoją drogą, ale wciąż chcemy być dla siebie atrakcyjnymi połówkami. Dlatego nie zapominam o swoich atutach i czasem kapcie zamieniam na super szpilki, a dresy na ultra kobiecą sukienkę. To takie drobne zmiany, które potrafią skutecznie przyćmić szarą rzeczywistość i obojgu sprawiają przyjemność.
4. Bo fantazja jest od tego, by marzyć na całego - rutyna dotyka każdej sfery życia, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby nie wprowadzić trochę nowości do wspólnej sypialni. Staramy się systematycznie realizować swoje fantazje i marzenia, a że żyjemy w udanym związku bez skrytych tajemnic, to możemy śmiało pogrzeszyć bez wyrzutów sumienia. Pozytywne wrażenia zostają w pamięci na bardzo długo, a rutyna przy naszej wyobraźni nie ma żadnych szans :)

Osobiście trzymam się pewnych złotych zasad i jak do tej pory efekty są zadowalające.
1. Wolność i swoboda - oboje nie wyobrażamy sobie trzymać drugiej połówki w złotej klatce. Mamy swoje pasje, znajomych i akceptujemy wyjścia solo i spędzanie czasu nie tylko trzymając się kurczowo siebie nawzajem. Odrobina tęsknoty i resetu działa prawdziwe cuda.
2. Na spontanie - czasem...

Rutynę trzeba zwalczać spontanicznością. Jesteście ze sobą na tyle długo, że nawet myślicie podobnie? Nie chce wam się otwierać ust, by skomentować scenę w filmie, bo i tak wiecie, że wasz partner domyśla się, co powiecie?
Prosty i sprawdzony trik - rób coś w sposób, którego sam się po sobie nie spodziewasz. Zaskakuj nie tylko drugą połówkę, ale i siebie samego.
Wiecznie chodzisz ubrany w ciemne kolory? Zaskocz! Przyjdź w seledynowych spodniach. Razem oglądacie jedynie komedie? Zaproś go na horror! Nie planujecie niczego na weekend? Wykup bilety do wesołego miasteczka! Zazwyczaj jecie tradycyjnie? Zaproś go na sushi!
Pamiętaj, każdy z nas jest tak naprawdę dużym dzieckiem i potrzebuje odmiany i zaskoczenia !

Rutynę trzeba zwalczać spontanicznością. Jesteście ze sobą na tyle długo, że nawet myślicie podobnie? Nie chce wam się otwierać ust, by skomentować scenę w filmie, bo i tak wiecie, że wasz partner domyśla się, co powiecie?
Prosty i sprawdzony trik - rób coś w sposób, którego sam się po sobie nie spodziewasz. Zaskakuj nie tylko drugą połówkę, ale i siebie samego.
Wiecznie...