Wszystko zależy od sytuacji stresowej. Są zdarzenia, które muszę po prostu przetracić w milczeniu. Inne wyśpiewać lub wykrzyczeć przy ulubionej muzyce. Bywa, że sytuacja stresowa tak mnie paraliżuje,że nie jestem w stanie funkcjonować tylko chciałabym zasnąć i obudzić się jak będzie po wszystkim. Są również sytuacje, które kończą się gruntowym sprzątaniem całego domu.

Wszystko zależy od sytuacji stresowej. Są zdarzenia, które muszę po prostu przetracić w milczeniu. Inne wyśpiewać lub wykrzyczeć przy ulubionej muzyce. Bywa, że sytuacja stresowa tak mnie paraliżuje,że nie jestem w stanie funkcjonować tylko chciałabym zasnąć i obudzić się jak będzie po wszystkim. Są również sytuacje, które kończą się gruntowym sprzątaniem całego domu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Cóż. W młodości nie upadałam na duchu bo zmiany (nawet niekorzystne) są okazją do działania, przynoszą coś nowego, w naturalny sposób motywują, a nadzieja na lepsze jutro, na poprawę, na pogodę (ducha też), na dobro mimo wszystko, na miłość - jest po prostu kompatybilna z młodością! Teraz jako doświadczona kobieta zmagam się z życiowymi wirażami nieco inaczej. Wiem, że to część życia, której nie lubię, ale, której nie da się uniknąć. Daję sobie chwilę na opanowanie emocji, które nie są dobrym doradcą, i z reguły wyolbrzymiają kłopot. Dobrze jest go przegadać z przyjacielem, przespać się z problemem (dosłownie), bo noc także sprzyja czarnowidztwu... I jak to moja babcia mawiała:"będzie dzień - będzie rada!". Potem biorę się w karby i podchodzę do sprawy jak do zadania do wykonania!

Cóż. W młodości nie upadałam na duchu bo zmiany (nawet niekorzystne) są okazją do działania, przynoszą coś nowego, w naturalny sposób motywują, a nadzieja na lepsze jutro, na poprawę, na pogodę (ducha też), na dobro mimo wszystko, na miłość - jest po prostu kompatybilna z młodością! Teraz jako doświadczona kobieta zmagam się z życiowymi wirażami nieco inaczej. Wiem, że to...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów jest oczywiście rozmowa z kimś zaufanym, np. z przyjaciółką. Dzięki takiej osobie łatwiej jest poradzić sobie z trudnościami, które nagle przestają być takie straszne jak się wydawały wcześniej. Warto też znaleźć sobie hobby, które pochłonie nas bez reszty. Dla jednych to malowanie, dla drugich bieganie, a jeszcze innych granie na instrumencie. Rozwijanie się w danej dziedzinie daje nam poczucie szczęścia i satysfakcji. Myślę, że dobrym pomysłem jest też zrelaksowanie się na fotelu pod kocykiem, z kubkiem kakao w ręku, kotkiem na kolanach i dobrym filmem. Może ta metoda nie jest rozwiązaniem wszystkich naszych problemów, ale może pomóc, zwłaszcza kiedy na co dzień nie mamy czasu dla siebie.

Najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów jest oczywiście rozmowa z kimś zaufanym, np. z przyjaciółką. Dzięki takiej osobie łatwiej jest poradzić sobie z trudnościami, które nagle przestają być takie straszne jak się wydawały wcześniej. Warto też znaleźć sobie hobby, które pochłonie nas bez reszty. Dla jednych to malowanie, dla drugich bieganie, a jeszcze innych granie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Na własne trudności najlepiej obejrzeć sobie wiadomości! Kiedy włączam Fakty, Wydarzenia i oglądam "z głową" informacje z Polski i ze świata, widzę te wszystkie tragedie, wypadki, pożary, powodzie, biedę, choroby, terroryzm, strajki i polityczne przepychanki, moje problemy przy tych stają się nagle zadziwiająco małe. Bo przecież mam dach nad głową, jedzenie w lodówce i wokół siebie ludzi, z którymi mogę porozmawiać i którzy doradzą mi, jak wybrnąć z kłopotów. Wówczas nie czuję już, że jestem w sytuacji bez wyjścia. Wszystko nabiera o wiele jaśniejszych barw. I wiem, że na pewno sobie poradzę.

Na własne trudności najlepiej obejrzeć sobie wiadomości! Kiedy włączam Fakty, Wydarzenia i oglądam "z głową" informacje z Polski i ze świata, widzę te wszystkie tragedie, wypadki, pożary, powodzie, biedę, choroby, terroryzm, strajki i polityczne przepychanki, moje problemy przy tych stają się nagle zadziwiająco małe. Bo przecież mam dach nad głową, jedzenie w lodówce i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Uśmiecham się szeroko i sięgam po książkę. W zależności od okoliczności czytam coś relaksującego, mrożącego krew w żyłach lub wzruszającego. Zamykam oczy i otwieram serce wczuwając się w emocje i uczucia bohaterów. Jestem z mini i przezywam ich rozterki. Uśmiecham się widząc, jak dobrze sobie radzą i jak im się układa. Płaczę nad ich porażkami i krzywdami. Złoszczę się na ich błędy. Ściskam kciuki w nadziei na happy end. I wierzę, że w prawdziwym życiu też można znaleźć rozwiązanie. Skoro widzę tysiące dróg którym mogliby pójść bohaterowie, znajduję masę sposobów na rozwiązanie ich problemów, to z czym miałabym sobie nie poradzić w życiu? Nie ma dla mnie sytuacji bez wyjścia, ani drogi bez rozwidlenia - nawet jeśli mam sobie je stworzyć sama. Kiedy jestem w trudnej sytuacji sięgam po książkę, by przypomnieć sobie, że jest tysiące rozwiązań - wystarczy ruszyć głową i na nie wpaść, a wtedy nawet zakręty losu mogą okazać się błogosławieństwem i sposobem na odkrycie siebie na nowo.

Uśmiecham się szeroko i sięgam po książkę. W zależności od okoliczności czytam coś relaksującego, mrożącego krew w żyłach lub wzruszającego. Zamykam oczy i otwieram serce wczuwając się w emocje i uczucia bohaterów. Jestem z mini i przezywam ich rozterki. Uśmiecham się widząc, jak dobrze sobie radzą i jak im się układa. Płaczę nad ich porażkami i krzywdami. Złoszczę się na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ucieczka nie będąca wyjściem, a jednak pozwalająca zebrać siły na dalsze zmaganie z codziennością. Gdy poziom stresu osiąga już zbyt wysokie stężenie w mojej krwi, uciekam. A dokładniej wyjeżdżam jakieś 300 km, na tyle daleko, by nie móc zaraz wrócić. Weekend spędzony z przyjaciółmi, podczas którego zrzucam z barków całą towarzyszącą mi na co dzień odpowiedzialność. Nie muszę być niezawodną matką, nie muszę być dobrą żoną, nie muszę być tą, na której zawsze się polega, która nie robi głupstw, która jest opoką dla całej rodziny. Te kilkadziesiąt weekendowych godzin, w trakcie których nie muszę myśleć o niczym innym poza tym, by się dobrze bawić jest mi niezbędne niczym tlen. Nie uciekam często, jednak kilka razy w roku pozwalam sobie na takie szaleństwo. Dla psychicznego zdrowia mnie samej i dla poprawy relacji z bliskimi. I choć wracam fizycznie wymęczona, brakiem snu - szkoda czasu na spanie, aktywnością, dobrą zabawą, to jednak zastrzyk pozytywnym emocji działa na mnie jak wymiana baterii, dając siłę na kolejne zmagania się z codziennością.

Ucieczka nie będąca wyjściem, a jednak pozwalająca zebrać siły na dalsze zmaganie z codziennością. Gdy poziom stresu osiąga już zbyt wysokie stężenie w mojej krwi, uciekam. A dokładniej wyjeżdżam jakieś 300 km, na tyle daleko, by nie móc zaraz wrócić. Weekend spędzony z przyjaciółmi, podczas którego zrzucam z barków całą towarzyszącą mi na co dzień odpowiedzialność. Nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Idę na długi spacer. Na szczęście w pobliżu znajdują się stawy hodowlane, więc jest gdzie chodzić, a wiadomo, że problemów nigdy nie brakuje. Rozmyślam, analizuję, rozważam wszystkie za i przeciw danej sytuacji. Piękna i spokojna okolica pozwala mi się wyciszyć i ukoić nerwy. Dodatkowo rozładowuję negatywną energię aktywnością fizyczną - moje spacery to czasem nawet kilkanaście kilometrów marszu. Ale najważniejszy jest efekt - do realnego świata wracam ze świeżym umysłem i pozytywnym nastawieniem. Zawsze.

Idę na długi spacer. Na szczęście w pobliżu znajdują się stawy hodowlane, więc jest gdzie chodzić, a wiadomo, że problemów nigdy nie brakuje. Rozmyślam, analizuję, rozważam wszystkie za i przeciw danej sytuacji. Piękna i spokojna okolica pozwala mi się wyciszyć i ukoić nerwy. Dodatkowo rozładowuję negatywną energię aktywnością fizyczną - moje spacery to czasem nawet...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Najważniejsza jest akceptacja tego co niesie nam życie. Kiedy akceptujemy nie tylko dobre ale również złe wydarzenia to już jest łatwiej. Do tego jak dla mnie książka lub muzyka połączona z aktywnością. Rozmowa z mężem, który jest moim najlepszym przyjacielem i już jest lepiej... zwłaszcza jeśli na pogadankę idziemy do parku bądź lasu. No i co tu ukrywać... czasami warto się dodatkowo wspomóc porcją swoich ulubionych lodów.
Zawsze należy pamiętać, że po burzy wychodzi słońce. A życie jest cudem< więc cieszmy się nim każdego dnia :-)

Najważniejsza jest akceptacja tego co niesie nam życie. Kiedy akceptujemy nie tylko dobre ale również złe wydarzenia to już jest łatwiej. Do tego jak dla mnie książka lub muzyka połączona z aktywnością. Rozmowa z mężem, który jest moim najlepszym przyjacielem i już jest lepiej... zwłaszcza jeśli na pogadankę idziemy do parku bądź lasu. No i co tu ukrywać... czasami warto...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Myślę, że każdy ma jakiś sposób na to by odreagować. Trzeba tylko znaleźć coś co jest dla nas najlepsze. Jesteśmy tylko ludźmi i potrzebujemy gdzieś wyładować negatywne emocje. Osobiście polecam sposoby, które przyniosą nam ulgę, ale będę bezpieczne dla nas samych i naszego środowiska. Ciekawą metodą jest przelewanie na papier naszych myśli. Bierzemy kartkę i piszemy co nas gryzie. Później możemy spalić lub zwyczajnie podrzeć nasz dylemat. Daje to wewnętrzną ulgę. Popieram również aktywności fizyczne, bo pozwalają odreagować złe emocje. Wszelkie techniki oddechowe czy aromaterapie również uważam za dobre. Kilka głębokich wdechów, gorąca kąpiel z bąbelkami czy świeca zapachowa może przynieść ulgę. Czasem korzystne są także najprostsze rozwiązania takie jak muzyka czy wygadanie się drugiemu człowiekowi. Myślę, że te wszystkie sposoby pomogą w większym czy mniejszym stopniu odstresować się i chociaż na chwilę zapomnieć o złych myślach.

Myślę, że każdy ma jakiś sposób na to by odreagować. Trzeba tylko znaleźć coś co jest dla nas najlepsze. Jesteśmy tylko ludźmi i potrzebujemy gdzieś wyładować negatywne emocje. Osobiście polecam sposoby, które przyniosą nam ulgę, ale będę bezpieczne dla nas samych i naszego środowiska. Ciekawą metodą jest przelewanie na papier naszych myśli. Bierzemy kartkę i piszemy co nas...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jeśli tylko jestem w stanie rozwiązać swoje problemy to je konstruktywnie rozwiązuję.
Jednak czasem nie mam na coś wpływu.
Wtedy jak Scarlett O'Hara mówię sobie, że pomyślę o tym jutro i... Tańczę!
Po prostu włączam w domu muzykę tak głośno że cały dom się trzęsie i tańczę.
Mam świetnego partnera do tańca! Mojego męża! I mąż z ochotą tańczy że mną
Gdyby ktoś nas nagrał jakąś ukrytą kamerą, to by pomyślał: zwariowali! Tańczą w domu sami a nie ma żadnej imprezy!
No tak, ten wspólny taniec zbliża nas do siebie jak potrzeba rozwiązania problemów. Jesteśmy w tym razem i to jest piękne!

Jeśli tylko jestem w stanie rozwiązać swoje problemy to je konstruktywnie rozwiązuję.
Jednak czasem nie mam na coś wpływu.
Wtedy jak Scarlett O'Hara mówię sobie, że pomyślę o tym jutro i... Tańczę!
Po prostu włączam w domu muzykę tak głośno że cały dom się trzęsie i tańczę.
Mam świetnego partnera do tańca! Mojego męża! I mąż z ochotą tańczy że mną
Gdyby ktoś nas nagrał...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej