"Miejskie legendy mogą być śmiertelnie niebezpieczne"

Do dramatycznych wydarzeń doszło wczoraj we wczesnych godzinach rannych na ulicy Pod Krzywą Wieżą, na naszej starówce. Jak wszyscy wiedzą,jedna z toruńskich legend miejskich głosi, że nazwa miasta wzięła się właśnie od wieży która pochylała się znacznie i bała się że runie, a zazdrosna Wisła wołała "to ruń!". Niestety po wielu wiekach opierania się tym namowom, wczoraj Krzywa Wieża, jeden z symboli miasta, postanowiła runąć. Nie są do końca znane motywy tej decyzji. Czy była to bezsilność czy celowe działanie na złość Wiśle. Mimo że wszyscy turyści i mieszkańcy zachęcali, prosili, błagali i zaklinali "nie odpuszczaj"! Jednak podmywane nieprzerwanie przez wody rzeki fundamenty nie były w stanie utrzymać ciężaru pochylonej piękności. Niestety to runięciem okazało się chamstwem ze strony rzeczywistości, bo pod gruzami pozostało troje turystów do końca próbujących podpierać wieżę. Teraz sprawą zajmuje się wydział kryminalny komendy miejskiej policji. będę informował o dalszym ciągu tej sprawy...

"Miejskie legendy mogą być śmiertelnie niebezpieczne"

Do dramatycznych wydarzeń doszło wczoraj we wczesnych godzinach rannych na ulicy Pod Krzywą Wieżą, na naszej starówce. Jak wszyscy wiedzą,jedna z toruńskich legend miejskich głosi, że nazwa miasta wzięła się właśnie od wieży która pochylała się znacznie i bała się że runie, a zazdrosna Wisła wołała "to ruń!"....

W małej miejscowości na południu Polski doszło wczoraj do mrożących krew w żyłach scen. Otóż, według miejscowej legendy, cmentarz leżący na uboczu jest nawiedzany przez białą zjawę. Miała być ona wielokrotnie widziana, przez różne osoby, na polach otaczających nekropolię. W dniu wczorajszym pani Władysława, ze swoim dorosłym synem Adamem, wracała ok. godz. 23:00 od sąsiadów. W pobliżu cmentarza drogę zastąpiła im rzeczona zjawa. Wypity wcześniej alkohol dodał parze odwagi wobec czego przystąpili do pościgu za, jak mniemali, dowcipnisiem przebranym za ducha. Zjawa szybko oddalała się od ścigających, a pani Władysława z racji wieku została z tyłu dopingując syna okrzykami "Nie odpuszczaj!". Po przekroczeniu bramy cmentarnej ślad po duchu zaginął. Pan Adam wraz z matką dokonali szczegółowej, jak twierdzą, penetracji cmentarza, gdzie nie spotkali nikogo. Będąc na końcu alejki usłyszeli po drugiej stronie nekropolii skrzypienie jedynej bramy wejściowej. Gdy zorientowali się, że właśnie się ona zamyka, z niemożliwą wręcz szybkością zdołali opuścić ogrodzony teren i nie oglądając się za siebie umknęli w kierunku domu. Nie wszyscy uwierzyli w nadprzyrodzoną moc biorącą udział w tym wydarzeniu, mówiąc raczej o zbyt dużej ilości wyskokowych napojów, ale faktem jest, że zjawa widywana jest również przez zdeklarowanych abstynentów.

(Historia oparta na faktach!)

W małej miejscowości na południu Polski doszło wczoraj do mrożących krew w żyłach scen. Otóż, według miejscowej legendy, cmentarz leżący na uboczu jest nawiedzany przez białą zjawę. Miała być ona wielokrotnie widziana, przez różne osoby, na polach otaczających nekropolię. W dniu wczorajszym pani Władysława, ze swoim dorosłym synem Adamem, wracała ok. godz. 23:00 od...

Będąc w Złotoryi, koniecznie zajrzyj do kopalni złota Aurelia. To ważny punkt na turystycznej mapie starego miasteczka. W Aurelii, od prawie 800 lat, duch Starego Zakonnika pilnuje łupu, jaki zgromadził wykorzystując obowiązkową ówczas daninę, którą płacili górnicy złota. Niestety dziesięcina nie wystarczyła zakonnikowi, któremu ciągle było mało i z dziesięsiny zrobił wpierw dwudzieścinę, potem trzydzieścine, by zabierać nawet połowę urobku i nie odpuścić najmniejszemu samorodkowi . W końcu zbuntowany górnicy, nie odpuścili chytremu zakonnikowi i zwabili go do kopalni, w której korytarzach pobłądził i błądzi po dzień dzisiejszy.
Gdy będziesz w Złotoryi, nie odpuszczaj, odwiedź Aurelię. Może znajdziesz skarb zakonnika.

Będąc w Złotoryi, koniecznie zajrzyj do kopalni złota Aurelia. To ważny punkt na turystycznej mapie starego miasteczka. W Aurelii, od prawie 800 lat, duch Starego Zakonnika pilnuje łupu, jaki zgromadził wykorzystując obowiązkową ówczas daninę, którą płacili górnicy złota. Niestety dziesięcina nie wystarczyła zakonnikowi, któremu ciągle było mało i z dziesięsiny zrobił...

- Babciu, potrzebuję Twojej pomocy przy artykule do gazety - powiedziałam to, gdy tylko przekroczyłam drzwi jej domu.
- a kim Ty jesteś dzieciaku?- spytała i spojrzała na mnie otępiałym wzrokiem.
- to ja, twoja wnuczka, byłam tu w sobotę
- Margolcia?
- tak - nieważne, mogę być nawet Margolcią, widać babcia ma dziś znów gorszy dzień. - Babciu, tylko Ty jesteś w stanie mi pomóc, pamiętasz, kiedyś opowiadałaś mi historię, dosyć straszną... o jakimś sąsiedzie?
- O jakim sąsiedzie kochanie?
- O tym, który chodził pod oknami wszystkich domów w okolicy.
- ach, Pan Witold, biedny człowiek, kiedyś ktoś przejezdny w naszej wsi napadł go i okropnie pobił.
- I co się z nim stało? - zapytałam zaciekawiona
- No cóż, on zmarł, a sprawców nigdy nie odnaleziono. Od tego czasu wielu mieszkańców widziało jego ducha pod swoimi oknami.
- Ale niby po co duch Pana Witolda miałby spacerować po okolicy - zapytałam trochę podirytowana.
- Mówią, że szuka tych, którzy go napadli - ziewnęła,- więcej Ci dziś nie opowiem Margolciu, jestem bardzo zmęczona
- Babciu, może postaraj się sobie coś jeszcze przypomnieć, powiedzieć mi coś o Panu Witoldzie, proszę, NIE ODPUSZCZAJ.
- Nie kochana, przyjdź jutro, dobranoc.
- dobranoc babciu, przyjdę jutro rano - pocałowałam ją na pożegnanie. Wieczór był już dość zimny, gdy wychodziłam spojrzałam w okno żeby zobaczyć czy nie pada i dostrzegłam jak Pan Witold szuka swoich oprawców pod oknem sąsiadów.

- Babciu, potrzebuję Twojej pomocy przy artykule do gazety - powiedziałam to, gdy tylko przekroczyłam drzwi jej domu.
- a kim Ty jesteś dzieciaku?- spytała i spojrzała na mnie otępiałym wzrokiem.
- to ja, twoja wnuczka, byłam tu w sobotę
- Margolcia?
- tak - nieważne, mogę być nawet Margolcią, widać babcia ma dziś znów gorszy dzień. - Babciu, tylko Ty jesteś w stanie mi...

W mojej miejscowości był piękny, ogromny, niegdyś dworski park. Fakt, że miejscowość położona jest blisko wschodniej granicy sprawiała, że ludzka fantazja działała cuda. Od zawsze mówiło się, że w jednej, oddalonej części parku spotykają się przemytnicy. Ludzie ze wschodu przekazywali naszym mieszkańcom spirytus, papierosy, które potem wędrowały, hen za zachód. Cóż mogę powiedzieć, duże ciemne auta często były widywane w naszej okolicy. A ja jako maluch ze znajomymi kiedyś spotkałam miłego pana w skórzanej kurtce i grubym łancuchu na szyi, który mówił ze śpiewnym akcentem. Może w legendach tkwi źdźbło prawdy?

W mojej miejscowości był piękny, ogromny, niegdyś dworski park. Fakt, że miejscowość położona jest blisko wschodniej granicy sprawiała, że ludzka fantazja działała cuda. Od zawsze mówiło się, że w jednej, oddalonej części parku spotykają się przemytnicy. Ludzie ze wschodu przekazywali naszym mieszkańcom spirytus, papierosy, które potem wędrowały, hen za zachód. Cóż mogę...

Dawne Zagłębie
dziś zaprezentujemy Państwu historię z ubiegłego wieku. Młoda dziewczyna, wymknęła się potajemnie z domu, aby spotkać się z ukochanym w lesie przy cmentarzu. Niestety na to spotkanie nie dotarła. Chłopak tej samej nocy uciekł z wioski i wszelki ślad po nim zaginął. Do dziś krąży plotka o damie w wianku na głowie i zwiewnej szacie, która krąży po cmentarzu i szepcze Nie Odpuszczaj Memu Lubemu co uciekł i mnie zostawił. Na jej pamiątkę panny szukające miłości zanoszą pod jedno drzewo wiązanki z polnych kwiatów.

Dawne Zagłębie
dziś zaprezentujemy Państwu historię z ubiegłego wieku. Młoda dziewczyna, wymknęła się potajemnie z domu, aby spotkać się z ukochanym w lesie przy cmentarzu. Niestety na to spotkanie nie dotarła. Chłopak tej samej nocy uciekł z wioski i wszelki ślad po nim zaginął. Do dziś krąży plotka o damie w wianku na głowie i zwiewnej szacie, która krąży po cmentarzu i...

1418 znaków
"Wstrzymaj oddech"
Późną, październikową nocą, trzech nastoletnich chłopców wracało z zabawy w sąsiedniej wsi do rodzinnych Grębocic. Na skraju wioski mijali kompleks betonowych piwnic służący za miejsce pomiaru gleby oraz skażenia wody. Spod włazu jednej z piwnic słyszeli donośny, męski głos oraz przerażone kobiece zawodzenie. Chcąc sprawdzić czy komuś nie dzieje się krzywda, chłopcy otworzyli właz i zajrzeli do środka. Cała trójka opisuje kolejne minuty podobnie: mieli ospałe ruchy, problemy z oddychaniem, dźwięki stały się przytłumione. Instynkt nakazał im wstrzymać oddech. W panice, zdezorientowani i przerażeni uciekli z miejsca zdarzenia. Wspólnie zeznali, że czuli się jakby biegli godzinami. O poranku natknął się na nich jeden z mieszkańców jadących do pracy. Młodzieńcy siedzieli bezczynnie zaledwie kilkanaście metrów od piwnicy. Byli wyziębieni i w ciężkim szoku. Kierowca natychmiast wezwał pogotowie. Chłopcy zostali objęci opieką medyczną i psychologiczną. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W latach 60tych, tuż po wykopaniu owych piwnic, na dnie zalegała woda. To właśnie w niej, pewnej październikowej nocy, sadystyczny mąż zmusił własną żonę do utopienia trójki swoich małoletnich dzieci. Kazał trzymać maluchy pod wodą tak długo, aż przestaną wypuszczać pęcherzyki powietrza.
Przyglądał się wszystkiemu ze stoickim spokojem i w kółko powtarzał: "...nie odpuszczaj, nie odpuszczaj...".

1418 znaków
"Wstrzymaj oddech"
Późną, październikową nocą, trzech nastoletnich chłopców wracało z zabawy w sąsiedniej wsi do rodzinnych Grębocic. Na skraju wioski mijali kompleks betonowych piwnic służący za miejsce pomiaru gleby oraz skażenia wody. Spod włazu jednej z piwnic słyszeli donośny, męski głos oraz przerażone kobiece zawodzenie. Chcąc sprawdzić czy komuś nie...

Nową sprawą poszukiwań seryjnego mordercy (który spędza nam sen z powiek już od dwóch tygodni, ale dopiero teraz mamy pewność, że tych pięciu morderstw dokonał ten sam sprawca) zajmie się zespół pod dowództwem śledczego XOX. Ten stróż prawa jest już naszym bohaterem odkąd schwytał podpalacza zanim ten zdążył zaprószyć ogień w kolejnym bloku. W tej akcji funkcjonariusz został postrzelony i musiał na jakiś czas przejść na chorobowe, na szczęście rehabilitacja przebiegła pomyślnie, a wyznaczony zespół już wpadł na pierwsze tropy. Nie wiadomo, czy to legendarne nieomylne przeczucia XOX miały wpływ na dotychczas znalezione tropy. Policja nie udziela odpowiedzi w obawie o możliwość wycieknięcia szczegółów prowadzonego dochodzenia.
XOX życzymy zdrowia i szybkiego rozwiązania aktualnego śledztwa. NIE ODPUSZCZAJ, aż przestępca nie odpowie za swoje zbrodnie!
Dobrej passy życzy cała redakcja pisma XYZ.

Nową sprawą poszukiwań seryjnego mordercy (który spędza nam sen z powiek już od dwóch tygodni, ale dopiero teraz mamy pewność, że tych pięciu morderstw dokonał ten sam sprawca) zajmie się zespół pod dowództwem śledczego XOX. Ten stróż prawa jest już naszym bohaterem odkąd schwytał podpalacza zanim ten zdążył zaprószyć ogień w kolejnym bloku. W tej akcji funkcjonariusz...

"Po drugiej stronie mogiły"

XII wieczne ruiny gotyckiej świątyni cystersów, otoczone grobami datowanymi na XVIII wiek, pochylone płyty bezimiennych mogił, bujna roślinność zaciskająca zielone szpony, wyszczerbione mury - niczym spróchniałe zęby. Uczucie samotności i niepokoju paraliżujące umysł.
Niegdyś piękny wytwór ludzkich rąk, teraz zbitek cegieł i cementu - zdeptana świątynia - w trakcie drugiej wojny światowej, wykorzystywana jako magazyny, zniszczona w roku 1945 przez Nazistowskie demony. Po zapoznaniu się z historią tego miejsca ustaliłem, iż wojska niemieckie które stacjonowały na terenie świątyni nigdy nie ujawniły przeznaczenia magazynów, a żadnemu z ówczesnych mieszkańców nie udało się tego ustalić.

Według opowieści mieszkańców, świątynia okryta jest złą sławą - zważywszy na swoją historie, jak również zjawiska nadprzyrodzone które można zaobserwować na jej terenie.
Wchodząc na tę obcą ziemię czułem złą aurę, uczucie niewytłumaczalnego strachu, czułem się obserwowany mimo, iż był środek słonecznego dnia.

Po rozmowie z najstarszymi mieszkańcami miasta poznałem wiele legend związanych z ruinami.
Niektórzy mówią, że pod ziemią kryje się komnata wypełniona kosztownościami i dziełami sztuki. Inne opowieści mówią o zjawach, poruszających się cieniach, dźwiękach płaczu i krzyku.
Ziemia przesiąknięta jest smutkiem, cierpieniem i śmiercią.

Zagłębiając się w tych mrocznych toniach historii, niejednokrotnie chciałem się wycofać gdyż nie mam w zwyczaju zadzierać z siłami dużo silniejszymi, nieznanymi, lecz mówiłem do siebie "Nie odpuszczaj - to tylko historie". W głębi duszy wiedziałem, że zawierają ziarenko prawdy - jak każda legenda. Szperając w dokumentach i odkrywając karty tego miejsca, znalazłem wzmiankę o wykopaliskach które miały miejsce na terenie cmentarza. W odkopanych trumnach odkryto podrapane wieka - pochowani za żywca, czy wyrwani ze szpon śmierci?

W 1994 roku powstały plany odbudowy świątyni, o dziwo nikt nie podjął się prac, a sprawa pozostała w zawieszeniu.
Miejsce to przyprawia o gęsią skórę, omiatając duszę i ciało zimnym wiatrem. Z pewnością kolejny raz nie wejdę na teren ruin, pod osłoną nocy i nie radzę tego robić nikomu...


Kilka zdjęć z miejsca :)
https://naforum.zapodaj.net/448130ecf870.jpg.html https://naforum.zapodaj.net/ed830e2c2cc1.jpg.html https://naforum.zapodaj.net/10f17364064c.jpg.html

"Po drugiej stronie mogiły"

XII wieczne ruiny gotyckiej świątyni cystersów, otoczone grobami datowanymi na XVIII wiek, pochylone płyty bezimiennych mogił, bujna roślinność zaciskająca zielone szpony, wyszczerbione mury - niczym spróchniałe zęby. Uczucie samotności i niepokoju paraliżujące umysł.
Niegdyś piękny wytwór ludzkich rąk, teraz zbitek cegieł i cementu - zdeptana...

Szczecińskie Niebuszewo nigdy nie cieszyło się dobrą sławą. Najstarsza makabryczna legenda miejska ma swoje początki właśnie tam. W powojennym Szczecinie zaczęto odnotowywać dziwne znaleziska. Walizkę z ludzkimi rękami w pociągu. Korpus kobiety w beczce po smole na budowie.
Ówczesna władza mocno zatajała sprawy, ponieważ społeczność na świeżo zagospodarowanych terenach miała kruche struktury, bano się buntu lub powrotu wojsk Niemieckich. Ale ludzie NIE ODPUSZCZALI przekazując z ust do ust coraz to nowe wieści o makabrycznych znaleziskach.
W końcu po zaginięciu Ireny J. funkcjonariusze milicji dotarli po śladach do mieszkania Józefa Cyppka przy ul Waldorfa 7.
Z zapisków policji:
„W pokoju na kanapie leżą zwłoki kobiety z odciętą głową, rękami i nogami. Ręce i jedno udo przy szafie. Na półce przy kaflowej kuchni miska do połowy wypełniona czerwoną cieczą. Obok maszynka do mielenia mięsa ze śladami mielenia. Na talerzach serce i wątroba ludzka. Obok sałatka z pomidora. „
Podejrzewano, że Józef Cyppis chciał zjeść swoją sąsiadkę i robił to już wcześniej z innymi ofiarami.
Sprawcę pojmano, urządzono szybki proces i już 6 dni później powieszono. Wszystko działo się zbyt szybko by stwierdzić, czy inne morderstwa były czynem tego samego człowieka.
Niemniej jednak, po egzekucji makabryczne znaleziska się skończyły. A legenda o pierwszym powojennym seryjnym mordercy, kanibalu z niebuszewa, krąży do dziś.

Szczecińskie Niebuszewo nigdy nie cieszyło się dobrą sławą. Najstarsza makabryczna legenda miejska ma swoje początki właśnie tam. W powojennym Szczecinie zaczęto odnotowywać dziwne znaleziska. Walizkę z ludzkimi rękami w pociągu. Korpus kobiety w beczce po smole na budowie.
Ówczesna władza mocno zatajała sprawy, ponieważ społeczność na świeżo zagospodarowanych terenach...