Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

Jagoda
Nancy
stokrotka
sloneczko89
Viola

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

Jagoda
Nancy
stokrotka
sloneczko89
Viola

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

31.12.1999
Tydzień temu Halina S., przyszła do mnie do biura i zleciła mi rozwiązanie tajemnicy morderstwa sprzed dziesięciu lat. Sprawa dotyczyła jej kuzyna. Chłopak został zamordowany we własnym mieszkaniu. Było ono zamknięte od środka, znajdowało się na szóstym pietrze i nie miało balkonu. Nikt nie umiał rozwiązać sprawy. Dopiero mi się udało. Wystarczyło pogłówkować, a ja jestem w tym niezły. Postawiłem tezę i kilka dni temu przeprowadziłem eksperyment w celu potwierdzenia mojej hipotezy. Pojechałem na miejsce. Okazało się, że budynek miał tylko siedem pięter. Morderca wszedł schodami na ostatnie piętro, potem na dach, później spuścił się na linie zaczepionej o komin, zatrzymał się na wysokości okna ofiary, okno było uchylone, co potwierdziły akta sprawy, włożył lufę pistoletu z tłumikiem w szparę i strzelił. Po morderstwie został wciągnięty przez swojego wspólnika na dach i spokojnie opuścił budynek. Po odkryciu, w jaki sposób zostało popełnione morderstwo musiałem odkryć, kto go dokonał. Zagłębiłem się w akta sprawy, mam znajomości na komendzie. Odkryłem, że za morderstwem musi stać kochanek dziewczyny ofiary. Miał motyw, a jego hobby była wspinaczka wysokogórska. W jego mieszkaniu znaleziono broń, z której zabito chłopaka. Alibi mu dał kolega, który prawdopodobnie był jego wspólnikiem. Dzisiaj przedstawiłem wynik mojego dochodzenia mojej zleceniodawczyni i policji. Podałem motyw, dowody i adres poszukiwanego. Dzięki mnie policja godzinę temu aresztowała podejrzanego.

31.12.1999
Tydzień temu Halina S., przyszła do mnie do biura i zleciła mi rozwiązanie tajemnicy morderstwa sprzed dziesięciu lat. Sprawa dotyczyła jej kuzyna. Chłopak został zamordowany we własnym mieszkaniu. Było ono zamknięte od środka, znajdowało się na szóstym pietrze i nie miało balkonu. Nikt nie umiał rozwiązać sprawy. Dopiero mi się udało. Wystarczyło pogłówkować, a...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Szary jesienny ranek, rok 1969. Ledwo co zdążyłam otworzyć oczy, a tutaj już telegram od komendanta policji- "zabójstwo młodej dziewczyny, na obrzeżach miasta, przyjeżdżaj szybko". Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy: lupę, notatnik, aparat fotograficzny, białe rękawiczki oraz pojemniki na próbki. Wsiadam do auta i już jestem na miejscu zbrodni. Zakładam rękawiczki, zanim cokolwiek ruszę, fotografuję miejsce zbrodni, aby przyjrzeć się w domu zdjęciom w razie gdybym coś przeoczyła. Badam pozycję w jakiej jest zostawione ciało, szukam jakiś śladów szamotaniny czy innych znaków świadczących o przyczynie zgonu. Zauważam, że na bluzce ofiary znajduje się czarny długi włos (ofiara jest blondynką), zamykam go szczelnie w opakowaniu, żeby następnie przekazać go do ekspertyzy. Sporządzam notatki zabieram wszystkie potrzebne przedmioty, które mogą mi pomóc w rozwiązaniu śledztwa i wracam do swojego biura, by w ciszy przemyśleć i zanalizować wszystkie tropy. Sporządzone notatki i moje domysły, wraz z dokumentami odnoszę prowadzącemu śledztwo policjantowi. Moja praca, naczelnego powiatowego detektywa na ten dzień jest zakończona.

Szary jesienny ranek, rok 1969. Ledwo co zdążyłam otworzyć oczy, a tutaj już telegram od komendanta policji- "zabójstwo młodej dziewczyny, na obrzeżach miasta, przyjeżdżaj szybko". Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy: lupę, notatnik, aparat fotograficzny, białe rękawiczki oraz pojemniki na próbki. Wsiadam do auta i już jestem na miejscu zbrodni. Zakładam rękawiczki, zanim...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Od kilki godzin siedzę w archiwum. Szukam akt sprzed 20 lat! Sama jeszcze do końca nie mogę uwierzyć, że tamta sprawa i obecna mogą się łączyć w jakiś sposób. 20 lat… Szmat czasu. Czasu, który przyniósł tak wiele rozwiązanych spraw, który pozwolił na powstrzymanie tak wielu morderców. Tak jak wtedy, gdy „czwartkowy” jak go nazwaliśmy trafił do więzienia. Wszystko się przecież zgadzało! Wszystkie dowody jasno przemawiały przeciwko oskarżonemu. 20 lat spokoju, 20 lat odsiadki niewinnego? Nie, to nie może być możliwe. Morderstwo z ostatniego czwartku to musi być czysty zbieg okoliczności. Ale skoro tak uważam, to dlaczego tak bardzo nie daje mi ta sprawa spokoju, dlaczego czuję jednak, że coś tu się nie zgadza, dlaczego siedzę w tej obskurnej piwnicy i przerzucam stare papiery, a moi koledzy z zespołu donoszą tak dobrze mi znane dowody z miejsca zbrodni? Czyżbym popełniła tak wielki błąd?

Od kilki godzin siedzę w archiwum. Szukam akt sprzed 20 lat! Sama jeszcze do końca nie mogę uwierzyć, że tamta sprawa i obecna mogą się łączyć w jakiś sposób. 20 lat… Szmat czasu. Czasu, który przyniósł tak wiele rozwiązanych spraw, który pozwolił na powstrzymanie tak wielu morderców. Tak jak wtedy, gdy „czwartkowy” jak go nazwaliśmy trafił do więzienia. Wszystko się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Do komendy przyszłam wczesniej, zaległości w papierkowej robocie same się nie nadrobią. Nie udało mi się jednak nawet dopalić papierosa gdy do gabinetu wpadł Rysiek.
Puka się! Mama nie nauczyła? - ryknęłam.
Przepraszam Pani porucznik, melduję że znaleziono zwłoki.
Rysiek, mówiłam ci już ze sto razy, że nie masz latać do mnie z każdym pijaczkiem zaciukanym pod "Małpim gajem". Zajmij się tym i wsadź kogo trzeba.
Pani porucznik, melduję że to nie pijaczek, budowlańcy znaleźli w wykopie pod fundament, na tym nowym osiedlu co je budują u nas, ciało kobiety. To chyba ta przedszkolanka.
Dobra, weź Mirka z aparatem i Bogdana, to jego sprawa. Niech czekają na dole, pojdziemy zobaczyć co tam się porobiło.
Całą czwórką wsiedliśmy do Syrenki, a Bogdan zaczął referować:
Jolka Żabińska, 28-letnia przedszkolanka, zaginęła tydzień temu w drodze z pracy do domu, główny podejrzany to mąż, podobno miała romans z młodym górnikiem co się dopiero sprowadził na przeciwko.
Gdy dojechaliśmy na miejsce dookoła zebrał się już tłum gapiów, ale pałka zawsze działa na opornych więc bez przeszkód dotarliśmy na miejsce. Widok nie był najciekawszy, ciało półnagie ze śladami pobicia i podduszania, masa zadrapań i siniaków, zaciągnełam się papierosem. Brutalny gwałt i morderstwo, to było oczywiste.
- Mirek, zdjęcia i zobacz czy nie ma jakiś śladów! Rysiek, poszukaj tego kto ją znalazł i na komendę z nim, Bogdan wezwij podejrzanych i niech ją ktoś stąd zabierze. Do roboty! Morderca sam się nie zgłosi.

Do komendy przyszłam wczesniej, zaległości w papierkowej robocie same się nie nadrobią. Nie udało mi się jednak nawet dopalić papierosa gdy do gabinetu wpadł Rysiek.
Puka się! Mama nie nauczyła? - ryknęłam.
Przepraszam Pani porucznik, melduję że znaleziono zwłoki.
Rysiek, mówiłam ci już ze sto razy, że nie masz latać do mnie z każdym pijaczkiem zaciukanym pod "Małpim...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Tym razem się nie poddam! To już trwa zbyt długo. Śledztwo rozpoczęło się w styczniu 1987 r., minęło już dwa lata, a zagadka zabójstwa czteroletniej dziewczynki wciąż nie została rozwikłana. Jestem to winna, rodzicom zrozpaczonym po śmierci ich córki. Co mogło kierować "człowiekiem", który dokonuje zbrodni na małym dziecku. Trudno go też nazwać człowiekiem, po dopuszczeniu się tak okrutnego czynu. Wiem na pewno, że dziecko zginęło torturowane przed śmiercią, a potem zakopane w ziemi. Wszystkie ślady wskazuję na byłego partnera dziecka matki, który nie mogł pogodzić się z tym, że od niego odeszła.Przy dziewczynce znaleziono miętowe cukierki, które tak uwielbiał. Ale czy to byłby wystarczający dowód w sprawie. Czy chęc zemsty na kobiecie mogłaby nabrać takiej siły.Mężczyzna ma alibi, bo chwili dokonywanego czynu, nie było go w kraju. Tak twierdzi on sam, ale jego partnerka coraz bardziej gubi się w zeznaniach... Wydaje mi się, że prawda staje się coraz bliższa poznania.

Tym razem się nie poddam! To już trwa zbyt długo. Śledztwo rozpoczęło się w styczniu 1987 r., minęło już dwa lata, a zagadka zabójstwa czteroletniej dziewczynki wciąż nie została rozwikłana. Jestem to winna, rodzicom zrozpaczonym po śmierci ich córki. Co mogło kierować "człowiekiem", który dokonuje zbrodni na małym dziecku. Trudno go też nazwać człowiekiem, po dopuszczeniu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Listopad 1991' jest wyjątkowo mroźny i śnieżny. Pokonuję szybkim krokiem krakowski rynek, mijam kościół Mariacki i żebraczkę skuloną tuż za jego rokiem. Jeszcze do niedawna taki widok byłby nie do pomyślenia. Żebraczką szybko zajęłyby się służby dbające o "odpowiedni" wizerunek miasta. Swoją drogą po przemianach politycznych taki widok był coraz częstszy- bezrobocie w niektórych województwach sięgało nawet 30%, wzrosła liczba samobójstw spowodowana złą sytuacją materialną, a także przestępstw. Mieliśmy pełne ręce roboty. Niestety, jako detektyw nie byłam taktowana zbyt poważnie, a dwuznaczne propozycje nieustannie zdarzały mi się w pracy. Jednak dzisiaj tylko ja mogłam pomóc nam w rozwiązaniu śledztwa. Przebrana w strój ekskluzywnej "masażystki" (bo i one pojawiły się razem z innymi zachodnimi atrakcjami) szłam do domu potencjalnego mordercy. W ostatnim czasie w dziwnych okolicznościach zginęło aż 5 kobiet zajmujących się masażem erotycznym, a każde z morderstw zupełnie się od siebie różniło- jakby morderca robił to naumyślnie, by nikt nie domyślił się, że jest to dzieło jednej osoby. Jednak od niedawna w służbie policji pojawiło się coś takiego jak DNA - dzięki temu po znalezionych na miejscu zbrodni wydzielinach możemy sprawdzić potencjalnego mordercę. I tak aż w 3 miejscach znaleźliśmy DNA tej samej osoby. Podejrzanym jest młody milioner, 26-letni właściciel kamienicy przy Grodzkiej. Już niebawem dowiem się, czy jego DNA zgadza się z tym znalezionym w miejscu zbrodni...

Listopad 1991' jest wyjątkowo mroźny i śnieżny. Pokonuję szybkim krokiem krakowski rynek, mijam kościół Mariacki i żebraczkę skuloną tuż za jego rokiem. Jeszcze do niedawna taki widok byłby nie do pomyślenia. Żebraczką szybko zajęłyby się służby dbające o "odpowiedni" wizerunek miasta. Swoją drogą po przemianach politycznych taki widok był coraz częstszy- bezrobocie w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Sylwestrowa noc 1989/1990
dzwoni telefon
No nie, a miałam nadzieję, że położę się spać, a tu zapowiada się długa noc.
- Halo? Co się stało?...Przecież mam wolne jeszcze przez tydzień... Morderstwo?...Zaraz przyjadę.
Po długiej jeździe samochodem w końcu docieram na miejsce. Mogę prać się po pracy. Zakładam rękawiczki, specjalne ochronne ubranie, buty, maseczkę i rozkładam swoją walizkę. Walizka wygląda trochę jak kosmetyczki, są tu różnorodne proszki, płyny, buteleczki, pełno różnej wielkości pędzelków, penset i mnóstwo foliowych woreczków zamykanych na zamek, są nawet małe lampy emitujące promienie UV. Teraz zaczyna się mozolne zbieranie dowodów. Zaczynam od ciała ofiary. Szukam włosów, skrawków materiału i innych elementów które mogą być ważne w śledztwie, zbieram odciski palców i odciski butów. Gdy zbiorę wszystkie dowody z ciała ofiary zataczam wokół coraz większe kręgi przepatrując każdy centymetr ziemi. Czasami zaczynam zbieranie dowodów od zewnątrz zbliżając się do ofiary. To lepsza metoda, bo nie zanieczyszczam miejsca zbrodni, lecz gdy warunki atmosferyczne są złe, tak jak teraz zaczynam od środka, bo to tam jest najwięcej dowodów, które mogą ulec zniszczeniu. Innym wydaje się, że to nudna praca, ale ja ją uwielbiam. Niesamowite ile czasem można dowiedzieć się rzeczy dzięki skrawkowi materiału, pojedynczemu włosowi i wydawać by się mogło mało istotnym drobiazgom. Tak naprawdę często od mojej pracy zależy, czy przestępca zostanie skazany, czy zostanie ukarany, to ode mnie zależą późniejsze losy śledztwa.

Sylwestrowa noc 1989/1990
dzwoni telefon
No nie, a miałam nadzieję, że położę się spać, a tu zapowiada się długa noc.
- Halo? Co się stało?...Przecież mam wolne jeszcze przez tydzień... Morderstwo?...Zaraz przyjadę.
Po długiej jeździe samochodem w końcu docieram na miejsce. Mogę prać się po pracy. Zakładam rękawiczki, specjalne ochronne ubranie, buty, maseczkę i rozkładam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

KRYMINAŁ, KOŚCI I DOCHODZENIE
Te słowa kojarzą mi się z jednym, a z serialem Kości. Powiedzmy sobie szczerze, biologia i ja się nie lubimy, więc zostaje mi zwyczajny śledczy. Oko i umysł jak Sherlock mam, więc logika, czy szczegóły to drobiazg, ale reszta.... Będę potrzebowała kogoś w rodzaju Brennan.

KRYMINAŁ, KOŚCI I DOCHODZENIE
Te słowa kojarzą mi się z jednym, a z serialem Kości. Powiedzmy sobie szczerze, biologia i ja się nie lubimy, więc zostaje mi zwyczajny śledczy. Oko i umysł jak Sherlock mam, więc logika, czy szczegóły to drobiazg, ale reszta.... Będę potrzebowała kogoś w rodzaju Brennan.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Patrzą na mnie z politowaniem. Baba, która bawi się w detektywa. Nie doceniają moich studniów skończonych w Paryżu, nie doceniają umiejętności i doświadczenia. Widzą tylko ładną twarz, cycki i długą sukienkę, która de facto utrudnia szybkie chodzenie. Ale każdego dnia im udowadniam, że się mylą. Tak jak dziś.
-Czy Pana coś śmieszy Panie Komisarzu?- popatrzyłam surowo, ale niewiele to dało. Mężczyzna w wieku mojego ojca, ciągle się śmiał.
-Mamy tu denatkę, lat trzydzieści, zgwałcona przed zgodnem. To jest zabawne?- przestał się uśmiechać, ale dalej widziałam jego spojrzenie pełne niechęci.- Może łaskawie zajmie się Pan Komisarz robotą, żeby obywatelki mogły spokojnie żyć?
-A więc o to chodzi. Boi sie Pani, że będzie następna? Chce się Pani chłopem wysłużyć?- nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz. Szybko odeszłam, ale słyszałam jego komentarz.
-Każda baba jest niezrównoważona, do garów a nie do polcji.
Musiałam odnaleźć tego dupka, musiałam go zamknąć. Musiałam pracować, a w tych warunkach to trudne.

Patrzą na mnie z politowaniem. Baba, która bawi się w detektywa. Nie doceniają moich studniów skończonych w Paryżu, nie doceniają umiejętności i doświadczenia. Widzą tylko ładną twarz, cycki i długą sukienkę, która de facto utrudnia szybkie chodzenie. Ale każdego dnia im udowadniam, że się mylą. Tak jak dziś.
-Czy Pana coś śmieszy Panie Komisarzu?- popatrzyłam surowo, ale...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej