Chciałam być piękna. Codziennie chodziłam do popularnego w mieście klubu fitness. Cieszyłam się ze swojej figury ale nie dostrzegałam niczego poza nią. Kiedy przyjaciele chcieli zaprosić mnie na pizzę ja odmawiałam mówiąc, że to niepotrzebne kalorie. Teraz kiedy o tym myślę to uświadamiam sobie, że w tym czasie rzadko kiedy na mojej twarzy gościł uśmiech a wiele osób podkreślało to, że szeroki uśmiech jest jedną z największych moich zalet. Może się to wydać śmieszne ale wszystko zmieniły kasety magnetofonowe. Znalazłam je w domu mojego dziadka i od niechcenia postanowiłam je odsłuchać. Przypomniało mi się jak bardzo kochałam kiedyś muzykę. Była całym moim światem. Przypomniałam sobie jak przy tej muzyce pisałam pierwsze opowiadania, pokonywałam coraz większe odległości jeżdżąc na rowerze i odbyłam swoje pierwsze, wielkie podróże. Kiedyś stanie się piękną nie było moim celem. Dzięki muzyce powróciło do mojej świadomości tak wiele wspomnień. Każdy utwór niósł ze sobą coś innego. Ze łzami w oczach oddałam dziadkowi kasety a on włożył mi do ręki mój stary, mały odtwarzacz Mp3 ze słowami:
-Nigdy nie jest za późno by szukać szczęścia.
Tego prawdziwego i szczerego płynącego z głębi serca.

Chciałam być piękna. Codziennie chodziłam do popularnego w mieście klubu fitness. Cieszyłam się ze swojej figury ale nie dostrzegałam niczego poza nią. Kiedy przyjaciele chcieli zaprosić mnie na pizzę ja odmawiałam mówiąc, że to niepotrzebne kalorie. Teraz kiedy o tym myślę to uświadamiam sobie, że w tym czasie rzadko kiedy na mojej twarzy gościł uśmiech a wiele osób...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Gosia wracała z zajęć w klubie fitness do domu swojego narzeczonego. Ślub miał się odbyć za kilka miesięcy, pozytywnie zdała egzaminy i mogła się już nazywać trenerem personalnym, była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Kilka sekund zmieniło jej życie w piekło, pijany kierowca wjechał na przystanek autobusowy tratując ludzi. Z aktywnej, młodej kobiety stała się kaleką jeżdżącą na wózku. Narzeczony nie wytrzymał presji i ulotnił się zanim nawet zdążyła się ocknąć. Straciła wszystko. Niedawno zmarła jej ukochana babcia, która przez ten cały czas była jej jedyną przyjaciółką. Właśnie jechała do notariusza, by odczytał testament. Nienawidziła wychodzić z domu, ciągłych spojrzeń pełnych fałszywej troski. Taka ładna, młoda dziewczyna, a jeździ na wózku, zawsze się do tego sprowadzało. Spotkanie było bardzo krótkie, notariusz przekazał jej pudło pełne kaset magnetofonowych i radio. Całe szczęście, ktoś jeszcze słucha kaset? Gdy tylko wróciła do domu podłączyła wszystko i z zaciekawieniem zaczęła odsłuchiwać taśmy. Z głośników dobiegł głos dziewczynki, pewnie około 7 letniej, pamięta to. Dostała od babci dyktafon, była dziennikarką. Małą Gosia przeprowadzała wywiad ze swoją babcią, znowu usłyszała jej ciepły głos i słowa które znała na pamięć: "Nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia". Rozpłakała się. Jak mogła się poddać? Musi coś zrobić ze swoim życiem! Kilka miesięcy później znowu jechała do klubu fitness, była najlepszą instruktorką i motywacją dla swoich podopiecznych.

Gosia wracała z zajęć w klubie fitness do domu swojego narzeczonego. Ślub miał się odbyć za kilka miesięcy, pozytywnie zdała egzaminy i mogła się już nazywać trenerem personalnym, była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Kilka sekund zmieniło jej życie w piekło, pijany kierowca wjechał na przystanek autobusowy tratując ludzi. Z aktywnej, młodej kobiety stała się kaleką...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Moje życie stało się „puste” odkąd rozstałam się z narzeczonym po długim i burzliwym związku, trwającym blisko 6 lat. Nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Pewnego dnia, jadąc ze znajomymi na weekend do Zakopanego, by tam „zakopać” swoje smutki, zgadaliśmy się co do sportu i jego pozytywnym oddziaływaniu na człowieka. Od słowa do słowa dowiedziałam się, że w moim mieście powstaje KLUB FITNESS, w którym będzie można skakać na trampolinach. Informacja ta bardzo mnie zaciekawiła i postanowiłam pójść zobaczyć czy taka forma sportu przypadnie mi do gustu. Trafiłam do klubu, muzyka grana była z KASET MAGNETOFONOWYCH, stare ale jare przeboje. Po pierwszym treningu okazało się, że złapałam bakcyla!!! Mokra, zmęczona, ale uśmiechnięta zeszłam z trampoliny i szybko bez zastanowienia poszłam zakupić karnet. Na treningi biegałam 2 a nawet 3 razy w tygodniu. Odnalazłam tam to czego szukałam i to czego mi brakowało, czyli możliwość realizowania siebie poprzez zabawę i wysiłek. Czas, który kiedyś wypełniała pustka i łzy, stał się teraz czasem szczęśliwym. Skacząc stopniowo uwalniałam coraz więcej endorfin. Podobno czas leczy rany? W moim przypadku zrobiły to trampoliny. Wyleczyły mnie. Odkąd skacze minął już ponad rok. Nadal jestem szczęśliwa, sama ale szczęśliwa. Dlatego też „Nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia.”, nie ważne gdzie, nie ważne jak i z kim, ważne żeby być szczęśliwym dla siebie samego.

Moje życie stało się „puste” odkąd rozstałam się z narzeczonym po długim i burzliwym związku, trwającym blisko 6 lat. Nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Pewnego dnia, jadąc ze znajomymi na weekend do Zakopanego, by tam „zakopać” swoje smutki, zgadaliśmy się co do sportu i jego pozytywnym oddziaływaniu na człowieka. Od słowa do słowa dowiedziałam się, że w moim mieście...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nasz klub fitness „Siła” 6. grudnia będzie obchodził pierwszą rocznicę istnienia. Z tej okazji wieczorem odbędzie się mikołajkowa impreza pracownicza. Każdy z nas, pracowników, ma na nią przynieść prezent dla wcześniej wylosowanej osoby. Trafiłem na Marcelinę, w której byłem po uszy zakochany, ale moja nieśmiałość nie pozwalała mi do niej zagadać. Bez problemu prowadziłem zajęcia na siłowni dla kobiet i mężczyzn, to była moja praca, lubiłem ją. Jednak kiedy miałem sam na sam porozmawiać z jakąkolwiek kobietą, do głosu dochodziła moja wrodzona nieśmiałość. Stąd moje relacje damsko-męskie nie były najlepsze. Ta impreza dawała mi pewne możliwości. Wiem, że Marcelina ma fioła na punkcie Andrzeja Piasecznego. W domu, na strychu, odkopałem kasety magnetofonowe mojej siostry i zabrałem się do roboty. Na kasetę nagrałem piosenkę Piasecznego „Szczęście jest blisko”, a następnie nagrałem swoją wersje tej piosenki. Jej słowa mówiły o tym, jak bardzo zależy mi na Marcelinie i jak wspaniałą jest kobietą. Kończyła się oczywiście zaproszeniem na randkę. Kasetę włożyłem do walkmana. Do tego dokupiłem parę książek kryminalnych, które wiem, że również lubiła i prezent był gotowy. Mam nadzieję, że Marcelinie spodoba się niespodzianka i moje marzenie, by się z nią umówić w końcu się spełni. Święcie w to wierzę, bo nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia.

Nasz klub fitness „Siła” 6. grudnia będzie obchodził pierwszą rocznicę istnienia. Z tej okazji wieczorem odbędzie się mikołajkowa impreza pracownicza. Każdy z nas, pracowników, ma na nią przynieść prezent dla wcześniej wylosowanej osoby. Trafiłem na Marcelinę, w której byłem po uszy zakochany, ale moja nieśmiałość nie pozwalała mi do niej zagadać. Bez problemu prowadziłem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Młodzi ludzie nie wiedzą co łączy kasetę magnetofonową i długopis.
Starsi ludzie często zapominają, że warto dbać o siebie.
Piotr miał 45 lat na karku, i 15kg nadwagi. Codziennie patrząc w lustro widział niezadbanego grubasa. Jego życie było monotonne. Dom-praca-dom. Ciągle narzekał, że świat idzie ciągle do przodu, że nikt już nie pamięta starych przebojów, młodzi nie wiedzą co to jest walkmen, grają na tych smartphonach a on miał gameboya.
Pewnego dnia, zepsuł mu się samochód i musiał z pracy wracać pieszo.
To był przełomowy dzień. Na jednym z budynków widniał afisz "Wróć do lat '80 i odmień swoje życie!". Pomyślał- a co mi tam. W latach 80 byłem szczupły, słuchałem Pink Floyd, Queen, Abby Metallicy. Zycie w tedy było świetne! Mogłem ubierać się jak chciałem i nikt mi nie robił wyrzutów.
To była najlepsza decyzja jaką podjął w życiu. Ludzie w kolorowych, świecących strojach. bura włosów na głowie, dzwony na tyłkach i ten wąsik u mężczyzn... trafił do raju.
To był klub fitness, muzyka puszczana była z kaset magnetowidowych a wszyscy ćwiczyli w jej rytm. Postanowił, że musi w tedy wykupić karnet.
I od tego dnia chodził tam codziennie. Ćwiczenia, ruch, muzyka, to odmieniło jego życie. Powrót do lat '80 sprawił, że zaczął dbać o zdrowy styl życia. Mimo, że miał już ponad 40 lat, osiągnął szczęście- Nigdy nie jest na to za późno!

Młodzi ludzie nie wiedzą co łączy kasetę magnetofonową i długopis.
Starsi ludzie często zapominają, że warto dbać o siebie.
Piotr miał 45 lat na karku, i 15kg nadwagi. Codziennie patrząc w lustro widział niezadbanego grubasa. Jego życie było monotonne. Dom-praca-dom. Ciągle narzekał, że świat idzie ciągle do przodu, że nikt już nie pamięta starych przebojów, młodzi nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Katarzyna poznała Filippe w klubie fitness. Czarnoskóry, drobny młodzieniec zwrócił jej uwagę gibkimi ruchami do muzyki płynącej z kaset magnetofonowych. Oprócz harmonijnie zbudowanego ciała, miał pod okiem sporych rozmiarów śliwkę pod okiem. To był chłopak w sam raz dla niej. Mogła się nim opiekować, pokazać Polskę.
Ta znajomość przyniosła wspólne wyjazdy,wyprawy na basen i na ślizgawkę.Zamieszkali razem w akademiku. Po roku Filippe powrócił do ojczystego kraju dokończyć studia. Obiecał wrócić.
Katarzyna czekała i tęskniła.Kontakt internetowy przynosił rozczarowanie i rozdrażnienie.
Mijały miesiące, rok i kolejne. Dziewczyna obraziła się na ludzi.
Pewnego razy jej wysłużona Corsa odmówiła posłuszeństwa. Kolega pomógł jej odholować auto i służył dobra radą. Cierpliwie przekonywał ją, że nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia.

Katarzyna poznała Filippe w klubie fitness. Czarnoskóry, drobny młodzieniec zwrócił jej uwagę gibkimi ruchami do muzyki płynącej z kaset magnetofonowych. Oprócz harmonijnie zbudowanego ciała, miał pod okiem sporych rozmiarów śliwkę pod okiem. To był chłopak w sam raz dla niej. Mogła się nim opiekować, pokazać Polskę.
Ta znajomość przyniosła wspólne wyjazdy,wyprawy na basen...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nigdy nie miałam dobrej motywacji by wziąć się za swoje ciało. Wszyscy wołali na mnie "Puszysta", ale "Tęga Franka".
Mieszkałam na wsi, a moimi jedynymi znajomymi były koleżanki mamy, kobiety niewiele po czterdziestce.
Jedna z nich panna Penny miała niesamowitą figurę jak na swoje lata, a wszystko to za sprawą męża, który wyremontował swój garaż i otworzył siłownię.Penny była tam jedyną kobietą podnoszącą sztangi.
Pewnego poranka, siedząc z sąsiadkami na ławce, pijąc herbatę wpadła na pomysł stworzenia mężowi konkurencji, chciała otworzyć na naszej wsi klub fitness.
Nie zwlekała, i po kilku miesiącach w starej hali powstał klub dla kobiet .
Wtedy zrozumiałam, że to moja szansa. Jednak po kilku treningach mój zapał spadł. Nie miałam siły, wszystko mnie bolało. Chciałam pogodzić się ze swoim losem. Wtedy do drzwi zapukała Penny,
-Franiu wiem czego brakowało w moim klubie –powiedziała– Muzyki, przecież na tym polega fitness!
Pani Penny zabrała na hale story odtwarzacz magnetofonowy i chciała żebym zobaczyła które kasety się nadają.
Stałam przy tym starym sprzęcie, patrzyłam na rozciągające się kobiety i było mi przykro. Było mi źle, ale nie czułam bodźca, który miał by to zmienić. Wtedy w moje ręce wpadła kaseta z tytułem "Nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia". Zacisnęłam palce na kasecie, wyjęłam ją z opakowania i włożyłam do magnetofonu. Gdy na hali zabrzmiała muzyka rzuciłam się w wir podskakujących kobiet by razem z nimi powrócić do gry.

Nigdy nie miałam dobrej motywacji by wziąć się za swoje ciało. Wszyscy wołali na mnie "Puszysta", ale "Tęga Franka".
Mieszkałam na wsi, a moimi jedynymi znajomymi były koleżanki mamy, kobiety niewiele po czterdziestce.
Jedna z nich panna Penny miała niesamowitą figurę jak na swoje lata, a wszystko to za sprawą męża, który wyremontował swój garaż i otworzył...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Oliwia od dawna zastanawiała się,co chce robić w życiu. Jej pasją było słuchanie starych piosenek z kaset magnetofonowych, które wyszukiwała na pchlim targu przy każdej możliwej okazji. Ponadto uwielbiała gimnastykę; ćwiczyła codziennie przez dwie godziny, wynajdywała coraz nowsze figury i układy w rytm piosenek z kaset.
Pewnego ranka ją olśniło- postanowiła założyć klub fitness. Nie taki zwyczajny, ale wyjątkowy. Taki, w którym ludzie będą mogli ćwiczyć w rytm starych piosenek. Po trzech miesiącach otworzyła wymarzony klub, do którego zapisało się wiele kobiet, a nawet mężczyzn. Tym sposobem Oliwia znalazła swoją pasję, bowiem nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia!

Oliwia od dawna zastanawiała się,co chce robić w życiu. Jej pasją było słuchanie starych piosenek z kaset magnetofonowych, które wyszukiwała na pchlim targu przy każdej możliwej okazji. Ponadto uwielbiała gimnastykę; ćwiczyła codziennie przez dwie godziny, wynajdywała coraz nowsze figury i układy w rytm piosenek z kaset.
Pewnego ranka ją olśniło- postanowiła założyć klub...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Znowu musiałam zacząć wszystko od nowa. Nowe miejsce zamieszania, stare było za małe dla mnie i mojego byłego narzeczonego. Na okrągło wpadałam na niego i jego nową miłość. W końcu nie wytrzymałam. Miałam dwa wyjścia albo przenieść się gdzieś daleko albo go zamordować. Jednak stwierdziłam, że zabić szuję a siedzieć jak za człowieka po prostu jest nieopłacalne. Więc został mi pierwszy punkt. Gdzie jednak mogłam uwolnić się od niechcianych wspomnień? Jak wybawienie spadł nagle na mnie spadek po dawno niewidzianej ekscentrycznej ciotce mieszkającej na końcu świata. Tak to była prawdziwa dziura gdzieś na Podlasiu. Jednak w tym momencie tego było mi trzeba. Do samochodu zapakowałam mój niewielki dobytek i pojechałam w nieznane.Po kilku godzinach byłam na miejscu. Stan domu nie był najgorszy. Tylko te rupiecie... w pewnej chwili wstąpiła we mnie mała dziewczynka. Musiałam w nich pobuszować. I co znalazłam? Stare nikomu nie potrzebne kasety magnetofonowe. Kiedyś takie zbierałam ! Szybko znalazłam odtwarzacz. Wpadłam w wir wspomnień.Nawet nie zauważyłam jak weszłam na balkon a tam wpadłam wprost w ramiona mężczyzny. Na oko był w moim wieku. Zdziwiłam się bardzo. On wcale nie był zdziwiony.Wyjaśnił mi kim jest. A więc syn z pierwszego małżeństwa piątego męża ciotki? Dostał dom w spadku po niej. To mój dom ! Złapałam za papiery. Rzeczywiście mieliśmy dzielić go na pół a nie mogliśmy go zbyt przynajmniej przez rok. Jak ja wytrzymam? pomyślałam. Wytrzymałam. Rok później byliśmy już małżeństwem. Razem mogliśmy słuchać muzyki z płyt magnetofonowych. W końcu odnalazłam szczęście. A tak go szukałam a w końcu chciałam się poddać. Teraz jednak wiem, że nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia.

Znowu musiałam zacząć wszystko od nowa. Nowe miejsce zamieszania, stare było za małe dla mnie i mojego byłego narzeczonego. Na okrągło wpadałam na niego i jego nową miłość. W końcu nie wytrzymałam. Miałam dwa wyjścia albo przenieść się gdzieś daleko albo go zamordować. Jednak stwierdziłam, że zabić szuję a siedzieć jak za człowieka po prostu jest nieopłacalne. Więc został...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej