Bardzo dziękuję i gratuluję pozostałym :)

Bardzo dziękuję i gratuluję pozostałym :)

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

KKK
kaarolaa0
Iris
mitomo
Lucky-Lucy

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!
Wybraliśmy zwycięskie prace:

KKK
kaarolaa0
Iris
mitomo
Lucky-Lucy

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Istnieje miejsce magiczne, niepowtarzalne, swoim klimatem przyciągajace nawet najwybredniejszych. Z zewnątrz podobny do kazdej następnej, usytuowany przy ratuszu miasta które było niegdyś stolica Polski i gdyby było nadal, zapewne byłby chlebą grodu nad Wisłą.
Wchodząc tam nic nie zapowiada festiwalu jakim będziemy świadkami, dobrze jest zarezerwować stolik nawet na godzinę trzynastą we wtorek, bo amatorów dobrego piwa w Płocku nie brakuje. Tak, jesteśmy w Płocku i tak, jesteśmy w browarze. Nie jest to jednak zwykły browar, wchodząc do niego po raz pierwszy nie mamy świadomości festiwalu smaków i zapachów jakim nasz uroczy. Dwie sale, na dole dla lubiących nikotyne, na górze dla tych zupełnie przeciwnie. Najciekawsze co od razu rzuca się w oczy, to 3 kadzie których kazdej pojemność, na oko to ok. 5 m3. Usytuowane za długim blatem napędzają ciekawość. Czy mozna opisać smak piwa ważnego tuż za naszymi plecami? Opisać coś co z gola wydaje się czymś oczywistym i normalnym? Stout, pszeniczne-miodowe, ciemne-miodowe, Ale, Jasne pełne....
Pianka gęsta, nie widzialem nigdy dotąd tak gęstej przypominającej bitą śmietanę piany na piwie, napój nie gazowana, lekko ciepły i w zależności od rodzaju goryczkowaty, bądź slodki, lecz prócz tych oczywistych smaków powstaje cały bukiet pszeniczno-miodowy, cierpki i gorzki, ciemny i miodowy... Ach! Jak ciężko jest opisać ten smak który towarzyszy nam od samego początku...
Kadziami opiekujem się jegomość w zielonych ogrodniczkach, wygląda na takiego po czterdziestce, krótko ostrzyzony w czapce z daszkiem koloru jak reszta ubrania. Wygląda niesamowicie stojąc na ww blacie i pobierając probki wywaru. Słodki zapach rozchodzi się po każdym zakamarku, trafia nawet do amatorów palenia. Jeżeli tylko mam czas odwiedzam i przeżywam kolejny kufel smakow i aromatów.

Istnieje miejsce magiczne, niepowtarzalne, swoim klimatem przyciągajace nawet najwybredniejszych. Z zewnątrz podobny do kazdej następnej, usytuowany przy ratuszu miasta które było niegdyś stolica Polski i gdyby było nadal, zapewne byłby chlebą grodu nad Wisłą.
Wchodząc tam nic nie zapowiada festiwalu jakim będziemy świadkami, dobrze jest zarezerwować stolik nawet na godzinę...

Moje miasteczko jest niewielkie, a co za tym idzie ilość restauracji również nie jest zbyt duża. Ale jest jedna, do której -gdybym mogła- chodziłabym codziennie. Mają w niej szerokie menu, każdy znajdzie coś dla siebie, nawet ci bardzo wybredni. Skromny, ale gustowny wystrój. To miejsce idealne do spotkań ze znajomymi czy wyjście na randkę. Można tam wpaść na obiad czy szybką przekąskę jeśli "coś za nami chodzi". Istnieje tam również możliwość skomponowania własnego dania z dowolnie wybranych składników! Czy może być coś lepszego? Coś lepszego niż PIZZERIA? No jasne, że nie! To przepyszne ciasto, salami, ciągnący się ser... Moje ślinianki już pracują! Temu nie da się oprzeć. To trzeba spróbować, a kto raz spróbuje już nigdy nie odmówi.

Moje miasteczko jest niewielkie, a co za tym idzie ilość restauracji również nie jest zbyt duża. Ale jest jedna, do której -gdybym mogła- chodziłabym codziennie. Mają w niej szerokie menu, każdy znajdzie coś dla siebie, nawet ci bardzo wybredni. Skromny, ale gustowny wystrój. To miejsce idealne do spotkań ze znajomymi czy wyjście na randkę. Można tam wpaść na obiad czy...

Taki ze mnie trochę obieżyświat. Kocham podróżować i niemniej jak widoki podróżuję dla lokalnej kuchni. Jakie miejsca wybieram? Małe knajpki, z dala od turystycznego zgiełku. Najlepiej w małych miejscowościach czy nawet wsiach. Wiem, że spróbuję tam prawdziwej i najlepszej lokalnej kuchni, z regionalnych produktów. Co wspaniałe, w takich miejscach, właściciele knajpki traktują turystę wspaniale! Raz pewien Grek nie chciał wypuścić nas tak szybko ze swojej restauracji, bo musieliśmy koniecznie (na jego koszt) spróbować niemalże wszystkich trunków, które sam przyrządzał. W małych portowych mieścinach można zjeść prawdziwą i świeżą rybę, którą często właściciel złowił sam poprzedniego dnia. Takie miejsca właśnie lubię. Ciche, schowane gdzieś w oddali poza turystycznym szlakiem, ale przede wszystkim takie, w których zakosztuję iście "rodzinnej" kuchni.

Taki ze mnie trochę obieżyświat. Kocham podróżować i niemniej jak widoki podróżuję dla lokalnej kuchni. Jakie miejsca wybieram? Małe knajpki, z dala od turystycznego zgiełku. Najlepiej w małych miejscowościach czy nawet wsiach. Wiem, że spróbuję tam prawdziwej i najlepszej lokalnej kuchni, z regionalnych produktów. Co wspaniałe, w takich miejscach, właściciele knajpki...

Jestem fanką tak zwanego "jedzenia na mieście". I nie, wcale nie dlatego, że nie potrafię gotować. Radzę sobie w tej materii nieźle, ale po prostu uwielbiam bywać w ładnych miejscach, próbować nowych smaków i czuć się przez moment odrobinkę porozpieszczana ;).
Mam jednak takie miejsce, do którego zawsze wracam, choć w podobnych kawiarniach byłam już nie raz. Ta jednak jest dla mnie na tyle wyjątkowa, że na zawsze ma szczególne miejsce w moim sercu ;).
To miejsce ukryte w bocznej uliczce wrocławskiego rynku. Z dala od miejskiego zgiełku zaprasza klientów rozpraszając wokół ciepłe światło i przywołując ich pięknie wyeksponowanymi na wystawie ciastami,ciasteczkami i innymi pysznościami.
Po wejściu do naszych uszu dobiega delikatnie sącząca się spokojna muzyka, która nie przeszkadza zupełnie ani w rozmowie, jeśli jesteśmy z kimś znajomym, ani w pracy przy komputerze, gdy akurat taki mieliśmy na dziś plan. Kelnerzy są mili i bardzo pomocni, zawsze chętnie służą radą i jeszcze nigdy nie zawiodłam się na tym, co mi polecili.
A ponadto ta kawiarnia jest dla mnie wyjątkowa jeszcze z dwóch innych powodów. Po pierwsze podają tam najlepsze tiramisu na świecie (taki prawdziwy kawałek gorących Włoch w środku szarego jesiennego Wrocławia), a po drugie to właśnie tutaj mój obecny mężczyzna po raz pierwszy przy lampce doskonałego włoskiego wina wyznał mi miłość :). Teraz chyba już nikt się nie dziwi, dlaczego spośród wszystkich miejsc na świecie zawsze wybiorę właśnie tę kawiarnię?:)

Jestem fanką tak zwanego "jedzenia na mieście". I nie, wcale nie dlatego, że nie potrafię gotować. Radzę sobie w tej materii nieźle, ale po prostu uwielbiam bywać w ładnych miejscach, próbować nowych smaków i czuć się przez moment odrobinkę porozpieszczana ;).
Mam jednak takie miejsce, do którego zawsze wracam, choć w podobnych kawiarniach byłam już nie raz. Ta jednak jest...

Ulubiony lokal gastronomiczny? Od razu wiedziałem, który jest tym ulubionym. Razem z moją narzeczoną lubimy wyskoczyć do knajpki zjeść coś dobrego i liczba nowych miejsc stale rośnie. Lecz jest jedno miejsce, które jest wyjątkowe. Zlokalizowana przy drodze restauracja pokryta strzechą, serwująca pyszne pierogi i nasz ulubiony barszcz z bardzo rodzinną i przytulną atmosferą. Choć jedzenie tam jest pyszne, to wyjątkowość tego miejsca ma zupełnie inne znaczenie. Jest wiele dobrych knajp w których jadłem, które mogą dorównać temu miejscu pod względem smaku, choć rzec muszę, że kuchni mojej mamy nie pobije nawet najlepsza restauracja na świecie.
To co więc jest wyjątkowego w tym miejscu? To że zajeżdżamy tam wtedy kiedy wracamy w rodzinne strony, na urlop, na święta Bożego Narodzenia, na Wielkanoc. Połączenie powrotu w rodzinne strony, który zwiastuje chwile wytchnienia, rodzinną atmosferę połączony z przystankiem na pyszny aromatyczny barszcz i pierogi tworzy fantastyczne chwile w tym miejscu.
Tak więc, wiem, że kiedy znów nadejdzie czas kiedy będę mógł wrócić w rodzinne strony to połączę to z odwiedzinami swojej ulubionej przytulnej knajpki, popije gorącym barszczem i zagryzę przepysznym pierożkiem- może tym razem skuszę się na ten z gęsią? A czy charakter tego miejsca mówi coś o mnie samym? Tak, zdecydowanie. Jest to bardzo przytulne miejsce, pełne dobrej energii, ciche i spokojne- odzwierciedla te cechy, które bardzo w życiu cenię.

Ulubiony lokal gastronomiczny? Od razu wiedziałem, który jest tym ulubionym. Razem z moją narzeczoną lubimy wyskoczyć do knajpki zjeść coś dobrego i liczba nowych miejsc stale rośnie. Lecz jest jedno miejsce, które jest wyjątkowe. Zlokalizowana przy drodze restauracja pokryta strzechą, serwująca pyszne pierogi i nasz ulubiony barszcz z bardzo rodzinną i przytulną atmosferą....

Moim ulubionym lokalem gastronomicznym jest pizzeria w moim mieście prowadzona przez prawdziwych Włochów. Nie tylko lubię tam przychodzić dlatego, że pizza to moje ukochane danie, ale też przez to, że bliska memu sercu jest tam atmosfera. W tle sączy się włoska muzyka, na ścianach wiszą obrazy włoskich krajobrazów i zabytki. Obsługa jest zawsze uśmiechnięta, czasami jest trochę głośniej, ale to tylko dodaje jej uroku. Lubię tam usiąść, zjeść niespiesznie przepyszną pizzę, popijać wszystko wyjątkowo smacznym czerwonym winem i użyć fantazji, by poczuć się jak prawdziwa mieszkanka tego kraju. Po prostu delektować się tą chwilą, nie myśleć o tym, co będzie później. Można to chyba nazwać poczuciem włoskiego klimatu. Lubię ludzi, jestem pełna energii i otwarta. Zawsze, gdy mówię, gestykuluję. Nie studzę emocji, najpierw mówię, potem myślę. Gdy jestem czymś zachwycona, od razu daję temu wyraz, gdy coś mi się nie podoba, od razu to komentuję, więc włoski temperament idealnie do mnie pasuje.

Moim ulubionym lokalem gastronomicznym jest pizzeria w moim mieście prowadzona przez prawdziwych Włochów. Nie tylko lubię tam przychodzić dlatego, że pizza to moje ukochane danie, ale też przez to, że bliska memu sercu jest tam atmosfera. W tle sączy się włoska muzyka, na ścianach wiszą obrazy włoskich krajobrazów i zabytki. Obsługa jest zawsze uśmiechnięta, czasami jest...

To stałe miejsce wszystkich spotkań ze znajomymi - ilekroć zabiorę tam jakiegoś neofitę, od razu "wsiąka" i nie chce słyszeć o innym lokalu. To malutka knajpka w lokalnym ośrodku kultury, stylizowana na stare wnętrze, z gramofonami, brązowymi figurkami zwierząt i stolikami z ciemnego drewna. Na ścianach co jakiś czas pojawiają się nowe grafiki, obrazy czy zdjęcia - to jednocześnie miniaturowa galeria sztuki - ale prawdziwą sztuką, która tam króluje, jest sztuka kulinarna. Te wszystkie doskonałe pierogi w dziesięciu odsłonach, naleśniki na słodko i wytrawnie - tak wielkie, że człowiek niemal zalewa się łzami z żalu, że nie da rady zjeść wszystkiego. Te suflety czekoladowe, desery lodowe, kawy, lemoniady i inne cudowności, przez które w pasie przybywa kilka centymetrów... W lecie można siedzieć też na zewnątrz, z widokiem na fontannę i rynek. To miejsce pasuje do mnie. Czuć w nim ducha przeszłości, jednak nie jest przytłaczający, a przytulny i swojski. Ale najważniejsze jest jedzenie - naprawdę wyborne i w przystępnej cenie, a dla smakosza i studenta w jednej osobie nie ma nic ważniejszego. ;)

To stałe miejsce wszystkich spotkań ze znajomymi - ilekroć zabiorę tam jakiegoś neofitę, od razu "wsiąka" i nie chce słyszeć o innym lokalu. To malutka knajpka w lokalnym ośrodku kultury, stylizowana na stare wnętrze, z gramofonami, brązowymi figurkami zwierząt i stolikami z ciemnego drewna. Na ścianach co jakiś czas pojawiają się nowe grafiki, obrazy czy zdjęcia - to...

Pytasz gdzie jadam?
Jeśli sama nie gotuję ( a robię to prawie zawsze) to idę do lokalu Tomka i jego żony Basi.Idę to za mało powiedziane. Ja się wybieram, czyli planuję, szykuję i mam wielkie wyjście do restauracji "na mieście".
A dlaczego do nich?
Atmosfera rodzinna.
Wykwintne dania.
Ładnie podane, przez kulturalną uśmiechniętą, kelnerską młodzież.
Ceny do "przełknięcia".
Muzyka nastrojowa.
Wnętrze eleganckie.
Oferta zindywidualizowana - pod konkretną okazję.

Czuję się w tej restauracji wyjątkowa i dobrze obsłużona.Lubię właścicieli.

Pytasz gdzie jadam?
Jeśli sama nie gotuję ( a robię to prawie zawsze) to idę do lokalu Tomka i jego żony Basi.Idę to za mało powiedziane. Ja się wybieram, czyli planuję, szykuję i mam wielkie wyjście do restauracji "na mieście".
A dlaczego do nich?
Atmosfera rodzinna.
Wykwintne dania.
Ładnie podane, przez kulturalną uśmiechniętą, kelnerską młodzież.
Ceny do "przełknięcia".
...