-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać13
Cytaty z tagiem "wybory" [230]
[ + Dodaj cytat]- (...)musimy działać niejako na oślep i wybierać takie rozwiązania, które pozwolą nam spokojnie spać w nocy, albowiem moralność jest ważniejsza niż etyka, a miłość większa niż prawo.
Świat jest pełen megalomanów żywiących ambicje bycia u steru władzy. Na szczęście większości z nich się to nie udaje. W najlepszym razie mogą co najwyżej gnębić swoich pracowników i ewentualnie posyłać swoje dzieci do łóżka bez kolacji. Kilku szczęśliwców, którym się powiedzie, zostaje poborcami podatkowymi, a paru udaje się dochrapać stanowiska wicedyrektora w jakiejś publicznej szkole. Ale w państwach takich jak Rassendas, Angostura czy Deserae prawdziwa władza była dziedziczna. Nie dało się jej kupić. Nie dało się na nią zapracować. Władcą trzeba się było urodzić albo przynajmniej urodzić się w odpowiednich sferach. To nie było takie głupie. Jeśli władza przechodzi na najstarszego spadkobiercę, istnieją spore szanse, że człowiek, który ją odziedziczy, nie będzie kompletnym szaleńcem. Inaczej niż w przypadku ubiegania się o nią w wyborach, kiedy nie ma wątpliwości, że ktoś, kto ją zdobywa, jest zawsze osobą najmniej ku temu odpowiednią.
Mamy wybór: możemy zostać lub odejść. Każde wyjście pociąga za sobą cały szereg konsekwencji. Nawet jeśli odejdziemy, do końca nie będzie wiadomo, czy wybór był słuszny. Jeśli zostaniemy, możemy zatracić się w cierpiętnictwie. Dwie osoby, dwa różne spojrzenia na świat, dwa odmienne zdania, dwa podejścia do tego samego.
Zamknąłem oczy i pogrążyłem sie w dawno minione lata. Jesteśmy samozwańcami samych siebie z dalszej albo nawet bliższej przeszłości. Zmieniają się ludzie i środowiska, zmienia się miłość i przyjaźń. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Sami sobie na fotografiach sprzed lat wydajemy się jacyś inni. Nie tylko w sensie fizycznym, ale i w sensie psychicznym. Dziwią i żenują własne listy. Człowiek, chcąc nie chcąc, ciągle się odzwyczaja i przyzwyczaja do aktualnych form i konstelacji. Miało się X szans, dróg przez nie przeczytane powieści i możliwości. Mogłem pójść po już dzisiaj nie istniejących ścieżkach, do nie spotkanych ludzi, miast i osiągnięć. Może klęsk, może zwycięstw. Jedna decyzja, jedno przypadkowe skręcenie lub spóźnienie przekreśla i unicestwia nieskończoność pozostałych wersji. I oto czuję się samozwańcem samego siebie, który poszedł przez inne trudy ku innym górom.
Kandydat antyliberalny obiecuje szczególne przywileje każdej grupie wyborczej: wyższe ceny producentom i niższe ceny konsumentom, wyższe pensje urzędnikom i niższe podatki podatnikom. Gotów jest zgodzić się na każdy wydatek kosztem kasy publicznej lub bogatych. Żadna grupa nie jest zbyt mała, by zaniechał próby zdobycia ich względów prezentem z kieszeni "ogółu społeczeństwa". Kandydat liberalny może jedynie powiedzieć wszystkim wyborcom, że pogoń za takimi szczególnymi przywilejami jest antyspołeczna.
Życie nie jest, jak nas uczono, zapisaną kartą, która na nas czeka. Każdego dnia, w każdym momencie, wybieramy, kim jesteśmy, co czujemy, w co wierzymy. Nasze słowa i nasze czyny są przede wszystkim wyborami.
Człowiek wraz z wiekiem nabywa przekonania, że własne życie powinno być zamkniętym przed spojrzeniami innych ogrodem. Tylko ja mam prawo wybierać, jakie kwiaty w nim posadzę.
,,Zamknięta prawda jest wśród nas. Każdego dnia stajemy przed wyborem, czy ją otworzyć, czy nie. Chyba nie ma się czego bać. Lepiej coś zrobić, niż żałować’’.
Choć miła zrozumiałe powody, by się wycofać (...),poczuła, że życie rzuca jej wyzwanie. Nie była już dzieckiem i musiała wybierać.
W demokracji nie chodzi o głosowanie, ale o debatę, jakość życia intelektualnego.