-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "tomcio" [15]
[ + Dodaj cytat]
- Leje - stwierdził Tomek. - Jak myślisz, kto przeżywa negatywnie fakt, że deszcz pada - ty czy deszcz?
- Ja.
- No więc widzisz - rzekł Tomcio. - O to chodzi.
- Małomównego też można skłonić do mówienia - rzekł sentencjonalnie Tomcio. - Do każdego można dopasować jakiś kluczyk.
- No, nareszcie! - zawołał radośnie ktoś za drzwiami. Otworzyła im Ida - rozpromieniona gościnnie i zarazem zdenerwowana tak, że żal było patrzeć. Na ich widok przejawiła zawód. - A, to tylko wy - powiedziała.
- Tak, to zaledwie my - rzekł Tomcio. - A co, myślałaś, że przyjdzie sam Archanioł Gabriel?
Na korytarz wyjrzała mama Borejko, bardzo wytworna i także zdenerwowana. Na widok przebierańców odprężyła się widocznie.
- A, to tylko wy - uśmiechnęła się.
- Zaczyna mnie to denerwować - oświadczył Tomcio. - My z Aniołkiem nie przywykliśmy do takiego traktowania, prawda, Aniołku? Już nas ludność rozpieściła. Ludność wznosi, kiedy przyjdziemy, radosne okrzyki, i nawet całuje nas po rękach.
- To daj rękę - mruknęła Ida.
- Powinienem ci teraz zrobić zdjęcie - powiedział Tomek, gapiąc się na nią z zachwytem. - Przybrudzony Aniołek iska się na podłodze windy.
- Och, zamknij oblicze, dowcipnisiu.
- Słuchaj, a czytałaś "Niewidzialnego człowieka" Wellsa?
- Czytałam. Ale już tak nie stójmy, bo się spóźnisz.
- Tak, chodźmy - rzekł Tomek, ruszając z kopyta. Ale nie przestawał szybko mówić. - Pamiętasz tego niewidzialnego człowieka? Żeby go było widać, musiał włożyć buty, długi płaszcz i rękawiczki, i kapelusz. I musiał nawet obandażować sobie twarz.
- No, pamiętam.
- Więc jak tam sobie usiadłem, na tych schodach, to zrozumiałem, że Bóg nie może nam się ukazać inaczej, jak przez drugiego człowieka.
- Cześć, Elka. Dziękuję raz jeszcze. Zjedliśmy dziś beczkę soli.
- No chyba. Ja cię w każdym razie poznałam do woli.
- Akurat! - roześmiał się Tomek. - Na pewno mnie nawet nie poznasz, kiedy do ciebie jutro przyjdę. A przyjdę.
- Fakt - powiedziała Elka zdumiona. - Jeszcze nigdy nie widziałam twojej twarzy! I wiesz? Chyba jej nie muszę widzieć. Chyba ją znam.
Ale wyciągnęła rękę i ostrożnie oderwała siwą bródkę, która i tak się zresztą odklejała z jednej strony. A potem zdjęła plastykowy nos z okularkami i siwymi brwiami i czerwoną czapę. Tomcio stał spokojnie, bez ruchu, uśmiechając się łagodnie. W słabym, żółtym blasku świecącej nad bramą żarówki ukazała się jego miła, zabawna, nieładna twarz o wrażliwych ustach.
Teraz i on wyciągnął rękę. Odkleił po jednej złote gwiazdki z twarzy Elki, a potem ligninową chusteczką starannie wytarł z jej policzków i czoła barwę szafirową.
- No - powiedział.
I stali tak, patrząc sobie w twarze, a deszcz padał i padał, spływał im zimnymi kroplami po policzkach i czołach, kapał z nosów i podbródków, drżał na rzęsach. I wtedy Tomcio znów wyciągnął rękę i przylepił Elce jedną złotą gwiazdkę do ust.
- Chciałbym ci zwrócić uwagę - powiedział - że jesteś Aniołkiem. Nie powinnaś chyba zachowywać się tak burzliwie. Przynajmniej nie publicznie.
- (...) Mogę zaraz zdjąć te cholerne skrzydła i to cholerne giezło! - wrzasnął Aniołek ku uciesze przechodniów.
- Nawet jak zdejmiesz i przestaniesz udawać Aniołka - rzekł Tomcio, kryjąc uśmiech w swej siwej brodzie - to i tak będziesz jeszcze dziewczyną. A raczej: człowiekiem. A człowiek nigdy nie powinien dać się owładnąć uczuciom negatywnym.
- Masz mokre oczy - powiedział cicho Tomek.
- Ja? Nie.
- Zapomniałem już, jak wygląda twoja twarz. Pamiętam tylko, że była ładna.
- A ja twojej jeszcze nigdy nie widziałam!
- O! Faktycznie. Ale wiesz, w moim przypadku nie ma czego żałować. Wszystkiego najlepszego. Masz jeszcze kawałeczek opłatka?
- Nie. Ale myśmy już sobie dziś składali życzenia.
- To co - rzekł Tomcio. - Można i drugi raz. Można dowolną ilość razy. Pozwól, że pocałuję cię w rączkę.
- Proszę bardzo. Wszystkiego najlepszego.
- Albo raczej w czółko.
- No, bez przesady. Na czółku mam gwiazdkę.
- Och, no cóż, ostatecznie mogę i w policzek...
- (...) Homo improbus beatus non est, na przykład - człowiek nieuczciwy nie jest szczęśliwy, przekładam to na wypadek, gdyby któreś z was nie znało łaciny...
- Oboje jej nie znamy - wtrącił Tomcio.
- Czy być może? - zdumiał się ojciec. - Bardzo mi was wobec tego, żal.