-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant27
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "sycylia" [9]
[ + Dodaj cytat]
My, Sycylijczycy, przywykliśmy od dawien dawna do hegemonii władców, którzy byli innego niż my wyznania, nie rozumieli naszego języka; przywykliśmy dzielić włos na cztery części. Gdybyśmy przyjęli inną postawę, nie byłoby dla nas ratunku wobec bizantyjskich poborców, berberyjskich emirów, wicekrólów hiszpańskich. To musiało wyryć swoje piętno i tacy już jesteśmy. (...) Chcę powiedzieć panu w tej chwili coś, co zrozumie pan dopiero po rocznym pobycie wśród nas. Na Sycylii nie ma znaczenia, czy robi się źle, czy dobrze: grzech, którego my, Sycylijczycy, nie wybaczamy nigdy, to
po prostu to, że się w ogóle coś robi. Jesteśmy starzy,
panie Chevalley, bardzo starzy. Co najmniej od dwudziestu pięciu wieków nosimy na barkach ciężar obcych nam cywilizacji. Wszystkie one pochodziły z zewnątrz, żadna nie była przez nas poczęta, żadnej nie daliśmy własnej nazwy; jesteśmy biali jak pan, jak królowa angielska, a jednak od dwóch tysięcy pięciuset lat jesteśmy kolonią. Nie mówię tego po to, żeby się skarżyć, to nasza wina. Ale jesteśmy zmęczeni, wyczerpani.(...)
Wspominał pan przed chwilą o młodej Sycylii, która staje wobec cudów nowoczesnego świata; co do mnie, to widzę raczej stuletnią staruszkę, którą zawieziono powozem na Wszechświatową Wystawę do Londynu; staruszkę, która nic nie rozumie, kpi sobie z wszystkiego, z hut stali w Sheffieid,
z przędzalni w Manchesterze, i marzy tylko o tym, by
znów drzemać z otwartymi ustami, z których cieknie
ślina, na własnym łóżku, pod którym stoi nocnik.
Otworzył jedno z okien wieży. Krajobraz tchnął ostentacyjnym pięknem. Pod spulchniającą siłą słońca wszystko dokoła zdawało się tracić swój ciężar gatunkowy: widoczne w dali morze wyglądało jak plama czystego koloru, góry, które w nocy robiły wrażenie pełnych grozy, przypominały teraz kłębowiska pary mającej rozpłynąć się lada chwila i nawet posępne Palermo ułożyło się spokojnie wokół klasztorów jak trzoda u stóp pasterza. Zakotwiczone w zatoce cudzoziemskie okręty, sprowadzone w przewidywaniu rozruchów, nie potrafiły wzbudzić uczucia lęku wśród tego majestatycznego spokoju. Tego poranka słońce, dalekie jeszcze zresztą od swego szczytowego żaru, w tym dniu trzynastego maja objawiło się jako prawdziwy władca Sycylii: słońce gwałtowne i bezwstydne, słońce działając jak narkotyk, słońce, które unicestwiało wolę poszczególnych ludzi i trzymało wszystko w służalczym bezwładzie wykołysanym gorączkowymi snami, w gorączce zrodzonej z samowoli snów.
- Sen, drogi panie Chevalley, sen jest tym, czego
chcą Sycylijczycy, i będą zawsze nienawidzić ludzi,
którzy zechcą ich zbudzić, choćby nawet po to, by im
wręczyć najpiękniejsze dary (...) Wszystkie przejawy sycylijskiego życia mają w sobie coś ze snu, nawet te najbardziej gwałtowne: nasza zmysłowość jest pragnieniem zapomnienia, nasze strzelaniny i pchnięcia nożem są pragnieniem śmierci, pragnieniem zmysłowego letargu,
a więc znowu śmierci, jest nasze lenistwo, nasze
napoje ze skorzonery i cynamonu. Nasze zadumanie
jest kontemplacją nicości, która chciałaby przeniknąć tajemnice nirwany. Stąd wypływa przewaga nad
nami tych, którzy są na wpół rozbudzeni; stąd o wiek
spóźnione życie intelektualne i artystyczne Sycylij-
czyków; nowości pociągają nas dopiero wtedy, gdy
obumierają, gdy są już niezdolne do wzniecenia
żywotnych prądów; stąd niewiarygodny współcześnie objaw powstawania mitów, które można by otaczać szacunkiem, gdyby były naprawdę antyczne, ale są to jedynie ponure próby pogrążenia się w odmętach przeszłości, a ta pociąga nas tylko dlatego, że żyć przestała.
A zresztą, czy to była prawda? Nigdzie prawda nie
ma tak krótkiego żywota jak na Sycylii. Cokolwiek
się wydarzy, już po pięciu minutach sedno prawdy
zanika, zamaskowane, upiększone, przekształcone,
znękane, unicestwione fantazją lub interesem;
wstyd, lęk, szlachetność, wrogość, oportunizm, litość, wszelkiego rodzaju namiętności, zarówno dobre, jak i złe, rzucają się na ten fakt i rozszarpują go w kawałki; w mgnieniu oka - fakt znika.
Nikt nigdy nie widział go płaczącym. Nawet córka - o to dbał szczególnie. Ale płakał. Z jego oczu błękitnych niczym norweskie fiordy, skąd jego przodkowie wypłynęli przed wiekami na podbój świata, łzy płynęły coraz częściej. Świat, który znał i w którym umiał się poruszać, odszedł. W tym nowym nie potrafił się odnaleźć, a świadomość tego docierała do niego w sposób coraz bardziej namacalny i dotkliwy".
Rzuciwszy się do szarży na zwarte szeregi Saracenów, pociągnął za sobą przyszłość cesarstwa i wpłynął na bieg historii.
Ach, Sycylio, Sycylio, rozmyślał Adonis, niszczysz swoich najlepszych synów, obracasz ich w proch. Dzieci piękniejsze od aniołów wyrastają na twojej ziemi, a potem przemieniają się w demony. Zło pleni się tutaj tak bujnie, jak bambusy i kolczaste gruszki.
Prawie każdy Sycylijczyk rodzi się ze sztucznym śmiechem, który może włączyć na zawołanie. Sycylijczyk, jak czuje w tym swój interes, potrafi się obśmiać z własnego pogrzebu. Każdy się nabierze na ten śmiech, prócz drugiego Sycylijczyka.
- Kawałek Sycylii w Rzymie? - nie przestajesz mnie zaskakiwać! Nie mam pojęcia o czym mówisz.
- W takim razie nie pozostaje ci nic innego, jak zdać się na mnie. Obiecuję, że najdalej za pół godziny będziemy na miejscu".