-
ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
-
ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
-
Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Cytaty z tagiem "rhys i feyra" [7]
[ + Dodaj cytat]
- Spróbuj pomyśleć o mnie. O tym, jaki jestem przystojny, jaki utalentowany...
- Jaki zarozumiały.
- O tym też.
Skrzyżował ramiona na nagim torsie. Od tego ruchu mięśnie brzucha zalśniły w słońcu.
- Tak przy okazji założyłbyś koszulę - rzuciłam z przekąsem.
Uśmiechnął się miękko i drapieżnie.
- Czy wprawiam cię w zakłopotanie?
- Dziwię się, że w tym domu nie ma więcej luster, skoro zdajesz się tak kochać podziwiać swój wygląd.
Azriel dostał napadu kaszlu. Kasjan tylko się odwrócił, zasłaniając usta ręką.
Wargi Rhysa drgnęły.
— Oto Feyra, którą uwielbiam.
Rhys: Opowiedz mi o malowaniu.
Feyra: Nie ma zbyt wiele do opowiadania.
Rhys: Opowiedz mi mimo to.
Feyra: Był czas, kiedy wszystko, czego pragnęłam, to mieć dość pieniędzy, żeby nakarmić siebie i rodzinę, abym mogła spędzać dni na malowaniu. To było wszystko, czego pragnęłam. Zawsze.
Rhys: A teraz?
Feyra: Teraz nie wiem, czego chcę. Nie mogę już malować.
Rhys: Dlaczego?
Feyra: Ponieważ ta część mojej duszy jest pusta.
Czy zawsze chciałeś być księciem?
Rhys: Tak. I nie. Przyglądałem się, jak ojciec sprawuje rządy, i od wczesnych lat wiedziałem, że nie chcę być taki jak on. Zdecydowałem więc być innym księciem. Chciałem chronić mój lud, zmienić postrzeganie Ilyrów i wyeliminować korupcję, która się pleniła w całej krainie.
Feyra: Przynajmniej swoje bezwstydne flirtowanie nadrabiasz byciem wspaniałym księciem.
Zatrzymałam się przed nim i spojrzałam na niego z góry.
- Kochasz mnie? - zapytałam.
Kiwnął głową.
Pomyślałam, że może miłość jest zbyt słabym słowem na określenie tego, co czuł, co dla mnie zrobił. Na opisanie tego, co ja czułam do niego.
Postawiłam przed nim miskę.
- To jedz.
Przesunął wzrok na moją pierś, na skórę odsłoniętą głęboko wyciętym dekoltem sukni, tak jakby potrafił dostrzec miejsce, gdzie podążyła tamta iskra życia, jego moc.
Rhys podążył za jego spojrzeniem.
- Jej biust i s t o t n i e jest wspaniały, przyznasz? Dwa pyszne jędrne jabłka.
Zwalczyłam chęć skrzywienia się i spojrzałam na niego równie bezczelnie, jak on patrzył na mnie, na innych.
- No proszę, a ja myślałam, że jesteś zafascynowany moimi ustami.
Oczy Rhysa rozświetliło pełne zachwytu zdziwienie, które zniknęło jednak równie szybko, jak się pojawiło.
- Czy on rozpęta wojnę? - zapytałam. - Z mojego powodu?
Wiedział, kogo miałam na myśli. Konfrontacyjny nastrój wypisany na jego twarzy jeszcze chwilę temu zmienił się w śmiertelny spokój.
- Nie wiem,
- Ja... wróciłabym. Jeśli doszłoby do tego, Rhysandzie. Wróciłąbym, żebyście nie musieli ze sobą walczyć.
Wsunął wciąż mokrą dłoń do kieszeni.
- Czy c h c i a ł a b y ś wrócić? Czy wywoływanie wojny z twojego powodu sprawiłoby, że na powrót byś go pokochała? Czy to byłby wspaniały gest, którym odzyskałby twoje serce?
Przełknęłam z trudem ślinę.
- Mam już dość śmierci. Nie chciałabym patrzeć, jak ktokolwiek umiera... Przynajmniej nie z mojego powodu.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
- Nie. Nie chciałabym wrócić. Ale zrobiłabym to. Ból i zabijanie nie są sposobem na zdobycie mojego serca.
- To tym ci tak zalazłam za skórę? Że się odcięłam? Czy też, że Tarquin z taką łatwością się do mnie zbliżył?
- Zalazłaś mi za skórę tym - powiedział Rhys, oddychając nieco nierówno - że się do niego u ś m i e c h n ę ł a ś.
Reszta świata rozmyła się w mgłę, gdy jego ostatnie słowa powoli do mnie docierały.
- Jesteś zazdrosny.
- Słyszałem, co mu powiedziałaś. Że łatwo byłoby ci go pokochać. Mówiłaś to szczerze.
- No i?
To były jedyne słowa, które przyszły mi do głowy.
- Byłem zazdrosny: o to. Że nie jestem... tego rodzaju osobą. Dla nikogo. Dwór Lata zawsze był neutralny. Tylko w tych latach niewoli pod Górą wykazali się charakterem. Oszczędziłem życie Tarquina, ponieważ słyszałem o jego pomyśle zniwelowania różnic między fae wysokiego rodu a pomniejszymi. Próbowałem to zrobić od lat. Bez powodzenia, ale... Oszczędziłem go za tę jedną rzecz. A Tarquin z jego neutralnym dworem... on nigdy nie będzie musiał się martwić o to, że inni od niego odejdą z powodu ciągłego zagrożenia ich życia czy życia ich dzieci. Więc tak, byłem zazdrosny o niego. Ponieważ on zawsze będzie miał łatwo. I nigdy nie będzie wiedział, jak to jest spojrzeć na nocne niebo i wypowiedzieć życzenie.